odkąd wróciłam do tej mojej niewdzięcznej pracy,nie mam czasu na nic,zupełnie na nic,nawet,żeby sobie w dupsku pogrzebać na spokojnie
szefowa mnie dręczy,zwala na mnie cała robotę,bo sama nie umie nawet głupiego listu przeczytać ze zrozumieniem(co to znaczy się dobrze ustawić-patrz wyjść za odpowiedniego leszcza,który pozwoli sobie wejść na głowę)
w sumie myślę sobie"A NIECH MNIE W KOŃCU ZWOLNI"
czekam jak na ścięcie,ułaskawienia na pewno nie będzie,więc witaj gilotyno
z ciekawych rzeczy-brak czasu=brak jedzenia=utrata kilogramów na 73,7
coraz bliżej do 6 z przodu,czyżby mnie rozpierała energia
dzisiaj kiepsko kiepsko
śniadanie I:sucharki pełno z serkiem,jogurt z otrębami
śniadanie II:jabłuszko;)
obiad:hmmm brak słów,ale z braku laku gorący rosół z makaronem
podwieczór:czekałam na zupę
i kolacja: pyszna zupa z cukinii z dużą ilością przypraw orientalnych pycha a zeżarłam chyba z trzy michy,tak mi posmakowała:)
aaa z innej beczki,chciałam wrzucić przepyszny przepis na ciasto cukiniowe,wg mnie naj naj,a wypróbowałam już sporo,ale niby nie trzeba znać kaloryczności,a połowy zdrowych składników na liście brak i trza wpisywać samemu...a czasu...jak wspomniałam...brak
niech dietka będzie z Wami