Temat: Jem bo i tak jestem gruba - błędne koło.

Tak właśnie, jem co chcę bo i tak jestem gruba taką myśl mam w głowie gdy wcinam czekoladę -,- nie radzę sobie ze swoją wagą, jestem zakompleksiona. Ważę 82kg 166cm wzrostu mam niespełna 20 lat i czuję, że życie przelatuje mi koło nosa. Szkoła - dom - kanapa nie mam sił na nic. W łóżku po minucie dyszę jak wół, jestem spaśluchem bez motywacji i samozaparcia. Wszystko mi się w sobie podoba - włosy, oczy, twarz, skóra, paznokcie poza tym ohydnym cielskiem. Jestem na skraju załamania. Ostatnio kupiłam pierwszy raz od 2 lat nutellę do domu 350g i opanowałam ją z mamą w 3 dni ;( i doszłyśmy do wniosku, że więcej nie kupujemy jej. Lato za kilka miesięcy a ja znowu w workach będę się otulać, nie chcę tak żyć. Czy ktoś tutaj ma też coś takiego, że zamiast się ogarnąć widząc taką liczbę na wadze to je kolejne ciastko z myślą, a co mi tak i tak jestem grubasem i nigdy nie schudnę ? nie jem może jakoś strasznie dużo, coś słodkiego raz dziennie, fast food okazyjnie raz dwa razy w miesiącu, ale spożywam około 6 posiłków dziennie bo chodzę stale głodna, co pogłębiło się gdy zaczęłam zażywać tabletki antykoncepcyjne.

Jesteś młodą osobą, bez poważnych obowiązków, a już Ci się nic nie chce? Wracając do domu o 17:00 jesteś padnięta? Ja wstaję o 5:00 i wracam o 22:00 i nie wykręcam się takimi żałosnymi wymówkami. Co będzie dalej, skoro już jesteś tak leniwa? Weź to sobie do serca: nikt nie ruszy za Ciebie tyłka. Będziesz miała tyle, ile sama z siebie dasz. Powodzenia!

Pasek wagi

Nie przejmuj się złośliwymi komentarzami, ale trochę prawdy w nich jest - musisz coś zmienić. Dla mnie czas przygotowań do matury też był trudny - uważałam, że nie mam czasu na ćwiczenia, przygotowywanie zdrowego jedzenia (rodzice dużo pracowali i sama musiałam robić dla siebie jedzenie), bo ten czas powinnam spędzić na nauce. Teraz wiem, że to był błąd, bo wiele godzin i tak zmarnowałam na 'nicnierobienie'. Żeby się nie przemęczać proponuje na początek spacery - nie zmęczysz się za bardzo i dotlenisz mózg. Spróbuj mamę 'wkręcić' w zdrowe jedzenie, razem będzie łatwej, a wsparcie bliskiej osoby jest bardzo pomocne. 

Widzę dużo jadu w komentarzach, ale to dlatego, że ludzie wylewają tutaj swoje frustracje. Są anonimowi, więc myślą, że mogą wylać na kogoś wiadro pomyj. Nie zwracaj na to uwagi, to tylko pokazuje, że są oni nieszczęśliwi.

Pamiętaj, że większość problemów zaczyna się w głowie i od tego trzeba zacząć naprawianie. 

Trzymaj się ciepło i powodzenia! :)

Aaaaaaaa, głowa mnie zaczęła boleć od tych wszystkich postów. "Rusz się! Weź się za siebie!" Nie każdy jest taką silną kobietą, nie można każdego mierzyć taką samą miarą.

Uzależnienie od jedzenia działa dokładnie tak samo jak uzależnienie od alkoholu czy innych używek. Kompulsywne obżeranie się jest CHOROBĄ, to nie działa na zasadzie, że ktoś w pewnym momencie stwierdzi "ok, przestaję się obżerać i przechodzę na dietę", to ma podobne podłoże psychologiczne co bulimia. Właściwie to taka bulimia bez działań kompensacyjnych, więc powoduje tycie. Mechanizm jest praktycznie identyczny.

Owszem, to nie jest wyrok. Owszem, trzeba coś zmienić. Ale nie musisz tego robić SAMA! Wiem z autopsji, jaka to ciężka sprawa, z zaburzeniami odżywiania jestem już na ty i długo, długo nie chciałam wyciągnąć ręki po pomoc. Psychoterapia jest podstawą. W Katowicach są również mityngi Anonimowych Żarłoków.

Z jednym się zgodzę - musisz przestać się nad sobą użalać i zacząć nad sobą pracować. To na pewno. Życzę powodzenia.

Pasek wagi

Juniper.tree napisał(a):

Aaaaaaaa, głowa mnie zaczęła boleć od tych wszystkich postów. "Rusz się! Weź się za siebie!" Nie każdy jest taką silną kobietą, nie można każdego mierzyć taką samą miarą.Uzależnienie od jedzenia działa dokładnie tak samo jak uzależnienie od alkoholu czy innych używek. Kompulsywne obżeranie się jest CHOROBĄ, to nie działa na zasadzie, że ktoś w pewnym momencie stwierdzi "ok, przestaję się obżerać i przechodzę na dietę", to ma podobne podłoże psychologiczne co bulimia. Właściwie to taka bulimia bez działań kompensacyjnych, więc powoduje tycie. Mechanizm jest praktycznie identyczny.Owszem, to nie jest wyrok. Owszem, trzeba coś zmienić. Ale nie musisz tego robić SAMA! Wiem z autopsji, jaka to ciężka sprawa, z zaburzeniami odżywiania jestem już na ty i długo, długo nie chciałam wyciągnąć ręki po pomoc. Psychoterapia jest podstawą. W Katowicach są również mityngi Anonimowych Żarłoków.Z jednym się zgodzę - musisz przestać się nad sobą użalać i zacząć nad sobą pracować. To na pewno. Życzę powodzenia.

co Ty opowiadasz... ja sama wyleczyłam się z kompulsów. Powiedziałam sobie dość i się trzymałam postanowienia. Wystarczy silna wola i wiedza czego się chce.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.