Temat: Brak 'zakwasów' - teoria.

Przeszukałam internety i okazało się, że zdania w kwestii wpływu "zakwasów" na efektywność treningu są podzielone. Trenujący twierdzą, że mikrourazy są niezbędne do progresu (rozrost mięśni), a medycyna sportowa nie ma dowodów potwierdzających taką zależność.

Ktoś może rzucić światło na ten temat? Pytam, bo trenując siłowo od dwóch tygodni (pod okiem trenera) tylko raz miałam delikatne "zakwasy" w obrębie klatki piersiowej, a tak poza tym czuję się świetnie i nic mnie nie boli. Trener twierdzi, że "zakwasy" nie mają znaczenia na ostateczne efekty i mam nie zwiększać na razie ciężaru.

jurysdykcja te Twoje zdjecia, choc tak rozne tematycznie sa na stowe trafione:) Poczytuje tak Ciebie. Nigdy nie korzystalam z silowni, a mam sie zebrac na odwage i pocwiczyc poza domem i dywanem niebawem. Ciesze sie, ze jestes:) Bede mogla zapytac o to i owo doswiadczonej vitalijki:)

Pasek wagi

Nie chodziło o to,że kompletnie nic nie czułam, bo czułam, że coś było ćwiczone, jednak do takich konkretnych zakwasów, jakie pamiętam z podstawówki, gdy się lekko kucało żeby czuć ból, to jednak im daleko :P

też nie odczuwam bolesności na redukcji- za mały bodziec. Za to na masie.... ledwo się ruszam. Ot kwestia ciężaru, intensywności i układu serii/ superserii/ gigantserii , gdzie tkanka dostaje mocno po " dupie " :) 

Pasek wagi

Po 2 latach zakwasy to dla mnie wspomnienie, teraz tylko superserie coś jeszcze ruszają, a i to po kręceniu i kombinowaniu. Takie zmęczenie też raczej objawia się u mnie raczej swoistym wycieńczeniem (i trzeszczeniem stawów ;) niż jakimiś mega zakwasami.... jak pomyśle, to takie zakwasy, które ma się "po ruszeniu" czegoś, to już teraz u mnie rzadkość...

I jak zwykle jursydykcja mądrze prawi, niektórzy wprawieni w bojach jogini dają czadu tak, ze niejeden niedzielny bywalec siłki wymięka:D.

Pasek wagi

ćwiczę od miesiąca (step + tbc + siłownia - zajęcia różne) i choć podczas zajęć palą mnie mięśnie i czasami nie jestem w stanie wykonać wszystkich powtórzeń, używam już 2 kg hantelek to ani razu nie miałam zakwasów.

raz na siłowni ćwiczyłam z dużym (jak dla mnie) obciążeniem, mięśnie paliły, nie wykonałam wszystkich założonych powtórzeń bo nie dałam rady a i tak nie miałam zakwasów; zrobiłam też test z przysiadami (popularny na zakwasy) i też nic, a efekty (w sile mięśni i w obwodach) są

Ćwicze joge regularnie od 8 lat i zdarza sie, ze mam megazakwasy po intensywnej praktyce, i to w najglebszych partiach miesni, więc  teoria o braku zakwasow u joginek zupeknie nie jest prawdziwa.

Teraz dwa dni nie mogłam prawie chodzić po sesji na zginacze bioder. A jestem dość zaawansowana.

no tak, ale to też zależy, co się ćwiczy i jak, bo jeśli zaczniemy poruszać te partie mięśni, których najczęściej nie używamy to raczej bez zakwasów się nie obejdzie, ale też są na to sposoby, żeby po wysiłku dobrze się poczuć i przygotować mięśnie na kolejną dawkę ćwiczeń. Dla mnie super sposobem są kąpiele solankowe, genialnie regenerują zmęczone ciało.

Sporo zależy od rodzaju treningu, od tego jak kończy się trening (jest nawet takie ładne określenie "zejście"), nawet od tego co i ile się zje. Jak odpoczywa. No i od wielu innych czynników. Wpływ ma też indywidualna tolerancja na ból, to samo uszkodzenie dla jednego może być czymś, co utrudnia egzystencję, a dla innego być niemal nieodczuwalne, niewarte nawet zauważenia.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.