Hej,
dawno mnie nie było, ale już się to zmieni. Od ostatniego wpisu trochę czasu minęło bo i święta, i majówka, i mój wyjazd do SPA, i komunia syna, i wizyta u dietetyczki, iiii wiele innych rzeczy.
W diecie miałam tydzień przerwy podczas komunii syna i wyjazdu do SPA, ale po powrocie udało mi się wskoczyć w dobre tory.
Mój mąż dalej w delegacji i czasem mam wszystkiego dość, ale nie mogę się poddawać bo robię to dla siebie, a nie chcę by znów o mnie gadali, że pewnie jestem w ciąży bo TAK MI BRZUCH WYSADZIŁO... przykre to ale prawdziwe i bardzo motywujące.
Do wizyty u dietetyczki skłonił mnie mój pesymizm i brak siły we własną moc, a ja mam tę moc Potrzebowałam takiego porządnego kopniaka i chyba się udało bo motywacja jest. Telefon mam tak ustawiony, że co 3h dzwoni mi alarm, że mam coś zjeść - dla mnie idealny sposób aby nie omijać posiłków, bo jak się okazało pomijanie posiłków ma wielki wpływ na tycie. Codziennie wyznaczam sobie też butelkę wody, która jest moim min jakie muszę wciągnąć w siebie w ciągu całego dnia.
Efekty jak na razie są, oczywiście chciałoby się więcej, ale jak to mówi mój mąż - małymi kroczkami do przodu.
Oto moja fotograficzna relacja, są w niej też małe pokusy (ale trzymałam się twardo i poza tą czekoladą to nie zjadłam tego co Wam zaprezentuję).
Smakołyki dla moich chłopaków:
Staram się jeść zdrowo, to kilka moich propozycji:
moje kontrolowane przyjemności:
- romantyczna kolacja z mężem:
- moja ciężka praca:
- i takie są efekty
:
Buziaki