- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 kwietnia 2016, 00:10
Czy spotkałyście się kiedyś z niemiłymi uwagami, kiedy ćwiczycie poza domem np. bieganie, rower, rolki?
Ostatnio zauwazyłam dziwne zachowanie wśród ludzi na ulicy. Jako, że od kilku tygodni spędzam czas aktywnie (rolki, bieganie, rower), jestem "narażona" na wzrok przechodniów. No i kilka takich sytuacji, uwagi kierowane pod moim adresem pochodziły od dziewczyn.Uwagi typu:uważaj, bo się wy*ebiesz. albo:co tak zapierdzielasz, myślisz, ze fajna jesteś? Lub:uważaj jak jedziesz, idiotko (jechałam drogą dla rowerów, a dziewczyna szła chodnikiem, więc nijak nie była narażona na jakiś wypadek).
Nie wiem , skąd się to bierze, nie powiem, często są też miłe komentarze, ale mimo wszystko nie jest to przyjemne.
Czy spotkałyście się z czymś takim? Ja staram się nie przejmować tym, ale zastanawiam się co kieruje takimi osobami.
2 maja 2016, 20:05
biegam od kilku miesięcy i chyba nie spotkałam się z niemiłymi komentarzami, a nawet jeśli to mam słuchawki na uszach więc nie słyszę, spotkałam się natomiast z miłymi reakcjami typu machanie, czy kciuk do góry, nawet jeśli ktoś coś gada nie tak pod moim adresem mam to w dupie, moja sprawa co robię, ale był czas że chodziłam z kijami wiele lat temu jak u nas nie było to jeszcze popularne to często słyszałam hasła typu gdzie macie narty, czy coś w tym stylu, ale ja nie z tych co robi to na mnie wrażenie, ja bym się na twoim miejscu nie przejmowała
3 maja 2016, 09:14
W polsce i owszem. Gapią się. Jazda rowerem to stres. Po chodniku nie wolno, ulice dziurawe, jakiś dziadek raz mnie złapał za kierownice i powiedział "spierdalaj z chodnika kurwo". Na ulicy trąbią wciąż, bo im wadzę i nie mogą bić rekordów prędkości. Większość kierowców też nie wie, że rowerzysta może [zgodnie z nowelizacją kodeksu drogowego z 2011 roku] jechać cała szerokością swojego pasa jezdni. Nie ma obowiązku jechania przy krawędzi jezdni [bo tam studzienki, dziury, śmieci, szkła i rowerzysta omijający te przeszkody i zjeżdzający co chwilę na środek pasa jezdni, stwarza większe zagrożenie niż jak spowalnia cały ruch za sobą]. I trąbią, wyzywają, złorzeczą, SPYCHAJĄ AUTEM ROWERZYSTĘ NA POBOCZE!
Polacy to taki już naród i tyle.
W Holandii jeżdżę rowerem [już prawie 1300km w tym roku] i biegam. Nikt nie rzuca się, zawsze zjadą na boczek, ustąpią pierwszeństwa, grzecznie jadą za mną, jeśli jadę ulicą z dozwolonym ruchem rowerowym [większość tras ma oddzielną szosę tylko dla rowerów - fietspad]. Jak biegnę - obcy ludzie mówią mi dzień dobry, czasem mówię pierwsza, jak widzę starszych ludzi. Jak mijam innych biegaczy to pokazują mi palec wskazujący, co jest u nich gestem "cześć!" i wówczas nie trzeba oddechu łapać na gadanie a uśmiech zawsze Ci sprzedadzą.
Obyśmy uczyli się kultury z innych krajów, gdzie drugi człowiek nie jest wrogiem czy konkurentem.
3 maja 2016, 10:09
Jazda chodnikiem jest WYKROCZENIEM. Można jechać tylko po ddr, albo wtedy, kiedy jest droga współdzielona. Jest jeszcze jeden wyjątek: bardzo złe warunki atmosferyczne i zła widoczność, oraz gdy przy jezdni jest zakaz jazdy rowerem. W pozostałych przypadkach, o ile nie jest się dzieckiem, chodnikiem jeździć nie wolno. Sam dużo jeżdżę rowerem, ale wkurza mnie jak muszę odskakiwać, bo ktoś slalomy sobie urządza po chodniku (najczęściej bardzo wąskim). Jazda ulicą nie boli. Zresztą jest o wiele łatwiejsza.@igusek nawet na drodze współdzielonej nie miała prawa jechać środkiem, obowiązuje ruch prawostronny.
Tylko, że ulicą niekiedy to ryzyko za wielkie. Kierowcy nie respektują rowerzystów. Będąc w PL ja się tutaj zwyczajnie boję być na ulicy. Opisałam w poprzednim poście.
4 maja 2016, 16:38
Jazda chodnikiem nie jest wykroczeniem kiedy ograniczenie prędkości jest od 70km/h i tyle warto sobie wbić do głowy. Sama do pracy codziennie jeżdżę drogą szybkiego ruchu powyżej 70 km/h w Krakowie (warto to zaznaczyć bo ruch jest niesamowity) nie boję się tego, choć miałam kilka sytuacji gdy serce miałam pod gardłem przez idiotów za kółkiem - wyprzedzanie na centymetry, raz wieczorem trzy gnojki urządzały drift między jadącymi autami i jeden ''dupą'' prawie mnie zahaczył na poboczu... Ale są miejsca przy tej drodze, gdzie muszę zjechać z niej i dostać się do pracy. Wiadomo pełna kulturka, ''przepraszam'' i ''dziękuję'', ale mimo wszystko trafiam na baby w różnym wieku którym ciężko się przesunąć nawet o krok w tył i muszą mi rzucić chamskie teksty.
Zwykle znoszę to na stoika, ale czasem czara się przelewa, gdy wracałam z pracy zmęczona i zeszłam z roweru by minąć osoby czekające na busa, to dwie biurwy zastawiły mi drogę i chamsko jedna podniosła głos że ''tu się kurwo nie jeżdzi rowerem, masz drogę od tego i nie ustąpię Ci''. W tym momencie zniżyłam się do jej poziomu i odpowiedziałam w podobnym tonie o tym, że wpierw trzeba znać przepisy, a potem się wymądrzać. Pchnęłam ją i poszłam dalej, a normalnie chciałam zabić - nie wiem jak można tak kogoś sponiewierać dla swoich wydumanych zasad... Podczas biegania natomiast spotkałam się z miłymi sytuacjami jak pozdrawianie i machanie - nie znałam takich obyczajów :D
9 maja 2016, 10:33
Tylko, że ulicą niekiedy to ryzyko za wielkie. Kierowcy nie respektują rowerzystów. Będąc w PL ja się tutaj zwyczajnie boję być na ulicy. Opisałam w poprzednim poście.Jazda chodnikiem jest WYKROCZENIEM. Można jechać tylko po ddr, albo wtedy, kiedy jest droga współdzielona. Jest jeszcze jeden wyjątek: bardzo złe warunki atmosferyczne i zła widoczność, oraz gdy przy jezdni jest zakaz jazdy rowerem. W pozostałych przypadkach, o ile nie jest się dzieckiem, chodnikiem jeździć nie wolno. Sam dużo jeżdżę rowerem, ale wkurza mnie jak muszę odskakiwać, bo ktoś slalomy sobie urządza po chodniku (najczęściej bardzo wąskim). Jazda ulicą nie boli. Zresztą jest o wiele łatwiejsza.@igusek nawet na drodze współdzielonej nie miała prawa jechać środkiem, obowiązuje ruch prawostronny.
Wiesz, ja sporo jeżdżę, i to tylko w PL. Naprawdę, mimo wszystko dużo bezpieczniej jest na jezdni, niż na chodniku, czy nawet na DDR (gdzie i piesi i wózki i psy na smyczy, a do tego rozsypane szkło... nie wspominając o tym, że najczęściej zaprojektowane są od czapy i prowadzą kompletnie do nikąd). Fakt - jazda ulicą wymaga uwagi i asertywności. Wbrew pozorom zachowania kierowców też się zmieniają. Coraz mniej jest takich, którzy wyprzedzają "na gazetę", czy trąbią jak opętani. Niestety wciąż jeszcze plagą jest wyprzedzanie "na trzeciego" przy słabej widoczności, czy na podwójnej ciągłej - ale to nie ma nic wspólnego z respektowaniem rowerzystów, bo taki bałwan nawet nie wie, czy i kto nadjedzie z naprzeciwka. Najniebezpieczniejsze momenty jakie mnie spotkały? W pobliżu sklepów - kiedy piesi bez patrzenia, na pałę, wskakiwali na jezdnię.
edit @Ojnone , masz rację... przede wszystkim znajomość przepisów. Niestety, często rowerzystę spotkasz na wąziutkim dziurawym chodniczku przy drodze o niewielkim natężeniu ruchu... a kawałek dalej taki miś potrafi myk, przez przelotówkę przez dwuetapowe przejście na czerwonym śmignąć. Autentyk, oczy wypadły mi z orbit, jak potem przemknął przez kolejne przejście... a jakże, na czerwonym, i wtoczył się na osiedlowy chodnik.
Edytowany przez kutkutdak 9 maja 2016, 10:46