- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 maja 2016, 12:58
Cześć. 1 czerwca ruszy druga edycja zdawałoby się banalnego wyzwania LEPSZA JA 40+ Nic bardziej mylnego, że to łatwe i przyjemne odklikanie tego, co umiem. O, nie! To walka z samą sobą, żeby być "lepsza niż wczoraj". Dzień po dniu będziemy próbowały być najlepszą wersją siebie. Pierwsza edycja była naprawdę udana, a dziewczyny, biorące udział w wyzwaniu fajnie się zintegrowały i wspierały w codziennych zmaganiach, o czym świadczą liczne komentarze.
Jeśli ci ciężko samej o mobilizację do codziennej gimnastyki w domu, do wyjścia na spacer, do picia wody, do jedzenia warzyw itd. to dołącz do nas. W grupie jest raźniej, choć dochodzi też nutka rywalizacji, ale to tylko pozytywnie motywuje, żeby nie być "w ogonie" :-)
Zapraszam!
18 maja 2016, 20:39
Fatfrumos, punkty to dopiero jak wyzwanie ruszy, czyli 1 czerwca. Do tego czasu możemy sobie powoli kodować nowe, lepsze nawyki. :) Dla mnie najtrudniejsze chyba będzie wypijanie 2 litrów wody a najkorzystniejsze stronienie od słodyczy. Pozdrawiam.
A u mnie odwrotnie - 2 litry wody to pestka - uwielbiam pić wodę. Natomiast ze słodyczami - masakra! ;)
18 maja 2016, 22:28
I ja się piszę :) Może to mi da siłę, bo już nie mam motywacji... Czy po 40 musi być tak ciężko?
18 maja 2016, 22:36
Dziewczyny, fajne jest to, że każda z nas znajdzie tam coś łatwiejszego i nasz "koszmarek", z którym będziemy walczyć
18 maja 2016, 23:27
Po 40-ce ciężko się odchudzać. To przypomina raczej wyrywanie każdych 10dkg z naszego ciała, a ono oporne nie chce dobrowolnie oddawać... Waga się buntuje, droczy się z nami, tygodniami stoi w miejscu... Im bardziej się staramy, tym mniej widzimy efektów... I często pojawia się rozczarowanie, że nie tak miało być... Przychodzi pytanie, dlaczego innym wychodzi, a mi idzie jak krew z nosa...Tak jest u mnie i tak słyszałam
Kiedyś się też zastanawiałam dlaczego tak jest... Myślę, że kiedy przestajemy się z sobą "siłować" i zaczynamy po prostu zdrowiej żyć (jeść i się ruszać - nawet przez zwykłe spacery, rower, czy lekką gimnastykę w domu, ale SYSTEMATYCZNIE 3-4x w tygodniu) to jest to początek naszego sukcesu. Akceptacja nowego życia, nowych nawyków, czegoś co do tej pory było gdzieś obok, u kogoś innego, ale też czerpanie radości, że zaczynamy robić coś dla siebie to START. Ten prawdziwy. Nie z datą "nowego roku", "1-go danego miesiąca", tylko "OD DZIŚ będę lepsza niż wczoraj". I wiecie co? Mimo swojego wieku czuję się z pewnymi rzeczami pogodzona i akceptuję swoje niedoskonałości, bo wiem, że bez tego nie da się być zadowoloną z czegokolwiek, co robię dla siebie. Kiedy w lustrze widzę uśmiech to wiem, że jutro mogę znów spróbować. I pojutrze. I po weekendzie wpadek dietetycznych. I po świętach z tradycją na stole. Ale jutro będę o jeden dzień mądrzejsza i postaram się coś zmienić na lepsze. Do tego doszłam po 40-ce i tymi przemyśleniami dzielę się z wami, zanim zaczniemy wyzwanie "Lepsza ja".
Wspierajmy się tam, komentujmy swoje dni, dzielmy się radami. Trzymam kciuki za wszystkich uczestników II edycji.
19 maja 2016, 08:23
Witam serdeczne, ja również się zapisałam ale podchodzę do tego bardzo sceptycznie. Jakoś nie wierzę, że podołam. już próbowałam kilka razy i coraz mniej mi zależy i coraz mniej mi się chce. ale jeszcze jeden zryw spróbuję - a może się uda! Pozdrawiam i powodzenia wszystkim.
19 maja 2016, 09:12
A czemu chcesz podołać? Zdobyciu codziennie 8 punktów? Codziennie to niemożliwe Chcesz na koniec miesiąca zdobyć 240pkt? To też niemożliwe
Nawet z nastawieniem, że tym razem będzie inaczej. Miesiąc jest długi, a zadania niełatwe. Mówię szczerze, jak będzie. Najlepsze z nas zbliżały się do poziomu 80%. Ale w wyzwaniu nie chodzi tylko o zdobywanie punktów.
Celem wyzwania jest praca nad sobą, na byciu lepszą, na uczeniu się nowych dobrych nawyków.
Piszesz, że "coraz mniej ci zależy i coraz mniej ci się chce". Skoro podjęłaś decyzję dołączenia to gdzieś w głębi masz potrzebę bycia lepszą, tylko nie wiesz jak to zrobić. Jeśli nauczysz się chociaż dwóch z rzeczy z wyzwania robić na stałe to będzie twój sukces. Uświadom sobie po co to robimy i co nam ma dać to wyzwanie. Punkty są tylko dodatkiem, służą do obserwacji postępów, albo poprawianiu słabości następnego dnia. To wyzwanie ma nauczyć, że po nim, w lipcu, sierpniu itd. wychodzenie na spacer każdego dnia, na pół godzinki da nam chwilę odprężenia po ciężkim dniu, dotleni nas, może poprawi kondycję, która zasiedziała się na wersalce. Jeśli masz problem z przemianą materii, a nauczysz się picia wody to zauważysz różnicę. Kiedy porozciągasz się 15 minut rano i 15 minut wieczorem twój sceptycyzm zniknie, bo poczujesz więcej energii w sobie. To niby drobiazgi, ale wielkie fundamenty do bycia lepszą na co dzień. Dla siebie wprowadzimy te zmiany, nie dla grupy, otoczenia, czy punktów. Ta praca ma dać efekty po zakończeniu wyzwania, a ono jest tylko początkiem małych zmian.
Fajnie, że dołączyłaś, bo ewidentnie potrzebujesz towarzystwa, a zanosi się na doborowe
19 maja 2016, 09:50
no właśnie chcę podołać zdobyciu max punktów ale wiem, że się nie da. problem jest chyba taki, że niby wszystko wiem jak powinno się jeść, ćwiczyć tylko, że ciężko to wprowadzić w życie. idzie lato a ja jestem amatorką piwa i znowu kłoda. chyba potrzebuję porządnego kopniaka w dupę żeby zacząć dobrze funkcjonować. dziękuję bardzo za wsparcie. Będę się mierzyć sama z sobą - a właściwie nie sama - zobaczymy.
19 maja 2016, 10:07
Benka zdobywanie punktów jest tylko dodatkową formą motywacji a nie celem samym w sobie. Wolałabym być na dole klasyfikacji, ale z osiągniętym celem w postaci straconych kilogramów, niż zajmować podium i wracać do swojej wagi.
19 maja 2016, 10:18
Matylda masz zupełnie rację, zacząć chyba muszę od poukładania sobie wszystkiego w głowie bo mam jeszcze troszkę czasu. faktycznie za bardzo skupiłam się tych punktach. poprzednio miałam też wyzwania np. minutowe i tylko chodziło mi o to żeby zdobyć te minuty. Chyba jakaś "walnięta' jestem
19 maja 2016, 10:38
Nie jesteś "walnięta" tylko zbyt ambitna. Ja też byłam pedantką i lubiłam być "naj", ale przewartościowałam wszystko i uznałam, że wolę mieć więcej luzu, nauczyć się z siebie śmiać a nie zabijać o wyniki, które są kwestią drugorzędną. Najważniejsze jest zdrowie, sprawność, fajna figura i akceptowanie siebie. A w takiej rywalizacji warto jeszcze cieszyć się z sukcesów innych.