- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 marca 2015, 20:14
Hej wszystkim!Piszę, bo bardzo potrzebuję pomocy, a nigdzie nie mogę jej znaleźć. Ratujcie mnie...
Pewien czas temu przez swoje problemy zaczęłam jeść zdrowiej na poprawę trawienia - śliwki suszone, kefiry, jogurty, siemię lniane, ciemne pieczywo i inne duperele, co jednak mi nie pomagało. Chodziłam pełna jak balon i nie mogłam iść do toalety, a że nic, podkreślam NIC nie pomagało - postanowiłam po prostu zacząć mniej jeść żeby nie być aż tak "wypełniona". To po pewnym czasie wymknęło się spod kontroli. Zawsze byłam raczej przy kości, a gdy rodzina i bliscy zaczęli mówić, że schudłam - to sprawiło, że cała ta akcja przerodziła się w dietę. Zmotywowana miłymi komentarzami zaczęłam jeść ZDECYDOWANIE ZA MAŁO. - Czego bardzo żałuję. Zdarzało się dziennie może nawet 300 kcal. Potem przyszło Boże Narodzenie - tutaj jadłam normalnie i od ok. 10 stycznia znowu ostra dieta.... Kiedyś ważyłam nawet 62kg może trochę więcej przy wzroście 154cm. Obecnie waga to 46 kg przy 154cm (Nigdy tak mało nie było,) W lutym postanowiłam zmądrzeć bo JA KOCHAM JEŚĆ! i nie chcę tak żyć. Boje się jednak popaść w otyłość, nawet w nadwagę (zawsze ją praktycznie miałam i niską samoocenę więc nie chcę do tego wracać). Tak więc od lutego stopniowo dodaję kalorii co tydzień (tzw. stabilizacja). Zaczęłam od razu od 600. Obecnie jem już 1000 kcal. Jeszcze nie utyłam, chyba. Chcę dodawać więcej i szybciej, więc od poniedziałku będzie to o 150kcal więcej, czyli 1150, może nawet zaryzykuję i 1200. BARDZO ŻAŁUJĘ TEJ DIETY. Wolałabym cofnąć czas żeby było jak kiedys, ale przynajmniej byłabym zdrowsza - Od 14 stycznia nie pojawił mi się okres, moja skóra jest sucha, brałam leki na niedobór żelaza, organizm osłabiony, nie utrzymywanie ciepła. TAK STRASZNIE ŻAŁUJĘ, CHCĘ WRÓCIĆ DO NORMALNEGO ŻYCIA, jeść z moją rodziną jak kiedyś, czasem zjeść coś bez wyrzutów, ale dużo się naczytałam o tym, że jak się tak rozpieprzy metabolizm, to i tak się będzie tyło i tyło w nieskończoność. OK nie muszę być chudzielcem, bo nigdy nie byłam ale jak tu cieszyc się życiem i jedzeniem, gdy wiem że każdy kęs się we mnie odkłada i popadam w otyłość?
Czy jest szansa, że jak będę dodawać tak te 150kcal jak dodaję, to wrócę do normy i będę mogła jeść jak kiedyś? Czy jest szansa naprawić zrypany metabolizm?
Przepraszam, że się tak rozpisałam. To tylko kropla w morzu tego, co chcę powiedzieć. Proszę, pomóżcie mi. Dopiero teraz widzę jaka głupia byłam, a ja tak kocham żarełko. Nie mówię, że muszę się strasznie objadać, ale mam dosyć liczenia kcal, patrzenia na wartości odżywcze itd...Chcę normy. Nie chcę chudnąć - chcę zdrowieć psychicznie i fizycznie. Nie chcę jednak znów nadwagi, bo wiem że będę się obwiniać.
15 marca 2015, 20:36
hej, to bardzo pocieszające co piszesz, dziękuję Ci! wlasnie o to sie boje - czy rzeczywiscie jak dojde do jakiejs rozsadnej ilosci kcal i zaczne tyć to czy to tycie w koncu ustanie czy wpadne w jakas otylosc. Mam nadzieje ze bedzie tak jak mowisz, moze jest nadzieja :)
16 marca 2015, 13:21
hej, to bardzo pocieszające co piszesz, dziękuję Ci! wlasnie o to sie boje - czy rzeczywiscie jak dojde do jakiejs rozsadnej ilosci kcal i zaczne tyć to czy to tycie w koncu ustanie czy wpadne w jakas otylosc. Mam nadzieje ze bedzie tak jak mowisz, moze jest nadzieja :)
Nie ma opcji, że jedząc 1700 kcal, a jak naprawisz metabolizm to nawet nieco więcej będziesz otyła. Po prostu jest to nie możliwe jeżeli będziesz odżywiać się rozsądnie. Waga jak wspomniałam może podskoczyć w górę, ale nie więcej jak parę kilo, a potem na pewno stanie w miejscu, a po pewnym czasie może nawet zacząć znowu spadać. Musisz też pamiętać, że zanim żołądek przyzwyczai się do trawienia większych ilości i bardziej urozmaiconego jedzenia może również minąć trochę czasu więc przez pierwsze kilka dni waga nagle może skoczyć nawet 2 kilo z dnia na dzień, ale pamiętaj to tylko resztki jedzenia zalegające w jelitach i woda która zatrzyma się w organizmie i glikogen. To nie tłuszcz i zejdzie samo po jakimś czasie.
Aby przytyć jeden kilogram trzeba zjeść 7000 kcal ponad swoje zapotrzebowanie. Tak więc musiałabyś jeść np przez tydzień o 1000 kcal więcej niż potrzebujesz (czyli 2700 kcal dziennie) aby po tygodniu móc przybrać kilogram tłuszczu. Ale oczywiście wszystko zależy też od wielu innych czynników i od metabolizmu zatem jedni po takim tygodniu nie przytyją nic, a inni z gorszym metabolizmem mogą przybrać nieco więcej niż kilogram, ale ogólnie przyjmuje się taką zasadę że 7000 NIE SPALONYCH przez organizm kalorii to kilo tłuszczu więcej. Zatem też nie ma co się obawiać że jak np jednego dnia zjesz 400 kcal więcej niż zwykle to przytyjesz bo jest to fizycznie nie możliwe, a ewentualny skok wagi to tak jak pisałam woda i zalegające jedzenie w żołądku i jelitach.
Także puki co jedz te 1700 kcal zdrowego w miarę jedzenia dziennie, a jak przyjdą święta to nie bój się zaszaleć i zjeść sałatkę z majonezem, kawałek ciasta czy inne łakocie, bo nie przytyjesz od tego, a jedynie może to rozkręcić Twój metabolizm, bo jak do świąt będziesz jadła tylko tyle ile potrzebujesz a potem zrobisz sobie małe odstępstwo to organizm chcąc to wszystko spalić zacznie pracować na wyższych obrotach. Pamiętaj tylko aby gdy miną święta wrócić do normalnego odżywiania i nie dojadać przez kolejny tydzień pozostałego ze świąt ciasta czy tłustych kiełbas :D A wszystko będzie wtedy ok :-)
16 marca 2015, 14:50
Agata, łaaał, dzięki jeszcze raz za odpowiedź, przez takie coś od razu zapala się u mnie jakieś światełko nadziei, że mogę jeszcze wyjść z tego cało :) Serdeczne dzięki za poświęcenie czasu, żeby mi to tak ładnie wytłumaczyć :)
16 marca 2015, 17:09
Nie ma za co :-) Jasne, że możesz z tego wyjść, bo jeżeli chodzi o naszą wagę uwierz mi, że nie ma rzeczy nie możliwych, to my mamy kontrolę nad swoim ciałem, a nie ono nad nami tylko trzeba sobie właśnie wszystko policzyć, przeanalizować i trzymać się ustalonego planu, a później jak przyzwyczaimy organizm do naszych nowych nawyków to już wszystko będzie szło z górki :-) Ważna jest tylko konsekwencja i słuchanie własnego organizmu :-) Pozdrawiam Cię ciepło i trzymam kciuki żebyś już niebawem mogła bez zmartwień cieszyć się wspaniałą sylwetką jedząc tyle ile chcesz i ile potrzebuje Twój organizm ale zdrowo, smacznie i bez wyrzeczeń :-)
19 marca 2015, 11:16
46 kg przy 156 cm to zadna katastrofa. Zwlaszcza jesli jestes mloda osoba. W wieku 20 lat wazylam tyle mierzac prawie 10 cm wiecej i nie przypominam sibie, zebym wygladala zatrwazajaco. Normalnie szczuplo. A Ty jedz normalnie, bez obzerania sie. Mam wrazenie, ze szukasz tu rozgrzeszenia dla checi obzarstwa. Twoja sprawa jak chcesz tyc
19 marca 2015, 11:31
ja nie jestem wychudzona tylko zawaze bylam przy kosci a przez bezmyslna diete w szybkim tempie schudlam ok 17kg i nie mam okresu wiec tez na pewno mam zrujnowany metabolizm, moj organizm jest do tego nieprzystosowany i przez to non stop oslabiony.