Dzisiejszy dzień będzie cały zajęty. Mam jechać z Filusiem do weterynarza, bo bolą go ząbki i chyba bez zabiegu czyszczenia się nie obejdzie. Później będę robić chutney z jabłek. Wieczorem trzeba by kończyć powoli torebkę. Pracy w najbliższym czasie będzie masa. Powinnam wybrać się na zbiór róży. Gruszki też już prawie gotowe do zbioru, a i jeszcze jabłek trochę będzie. Powoli też przygotowuję się do wędzenia. Planuję uwędzić schab, boczek i kurczaka dla Krzyśka. Myślę też o wędzeniu serów. Dobrze, ze już chociaż upały się skończyły. Dziś już całą noc spałam pod kocem i nie było mi gorąco...
Waga spada. Dziś o 50 dkg mniej i już przestawiłam na pasku. Oby tak dalej...