- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 kwietnia 2015, 20:49
Załamuję już nad sobą ręce i postanowiłam podzielić się z Wami moimi odczuciami, może ktoś mnie zrozumie, może ktoś miał podobnie..
Całe życie byłam "duża". Gruba, pulchna, tłusta, utyta, spasła- jak kto woli. Od małego karmiono mnie tłustym mięchem, słodyczami i słonymi przekąskami, z wiekiem to się nasilało, podtykano mi jedzenie pod nos. Kiepskie relacje z rodziną, ciągłe przytyki i wieczne choroby jeszcze dołożyły powodów do kompleksów, później sama z siebie zaczęłam zajadać stresy i smutki. Przy wzroście 162 cm ważyłam najwięcej 75 kg. Wiem, że to nie tragedia, ale dla mnie to było nie do zaakceptowania, gdy już "otrzeźwiałam".
Zawzięłam się, schudłam, aktualnie ważę 51 kg, regularnie uprawiam sporty- dużo pływam, jeżdżę na rowerze, ćwiczę w domu, zdrowo się odżywiam. Mam jednak problem. Stojąc przed lustrem nie widzę szczupłej siebie. Nie lubię na siebie patrzeć, nie mogę znieść tego widoku. Wciąż każdy komplement odbieram jako ukrytą drwinę, a potem złoszczę się sama na siebie bo w głębi duszy wiem, że ktoś chciał, żeby mi było miło i pewnie nawet był szczery.
Początkowy cel to było 55 kg, ale było mi mało, chciałam więcej, więc za cel postawiłam sobie 50 kg. Teraz ważę mniej więcej tyle ile chciałam i wciąż nie czuję się dobrze, chcę schudnąć jeszcze.
Jestem przerażona, bo boję się, że nie będę umiała przestać.
Otoczenie mnie nie rozumie, bagatelizują sprawę krótkim "przesadzasz", twierdzą, że powinnam się cieszyć. Ale jak?
23 kwietnia 2015, 20:56
wydaje mi się że popadłaś już w jakąś niezdrową "paranoję" na temat swojego wyglądu...
23 kwietnia 2015, 21:04
Mam podobnie. Schudłam z lekkiej nadwagi, teraz jestem w normie wagowej dla swojego wzrostu (53 kg, 160cm), ale zawsze mam jakieś "ale". Nie tyle może do samej siebie, ale kiedy słyszę komplementy. Również mam zawsze myśli, że to jedynie ironia. Chyba takie przyzwyczajenie z poprzednich lat i brak wiary w siebie
23 kwietnia 2015, 21:20
Ja z takim myśleniem zeszłam do 47kg przy wzroście 176cm i dalej miałam obiekcje, dalej miałam za dużo na brzuchu, za dużo na bokach, za dużo w udach...powinnaś poszukać pomocy, wygadać się komuś bliskiemu albo udać się do specjalisty zanim przesadzisz i będzie z Tobą na prawdę źle. Schudłaś bardzo dużo, ja miałam podobną wagę startową co ty i wiem jak łatwo się w tym pogubić. Masz zabużony obraz samej siebie, widzisz siebie nacznie większą niż jesteś i musisz to zmienić, bo wpadniesz w ed i na tym się skończy o ile już nie wykazujesz jakiś symptomów choroby. Trzymam za Ciebie kciuki, bo dużo osiągnęłaś.
24 kwietnia 2015, 15:14
Myślę, że powinnaś pójść do psychologa, który pomoże Ci zobaczyć siebie na nowo. Wyrzucić z głowy wszystkie te durne głosy, które mówią Ci, że ciągle ważysz za dużo. Z tego, co piszesz jesteś na granicy poważnej choroby. Całe szczęście, że zdajesz sobie sprawę z tego, ile osiągnęłaś i że te wszystkie chore myśli siedzą tylko w Twojej głowie. Jeśli teraz postarasz się to zmienić, będzie Ci dużo łatwiej. Tylko zrób to jak najszybciej. Trzymam bardzo mocno kciuki. :)
24 kwietnia 2015, 20:34
Proszę, pomóż sobie jak najszybciej, Miałam dokładnie tak samo, tylko startowałam z wagi 64kg przy 160 cm (w międzyczasie urosłam). Skończyłam na 41/163 i całkowicie zrąbanym nastoletnim życiem. Nie na tym to polega.. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i wierzę, że nie wpadniesz w to głębiej.