Temat: Czy to jojo? Wściekła.

Odkąd zaczęłam ćwiczyć walczyłam najbardziej o ładny brzuch. Na wiosnę w końcu się udało. Tyle, że przy okazji bardzo się wychudziłam (problemy z @, zapadnięta buzia). Miałam ze 3 kilo niedowagi. Ale taka moja uroda, że dopiero wtedy spłaszczyłam brzuch. Stwierdziłam więc, że skoro dużo ćwiczę i uważam z jedzeniem to chudnę, to mogę sobie pozwolić na normalne życie. Wyjścia na piwo, ciasto do kawy - oczywiście przy zachowaniu zdrowej diety na codzień. Pech chciał, że złapała mnie kontuzja. Musiałam zmniejszyć ilość ćwiczeń, do tego wpadło trochę dodatkowych zleceń. Mniej ćwiczyłam, ale luz jedzeniowy był. I z jednej strony byłam przeszczęśliwa! W końcu nie myślałam ciągle o tym brzuchu, nie musiałam się oblizywać jaki inni jedli ciastko, nie musiałam pić wody jak inni pili piwo. Odprężyłam się psychicznie. Nie bałam się, że przytyje, bo zdarzały mi się przestoje w ćwiczeniach i nie tyłam, albo odrobinę. Ale ostatnio zauważyłam, że dopasowane ciuchy już nie leżą na mnie tak dobrze. Zmierzyłam się. Przybyło 5 cm, nawet nie wiem kiedy :/ Próbuję racjonalizować, że byłam zbyt szczupła, więc ciało sobie "odbiło", ale z drugiej strony odkąd ćwiczę nigdy nie przytyłam aż tyle! Przy normalnym trybie życia miałam w talii 63-64 cm, w czasach płaskiego brzucha 62, a teraz 67. Niby niedużo, ale jestem drobniutkiej budowy i naprawdę to u mnie widać. Nie wiem czy to jojo - ćwiczyłam 7 razy w tygodniu, intensywnie, do tego hiperzdrowe jedzenie. Czy może po prostu na siłę trzymałam za niską wagę i teraz ciało wróciło do normy? Wściekła jestem, wściekła! Tak wygadać się musiałam. Wiem, że wiele z Was ma większe problemy, wiele zmaga się z nadwagą, ale tak cholernie mi źle. Włożyłam mnóstwo pracy i wyrzeczeń w ładny brzuch. I znów mam baloooon!

no ale dziwi Cię to? nie dosyć, że przestałaś ćwiczyć to jeszcze jeść ciasta, pić piwo - kalorie, węglowodany doszły no to przytyłaś 

Pasek wagi

Standard, intensywne ćwiczenia bez dnia na regenerację, "hiperzdrowe jedzenie" pewnie poniżej ppm i teraz płacz.

jadlas za malo, cwiczylas za duzo, teraz organizm sie "regeneruje"

napisz dokladnie co i ile jadlas, i co i ile cwiczylas

gdy waga czlowieka schodzi ponizej dolnej granicy BMI czyli jesli masz niedowage, metabolizm juz nie pracuje jak nalezy, wiec w sumie mozliwe i logiczne, ze przytylas. Przez jak dlugi okres nie cwiczylas i niezdrowo jadlas po odchudzaniu?

Chyba mnie nie zrozumiałyście a i ja nieco przesadziłam. Chyba ;) Po pierwsze. Ja się już nie odchudzałam. Trenowałam do zawodów. Siłownia + trening biegowy. Fakt, doszedł płaski brzuch, ale to był efekt uboczny, nie wierzyłam już, że się uda. Nie napiszę ile jadłam, bo nie liczyłam kalorii. Po prostu zero słodyczy, alkoholu. Nie jadłam wcale mało! Na pewno nie poniżej PPM, bo bym nie dała rady. Rano micha owsianki lub jaglanki z owocami, orzechami. II śniadanie bułka razowa z szynką, serem, do tego owoc lub jogurt. Sporo warzyw, mięsa, kasz, jajek, owoce, miód, masło orzechowe... NIE GŁODZIŁAM SIĘ! Jadłam tuczące rzeczy: sery, makaron, orzechy. Dużo jadłam - więcej niż mój facet. Tylko zdrowo. Zdrowo nie znaczy niskokalorycznie! Jadłam ok 1900-2300 kcal. Zależy od dnia, jak mówię, nie liczyłam. Obiad to zazwyczaj było mięcho/ryba, pół torebki kaszy, ryżu, ziemniaki, fura warzyw. Podwieczorek owoce, suszone, świeże, orzechy, kanapka. Kolacje to jajecznice, sałatki z mięsem/fasolą. Tłuste twarogi z warzywami.

Po drugie. Czas na regenerację miałam - 2 dni były bez treningu. 7 treningów nie oznacza 7 dni. Po prostu 2 dni to były 2 treningi. Rano lekki bieg, wieczorem siłownia. 

Po 3 - w czasie kontuzji nie jadłam niezdrowo, po prostu przestałam mieć fioła na tym punkcie. Dalej podstawą diety zostały warzywa, złożone węgle, ryby, jaja, dobre tłuszcze - oliwa, awokado, orzechy. Po prostu nie pilnowałam się drastycznie. Żyję dalej zdrowo. Ćwiczę, dobrze jem. Nie przestałam ćwiczyć! Po prostu jakiś czas ćwiczyłam mniej. Po prostu sobie wszystkiego nie odmawiam. I nie wiem czy to już jojo, czy po prostu organizm dąży do wagi, w której mu najlepiej. Bo ja dalej szczupła jestem. Tylko już nie chuda.

No i nie wierzę w BMI. Dla mnie wyznacznikiem jest % tłuszczu. Bo BMI nie bierze pod uwagę mięśni, kości, wody, tylko samą wagę. A ja naprawdę drobniutka jestem. 

Niesamowicie trudno jest utrzymać się na niedowadze. Wyglądamy super i czujemy się przez to super, ale organizmowi to nie pasi i się wkurza. Więc jeśli cokolwiek wtedy zjemy ponad normę idzie nam prościutko w tłuszczyk. Więc jeśli nie jesteśmy naturalnie szczupłe to długo się nie utrzymamy na niedowadze niestety. Znam ten ból ;/

Ja jestem naturalnie szczupła, tylko nie aż tak. Nigdy nie miałam nadwagi. Niedowagę dość długo, nawet jak rok temu zachorowałam i w ogóle nie ćwiczyłam. W ogóle nie chodziłam nawet... I z jedzeniem bywało różnie. A wcześniej też dużo ćwiczyłam. I nie przytyłam, a nawet jeśli to niewiele. No i to mnie właśnie martwi. Bo wtedy było podobnie i waga stała, a teraz poszła w górę. Po prostu nie wiem czy jest tak, jak piszesz - organizmowi to nie pasowało i sobie odbił, czy jakbym powoli wracała do "normy" to by sobie nie odbił. Bo ja po prostu pewnego dnia stwierdziłam, że skoro ciągle chudnę, a nie chcę, to zacznę sobie pozwalać na więcej. No i kontuzja, a jedzenie zostało. Czy po prostu coś mam nie tak z metabolizmem... Ale raczej nie - nigdy się nie głodziłam, nie stosowałam diet cud, a jak zwiększałam kilometraż to zawsze chudłam, przy skopanym metabolizmie bym nie chudła. Nie wyglądam źle. Oprócz brzucha wszystko wygląda lepiej. Tylko teraz się boję, że to pójdzie dalej. A czasu na siłkę już nie mam. Wiem, że nikt mi nie pomoże i to zależy ode mnie. Tak tylko chciałam się dowiedzieć, czy ktoś miał podobnie i się wygadać. Doła wczoraj miałam (akurat nie z powodu wagi, ale rozlał się na wszystko). Nie wiem, może ćwiczenia na brzuch coś mu pomogą.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.