Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1597385
Komentarzy: 56270
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 7 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Waga bez zmian. Poczekam na spadek. Mam czas. Apetyt mam coraz mniejszy i zjadam mniejsze porcje. Dzisiaj na śniadanie miałam jogurt, na obiad będzie kotlet mielony, na kolację placuszki dukana, a w międzyczasie pewnie kanapka z chleba chrupkiego z rzodkiewką i porcja jakiejś surówki. Jeszcze pewna nie jestem, bo nie wiem na co będę miała ochotę. Może też być porcja sałatki warzywnej z majonezem dietetycznym, o ile będzie mi się chciało ją zrobić. 
Wczoraj pobuszowałam trochę po internecie i znalazłam trochę fajnych rzeczy jak np. nagrania do synchronizacji mózgu pomagające w uzyskaniu fal alfa i theta. Dziś trochę posłucham i zobaczę czy faktycznie zastępują tradycyjną medytację. Nagrań powinno się słuchać w słuchawkach...










Znalazłam też stronkę na której można podglądać na żywo zwierzęta w lasach państwowych konkretnie w Białowieży. Wczoraj w nocy oglądałam dziki, jelenia i stadko saren; dzisiaj  trzy żubry...

http://www.lasy.gov.pl/zubr

Spokojnej niedzieli...

18 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Krzysiek wrócił wczoraj w nocy, gdy już byłam po kolacji i przywiózł domowe ciasto i wędliny.  No i oczywiście musiałam spróbować. Zjadłam po kawałku sernika, jabłecznika i murzynka oraz plasterek wędzonego schabu i plasterek pieczonego. Wszystko było pyszne i wcale nie żałuję okazjonalnego łakomstwa, bo takie okazje zdarzają mi się bardzo rzadko. Na wadze zwyżka o 20 dkg. Jutro pewnie będzie spadek, bo dzisiaj już łasowania nie będzie tylko ścisła dieta. Dzisiejsze menu to: 2 kromeczki chrupkiego pieczywa z paprykarzem i rzodkiewką, czerwona kapusta kiszona, jogurt, 2 jajka na twardo i kapusta kiszona z pieczarkami/duszona/, której nie zjadłam wczoraj.
Oprócz tego wypiję dziś kilka szklanek ziół w tym jedne na przeczyszczenie i jedne na usprawnienie trawienia, 2 kawy, herbatę, kompot z jabłek i kilka szklanek wody. Będzie też medytacja i wizualizacja Gabriela oraz Reiki. No i oby do przodu...Tak sobie myślę, że dobrze by było zrzucić więcej niż początkowo planowałam czyli np.  do 66 kg. Trochę to pewnie potrwa, ale warto, bo i kręgosłup odpocznie i stawy...
Dzisiejszy dzień będzie raczej pracowity, ponieważ książka z haiku czeka. Napiszę też pewnie wiersz i położę jeszcze ze dwie warstwy lakieru na skrzyneczkę i ściankę. Kłania się też pranie kocich legowisk i rozbieranie świątecznych stroików. Jest też konkurs na list poetycki na portalu. Wygrać nie wygram, ale spróbuję coś napisać, bo jeszcze nigdy czegoś takiego nie pisałam. A wieczorem zrobię sobie zabieg oczyszczania aury i czakr wahadłem, gdyż księżyc maleje, a ja coś ostatnio ponura jestem. Przydałby mi się też zabieg koloroterapii wahadłem, ale to już może jutro...
Muszę też zrobić zakupy w sklepie plastycznym, bo już nie mam ani serwetek ani papierów do decoupage...

Na koniec moje ostatnie wytworki czyli deseczka Wyszła nieźle czego na zdjęciach nie widać. Niestety albo to wina aparatu, który zmienia kolory albo moja, że zdjęć robić nie potrafię. Fakt pozostaje faktem, że wytworki w oryginale mają zupełnie inny kolor i są o wiele ładniejsze...I widać  brokat, który na zdjęciu wygląda jak plamy...No ale cóż...






17 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Dzisiejszy dzień do łatwych dla mnie nie należy. Ruch zaczął się już od rana od 7 czyli od wyjazdu Krzyśka do Warszawy na pogrzeb cioci, która odeszła w poniedziałek. Musiałam wstać, żeby z nim wypić kawę i zamknąć za nim drzwi. Zjadłam śniadanie, napaliłam w piecu i jeszcze się położyłam na godzinkę, a później już zaczął się codzienny młyn: karmienie zwierząt, kuwety i gotowanie karmy. No a za godzinę na dodatek muszę jeszcze wyjechać z domu na zakupy. A następnie obiad nie tylko dla mnie, ale i dla Krzyśka, gdyż ma zamiar wieczorem wrócić. Kurcze do późnego popołudnia będę w ciągłym ruchu. Nie lubię takich dni. Wolę te spokojne, gdy wszystko biegnie swoim torem, powoli i bez wstrząsów. Niestety nie zawsze tak można...
Dziś na śniadanie był tuńczyk z cebulą i odrobiną musztardy, na obiad będzie kapusta kiszona duszona z cebulą i pieczarkami, a na kolację pewnie jajka w majonezie. Do tego jogurt i jabłka z kompotu. Zapomniałam się dziś zważyć, tak że nie wiem  czy się mam cieszyć czy martwić...
Wczoraj skończyłam skrzyneczkę i prawie skończyłam ściankę na kalendarz, ale zdjęć jeszcze nie zrobiłam. Napisałam też wiersz typu erekcjato...

Zmysłowa lekkość

gładzisz miękko
płatek ucha
trącane delikatnie policzki
płoną aksamitem różu
lekkim dotknięciem 
dopieszczasz skórę
swawolisz z włosami

morska bryzo

16 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Troszeczkę na wadze mniej, ale dobre i to. Wczoraj przestrzegałam diety przez cały dzień. Jadłam mało. Podjadania nie było. Na śniadanie zjadłam jogurt, na obiad surówkę z kapusty i 1 ziemniak, na kolację placuszki dukana z otrąb i sera. Oprócz tego była pomarańcza i 1/2 puszki tuńczyka. Do picia był kompot z jabłek, zioła, kawa i herbata. Dzisiejsze menu to: 2 jajka z majonezem, fasolka szparagowa plus 1 ziemniak, ser z tuńczykiem, surówka z kapusty kiszonej i marchwi, jabłka z kompotu.
Wczoraj była też medytacja Gabriela oraz Reiki. Powinno być dobrze, tym bardziej, że wczoraj przyszła książka o odchudzaniu,, Metoda Gabriela''. Zaczęłam czytać i mnie olśniło, bo zdałam sobie sprawę  między innymi ze swoich błędów w myśleniu. Miałam taki bałagan w głowie, że aż dziwne, że tylko taką wagę osiągnęłam. Mogło być więcej. Spróbuję nad sobą popracować i waga powinna spaść.
Dzisiejszy dzień zejdzie  mi na decoupage, czytaniu i pisaniu wierszy czyli nic niezwykłego. Problem będzie jutro, ponieważ czeka mnie wyprawa na zakupy do,,miasta". Zakupów dużo nie mam, ale do supermarketu muszę wstąpić po tuńczyka i  chudy ser. Muszę też kupić jogurty, otręby i kostkę sojową. Nie cierpię ani robienia zakupów ani miasta ani supermarketów. Nie cierpię i już...

15 stycznia 2014 , Komentarze (10)

Wstałam dzisiaj wcześnie z powodu oczekiwania na kuriera, który ma przynieść książkę. Przesyłki jeszcze nie ma, a mnie się oczy same zamykają. Pogoda jest taka sobie czyli pochmurno i siąpi deszcz. Trochę mnie to, rozczarowało, ponieważ spodziewałam się śniegu. Może jeszcze poprószy. W domu ciemno, tak że od rana muszę mieć zapalone światło, bo jest ponuro jak w jaskini. 
Na wadze dalszy spadek i to nie taki mały, bo 40 dkg. Wniosek z tego, że dieta działa. I oby tak dalej. Wczoraj zjadłam na śniadanie jogurt, na obiad 2 paluszki rybne i 1 ziemniak, na kolację 2 łyżki sera białego z 1/2 puszki tuńczyka w sosie własnym i z cebulą. Oprócz tego było jeszcze 1/2 kromki chleba tostowego z ziarnami w formie grzanki z serkiem topionym i pomarańcza. Wypiłam 2 słabe kawy z sokiem z bzu czarnego i z mlekiem, herbatę z cytryną, 3 szklanki ziół, szklankę napoju typu cola i kilka szklanek wody. Był też ruch w postaci 3 kilometrów na rowerku stacjonarnym i medytacja Gabriela.
Dzisiejszy dzień też spędzę przyjemnie. Planuję skończyć skrzyneczkę/jeśli będzie lakier wysychał/i ozdobić ściankę pod kalendarz, którą pomalowałam wczoraj. Ozdobienie ścianki jeszcze przemyślę, bo nie wiem czy znajdę odpowiednią serwetkę. Mam w tej chwili tylko róże, maki, anioły i motyle, a tak sobie myślę, że do kuchni lepiej by pasowały zwierzęta albo owoce. Po południu wstawię też wiersz na portal i napiszę następny typu erekcjato. To będzie wyzwanie dla mnie, bo jeszcze tego typu wiersza nie pisałam.
Będzie też oczywiście dieta i ruch...


14 stycznia 2014 , Komentarze (8)

 Drugi dzień diety no i w końcu spadek o 1,2 kg, ale jedzenia było wczoraj bardzo mało, bo tylko jogurt, serek homogenizowany, szklanka surówki z czerwonej kapusty z cebulą i olejem, jabłko i pomarańcza. Do tego były zioła przeczyszczające no i medytacja Gabriela od Gildy. Od dwóch dni robię też sobie Reiki na schudnięcie. Zobaczymy co będzie dalej. Na dzień dzisiejszy jestem zdecydowana zrezygnować z słodyczy i klusek. Mam zamiar jeść 1 normalną bułkę tygodniowo taką z ziarnami pieczoną w domu, do tego pieczywo chrupkie. Oprócz tego zero sosów gorących. Za to sporo warzyw, ale raczej typu surówek lub gotowanych, mało pieczonych. Nie rezygnuję z jajek, ryb, małych ilości mięsa i ziemniaków, które kocham ani  z otrąb. Motywacja wróciła. No i zobaczymy...
Medytacja od Gildy jest świetna i mam ją zamiar codziennie robić. Po wczorajszej czułam się rewelacyjnie ale w nocy miałam koszmary, a to u mnie znak, że podświadomość się broni przed zmianami i oby to chodziło o odchudzanie. Teraz czekam jeszcze na książkę...
Dzisiejszy dzień jest pełen zajęć z tym, że przyjemnych. Nie mam zamiaru robić nic czego nie lubię typu sprzątanie np. Nawet w piecu nie paliłam, gdyż Krzysiek mnie wyręczył. Z prac domowych muszę tylko ugotować obiad czyli ziemniaki z paluszkami rybnymi i surówką. Sama zjem surówkę i paluszki rybne a ziemniaki sobie dziś odpuszczę, bo specjalnie na nie ochoty nie mam...

13 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Waga bez zmian i pewnie się nie zmniejszy, ponieważ zioła przeczyszczające kupię dopiero dzisiaj, a one muszą mieć czas by zadziałać. Ziół na odchudzanie też już nie mam i długo nie będę mieć, bo do sklepu zielarskiego się na razie nie wybieram. Muszę z tą wagą przecierpieć choć szczerze mówiąc to już mam problemy z poruszaniem się. Dieta mnie wkurza, bo skoro nie działa to kusi mnie, żeby coś zadziałać i jakieś zmiany wprowadzić. Może dieta cambridge na 10 dni? Nie chcę marudzić, ale powoli dojrzewam do jakiś radykalnych posunięć...
Dzisiejszy dzień już taki spokojny nie jest, gdyż musiałam wyjechać z domu na godzinę. Byłam na poczcie z książkami na aukcje dla potrzebujących kotów. Myślałam, żeby też wysłać trochę kolczyków, ale podobno na biżuterię na bazarkach nie ma za dużo chętnych. Może następnym razem.
Po południu będę siedzieć już w domu i czymś fajnym się zajmę. Może poczytam, może obejrzę kilka filmów. Mam też napisać wiersz na warsztaty oraz dwa haiku na konkurs. Nęci mnie też malowanie, a konkretnie obraz z irysami. Szkic na podobraziu już zrobiłam i tylko za pędzel złapać i malować...

12 stycznia 2014 , Komentarze (26)

Jestem załamana, bo na diecie 1200 kalorii od 5 dni bez podjadania przytyłam od wczoraj 1,5 kilograma. Nie wiem co robić. Całe życie co roku wiosną zrzucałam stosując tą dietę bez problemu 5-6 kilogramów zimowego tłuszczyku. Ufałam tej diecie, dobrze ją znosiłam. A tu teraz takie cyrki. To chyba wina klimakterium, bo co innego. Cała jeszcze nadzieja w metodzie Gabriela. Za namową Gildy kupiłam książkę i czekam na  przesyłkę. Nic innego do głowy mi nie przychodzi poza operacją na którą mnie nie stać i której się obawiam. Do dietetyka nie pójdę, gdyż przygotowywanie jadłospisu z wymyślnymi produktami jest dla mnie nie do przyjęcia. Zakupy robię w małym sklepiku, gdzie serków dietetycznych itp, po prostu nie ma, a ja nie mam samochodu by te cuda z jadłospisu od dietetyczki kupić. Widziałam przykładowe jadłospisy i pełno w nich było dań niemożliwych dla mnie do wykonania. Większej dawki ruchu też nie mogę zastosować, bo wtedy jestem po prostu wyczerpana fizycznie i senna. No i klops. Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć. Musi być jakiś sposób...
Dzisiejszy dzień spędzę spokojnie na czytaniu książki o średniowieczu i oglądaniu serialu Spartacus, bo zostały mi do obejrzenia jeszcze dwa sezony. Może też zajrzę do mamy na chwilę i pomedytuję...

11 stycznia 2014 , Komentarze (13)

Zważyłam się i wesoło nie jest, bo po przejściu z diety dukana z tym, że bez 3 fazy nabrałam aż 5 kilogramów. Teraz czeka mnie zrzucanie, ale już bez pobłażania sobie tzn. skoro osoby po operacji zmniejszania żołądka jedzą po 3 łyżeczki jedzenia na raz i pięknie szybko chudną to i ja tak mogę z tym, że bez operacji. Zobaczymy efekty i ile wytrzymam na tych anorektycznych porcjach. Mam tylko nadzieję, że nie osłabnę i nie rozchoruję się. No ale skoro osoby po operacji nie zapadają na anoreksję i ja pewnie będę zdrowa. Muszę coś bardziej rygorystycznego zaryzykować, bo na diecie 1200 już nie chudnę. Organizm się zbuntował i już. Klimakterium, wiek i zbyt dużo prób schudnięcia zrobiło swoje niestety. W dodatku ja owszem mam silną wolę, ale raczej na krótkich dystansach i za nic nie narzucę sobie dyscypliny na długo. Mogę się owszem odchudzać, ale powiedzmy przez miesiąc, a później muszę zrobić przerwę i odpocząć od diety ze dwa miesiące. I tak po trochu z przerwami mogę zrzucać. Oby się tak tylko dało...
Dzisiejszy dzień jest dość spokojny i biegnie zwykłym torem bez większych zmian. Było już trochę pracy typu pisanie książki, będzie jeszcze przepisywanie tomiku z haiku i decoupage. A później filmy tym razem  serial Spartacus.  Po południu będzie chwilka dla ducha czyli medytacja i zabieg Reiki dla mnie z intencją schudnięcia, bo do tej pory nie wysyłałam Reiki w tym celu sama nie wiem czemu. I tak dzień minie chwila po chwili...

10 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Dziś miałam pobudkę o 9 czyli jak na mnie wcześnie. Wstałam oczywiście, a poranna kawa już na mnie czekała na ławie w pokoju dziennym. Nie mogłam dłużej pospać z powodu mojego pana, który to wybierał się do,,miasta"na zakupy i potrzebował towarzystwa przy piciu kawy. Musiałam też przygotować listę zakupów, bo sama najlepiej wiem czego potrzebuję do przygotowywania posiłków. Łakocie wybierze sam. Pewnie znowu kupi słodycze i mnie nimi skusi. Będę musiała kombinować z pozostałymi posiłkami, żeby normy kalorycznej nie przekroczyć. Powoli głód mi mija i dietę coraz łatwiej znoszę. Dobrze jest...
Na śniadanie zjadłam placuszki dukana, na obiad ma być kapusta czerwona z ziemniakami, a na kolację jajecznica z piórkami cebuli, które hoduję na parapecie w kuchni.
Co będzie nie wiem, bo jak będą słodycze, to posiłki się zmienią.
Od kilku dni nie piję ziół i mam problemy z zaparciami/otręby nie pomagają/ to się nie ważę. Zacznę dopiero wtedy gdy będą zioła i mój organizm z powrotem będzie działał jak trzeba.
Zamówiłam sobie w internecie zestaw do haftu i jak przyjdzie mam zamiar podziałać. Co z tego wyjdzie nie wiem, ponieważ ostatnio haftowałam 35 lat temu i to nie krzyżykami...



© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.