Temat: Jak motywujecie sie do cwiczen?

Wiem, ze jednym ubranie sie i wyjscie na polgodzinny jogging nie jest zadnym problemem, ale sa tez i tacy jak ja, ktorzy moze nie maja problemu z samym cwiczeniem, a z zebraniem sie do tego. 

Jestem od niedawna weganka, wiec jako osoba zywiaca sie w 90-80% weglowodanami, nawet minimalna, ale codzienna aktywnosc fizyczna jest wskazana, aby sie nie stac sie szerszym niz dluzszym. Chcialabym codziennie conajmniej przebiec moja juz wiele razy przebiegnieta, 4 km trase. Ta odleglosc nie jest duza, takze nie mam problemu z jej przebiegnieciem, ale najgorsze dla mnie jest po prostu przebranie sie w ubrania do biegania oraz samo wyjscie z domu, nie potrafie sie do tego zmusic, jakbym miala jakas blokade, w jaki sposob to przebrnac? :( Macie jakies wlasne, sprawdzone sposoby? :)

też to mam:)

Ech, skąd ja to znam... Jak już zacznę, to nie mam problemu z ćwiczeniem, po godzinie zumby mam wręcz niedosyt i idę jeszcze coś poćwiczyć :) Ale najtrudniej zwlec dupsko z kanapy... Na szczęście dziś się udało :)

najgorzej jest sie zabrac. zreszta, to chyba tyczy sie wszystkiego -odkurzanie, mycie okien, koszenie trawy .. najtrudniej wziac sie do pracy, ale jak juz sie zacznie, to nim sie obejrzysz a tu juz koncowka. :) 

poza tym jak juz sie zacznie, to to na tyle wciaga, ze sprawia przyjemnosc, a po skonczeniu odczuwa sie satysfakcje. najtrudniej zawsze sie ruszyc, ale zdecydowanie warto ! :p

Najwazniejsze to nie rozmyślać, bo im więcej analizujesz, tym bardziej Ci sie nie chce. Pojawia się myśl: "muszę poćwiczyć" po prostu to zrób, od razu. "Muszę iść na siłkę", nie zastanawiaj sie tylko wyjdź z domu. Mi to pomaga.

Pasek wagi

Mam. Zakładam, że na aktywność fizyczną w tygodniu przeznaczam powiedzmy 4 godziny, w tym dwa razy powinnam iść na basen i dwie godziny poćwiczyć dywanówki. I teraz mam do wyboru sobie to rozłożyć jak człowiek, jakoś sensownie i w niedzielę wieczorem po całym tygodniu odpoczywać. Albo cały tydzień się obijać, a w niedzielę wieczorem pływać aż mi się zrobi słabo, oczywiście z myślą, że jeżeli się nie utopię to czekają mnie jeszcze dwie godziny tych ćwiczeń. Raz tylko spróbowałam - stan pod koniec powiedziałabym zbliżony do uczucia w stylu "budzę się na sorze, mam wenflon w ręce i nie wiem co się stało". To ja już sobie na całe życie zapamiętam, żeby ćwiczyć regularnie. Kretyńskie wiem, no ale na mnie zadziałało. 

Ja sie motywuje tym, ze wywiesilam na lodowce bikini :D a w sypialni na szafie wisza moje za male spodnie :P najgorzej jest zaczac cwiczyc, potem juz leci z górki :)

Właśnie siedzę na Vitalii a miałam iść pobiegać..nawet popełniłam wpis na blogu, że idę zaraz pobiegać...i proszę jak się zbieram :D 
Nie mam pomysłu na motywację niestety.

Jak wracasz do domu, to zamiast przebierać się w leginsy/dresy "po domu", przebierz się w ciuchy do biegania i wyjdź za drzwi ;)

Ja ostatnio miałam wielki problem ze zmobilizowaniem się do ćwiczeń na siłowni. Wczęśniej chodziłam regularnie, ale jak się wybiłam na chwile to 2 mc nie mogłam się pozbierać. Ale powiedziałam że pójdę 13 w piątek zacząć ponownie i zaczełam :) zmusiłam się - ale nie żałowałam.

Miałam zamiar zwątpić: przy skręcie na siłownię, przy wjeździe na parking, przy parkowaniu samochodu, przy wychodzeniu z samochodu, przy podawaniu swojej karty fitnes, na schodach do sztni, w szatni, a najbardziej na schodach prowadzących na siłownię, ale udało się :)

Ty masz tylko: nie poddać się zakładjąc stanik sportowy, potem zakładając koszulkę, legginsy, wytrwać przy zakładaniu skarpetek i butów, zasznurować buty, ruszyć dupsko do drzwi ;)

Najtrudniej zawsze zrobić pierwszy krok, ale ja uważam że we wszystkim trzeba być konsekwentym, zarówno w domu jak i pracy. Jeśli przy takiej prostej czynności jak "wyjść pobiegać" nie zrobisz tego, to jak będzie w pracy przy ważnym, nieciekawym projekcie? Zeżrą cię nerwy, bo nie poradzisz sobie z tym żeby się zabrać za to.

Potraktuj ćwiczenia jak pracę, pracę nad sylwetką, ale taką którą trzeba wykonywac konsekwentnie. Niebawem "praca" zmieni się w "zabawę i relaks", ale trzeba ruszyć dupsko ;)

Pasek wagi

Isfet napisał(a):

Jak wracasz do domu, to zamiast przebierać się w leginsy/dresy "po domu", przebierz się w ciuchy do biegania i wyjdź za drzwi ;)Ja ostatnio miałam wielki problem ze zmobilizowaniem się do ćwiczeń na siłowni. Wczęśniej chodziłam regularnie, ale jak się wybiłam na chwile to 2 mc nie mogłam się pozbierać. Ale powiedziałam że pójdę 13 w piątek zacząć ponownie i zaczełam :) zmusiłam się - ale nie żałowałam.Miałam zamiar zwątpić: przy skręcie na siłownię, przy wjeździe na parking, przy parkowaniu samochodu, przy wychodzeniu z samochodu, przy podawaniu swojej karty fitnes, na schodach do sztni, w szatni, a najbardziej na schodach prowadzących na siłownię, ale udało się :)Ty masz tylko: nie poddać się zakładjąc stanik sportowy, potem zakładając koszulkę, legginsy, wytrwać przy zakładaniu skarpetek i butów, zasznurować buty, ruszyć dupsko do drzwi ;)Najtrudniej zawsze zrobić pierwszy krok, ale ja uważam że we wszystkim trzeba być konsekwentym, zarówno w domu jak i pracy. Jeśli przy takiej prostej czynności jak "wyjść pobiegać" nie zrobisz tego, to jak będzie w pracy przy ważnym, nieciekawym projekcie? Zeżrą cię nerwy, bo nie poradzisz sobie z tym żeby się zabrać za to.Potraktuj ćwiczenia jak pracę, pracę nad sylwetką, ale taką którą trzeba wykonywac konsekwentnie. Niebawem "praca" zmieni się w "zabawę i relaks", ale trzeba ruszyć dupsko ;)

(puchar)

Bardzo podoba mi się Twoja wypowiedź :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.