Temat: Jeść więcej żeby być szczupłym?

Jesteście zwolennikami twierdzenia, że żeby być szczupłym, trzeba (odpowiednio) dużo jeść? Kiedyś było przekonanie, żeby być szczupłym trzeba żyć na przysłowiowej sałacie, dziś przeciwnie - gdy ktoś je za mało, krzyczymy na niego, że musi jeść więcej dla sprawniejszego metabolizmu. Uważacie, że gdy ktoś je mało i nie chudnie, powinien zacząć jeść więcej, aby ruszyć metabolizm i chudnąć? Czy gdy osoba jadła za mało, a nagle zaczyna jeść porządnie (czyli według jej wyliczonego CPM), to jest szansa, że zacznie chudnąć (lub przestanie tyć jeśli tyła)? Czy raczej gdy zwiększy kaloryczność to zacznie tyć, bo jej metabolizm jest zniszczony przez zbyt niskokaloryczną dietę?

Wzięło mnie na te przemyślenia, bo jak niektórzy kojarzą, przez moje zaburzenia, po diecie cały czas opieram się na ważeniu jedzenia, by utrzymać wagę. Wariowałam ze strachu, że jem za dużo, bo waga może niedoważa... Porównałam kilka wag i okazało się, że ona pokazuje za dużo o jakieś ponad 2g a ja ważę prawie WSZYSTKO (tak, taki mam problem), każdy kawałek masła a jem.go dużo, orzechy, ryże. ...zatem okazuje się, że nigdy nie dobiłam do 1800kcal, które powinnam jeść na utrzymaniu! A miałam zawsze sporo ruchu. Teraz mam lepiej ważącą wagę i boję się dobijać do 1800 (robię to, ale obawiam się tycia). Tak to jest jak człowiek opiera życie na elektronice która Zawodzi, bo inaczej nie potrafi.

northcarolina napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

northcarolina napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

northcarolina napisał(a):

ja z mojej strony powiem tyle - byłam na niskokalorycznej diecie, też świrowałam i ważyłam wszystko, panikowałam. wychodząc z ED miałam czasem takie napady głodu, że jadłam naprawdę sporo. przytyć to przytyłam - miałam sporą niedowagę, więc nic dziwnego - ale moja waga zatrzymała się na BMI 18,5 (z którego zaczynałam gdy wpadłam w anoreksję) i tak sobie stoi, a niespecjalnie kontroluję teraz jedzenie; tylko staram się, by było wartościowo i zdrowo, kalorii nie liczę. więc wydaje mi się, że to jest po prostu tak, że organizm ma swój ulubiony zakres wagowy i gdy się w tym przedziale znajdzie, to raczej nie tyje się więcej (chyba, że ktoś się przejada). tak mi to tłumaczyli na zajęciach z psychodietetyki, osobiście też tego doświadczyłam więc skłaniam się ku tej teorii :p 
No właśnie organizm dąży do odpowiedniej/ulubionej dla niego wagi. A ja od urodzenia byłam grubasem, nie z obżarstwa tylko od urodzenia, więc mój organizm do tego dąży. A ja za cholerę tego nie chcę, więc moje życie to ciągła walka
ale "bycie grubasem" nie jest pożądanym stanem dla organizmu. dlaczego miałby on dążyć do nadwagi, która nie jest zdrowa? to by nie miało sensu. organizm chce być zdrowy i sprawny, z prawidłową wagą. trochę nie rozumiem tego "grubasa od urodzenia" - może to wina kiepskich nawyków żywieniowych i małej ilości ruchu? jako dziecko nie bardzo miałaś na to wpływ - teraz masz już o wiele większy :)
Z natury byłam masywna (nie otyła), a te komórki tłuszczowe wykształcają się w dzieciństwie. Mój wujek dietetyk kiedyś wspominał, że organizm często dąży do tej najwyższej wagi jaką osiągnął. Mówi się, że dąży do prawidłowej dla niego, a ja na prawdę już od urodzenia byłam grubaskiem. Ludzie dziś zwalają wszystko na obżarstwo, ale wystarczy spojrzeć na dzieciaki bawiące się na dworze - są chudzielce, ale i kilka grubasków - to kwestia genów. Moja siostra od zawsze do dziś była chudzielcem (nawet jak się obżera), a ja tą grubą - a mama karmiła nas tak samo. Jak schudłam, straciłam okres na rok, do dziś jestem fizycznie dużo słabsza niż kiedyś gdy byłam "naturalnie duża", jednak psychicznie czuję się o niebo lepiej, dlatego boję się powrotu do dawnych lat, gdzie byłam postrzegana jako ta gorsza i wyszydzana
ale masywna, czyli: lepiej zbudowana? przecież to nie jest nic złego, kwestia budowy ciała. jedni lepiej wyglądają filigranowi, a inni z pełnymi kształtami. to jest taka rzecz, jak kolor włosów, wzrost czy typ urody. wiem, że teraz pewnie możesz się z tym kłócić, ale... prawda jest taka, że im szybciej się z tym oswoisz, tym będzie lepiej. ja ogólnie jestem drobnej budowy, ale przez długi czas chciałam jeszcze chudsza i mieć taką typową, chłopięcą figurę. i tak sobie to wkręciłam, przeżywałam, że nie szło mi przetłumaczyć, że nigdy tak nie będę wyglądać, ponieważ... to nie jest mój typ sylwetki. zaakceptowałam to, co dostałam od natury. a co do "genów i tycia", to ja mam fajny przykład z mojej rodziny. u mnie wszyscy są niscy i raczej pulchniejsi. ja jako dziecko też byłam trochę przy kości, potem jako nastolatka już miałam przeciętną figurę (w gimnazjum przy 155 cm ważyłam jakieś 51 kg, to moja najwyższa waga w życiu). mój młodszy brat za to był od zawsze takim szczypiorkiem. prawda była taka, że on się jako dziecko ruszał więcej i jadł mniej - a ja wręcz przeciwnie ;> ale jako dzieciak nie widziałam tego, że tutaj się różnimy - i też mnie to dziwiło. w każdym razie, teraz jak już oboje jesteśmy dorośli - to ja się zrobiłam filigranowa i drobna, za to mój brat już w okresie dojrzewania bardzo przytył; teraz ma nadwagę. przyczyna znów leży w... wyborach. ja jestem bardziej aktywna, ruchliwa i odżywiam się zdrowo, za to mój brat spędza czas głównie na siedząco i nie dba o to, co je. budowy nie zmienisz, to prawda - ale i tak możesz być zgrabna i wyglądać atrakcyjnie (i nie mieć nadwagi! bo to nie o to chodzi). często problemem jest to, że właśnie ma się w głowie jakiś oderwany od rzeczywistości ideał, któremu nie da się sprostać. nie trzeba wyglądać dokładnie jak ta czy tamta instagramowa gwiazda, żeby być szczupłą i atrakcyjną osobą. 

No tak ale chodzi też o to, że jedni dostają szczupłą sylwetkę w naturze, obżerają się jak świnie i są chudzielcami całe życie, a inni muszą walczyć żeby nie tyć. Trochę to przykre, że ktoś kto je sporo i jest przy kości bywa wyszydzany, a chudzielec, który opycha się tak samo, a nie tyje jest okryty chwałą za to, że tyle je i super wygląda. Tak To wygląda (mam na myśli modne wśród małolatów instagramowe zdjęcia szczupłych dziewczyn opychających się pizzą, słodyczami itp.)  Mam 23 lata, może to niedojrzałe, ale cały czas mam poczucie niesprawiedliwości przez powyższą kwestię

coconut.charlotte napisał(a):

jablkowa napisał(a):

jedzac 2 tys kcal dziennie bez problemu utrzymuje wage 45 kg /158 cm. przez ostatni miesiac zarlam (doslownie) po 3-4 tys i mam w tej chwili okolo 5 kg wiecej. okolo, bo w krytycznym momencie waga pokazala 49,5 kg (moj rekord zyciowy) i teraz jestem na etapie zbijania tego nadbagazu. nie wygladam zle, ale jednak lepiej sie czuje bedac odrobine mniejsza, a w przypadku mojego wzrostu kazdy dodatkowy kilogram od razu widac.odpowiadajac na pyt. - aby byc szczuplym trzebga jesc umiarowanie duzo, ale jednak z zachowaniem zdrowego umiaru.
Tylko Ty akurat nie jesteś tego najlepszym przykładem, bo jak dobrze pamiętam mimo przebytej anoreksji, z natury jesteś szczupła i masz szybki metabolizm, więc Ty na 2tys kcal nie tyjesz, inna (np. ja) przy tym wzroście będzie tyła. Masz szczęście, że możesz pozwolić sobie na tyle kcal, jednak jesteś wyjątkiem od reguły

nie twierdze, ze jestem idealnym przyladem, ale nie jestem tez najgorszym.  araksol, wspomniala, ze tyje jedzac mniej niz wynosi jej PPM. chyba nie tedy droga. no ale kazdy ma prawo wyboru. mozna tak zakatowac organizm, ze faktycznie bedzie tyl na glodowych porcjach. ja chcialam tylko napisac, ze jedzac sporo, mozna byc szczuplym. gorzej jak ktos cale zycie dietowal i teraz chce zaczac jesc normalnie. moje zalozenia dotycza osoby odzywiajacej sie w miare prawidlowo.;)

jablkowa napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

jablkowa napisał(a):

jedzac 2 tys kcal dziennie bez problemu utrzymuje wage 45 kg /158 cm. przez ostatni miesiac zarlam (doslownie) po 3-4 tys i mam w tej chwili okolo 5 kg wiecej. okolo, bo w krytycznym momencie waga pokazala 49,5 kg (moj rekord zyciowy) i teraz jestem na etapie zbijania tego nadbagazu. nie wygladam zle, ale jednak lepiej sie czuje bedac odrobine mniejsza, a w przypadku mojego wzrostu kazdy dodatkowy kilogram od razu widac.odpowiadajac na pyt. - aby byc szczuplym trzebga jesc umiarowanie duzo, ale jednak z zachowaniem zdrowego umiaru.
Tylko Ty akurat nie jesteś tego najlepszym przykładem, bo jak dobrze pamiętam mimo przebytej anoreksji, z natury jesteś szczupła i masz szybki metabolizm, więc Ty na 2tys kcal nie tyjesz, inna (np. ja) przy tym wzroście będzie tyła. Masz szczęście, że możesz pozwolić sobie na tyle kcal, jednak jesteś wyjątkiem od reguły
nie twierdze, ze jestem idealnym przyladem, ale nie jestem tez najgorszym.  araksol, wspomniala, ze tyje jedzac mniej niz wynosi jej PPM. chyba nie tedy droga. no ale kazdy ma prawo wyboru. mozna tak zakatowac organizm, ze faktycznie bedzie tyl na glodowych porcjach. ja chcialam tylko napisac, ze jedzac sporo, mozna byc szczuplym. gorzej jak ktos cale zycie dietowal i teraz chce zaczac jesc normalnie. moje zalozenia dotycza osoby odzywiajacej sie w miare prawidlowo.

Ale takich rad nie ma co pisać dziewczynom, które całe życie się odchudzają i całe życie walczą z własnym somatotypem. Takie dziewczyny nie schudną magicznie od jedzenia więcej. Ja na 2000 to sobie mogę utrzymać, owszem, ale 60 parę kilo. Jak się chce schodzić do wagi poniżej tego, co nasze ciało uważa za odpowiednie, to niestety z reguły zdrowo i trwale się tego nie robi. Ew. robi się, ale prowadząc obsesyjną kontrolę diety i treningów. Nie bez przyczyny zdrowe BMI to 18.5-24, a nie 18.5-19.5. Po prostu dla dużej części populacji odpowiednia jest ta waga bliżej 24.

Życie takie jest, że jedni mają lepiej a inni gorzej.

jablkowa napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

jablkowa napisał(a):

jedzac 2 tys kcal dziennie bez problemu utrzymuje wage 45 kg /158 cm. przez ostatni miesiac zarlam (doslownie) po 3-4 tys i mam w tej chwili okolo 5 kg wiecej. okolo, bo w krytycznym momencie waga pokazala 49,5 kg (moj rekord zyciowy) i teraz jestem na etapie zbijania tego nadbagazu. nie wygladam zle, ale jednak lepiej sie czuje bedac odrobine mniejsza, a w przypadku mojego wzrostu kazdy dodatkowy kilogram od razu widac.odpowiadajac na pyt. - aby byc szczuplym trzebga jesc umiarowanie duzo, ale jednak z zachowaniem zdrowego umiaru.
Tylko Ty akurat nie jesteś tego najlepszym przykładem, bo jak dobrze pamiętam mimo przebytej anoreksji, z natury jesteś szczupła i masz szybki metabolizm, więc Ty na 2tys kcal nie tyjesz, inna (np. ja) przy tym wzroście będzie tyła. Masz szczęście, że możesz pozwolić sobie na tyle kcal, jednak jesteś wyjątkiem od reguły
nie twierdze, ze jestem idealnym przyladem, ale nie jestem tez najgorszym.  araksol, wspomniala, ze tyje jedzac mniej niz wynosi jej PPM. chyba nie tedy droga. no ale kazdy ma prawo wyboru. mozna tak zakatowac organizm, ze faktycznie bedzie tyl na glodowych porcjach. ja chcialam tylko napisac, ze jedzac sporo, mozna byc szczuplym. gorzej jak ktos cale zycie dietowal i teraz chce zaczac jesc normalnie. moje zalozenia dotycza osoby odzywiajacej sie w miare prawidlowo.

Nie można tyć jedząc poniżej PPM. Chyba, że czerpie się energię ze słońca lub jakąś inną pranę. Ale najczęściej to jednak oznacza źle obliczoną PPM. Akurat ona praktycznie całymi dniami leży, więc metabolizm jej też zwolnił iPPM ma niższe niż przeciętna osoba w jej wieku ważąca tyle, co ona.

coconut.charlotte napisał(a):

No tak ale chodzi też o to, że jedni dostają szczupłą sylwetkę w naturze, obżerają się jak świnie i są chudzielcami całe życie, a inni muszą walczyć żeby nie tyć. Trochę to przykre, że ktoś kto je sporo i jest przy kości bywa wyszydzany, a chudzielec, który opycha się tak samo, a nie tyje jest okryty chwałą za to, że tyle je i super wygląda. Tak To wygląda (mam na myśli modne wśród małolatów instagramowe zdjęcia szczupłych dziewczyn opychających się pizzą, słodyczami itp.)  Mam 23 lata, może to niedojrzałe, ale cały czas mam poczucie niesprawiedliwości przez powyższą kwestię

ale tak właściwie można o wszystkim powiedzieć. dlaczego komuś się bardziej powodzi w życiu, a dlaczego ma lepszą pracę, a dlaczego to i tamto. zawsze ktoś będzie miał coś, czego Ty nie masz. jasne, że to jest przykre i nie zawsze sprawiedliwe - ale naprawdę, pomyśl sobie: nie szkoda Ci życia na takie pielęgnowanie żalu i poczucia, że jesteś gorsza? gdybyś przestała rozglądać się dookoła, a zamiast tego poświęciła czas sobie samej, własnemu rozwojowi to gwarantuję Ci, że byłabyś o wiele bardziej szczęśliwa. 

ja wiem, że to może brzmieć jak czcze słowa i wymądrzanie się. ale serio; jeśli nie zmienisz myślenia, to nigdy nie uda Ci się osiągnąć jakiegokolwiek poczucia satysfakcji z życia. będziesz zgorzkniała, nieszczęśliwa i zmęczona. ja ponownie (już chyba Rissika, jeśli się nie mylę, na poprzedniej stronie polecała) radzę wizytę u psychologa. problem jest głęboki, złożony - i niestety, postępuje, co widać po kolejnych Twoich wątkach. daj sobie szansę, żeby ktoś Ci pomógł to wszystko poukładać, bo w przeciwnym razie będziesz tylko zapadać się w to coraz głębiej.

Moj trener mi rozpisal diete na 2100 kcal, nie moge tego przejesc, a on wiecznie sie na mnie drze: wiecej jedz, wiecej jedz ...

Pasek wagi

FabriFibra napisał(a):

Moj trener mi rozpisal diete na 2100 kcal, nie moge tego przejesc, a on wiecznie sie na mnie drze: wiecej jedz, wiecej jedz ...
dietę na redukcję? No ale w sumie jak trenujesz to musisz dobrze zjeść :)

coconut.charlotte napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

Moj trener mi rozpisal diete na 2100 kcal, nie moge tego przejesc, a on wiecznie sie na mnie drze: wiecej jedz, wiecej jedz ...
dietę na redukcję? No ale w sumie jak trenujesz to musisz dobrze zjeść :)

Na redukcje, w zasadzie teraz na podtrzymanie, ale wyobraz sobie ze na sniadanie mam np. jajecznice z boczkiem albo kielbasa ...

Pasek wagi

FabriFibra napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

Moj trener mi rozpisal diete na 2100 kcal, nie moge tego przejesc, a on wiecznie sie na mnie drze: wiecej jedz, wiecej jedz ...
dietę na redukcję? No ale w sumie jak trenujesz to musisz dobrze zjeść :)
Na redukcje, w zasadzie teraz na podtrzymanie, ale wyobraz sobie ze na sniadanie mam np. jajecznice z boczkiem albo kielbasa ...

No konkret ;) ale tak na prawdę można jeść wszystko, takie tłustości też, byleby mieścić się w bilansie kalorii i trzymać dobre makro. Ja też w sumie jem wszystko, tylko wariuję, bo prawie każdy produkt stawiam na wadze kuchennej 

araksol napisał(a):

całe życie na dietach jadłam poniżej i to dużo PPM. Teraz przy PPM tyję prawie 0,5 kg dziennie. Nie wierzę żeby chyudąć trzeba jeść. No ale ja mam leżący tryb życia całe życie.

Nic dziwnego. Jedzenie za mało doprowadza do takich zniszczeń w organizmie że tyje się z byle czego. Więc owszem, trzeba jeść NORMALNIE żeby być szczupłym i zdrowym. Niestety większość z nas choć mogła by mieć CPM 2000-2500, to przez głupie diety siedzi na dużo niższych kaloriach żeby nie tyć.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.