Witajcie
Dzisiejszy dzień spisany jest na straty. W kalendarzu robię gruba krechę.. Zaczynam :( Jestem zła, wkurzona...że nerwy wygrały z jedzeniem i silną wolą. Zaczęło się od samego rana. Najpierw zaspałam,wyszłam z domu bez konkretnego śniadania. Zjadłam tylko w biegu serek waniliowy i pojechałam do urzędu. Dziś musiałam załatwić kilka spraw. Najgorsze jest to,że wczoraj zrobiłam plan menu, ale rano się zwyczajnie nie wyrobiłam :( I to spowodowało dalszą lawinę.
W urzędzie pani ochroniarz troszkę podniosła mi ciśnienie..zresztą nie tylko mi. Ale cóż, grunt że załatwiłam to co miałam. Pogoda hmm rano lało jak jechałam. Po urzędzie pojechałyśmy na galerię, kupiłam kilka bluzek https://www.youtube.com/watch?v=H7rgyG8VcvE&t=49s Tu jest link jakby ktoś chciał zobaczyć. No i później do domku. Brak pomysłu na obiad, chociaż była rozpiska. Ale przypomniałam sobie,że mielone zaraz dostanie nóg...to zrobiłam zapiekankę z makaronem, mielonym z piersi kurczaka i cukinią. Zjadłam ale bez przekonania. Zaraz po obiedzie byłam głodna, zjadłam tego loda limonkowego, którego wstawiałam foto. Jednak w między czasie przyszły nerwy... i one właściwie spowodowały że buzia mi się nie zamykała :( Dosłownie....poszły w ruch draże, dwa lody, dwa mini snacki salami....popłynęłam :( Nie zamierzam się usprawiedliwiać, bo to nie o to chodzi. Zrobiłam źle, źle się z tym czuję....jutro odpokutuję.
Jedzenie mnie dziś pochłonęło. To nic że zrobiłam marsz 55 minut 3,22 km do tego przysiady 2x30, wymachy nóg na stojąco 2x40 i kolano- łokieć 2x 30 .... Aktywność jakaś zaliczona, ale złość jest. Nie zamierzam się nad sobą użalać, tylko działać. Menu na jutro rozpisane, ale.....Ale nie mam pomysłu na kolację. Może macie jakieś pomysły?????
To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym ;) Możecie krzyczeć... nie obrażę się. Walczymy mimo przeciwności losu ;) Powodzenia. Pozdrawiam