Jest mi smutno i źle, wszystko mnie powoli zaczyna drażnić. A najbardziej ta bezczynność,
to nic nierobienie. Coraz częściej popadam w jakieś nastroje melancholijne i przygnębienie.
Już prawie nic mnie nie cieszy, nie mam nawet ochoty spotykać się z przyjaciółmi czy ze
znajomymi. Ciągle te same pytania: pracujesz gdzieś? masz chłopaka?
Te sztuczne uśmiechy w ich towarzystwie żeby nie wyjść na ponuraka, śmiech na siłę
nawet wtedy, gdy nie jest mi do śmiech. A obecnie kompletnie nie jest mi do śmiech...
Co z tego że schudłam i inni zazdroszczą mi figury i tego jak dużo osiągnęłam na tym polu?
Ja się czuję przegrana, bezwartościowa i całkiem beznadziejna....
Nie mam pracy, nie skończyłam studiów. Niektórzy znajomi z liceum pozakładali
nawet juz rodziny, a ja ciągle tkwię w tej beznadziejności...
śniadanie
owsianka z mlekiem i bananem
_____
320 kcal
II śniadanie
nektarynki
twarożek domowy
_____
280 kcal
obiad
szaszłyk, bób, pomidor
_____
320 kcal
kolacja
sałatka z brokułem, jajkiem, fetą i sosem
jogurtowo - czosnkowym
_____
350 kcal
Razem: 1270 kcal