Temat: gruba od zawsze

witam,

moja sprawa mianowicie wygląda tak... Od dziecka jestem z tych puszystych juz w piątej klasie podstawówki ważyłam 90 kg(!!) no i w tym momencie zaczęłam różne przygody z odchudzaniem. Niestety nigdy nie udało mi się tak naprawdę schudnąć. Ciągle jestem otyła BMI 32. Kiedyś udało mi się schudnąć dzięki "magicznym tabletką" do 69 kg i oczywiście efekt jojo gwarantowany. Czy istnieje w ogóle szansa, że kiedyś uda mi się powiedzieć "jestem szczupła"? dodam, że jestem wegetarianką od 6 lat czyli nie dla mnie mc donaldy i kebaby za to mnóstwo warzyw, owoców i ciemne pieczywo, makarony wielozbożowe. Jedyne co mogę sobie zarzucić to napoje gazowane typu cola zero i red bull zero no i dosyć mało piję wody, gdyż nie czuję się spragniona. Od maja zaczęłam również dosyć intensywnie ćwiczyć na fitnessie koło 4-5 razy w tygodniu i jedyne co widzę to mięśnie! A sadło nie znika. Szczerze mówiąc załamuję już ręce. Regularność posiłków również zachowana co jakieś 4 godziny coś tam szamam.

Czy istnieje dla mnie chodź cień nadziei? :/ ktoś może ma coś podobnego? 

obżarstwem a czym można utyć? :D pączki, słodycze, bułki słodkie, białe pieczywo, szybkie jedzenie, słodkie płatki- moja mama miała sklep także wszystko było łatwo dostępne. Jako dziecko rywalizacja o jedzenie z bratem- trzeba było jeść, bo on zje więcej.  Rodzice nie nauczyli mnie jak się prawidłowo odżywiać. Jako dziecko człowiek nie myśli o swoim zdrowiu. Dopóki nie przychodzi ten moment, że nie ma gdzie kupić ciuchów dla młodzieży w takim rozmiarze i trzeba było ubierać się w lumpach i niestety ciuchy xxl nie są tak ładne jak te m czy s :) Zaczęłam dopiero poważnie myśleć o sobie pod koniec gimnazjum. Tak jak pisałam w średniej udało mi się zejść do 69 kilo, ale utrzymać tą wagę się nie udało- może dlatego, że była to dieta głodówkowa :D jak wyjechałam do Anglii tam znowu dość sporo przytyłam oczywiście za dużo węglowodanów prostych. Myśleć o swoim zdrowiu zaczęłam na początku tego roku- zmiana pieczywa pierwszy krok, dużo więcej warzyw, bardziej urozmaicona dieta. Wszystko stopniowo zaczęłam zmieniać, ale dietetykiem nie jestem i nie potrafię sobie sama ułożyć zbilansowanej diety. Czasami też włącza mi się ssanie na słodkie i nie potrafię na tym zapanować i muszę chociaż zjeść kromkę z cukrem... specjalnie nie kupuję nic słodkiego do domu, bo wiem, że jak będzie to to zjem na dodatek nie jedną kostkę czekolady np a cała tabliczkę. Jestem cukroholiczką. Walczę z tym cały czas szukając jakieś alternatywy w owocach. Ale w ostatnich miesiącach zdarzyło mi się parę razy kupić coś słodkiego czy wypić jakiś słodki likier. Od kiedy ćwiczę staram się tego unikać jak ognia...

Nie liczyłam twoich kalorii, jak dla mnie twoja dieta nie dostarcza odpowiednich składników . Potrzebujemy i białka, i tłuszczu, i cukrów, i cholesterolu. Ja piję codziennie dwie kawy z mlekiem ( wliczone w dietę) i staram sie jeść "proste" produkty- nisko przetworzone, mieszam je na krótko przed zjedzeniem. Unikam kalorycznych i chemicznych napojów: soki z kartonów, pepsi , tigery. Jakoś idzie to spalanie. W twoim przypadku widzę obronę organizmu przed głodem- gromadzenie zapasów. Trzeba chyba odpuścić ten reżim kaloryczny, zmusić organizm do trawienia, żeby nie bał się głodu. A co do czekolady ;)), jest pyszna i trzeba tą radosną wieść innym nieść -poczęstuj kogoś.

Pasek wagi

Kasiek2990 napisał(a):

Czasami też włącza mi się ssanie na słodkie i nie potrafię na tym zapanować i muszę chociaż zjeść kromkę z cukrem... specjalnie nie kupuję nic słodkiego do domu, bo wiem, że jak będzie to to zjem na dodatek nie jedną kostkę czekolady np a cała tabliczkę. Jestem cukroholiczką. Walczę z tym cały czas szukając jakieś alternatywy w owocach. Ale w ostatnich miesiącach zdarzyło mi się parę razy kupić coś słodkiego czy wypić jakiś słodki likier. Od kiedy ćwiczę staram się tego unikać jak ognia...

Czyli jednak Twój jadłospis nie jest tak piękny jak nam przedstawiłaś. Ja myślę, że wszystkie bardzo grube dziewczyny okłamują same siebie. Ta jedna czekolada dziennie(czy coś innego) gdzieś tam ukradkiem się liczy i zaszkodzi grubasce. Miałam dokładnie to samo. Zawsze wracając z pracy późny wieczorem jadłam chipsy w autobusie, ale chyba o nich zapominałam, bo też bym napisała że jem tak jak Ty (ciemne pieczywo i w ogóle wszystko zdrowe) :D. Kiedy tylko odstawiłam syfy i zaczęła naprawdę lekko ćwiczyć z 3 razy w tygodniu kilogramy po prostu spadły, a dokładniej 38kg tłuszczu. Jadłam minimum 1700-1800 kcal. Czasami 2500, zależy na co tam miałam ochotę, ale musiało być to zdrowe i po prostu przestałam się oszukiwać i jeść ukradkiem jakieś syfy.

Tak samo nieśmiertelny mit o rozwalonym metabolizmie - gdyby faktycznie dało się trwale zepsuć metabolizm ważyłabym jakieś 200kg.

Pasek wagi

Odstaw energetyki, też byłam od nich mega uzależniona przez kilka lat i dopiero ich odstawienie pozwoliło mi schudnąć. 

Pasek wagi

zapisuj dokładnie co jesz, bez oszukiwania siebie! dodaj warzywa, zdrowe tłuszcze , wodę, niesłodzoną

herbate i kawe jeśli potrzebujesz kofeiny.

oblicz sobie swoje zapotrzebowanie kaloryczne i przestrzegaj diety a z pewnością schudniesz.

nie każdy ciemny chleb jest zdrowy, większość jest tylko zabarwiona karmelem.

Pasek wagi

"Do godziny 16 świetnie mi szło jednak po powrocie do domu wszystko stało się za bardzo "dostępne" i podjadanie czas start.. Mimo moich spalonych kalorii na fitnessie wszystko niszczyłam wieczornym podjadaniem, którego nie potrafię opanować. Czasem zdarzy mi się wstać o 1 w nocy podejść do lodówki i się napchać..." wpis z wczoraj... czy aby na pewno jesz tak jak nam napisałaś? I wcale nie mówię tego złośliwie czy coś, ale ja też mam podobny problem, nie mogę schudnąć, bo od czasu do czasu (a nawet trochę częściej) zdarzają mi się romanse z lodówką, a niby jem super, pięknie, dietetycznie i do tego ćwiczę.. :P

Kasiek2990 napisał(a):

no dobra.godzina 3:40 zaczynam od porannej owsianki z chudym mlekiem (0,1% lub 1,5%)  do tego mały banan lub łyżeczka miodu plus mała kawa z mlekiem bez cukru.7:30Kanapka: ciemne pieczywo z sałatą pomidorem plastrem sera plus niestety energetyk, ale zero.11:20lunch box: dużo sałaty lodowej plus pół ogórka pomidora ewentualnie trochę kukurydzy, mały kawałek pieczywa ciemnego plus 2 jajka smażone bez oleju. 15:30 kubek jogurtu naturalnego z musli19:00rzadko gotuję, bo już nie mam na to ochoty a jeżeli już to jakąś zupę lub brokuły z sosem czosnkowo-jogurtowym plus 3 ziemniaki. 

Jeśli naprawdę tak jesz zawsze, ćwiczysz i nie chudniesz to do lekarza. Ja jem zdecydowanie więcej niż Ty i chudnę. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jesz za mało. Nie wiem, ja bym na takim menu padła, serio. Ja to na śniadanie mam dużą michę owsianki na mleku sojowym (jestem weganką) i do tego dużo owoców, na 2 śniadanie to zazwyczaj kanapki tak jak Ty ale często jeszcze dojadam jakieś orzechy, ziarna, w międzyczasie zjem sobie jeszcze jakiś owoc, wypiję jakiś sok warzywny. Obiad to na 1 danie zupa, na 2 to w większości warzywa, z jakimś sosem na bazie oliwy, jakaś kasza, tofu albo strączkowe, potem jakieś orzechy, kolacja to jakieś fajne sałatki warzywne, z dodatkiem oliwy, czasami robię pasty na bazie tofu, tofucznicę (czyli taka jajecznica z tofu). To tak w skrócie bez rozdrabniania się, chodzi mi o to, że na moje oko jesz mało.

dobra-karma napisał(a):

Moim zdaniem jesz mało więc stawiałabym na rozwalony metabolizm. W dodatku od razu powiem - cola zero i inne "zero" wcale dietetyczne nie są. A odtłuszczone mleka, jogurty nie są wcale fit :) Tłuszcz nie jest aż taki straszny, potrzebny też jest - a takie mleka i jogurty są dużo bardziej przetworzone :) No i nie dostarczają choćby witaminy D, która właśnie w tłuszczach się rozpuszcza ;)

Nie wiem jak zero ale light ma 0 kalorii. Jest słodzone aspartamem, więc nieprzyswajalne przez organizm. Przelatuje i wylatuje. Oczywiście o "walorach" zdrowotnych nie ma w tym wypadku co mówić, wiadomo że to są śmieci ale kalorii nie mają. Co do innych fit to prawda - lepiej sobie zjeść coś pełnowartościowego niż fit-śmieci. Po pierwsze wcale dużo mniej kalorii nie mają, po drugie są bardziej przetworzone i szkodliwe, po trzecie organizm potrzebuje tłuszczu. Tyje się od przetworzonych śmieci, które rozwalają hormony, nadmiaru kalorii i źle zbilansowanej diety. No i jak się leży cały dzień i pachnie, ruch jest potrzebny.

Teraz też widzę, że dziewczyny piszą o Twoich wpisach. Oj, można się nieźle przejechać na podjadaniu. Ja sama podjadam orzechy ale nauczyłam się je liczyć. To znaczy biorę określoną porcję, bo zdziwiłabyś się ile można podbić sobie podjadając. Trochę orzechów - nagle bam, 150 dodatkowych kalorii, banan, przecież to owoc - znowu 100 kcal, 1 batonik nie zaszkodzi - 200 kcal. Zobacz, małe przekąski i już masz podbite prawie o 500 kcal. A ja tu mam 2 zdrowe przekąski, w dodatku dosyć małe. Polecam taki program "Secret Eaters", tam jest mnóstwo dziewczyn "jem jak ptaszek, czemu tyję", albo "przecież jem tylko 1500 kcal jakim cudem tyję" a potem okazuje się, że dziewczyna drugie 1500 kcal wyciąga podjadając, pijąc sobie wieczorem piwko, itp.

jurysdykcja napisał(a):

Kasiek2990 napisał(a):

w zasadzie od wczoraj zaczęłam dietę z vitalią. Z tego co widzę też nie jest bogata w białko, gdyż odznaczyłam wszystkie możliwe mięsa różni się jedynie tym, że jest trochę więcej tłuszczy aniżeli ja spożywałam. Możliwe, że dietę układa komputer, bo takich rzeczy jak tofu czy soja tu raczej nie widzę. Zobaczymy, czy dieta 1600 kalorii poskutkuję. Byłam też swojego czasu u dietetyczki, która nie potrafiła zaakceptować mojej decyzji o niejedzeniu mięsa i niestety po pierwszej wizycie nie miałam ochoty więcej oglądać tej kobiety... To dlaczego nawet w diecie na vitali są produkty mleczne z małą zawartością tłuszczu skoro tego się nie poleca??  Chude twarogi, chuda mozarella czy chude jogurty?? 
Zaraz bana dostanę - ale - vitalia to ma być dieta zgodna z powszechnym wyobrażeniem kobiet o diecie. Lekkie, niskokaloryczne itd. To, jak się o ma do zdrowia czy trwałej redukcji to już inna para kaloszy. Tego chcą klientki przerażone wizją jedzenia mozzarelli i dokładnie to dostają. Tutaj się robi kasę, a nie leczy ludzi. Ktoś na tym ma przede wszystkim zarobić :)

Niestety ale to prawda. Tak samo robią dietetycy. Specjalnie tną jak najmocniej żeby były szybkie efekty i klient wrócił. To samo na Vitalii. Schudłabyś być może wolniej ale trwalej, nauczyłabyś się nawyków jedząc niekoniecznie wszystko fit ale nie tego oczekuje klient. Klient chce szybko schudnąć i zobaczy potem żółty ser w diecie i myśli, że dietetyk do bani. Na każdym kroku teraz media oszukują ludzi. Pamiętam tę nagonkę na pomidory, kilka lat temu, jakie to niby są fe, rakotwórcze, były odpowiedzialne za wybuch elektrowni w Czarnobylu oraz suszę i głód w Kenii...

ydaje mi sie ze problem lezy w jakies skrytej chorobie bo nie wierze ze tak jesz i jestes gruba 

moim zdaniem Twoj metabolizm jest od lat w trybie oszczednym... czlowiek jedzacy prawidlowo powinien zamykac sie w widelkach wagi prawidlowej, choc moze niekoniecznie byc tak szczuply jakby chcial, i to mozna nazwac "tendencja do nadwagi", ze jest sie miesistym, nabitym lub ma sie gruba podbita tkanka tluszczowa skore, ale sylwetka powinna byc prawidlowa i zadne wewnetrzne poklady zbednego tluszczu wystepowac nie powinny... 

albo cos pomijasz, albo dieta wegeterianska + napoje slodkie Ci mocno nie sluza, gdyz co najwyzej energii mozesz miec wystarczajaco, ale juz budulca dla zdrowych tkanek nie... nie ma zadnych magicznych chorob, ktore same z siebie powoduja otylosc... zaburzenia hormonalne, kuracje sterydowe ok, moga wplywac na nadmierny apetyt i zatrzymywanie wody, mozna miec przy tym 10 kilo nadwagi...

brak Ci w diecie bialka... wydaje mi sie niestety, ze zadnym bialkiem roslinnym bilansu sobie nie poprawisz, gdyz nie wystepuje ono w roslinach w czystej postaci, a zawsze w towarzystwie weglowodanow, ktorych i tak masz proporcjonalnie w diecie w nadmiarze, tak to sobie moga jadac ludzie o zdrowym ciele, Ty powinnas sie teraz przede wszystkim wyleczyc z otylosci... potrzebujesz bialka w czystej postaci (mieso/ryby/podroby!) weglowodanow w postaci warzyw i tluszczow z ryb oraz zdrowych olejow roslinnych... sery/pieczywo/nabial to dla Ciebie zapychacze a nie produkry odzywcze, w zyciu na nich nie naprawisz metabolizmu, bo wartosc enetgetyczna jest na tyle wysoka, ze organizm dalej pobierze energie potrzebna do zycia, ale niczego to nie zmieni...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.