Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Clarks

kobieta, 48 lat, Warszawa

170 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2012 , Komentarze (3)

W głowie mi się przepaliły wszystkie bezpieczniki ... la .. la .. la ... jestem spokojna ... w mojej głowie wojna
Każdy przynajmniej raz w życiu widział tzw. "Film drogi" lub "książkę drogi" itd.  A mnie od kilku dni dręczą sny drogi W sumie nie wiem czemu się śmieję, bo to raczej koszmary, wręcz thrillery - masakra! Próbowałam sprawdzić w senniku co oznaczają, ale fabuła jest tak rozbudowana, że nie wiem, który szczegół jest istotny. Jednego dnia śniło mi się, że po wyjściu z pracy nie zastałam na parkingu swojego auta. Zdenerwowałam się, że został skradziony, a potem nagle okazuje się, że to kolega w ramach dowcipu odpalił dwoma kabelkami (jak złodziej) i przestawił go "gdzieś"  - i co wtedy? - ja na maksa zestresowana biegam po mieście i szukam samochodu WSZĘDZIE - a w głowie tłucze mi się myśl, że za 15 minut muszę być już w drugiej pracy. Jejku!!! Budzę się zlana potem i zmęczona po tym ganianiu. A najbardziej przykre jest to, że od tego biegania nie chudnę   Kolejnego dnia śnię, że się ukulturalniam z młodszym synem. Chodzimy po wielkim muzeum i nagle ktoś do nas zaczyna strzelać. Ja oczywiście nie w ciemię bita, przygotowana na każdą ewentualność, również wyciągam z kopertówki rozkładanego kałacha i też strzelam osłaniając dziecko.  Wypadamy szybko z budynku, biegniemy przez parking chyłkiem do mężowego samochodu. Tam  chowamy się za kołami i ja drżącymi rękami próbuję włożyć kluczyć do zamka i otworzyć drzwi, a klucz okazuje się być z gumy i nie mogę nim manipulować w zamku (a teraz właśnie uświadomiłam sobie, że mogłam otworzyć pilotem - ale byłam durna w tym śnie). W każdym razie - też stres maksymalny, mimo mrozu ja zlana potem i zestresowana, że bandyci w budynku zobaczą gdzie się schowaliśmy i ustrzelą mi dziecko. W końcu udaje mi się otworzyć autko, konspiracyjnie wczołgujemy się do środka, wkładam klucz do stacyjki i ... on się łamie. Budzę się totalnie zestresowana - ale wcale nie chudsza Nie wiem jak to zinterpretować. Przepraszam, czy jest na sali lekarz???

19 lutego 2012 , Komentarze (14)

Niedawno dostałam od Magdaleny przepisy na Milky Way. Przeklinam ten dzień Sama poprosiłam o wskazówki jak wykonać to ciasto. Minęło troszkę czasu i ... wczoraj upiekłam. Porażka! Odradzam wszystkim zdroworozsądkowym przygotowanie tego okropieństwa! Dlaczego? Chętnie wyjaśniam : jest obrzydliwie pyszne. Nienawidzę ciast, którym nie mogę się oprzeć. Od wczoraj nic nie robię, tylko zaglądam do lodówki by sobie maciupki kawałeczek ukroić. Za moimi plecami już czeka młodszy syn, a za nim w kolejce stoi starszy. Ech! dawno nie miałam takiego parcia na ciasto. Lubię piec i robię to często, ale na ogół ich nie jadam. Nie mam potrzeby. Z milky way wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Już masę przygotowaną do przełożenia ciasta wyjadaliśmy (ja i młodszy) paluchami z miski. Kakaowy biszkopt zaromatyzował całą chałupę. A połączenie tego plus czekolada na wierzchu to najlepszy zestaw jaki jadłam. Dzięki Bogu - blacha juz jest pusta. Zarzekam się, że nie prędko je znów zrobię. Dzieci już niecierpliwie tupią nogami w oczekiwaniu na następny weekend z tym pysznym deserem.

17 lutego 2012 , Komentarze (3)

O matko! Czy Wam też czas zasuwa jak szalony? Nie wiem ... może to zjawisko dotyczy tylko mnie? U mnie jest tak, że budzę się w poniedziałek, ledwo zdążę się obejrzeć i zaliczam piątek. Weekend łapię oddech, kładę się spać w poniedziałek i ... znów piątek. Nie mam czasu na nic. Kiedy do jasnej anielki będą wakacje??? 
By utrzymać się w klimacie dietowo - fitnesowych pochwalę się, że od wtorku jestem szczęśliwą posiadaczką "profesjonalnego" hula hop z kulkami masującymi. Jejku jaki to masakrator! Ciężkie jak diabli, ale potwierdza się teoria, że takimi dużo łatwiej się kręci. Śmiem sądzić, że jednak lepiej wypracować talię takim jak miałam dotychczas - zwykłym kółkiem za 5 zł ze sklepu zabawkowego. Naprawdę trzeba się namachać by je utrzymać. Te, które mam obecnie - mam wrażenie - kręci się samo. Trudność polega na tym by wytrwać uderzenia magnesowych kulek podczas obrotów. Bardzo boli. Koleżanka twierdzi, że źle dobrałam rozmiar do swojej postury. Moje kółko waży 1,2 kg. Według koleżanki jest dla mnie za ciężkie. Nie wiem ... hmmm ... ona ma koło ważące 0,75 kg, jest ode mnie cięższa z 15 kg. Planujemy zamienić się na tydzień i sprawdzić jak nam się wtedy sprawdzają. Co ciekawe - nie mam żadnych siniaków (ona miała). Cokolwiek by nie mówić - lubię kręcić

A! jutro się zważę :)

7 lutego 2012 , Komentarze (10)

Jestem zarozumiałą trąbą. Innego wytłumaczenia na to, że nie zamieszczam tutaj swojego zdjęcia - nie ma! Skąd ten wniosek? Po prostu : wyobrażam sobie, że wszyscy by mnie natychmiast rozpoznali, całe miasto wskazywało by mnie palcem, wołając na ulicy : "Cześć Clarks" i właściwie życie na Vitali zamarłoby na kilka dni, bo nikt by nic nie pisał, nie komentował, tylko wszyscy siedzieliby i w ciszy i skupieniu oglądali moje fotki   ....
.... czuję się jak balon. Na obiadokolację zjadłam smażone grzyby (ze śmietaną, ale wierzę, że niskokaloryczne ). Ciężkostrawne badziewie leży mi na żołądku, przygniata wątrobę, uciska nawet mózg. Stąd ten brak błysku w piśmie .

5 lutego 2012 , Komentarze (6)

A!!! I jeszcze jedna sprawa zasługująca na odrębny wpis : jak zapatrujecie się na to aby facet (37 lat!!!) atakował chłopaka (17 lat!!!) na Vitali? Ja jako kobieta, matka i CZŁOWIEK absolutnie się na to nie zgadzam. Doświadczenie, poglądy, spostrzeżenia osób,  które różni 20 lat są skrajnie różne. Uważam, że normalny człowiek nie naśmiewa się, nie krytykuje i nie prowokuje nastolatka. Jeśli ma potrzebę zabłyśnięcia, to warto byłoby gdy czynił to w swojej grupie wiekowej. Co Wy na to?
Jak sobie pomyślę, że miałabym gwiazdorzyć kosztem kogoś, kto jest w wieku moich dzieci to ... czuję niesmak.

5 lutego 2012 , Komentarze (5)

... ale stwierdziłam, że pora zmądrzeć i wrócić do normalnego, zdrowego jedzenia. Wczoraj z ogromnym entuzjazmem podeszłam do wcinania jajek. Poranek był cudowny : wreszcie coś ciepłego po dniach kefirowo - jogurtowo - serowych. Usmażyłam sobie trzy jaja na suchej patelni. Mniam! Obiadowe jajka na twardo też były pyszne. Przy podwieczorkowym jaju szlochałam głośno, a przy kolacji miałam ochotę założyć spinacz na nos i opaskę na oczy aby nie wiedzieć co jem. Wieczorem - leżąc już w łóżku - zrobiłam rachunek sumienia i doszłam do wniosku, że nie grzeszę aż tak mocno, by musieć tak się katować.
Dziś z samego rana weszłam na wagę. Zobaczyłam na wskaźniku 1,5 kg mniej, ucieszyłam się, pogratulowałam sobie wytrwałości i podziękowałam diecie na za uwagę. Gdybym dzisiaj znów miała oglądać jajka, a tym bardziej je jeść - chyba założyłabym hodowlę pawi (sorry) ...
... i tak od dziś - mądrzejsza o tydzień - na śniadanie wciągnęłam ukochaną owsiankę, na drugie jabłuszko. Na obiad robię pierś z kurczaka na parze plus warzywa, na podwieczorek zjem marchewkę, a na kolację wypiję kefir.
Jeszcze dodam, że tydzień reżimu wystarczył aby powieki strrrasznie mi drgały (pomimo łykania preparatu magnezowo - cynkowego). Ech! Bóg mnie opuścił jak dokonywałam decyzji dotyczącej tej diety.

2 lutego 2012 , Komentarze (6)

Uważam, że na szóstkę nie zasłużyłam, bo piję herbatę z cytryną   ... ale ortodoks ze mnie, prawda? Mam mega wielką wolę. Dziś moja familia jadła na obiad gołąbki. Sami wiecie jaki to aromat. Najadłam się samym zapachem. Natomiast do pysia wrzucałam dziś tylko ser. Na śniadanie i obiad zwykły biały twaróg, bez grama soli Obrzydlistwo . Na  drugie śniadanie, podwieczorek i kolację - wiejski serek ziarnisty (O Matko! ale pychota po tych dniach jogurtowo - kefirowych). Jestem na półmetku. Zważyłabym się, ale w chwili obecnej nie ma to najmniejszego sensu. Zbliża się pełnia, więc jak 90% kobiet na świecie lada moment będę miała okres*
* Zawsze, ale to zawsze mam wtedy troszkę wyższą wagę.

1 lutego 2012 , Komentarze (4)

Dni kefirowe zaliczyłam, dni jogurtowe też (prawie, bo został jeszcze kubas na kolację). Jestem podekscytowana i zadowolona. Nie chodzę głodna ... ale prześladuje mnie ochota na KEKE*. Wytrwam oczywiście i nie ulegnę.Widzę niestety ujemne skutki tej dziwnej diety: mam suchy język i drga mi powieka. Piję baaaardzo dużo - na pewno dochodzę do 3 litrów dziennie, łykam preparat magnezowy, ale przypuszczam, że aby minęły te objawy musiałabym zjeść : tabliczkę gorzkiej czekolady, dużą chałwę, 5 cukierków, 2 batony i przede wszystkim pęto kiełbasy z chlebem .... no dobra - żeby było dietetycznie - razowym.

*Nikt nie wie co to jest.

31 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Jak w temacie ... głodna nie chodzę, bo konsekwentnie i systematycznie wcinam to co nakazuje jadłospis. Tyle tylko, że pozostałe jedzenie tak pięknie mi pachnie Mam rodzinę, która zjada obiadki aromatyzujące całą chałupę. Robię zakupy w sklepie, gdzie szeroko uśmiechnięte szyneczki spoglądają na mnie z lodówki. A pieczeń rzymska to dosłownie mnie syrenim śpiewem dzisiaj mamiła. Wytrwałam! Jeszcze tylko siedem dni i .... o Matko!!! Jaka będę laska!!!

30 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Dwa pierwsze dni diety przebiegły bez zakłóceń. Wytrwałam. Piłam kefiry w ilości hurtowej. Dziś zaliczyłam ich pięć, czyli tyle ile posiłków. Do tego wypiłam ze 3 litry wody. Zobaczymy co będzie dalej ...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.