Temat: zamknięty

zamknięty

agazur57 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

fajnie jest dzielic się czymś cudzym. A ja bym nie przepisała czegoś, na co moja rodzina pracowała przez ileś lat. Bo różnie w życiu bywa. A już kilka przypadków miłości do grobowej deski widziałam, które szybko się skończyły. Ostatnio mi kolezanka opowiadała, że jej eks zięć szuka nowych dziewczyn wyłącznie z mieszkaniem, bo go nie stać na wynajem. Odwracając argumenty: gdyby ja naprawdę kochał dla niej samej, stan majątkowy i chęć podziału nie miałyby znaczenia. Co innego rzeczy nabyte w trakcie  i utrzymywanie kogoś w czasie choroby, macierzystwa, kiedy ta osoba nie ma mozliwosci zarobku i pattycypacji w utrzymaniu itp.. To zupełnie inna sytuacja.

Dokładnie, w życiu bym nie przepisywała czegoś co dostałam np. w spadku i na co ciężko pracowali moi rodzice. Nie jedna osoba już się przejechała na tym, ludzie mogą się rozwieść nawet i po 20 latach tak jak moi rodzice, nie przewidzisz co może wydarzyć się za x lat. 

Nonszalancja skąd pewność czy twój mąż kiedyś nie zostawi cię dla młodszej i ładniejszej? Niektórzy to chyba nigdy nie wyrosną z bajek Disneya, trzeba myśleć do przodu, ja np. jestem za intercyzą, a mieszkania w spadku nigdy bym nie przepisała facetowi, bo dziś jest, a jutro może mu się odwidzieć albo powiedzieć, że zakochał się w koleżance z pracy.

Martyna121111 napisał(a):

agazur57 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

fajnie jest dzielic się czymś cudzym. A ja bym nie przepisała czegoś, na co moja rodzina pracowała przez ileś lat. Bo różnie w życiu bywa. A już kilka przypadków miłości do grobowej deski widziałam, które szybko się skończyły. Ostatnio mi kolezanka opowiadała, że jej eks zięć szuka nowych dziewczyn wyłącznie z mieszkaniem, bo go nie stać na wynajem. Odwracając argumenty: gdyby ja naprawdę kochał dla niej samej, stan majątkowy i chęć podziału nie miałyby znaczenia. Co innego rzeczy nabyte w trakcie  i utrzymywanie kogoś w czasie choroby, macierzystwa, kiedy ta osoba nie ma mozliwosci zarobku i pattycypacji w utrzymaniu itp.. To zupełnie inna sytuacja.

Dokładnie, w życiu bym nie przepisywała czegoś co dostałam np. w spadku i na co ciężko pracowali moi rodzice. Nie jedna osoba już się przejechała na tym, ludzie mogą się rozwieść nawet i po 20 latach tak jak moi rodzice, nie przewidzisz co może wydarzyć się za x lat. 

Nonszalancja skąd pewność czy twój mąż kiedyś nie zostawi cię dla młodszej i ładniejszej? Niektórzy to chyba nigdy nie wyrosną z bajek Disneya, trzeba myśleć do przodu, ja np. jestem za intercyzą, a mieszkania w spadku nigdy bym nie przepisała facetowi, bo dziś jest, a jutro może mu się odwidzieć albo powiedzieć, że zakochał się w koleżance z pracy.

Z domu też nie wychodz, bo może już nie wrócisz, jak spadnie ci doniczka na głowę, albo ktoś potraci cię na pasach ... nigdy nic nie wiadomo, więc lepiej dmuchać na zimne. 


.nonszalancja. napisał(a):

Martyna121111 napisał(a):

agazur57 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

fajnie jest dzielic się czymś cudzym. A ja bym nie przepisała czegoś, na co moja rodzina pracowała przez ileś lat. Bo różnie w życiu bywa. A już kilka przypadków miłości do grobowej deski widziałam, które szybko się skończyły. Ostatnio mi kolezanka opowiadała, że jej eks zięć szuka nowych dziewczyn wyłącznie z mieszkaniem, bo go nie stać na wynajem. Odwracając argumenty: gdyby ja naprawdę kochał dla niej samej, stan majątkowy i chęć podziału nie miałyby znaczenia. Co innego rzeczy nabyte w trakcie  i utrzymywanie kogoś w czasie choroby, macierzystwa, kiedy ta osoba nie ma mozliwosci zarobku i pattycypacji w utrzymaniu itp.. To zupełnie inna sytuacja.

Dokładnie, w życiu bym nie przepisywała czegoś co dostałam np. w spadku i na co ciężko pracowali moi rodzice. Nie jedna osoba już się przejechała na tym, ludzie mogą się rozwieść nawet i po 20 latach tak jak moi rodzice, nie przewidzisz co może wydarzyć się za x lat. 

Nonszalancja skąd pewność czy twój mąż kiedyś nie zostawi cię dla młodszej i ładniejszej? Niektórzy to chyba nigdy nie wyrosną z bajek Disneya, trzeba myśleć do przodu, ja np. jestem za intercyzą, a mieszkania w spadku nigdy bym nie przepisała facetowi, bo dziś jest, a jutro może mu się odwidzieć albo powiedzieć, że zakochał się w koleżance z pracy.

Z domu też nie wychodz, bo może już nie wrócisz, jak spadnie ci doniczka na głowę, albo ktoś potraci cię na pasach ... nigdy nic nie wiadomo, więc lepiej dmuchać na zimne. 

Jednakowoż rozwody statystycznie zdarzają się częściej niż uraz powstały w wyniku dostania doniczką w łeb.

Chyba, że projektujesz osobiste doświadczenia, co wydaje się dość prawdopodobne.

Myślę, że większe prawdopodobieństwo to rozwód niż spadnięcie doniczki na łeb :D I akurat temat nie o mnie, bo ja ślubu nigdy nie wezmę, dla mnie to zbędne, a mój partner dobrze wie, że ma mi się nie oświadczać, wolę mieć jak najmniej problemów w życiu, zresztą nie wyobrażam sobie być z jedynym facetem tyle czasu, lubię zmiany, a rozstać się wolę bez pośrednictwa sądu ;) 

.nonszalancja. napisał(a):

Martyna121111 napisał(a):

agazur57 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

fajnie jest dzielic się czymś cudzym. A ja bym nie przepisała czegoś, na co moja rodzina pracowała przez ileś lat. Bo różnie w życiu bywa. A już kilka przypadków miłości do grobowej deski widziałam, które szybko się skończyły. Ostatnio mi kolezanka opowiadała, że jej eks zięć szuka nowych dziewczyn wyłącznie z mieszkaniem, bo go nie stać na wynajem. Odwracając argumenty: gdyby ja naprawdę kochał dla niej samej, stan majątkowy i chęć podziału nie miałyby znaczenia. Co innego rzeczy nabyte w trakcie  i utrzymywanie kogoś w czasie choroby, macierzystwa, kiedy ta osoba nie ma mozliwosci zarobku i pattycypacji w utrzymaniu itp.. To zupełnie inna sytuacja.

Dokładnie, w życiu bym nie przepisywała czegoś co dostałam np. w spadku i na co ciężko pracowali moi rodzice. Nie jedna osoba już się przejechała na tym, ludzie mogą się rozwieść nawet i po 20 latach tak jak moi rodzice, nie przewidzisz co może wydarzyć się za x lat. 

Nonszalancja skąd pewność czy twój mąż kiedyś nie zostawi cię dla młodszej i ładniejszej? Niektórzy to chyba nigdy nie wyrosną z bajek Disneya, trzeba myśleć do przodu, ja np. jestem za intercyzą, a mieszkania w spadku nigdy bym nie przepisała facetowi, bo dziś jest, a jutro może mu się odwidzieć albo powiedzieć, że zakochał się w koleżance z pracy.

Z domu też nie wychodz, bo może już nie wrócisz, jak spadnie ci doniczka na głowę, albo ktoś potraci cię na pasach ... nigdy nic nie wiadomo, więc lepiej dmuchać na zimne. 

Teraz jest Twoją „najbliższą rodziną”? No nie bardzo. Ty z nim tworzysz rodzinę. Wciąż najbliższą rodziną jest linia krwi. Ciekawe też, że ustawodawca wziął to pod uwagę w przypadku dziedziczenia i braku zstępnych. Mnie trochę śmieszy to podkreślanie, że małżeństwo, wspólnota etc, oddam mężowi pół wszystkiego, bo przecież tak należy. No nie. Należy uczciwie razem pracować i razem się dorabiać, ale zawsze mieć cos swojego.

Pasek wagi

Pakgpapa napisał(a):

Przykro mi, on wcale nie chce brac z Tobą ślubu. Gdyby chciał, już dawno by się oswiadczył.

W sumie po tylu latach, po co ślub...

głupoty gadasz , czemu by miał nie chcieć, trzeba mu po prostu powiedzieć dosadnie i tyle.

krolowamargot1 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Martyna121111 napisał(a):

agazur57 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

PowrozeJarmuzem2.0 napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Olenka+ napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Pytanie autorko do ciebie, czy jak zostaniesz żona, to czy podarujesz swojemu mężowi połowę domu?

może jeszcze chcesz mi zadać pytanie czy jestem dziewica? :D

nie odpowiada się pytaniem na pytanie, migasz się tak samo jak twój facet ...  wychodzi na to że sama masz oczekiwania, a ze swojej strony nic 

to jest akurat w twojej wypowiedzi bardzo uderzające , to podkreślenie, że mieszkacie w TWOIM domu, TWOJA własność 

moze warto byłoby się zastanowić dlaczego facet chciał ślubu, a teraz się miga , i nie chce żeby wasi rodzice się poznali,  nie traktuje cię poważnie tak samo jak ty jego nie traktujesz poważnie , więc jesteście kwita 

On może  nie chce wydawac SWOICH  pieniędzy na twój kaprys, bo przecież nie zorganizujesz ślubu/wesela wyłącznie za swoje pieniądze. Może się boi , że po ślubie jest wspólnota majątkowa i jego dobry zarobek będzie waszym wspólnym, ale twój dom już jego nie. 

Justyna, serio? Przepisałabyś na przykład dom rodzinny, będący własnością rodziny od pokoleń, wybudowany przez prapradziadka itd.?

mamy mieszkanie we współwłasności ( po połowie)  chociaż mogłoby być prawie całe moje, półroczne auto ze spadku mające dla mnie sporą wartość majątkowa jak i  sentymentalna również w połowie darowalam mężowi, ale to działa w dwie strony wiesz , ja nic mężowi nie liczę i odwrotnie, bez problemu mąż utrzymywał mnie kilka lat kiedy nie pracowałam i zajmowałam się dzieckiem , bez problemu sprzedał też swoje ukochane auto z majątku odrębnego kiedy była taka potrzeba i pieniądze wyłożył do majątku wspólnego 

ale ja nie stękam że mąż mi się po 7 latach nie oświadczył , albo wypisuje że nie chce podejmować jakiś kroków, bo tłumaczy że mu szkoda pieniędzy 

nie odpowiedziałaś na moje pytanie

Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, oczywiście, że tak. Co jasno wynikło z poprzedniej wypowiedzi, że w małżeństwie wszystko jest wspólne. I to jest oczywiste, że tym bardziej podarowalabym mężowi pół rodzinnego domu skoro mąż teraz jest moja najbliższą  rodzina i najważniejsza osobą w życiu. 

fajnie jest dzielic się czymś cudzym. A ja bym nie przepisała czegoś, na co moja rodzina pracowała przez ileś lat. Bo różnie w życiu bywa. A już kilka przypadków miłości do grobowej deski widziałam, które szybko się skończyły. Ostatnio mi kolezanka opowiadała, że jej eks zięć szuka nowych dziewczyn wyłącznie z mieszkaniem, bo go nie stać na wynajem. Odwracając argumenty: gdyby ja naprawdę kochał dla niej samej, stan majątkowy i chęć podziału nie miałyby znaczenia. Co innego rzeczy nabyte w trakcie  i utrzymywanie kogoś w czasie choroby, macierzystwa, kiedy ta osoba nie ma mozliwosci zarobku i pattycypacji w utrzymaniu itp.. To zupełnie inna sytuacja.

Dokładnie, w życiu bym nie przepisywała czegoś co dostałam np. w spadku i na co ciężko pracowali moi rodzice. Nie jedna osoba już się przejechała na tym, ludzie mogą się rozwieść nawet i po 20 latach tak jak moi rodzice, nie przewidzisz co może wydarzyć się za x lat. 

Nonszalancja skąd pewność czy twój mąż kiedyś nie zostawi cię dla młodszej i ładniejszej? Niektórzy to chyba nigdy nie wyrosną z bajek Disneya, trzeba myśleć do przodu, ja np. jestem za intercyzą, a mieszkania w spadku nigdy bym nie przepisała facetowi, bo dziś jest, a jutro może mu się odwidzieć albo powiedzieć, że zakochał się w koleżance z pracy.

Z domu też nie wychodz, bo może już nie wrócisz, jak spadnie ci doniczka na głowę, albo ktoś potraci cię na pasach ... nigdy nic nie wiadomo, więc lepiej dmuchać na zimne. 

Teraz jest Twoją ?najbliższą rodziną?? No nie bardzo. Ty z nim tworzysz rodzinę. Wciąż najbliższą rodziną jest linia krwi. Ciekawe też, że ustawodawca wziął to pod uwagę w przypadku dziedziczenia i braku zstępnych. Mnie trochę śmieszy to podkreślanie, że małżeństwo, wspólnota etc, oddam mężowi pół wszystkiego, bo przecież tak należy. No nie. Należy uczciwie razem pracować i razem się dorabiać, ale zawsze mieć cos swojego.

piszesz cos, a sama nie wiesz co, radzę poczytać dlaczego rodzice dziedziczą wraz z małżonkiem kiedy ich zmarłe dziecko nie ma dzieci 

chcesz ze mną dyskutować , zresztą nie tylko ty , to najpierw zaczerpnij wiedzy, bo nie mam zamiaru tłumaczyć ślepemu od urodzenia jak to jest widzieć , już wystarczy że dałam wykład na temat rozdzielności  majątkowej 

Noma, twój wywód od pierwszego postu nie jest o Autorce i jej partnerze, jest o małżeństwie. Dlaczego kiedys chciał a teraz nie chce? To proste, był młodziutki i na haju hormonalnym, co poza tym zmieniło jego nastawienie jest nie do wyczytania tutaj bez szklanej kuli. 

Z tego co pisałaś, nigdy nie byłaś w podobnej sytuacji, w kwestii małżeństwa miałaś z górki i może ci się teraz mylić. 

Autorko, jeszcze coś zwróciło moją uwagę - wygląda na to, że w wasz konflikt jest już wciągnięte otoczenie - rodziny i znajomi. To niefortunna okoliczność, niezależnie od tego jak skończy się ta historia i wskazuje, że zaczynasz tracić kontrole nad emocjami. W tej sytuacji opanowanie będzie ci potrzebne.

W sumie najfajniejszy i najprostszy pomysł, jak radziłą któraś z dziewczyn wcześniej to powiedzieć, że chcesz mieć rodzinę i spytać co on na to. 

Ja myślę, że facetowi się po prostu odwidziało, ale boi się powiedzieć prawdę, jest mu dobrze jak jest, może jest teraz z tobą tylko dla wygody. No i facet, który ucieka od poważnych tematów jest dla mnie średnio dojrzały. Usiądź z nim i powiedz wprost, że oczekujesz tego i tego, jak będzie się nadal migał to widocznie to jednak nie to i chyba lepiej będzie się rozstać, chyba, że chcesz kolejne lata czekać aż jaśnie pan się zadeklaruje, tylko, ze wtedy ciąża będzie wiązać się z większym ryzykiem albo wcale się nie doczekasz dzieci.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.