Witajcie
Nocka przespana, wcześnie wstałam bo po 6.... i za oknem 1 w porywach do 2 stopni...brrr zimno. Standardowo śniadanie, później obudziłam dziewczyny. Pojechałam do sklepu, ale nie dostałam tego co chciałam.Przyjechałam pokręciłam się... nosiło mnie.... więc trochę poćwiczyłam. Łącznie wyszło 60 minut.
10 minut rozgrzewka
10 minut trening nóg
10 minut rozciąganie
30 minut chód-marsz
Zrobiłam wszystko co miałam, wstawiłam pranie , rozwiesiłam i zaczęło mnie mulić.... Chciałam nawet iść dokończyć na podwórku porządek, ale wieje strasznie i wole nie przesadzać. Teraz tez siedzę i zasypiam... Fakt miałabym jeszcze co zrobić, aby się rozbudzić...Czeka mnie prasowanie, ale nie, nie dziś. Zrobię to jutro lub w sobotę. Muszę znaleźć na to motywację :) Heheheh Nie lubię robić nic na siłę, bo to przynosi odwrotny skutek.
Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak :
śniadanie: kanapki z wędliną i miksem sałat
II śniadanie: winogrono
obiad: ziemniaki, jajko sadzone i bigos na krótko
kolacja : serek brzoskwiniowy
Niby sporo, ale z drugiej strony łączna liczba kalorii to 1191 na 1837 ...... Tak mało kalorii ale kompletnie brak mi apetytu. Jakieś wewnętrzne nerwy mnie dopadły... Może od przyszłego tygodnia będzie lepiej.
Najważniejsze,że się nie poddaję, walczę idę dalej przed siebie. Dziękuję Wam, za wczorajsze komentarze. Daję z siebie dużo :) Dzięki Wam to zrozumiałam :)
Pamiętajcie idziemy do celu :) Powodzenia :) Pozdrawiam :)