Temat: Dieta bez glutenu i laktozy

Hej,zrobiłam sobie test na nietolerancje pokarmowe.

Wyszło mi, ze nie mogę: glutenu, nabiału, orzechów nerkowca, migdalów i czosnku. Oprócz tego mam stwierdzoną alergię na soję i z moich obserwacji wynika, że mój organizm źle reaguje na dynię / pestki dyni.

Przez ostatni tydzień starałam się nie jeść rzeczy zakazanych. Różnica jest ogromna. Dużo lepsze samopoczucie, mnóstwo energii, brak problemów z jelitami. Generalnie same plusy. Wcześniej raczej nie zastanawiałam się nad tym co jem.

Problem polega na tym, ze powoli mam dosyć, moja wcześniejsza dieta opierała sie na produktach pszenicznych i nabiale. I szczerze teraz trochę nie mam pomysłu co jeść. Mam wrażenie, że cały czas jem coś gryczanego / jaglanego / z ryżem. Żadnej z tych rzeczy wcześniej za bardzo nie lubiłam. Za mięsem też nie przepadam. Ryb nie jem w ogóle, nie licząc łososia i tuńczyka raz na kilka miesięcy.  

Macie dla mnie jakieś rady / albo przepisy (ale takie normalne, proste) ?

Joy, zupy! Jedz zupy. Teraz na to pora w sam raz, bo idzie zimno, a zupa rozgrzewa i syci. Moje odkrycia to zupa z ciecierzycą i bakłażanem i minestrone oraz zupa miso w wersji europejskiej. Polecam stronę  z przepisami Olgi Smile. Ona też miała swoje żywieniowe problemy i wypróbowała masę przepisów, na przykład na dania bezglutenowe.Jestem pewna, że coś tam dla siebie znajdziesz ciekawego.

joyfully napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

joyfully napisał(a):

zdrowa-egoistka napisał(a):

Jaki test robiłas i za ile?
na nietolerancje robilam food detective
Aaaa, i wszystko jasne. A już chciałam coś doradzić w sprawie diety. ale na początek zrób sobie, proszę, porządny test w gabinecie lekarskim, bo tego typu domowe zestawy badające krew włośniczkową nie są rzetelnym miernikiem! Potraktuj wyniuki z dużym przymróżeniem oka, podziel przez trzy, wyciągnij pierwiastek i odejmij na koniec cenę tego magicznego zestawu. A jeśli masz poważne podejrzenia co do poszczególnych produktów, to oddaj się w ręce wykwalifikowanych specjalistów w tym temacie.Pytanie do osób, które zafundowały sobie badanie FD - czy jest ktoś, komu nie wyszła nadwrażliwość na gluten czy fistaszki/orzechy?
Być może masz rację. Nie jestem w 100% pewna co do orzechów, które mi tam wyszły, bo nigdy nie jadłam ich regularnie. Ale reakcja mojego organizmu na gluten i nabiał nie pozostawia wątpliwości, że coś jest nie tak.A ile kosztuje taki porządny test w gabinecie lekarskim?

Nie w gabinecie lekarskim tylko w laboratorium :D

testy igg nie mają wartości diagnostycznej. 

Pasek wagi

Cóż, też robiłam Food Detective, ale u lekarza, z włączeniem opinii dietetyka, na turnusie z dietą Dąbrowskiej. Fistaszki ani orzechy mi nie wyszły, gluten owszem, ale w najmniejszym stopniu :)   Za to wyszedł mi cały nabiał, wołowina i cielęcina, jaja wszelkie, drożdże, grzyby hodowlane, ocet i w związku z tym wszelkie produkty fermentacji, pleśnie i owoce suszone, pszenica, kukurydza, żyto, ryż, soja, oraz mieszanka strączkowych. Na tyle poważne, że wszelkie pochodne, jak skrobie, maltodekstryny czy syrop gluk-fr. też musiałam odstawić. Najpierw się załamałam, bo co tu w ogóle jeść? Do tego jako alergiczka nie powinnam miodu. Później się zawzięłam i prawie 2 lata pilnowałam fanatycznie wykluczeń, jedząc przy tym do upęku inne rzeczy i to bardzo tłusto, oraz nie mając już zupełnie czasu na ćwiczenie czegokolwiek - bo czas poświęcałam czytaniu składu produktów, kombinowaniu co jeść, gotowaniu, obieraniu itd. I w tym czasie, przy jedzeniu więcej niż zwykle a ruszaniu się wcale, zrzuciłam bez wysiłku 19 kg. A do tego poprawiły mi się wyniki tarczycy, zmniejszył guzek, cofnęły ataki astmy (z kilku dziennie na 1-2 w roku), zeszło wieloletnie zapalenie zatok. Ach, pięknie było, tylko poczułam się za bardzo znękana i za pewna jednocześnie. Moje nietolerancje praktycznie wykluczały mnie z normalnego jedzenia społecznego - żadna impreza, święta, bycie w gościach, wesele, nic, bo ja nie mogę, albo podejrzewam że nie mogę, a ile można chodzić do kuchni i pytać szczegółowo o skład produktów? Poza tym myślałam, że w tym czasie już się odczuliłam - wprowadziłam produkty na nowo, niby pomału i mało, ale to nic nie dało, pogrążyłam się i w kilka miesięcy wróciło 15 kg i zapalenie zatok, oraz zaostrzyła sie astma, nie skrajnie ale czuję to. I cóż, chcąc nie chcąc wróciłam własnie do eliminacji, bo szkoda mi się dusić, zatykać i tyć.

Ja sobie radziłam (ekonomicznym sposobem, bo z finansami u mnie krucho) na prosie, gryce, ziemniakach, drobiu, wieprzowinie, rybach, orzechach, nasionach i pestkach, oraz oczywiście warzywach i owocach. Zajeździłam blender robiąc mleko kokosowe z wiórków, ale bez niego byłoby mi bardzo trudno. Dostałam prodiż, bo nie mam piekarnika, wymieniłam wędliny na pieczone mięsa i próbowałam piec własne chleby gryczane na zakwasie, co nie wyglądało ani nie smakowało rewelacyjnie ale ratowało mnie w tęsknocie za zwykłą kanapką. Odkryłam olej lniany, masło orzechowe, topinambur, chia i amarantus. Po raz pierwszy zaczęłam nie lubianą przeze mnie na słodko kaszę jaglaną jeść wytrawnie i się trochę do niej przekonałam. Zadziwiło mnie ile mogę zrobić z mąki ziemniaczanej, czy pestek słonecznika. I ile moja rodzina jest w stanie zjeść mojej kutii jaglano-kokosowej na Boże Narodzenie, zamiast zajadać się swoimi makowcami i sernikami. Inspiracje, m.in. do deserów czerpałam też od Olgi Smile, polecam.

Tak więc joyfully, nie łam się, Ty i tak wiele możesz jeść. Możesz ziemniaki i owoce morza, możesz mleka ryżowe, kokosowe, orzechowe (poza zakazanymi) czy inne roślinne, możesz owsianki bezglutenowe z różnistymi pestkowo-owocowymi dodatkami, suszone i kandyzowane owoce do pochrupania, możesz hummusy, pasty i pasztety z soczewicy czy innych strączkowych, ciasta z fasoli z czekoladą, a także mąki - ze strączków, amarantusa, zbóż bezglutenowych. Poza tym faktycznie zupy, sałatki, warzywa, w najróżniejszych konfiguracjach. Jeśli masz kasę na cudeńka typu konjak, quinoa, canihua, to tym lepiej, bo możesz. Co do "twarożku" to polecam gorąco ten z namoczonych ziaren słonecznika. No i jajka - jak możesz jajka to możesz cały świat, i desery i ciasta i omlety i naleśniki i placki i zapiekanki (płakać mi się chceeeee!). Możesz nawet czekoladę i parówki, bo znalazłam w Lidlu jakieś bezglutenowo-bezmleczno-bezsojowe, nawet z lecytyną słonecznikową zamiast soi i z acerolą zamiast drożdży. Ej - możesz drożdże, a więc i wypieki! Nawet ryż masz przecież w różnych odmianach i smakach, toż to uczta prawdziwa! Tak więc nie dołuj się, jesteś po prostu w przedpokoju nowego żywienia, dopiero zaczynasz, a z tygodnia na tydzień będziesz się coraz lepiej uczyć, jak zrobić coś fajnego z czegoś dozwolonego. 

Pasek wagi

Innykwiat, świetnie się czyta, to co napisałaś, a najbardziej urzekło mnie to zdanie:

innykwiat napisał(a):

jak możesz jajka to możesz cały świat
  :)

Fenk ju wery macz! ;)

Ja po prostu tak strasznie tęsknię za jajkami, samymi w sobie ale i za różnościami które z nich można zrobić, a które są dla mnie niedostępne. Setki pysznych potraw z jaj, których mi nie wolno. Mam taką starą małą książeczkę "500 potraw z jaj", a są tam tylko takie dania, w których jajka są podstawowym, dominującym składnikiem. A jako dodatek, spoiwo, cokolwiek? To będą kolejne tysiące opcji. Więc kto może jajka, ten może prawie wszystko. Aż mnie wzięło na najprostszą, najpyszniejszą zapiekankę ziemniaczana z boczkiem i jajkami. Od lat takiej nie jadłam. A w dodatku teraz kończę moją trzytygodniową dietę Dąbrowskiej i nawet ziemniaki nie wchodzą w grę. Trudno, wracam do dyni.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.