- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 kwietnia 2015, 14:53
Miesiąc odchudzania zszedł na psy , schudłam 3 kg . Było pięknie. Ale przyszedł okres waga wzrosła p 1kg i to mnie zdemotywowało( tak tak wiem że wzrost wagi na okresie jest normalny , ale mój mózg funkcjonuje na poziome chyba 8latki i nie wierze w to że mi spadnie ta nadwyżka kilogramowa jak okres się zakończy ) , motywacja minęła. :( I znowu mam ochotę zacząć od nowa. Wykańcza mnie to. Najgorszy w moim odchudzaniu jest brak profesjonalizmu , idzie mi dobrze ale czasem odwale coś głupiego jak dziecko , i znowu od nowa zaczynam :( . Moim problem jest dojadanie do diety , w sensie takim , że nie spożywam słodyczy czy czegoś co jest niedozwolone na mojej dzieci, ja po prostu przekraczam ilośc - i to mnie łamie. I znowu ,, od poniedziałku . . . '' ,, od pierwszego ...'' ,,po okresie ... ''
też tak macie? co Was motywuje do walki i do tego żeby się nie złamać ?
30 kwietnia 2015, 15:01
motywuje mnie to, jak wyglądałam jak ważyłam mniej. motywuje mnie mój chłopak. wypisałam sobie listę zalet wynikających z odchudzania- jest tego naprawdę dużo :) i paradoksalnie motywuje mnie to, że chudnę strasznie wolno. w kwietniu schudłam 1 kg... też przed okresem spuchłam,a le mam wrażenie, że wcale nie, że przytyłam. więc jak widzę, ile trudu kosztuje mnie schudnięcie każdy jeden kilogram, to nie chcę przestawać, bo wiem, że każdy dzień, tydzień bez diety to jest stracony czas. ;) no i forum mnie na maksa motywuje, bo widzę mnóstwo dziecwzyn którym się udało (czyli, że da się to zrobić) i mnóstwo tych, które są nieszczęśliwe, bo im się nie udało.
30 kwietnia 2015, 15:01
"If you really want something you will find a way, if don't you will find an excuse" - to mnie motywuje do walki. Od ponad trzech miesięcy jestem na diecie, nie miałam żadnej większej wpadki i schudłam 6-7 kg :)
30 kwietnia 2015, 15:05
Mnie od początku diety motywowała wizja "co to ja nie zrobię jak schudnę", wypisałam sobie te wszystkie rzeczy w notesie, wpisałam tam również teksty motywacyjne, powklejałam zdjęcia i zapisywałam co i ile czego jem. Nosiłam ten notes zawsze w torebce, w razie zwątpienia sobie czytałam moje postanowienia i co chce osiągnąć. Najlepszym cytatem był ten na początku notesu "nie rezygnuj z marzeń, nawet jeśli osiągnięcie ich wymaga czasu... czas i tak upłynie" i dałam radę, nic nie było w stanie mnie zdemotywować. Chociaż ja później dostałam kopa na rozpęd z powodu ślubu, nie chciałam wyglądać jak prosiak ubrany w białą suknie.
30 kwietnia 2015, 15:08
Ja też tak mam, że zaczynam ciągle od nowa. Męczy mnie to bo biegam za własnym ogonem. Co mnie motywuje? To jak świetnie się czuję jak jestem szczuplejsza. Co odbiera mi zapał? Przyrost na wadze.
30 kwietnia 2015, 15:11
ja tak miałam wiele lat, aż w końcu nadszedł taki dzień że żądna wpadka nie byłą w stanie mnie zdemotywować. w czwartek wpadka, w piątek znów dieta. no a takie skoki wagi spowodowane zatrzymaniem wody są frustrujące, ale trzeba to przełknąć. ja na tydzień przed okresem w ogóle się nie ważyłam.
30 kwietnia 2015, 15:19
2000 :) pzdr
30 kwietnia 2015, 15:26
Ja mam inaczej - zastanowilam sie czego chce bardziej - czy zjesc tego batonika czy w koncu przestac sie czuc jak szafa trzydrzwiowa gdanska. Wyszlo ze batonik musi odpasc. Poza tym trzymam sie jednej prostej zasady - eat clean, train dirty. Jak mam zastoj wagi (na przyklad ostatnie dwa tygodnie zero spadku) to powtarzam sobie "spokojnie, rob swoje i sie nie przejmuj". I nie ma sily, zastoj musi sie skonczyc. Ten system mi sie sprawdza, w zeszlym roku wazylam 92 kilo.