Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 92.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 października 2013 , Komentarze (2)

Walcząc sama ze sobą, omijajam polki z alkoholem w tesco.. zachowuje trzezwosc umyslu i ducha! :D Postanowilam nie pic %% dopóki nie będzie powodu do świętowania - czyli dopóki nie zacznę pracować...dzis mialam interview. Wpierw teścik z pytaniami ogólnymi apropos restauracyjnego burdelu, a potem pogadankę o sobie samej. Jeśli przejdę do 2 etapu rozmów, o czym dowiem się do piątku..to jest szansa na pracę ale DOPIERO od połowy grudnia....a do tego czasu i tak muszę czegoś szukać - dlatego też bardzo ucieszyło mnie dzisiejsze zaproszenie na kolejną rozmowę na poniedziałek gdzie indziej :))

Dziś też dzień próbny w restauracji. Napięcie, stres i jeszcze raz stres..:D
Jesli nie dostane tej pracy, jutro ide na wycieczke po londynie. Jesli ja dostane,to chyba w ndz sie przejde. Kusi mnie zeby odwiedzic muzeum historii naturalnej po tym jak ostatnio leciala noc w muzeum w tv. Bylam tam juz kilka razy wczesniej,ale lubie am wracac.Wspomnien czar:)

Z innej beczki.Patrzac na zawartosc lodowki,to chyba bede wegetarianka przez jakis czas. Warzywne sosy i ryz, zapchaja tak samo dobrze zoladek, jak mieso + sos:D Testuje opcje bez ziemniakowa..jeszcze zdaze zatesknic za tymi bulwami...poki co ryz + warzywa. Mini dieta..

Wiecie co.. chyba mi brakuje kogos do pogadania.w sensie ze znajomymi mam kontakt,ale tylko przez fb albo whataspp, kurna od pon, poza kilkoma zdaniami z nikim sobie nie pogadalam...agrr..czas to chyba zmienic. No dzis, na dniu probnym pewnie sobie pogadam..jak beda mi tlumaczyc co i jak i poznam kogos..dla odmiany:)

Dobra koniec zali, aaaaaaaaa! chce na silownie!! To juz tydzien mija, i zaczyna mnie nosic!!! Ani miarki, ani wagi, calkowite wyzwolenie...a jakis rygor byc przeciez musi, bo skoncze ze spodniami na gumke...hahaha:))

1 października 2013 , Komentarze (2)

Troche mnie nie bylo - przeprowadzka zaprzatala mi glowe! W pt pojechalam obejrzec pokoj. Jak tam wchodzilam, tak sobie myslalam ze fajnie by bylo, gdyby moja wspollokatorka byla biala. Razniej bym sie czula. Chinka czy indyjak tez by byla ok, byleby nie czarna......taaa... zyczenia zyczeniami,a zgadnijcie kto otworzyl mi drzwi? Murzynka:D

Mieszkanko jest male, ale przytulne. Pokoj tez jest maly,ale na poczatek taki byc musi, i tak mam tylko torbe i plecak, wiec luksusy mi niepotrzebne:)

Pierwsze wrazenie. Bardzo sympatyczne. Co u mnie, i mojej szybkiej ocenie ludzi, bardzo dobrze wrozy. Po 5min,wiedzialam ze biore ten pokoj. Zreszta wielkiego wyboru nie mialam, nie chcialo mi sie umawiac z innymi ludzmi, ani jezdzic i ogladac. Za te pieniadze, nie ma co wybrzydzac. Ona sie chyba zdziwila ze tak szybko sie zdecydowalam..:) Ustalilysmy ze wprowadzam sie w poniedzialek, tj wczoraj.

Po czym dzwoni do mnie w  ndz popoludniu i mowi ze nie wie jak to bedzie, bo musi wyjechac z pracy poza londyn i nie bardzo zebym sie teraz tam wprowadzala..wiec juz cos nie halo mysle..Chciala referencji z poprzedniego adresu, a przeciez nie bede dzwonic do ludzi u ktorych mieszkalam 3 lata temu...Wiec szybki telefon do siostry, napisala jej email jaka to ja super bylam jak od niej wynajmowalam, i 15min pozniej babka dzwoni ze poniedzialek jest jak najbardziej aktualny i do zoba wieczorem. Ulga. Ulga niesamowita, ze mam gdzie mieszkac;)


Takiego balaganu jaki tu mam na codzien - nie widzialam nigdy. A uwierzcie ze nie jestem osoba ktora codzienie sprzata...ale na boga...gary w zlewie , gary na blatach, pranie jeszcze wilgotne lezace w pralce od wczoraj zamiast wywieszone... klejacy stol w salonie.. wszedzie leza ciuchy! wszedzie! w korytarzu, w salonie, pod blatami w kuchni...a obok nich reklamowki ze smieciami...cos rozlane i zaschniete. ..wiem ze zrzedze, bo mowila ze duzo pracuje i czesto nie ma jej w domu,ale do cholery...sa jakies granice...!!

Anyways. Jutro mam rozmowe o prace:D A pojutrze dzien probny w innym miejscu. ta 2 praca, bylaby w samym centrum, wiec daleko od domu,ale szansa na duze napiwki MUROWANA, a ta jutrzejsza praca- od listopada dopiero,ale 15min pociagiem od miejsca gdzie mieszkam.Napiwki?Hmm..jakies tam powinni byc,ale to nie bedzie takie posh miejsce jak to pierwsze....

Tak czy siak, trzymajcie kciuki, bo zaczyna mi sie juz nudzic w domu i fajnie byloby cos ze soba zrobic od piatku:D  Tydzien wolnego w zupelnosci mi wystarczy! W ogole juz sam fakt, ze mam zaproszenia na rozmowy i dzien probny kilka dni po przylocie w porownaniu do tej torunskiej beznadziejnosci i braku odzewu, jest bardzo przyjemny:D BARDZO! ;D

All for now:D

Ps. sprawdzalam ceny silowni w okolicy.........hmmm...albo dupsko przeciagne po ulicach i bede biegac..albo na razie nic nie bede robic. Zwyczajnie mnie nie stac....a na 12 mcy nie ma mowy, nie podpisze umowy. Kto wie, kiedy bede sie przeprowadzac....:) 

21 września 2013 , Komentarze (5)

Chciałam się Wam pochwalić, że ....... chyba znalazłam sobie pokój! Cena jest bardzo ok, lokalizacja szału nie robi (Londyn wschodni), ale 5min od domu jest stacja kolejowa i w 20min już się jest w okolicy gdzie sensowna praca być powinna. Więc jest dobrze:D Babka, z którą będę się widzieć w pt, wydaje się być spoko, fotki mieszkania mi przesłała, więc to nie jest żadna melina:D Jeden problem chyba z głowy...:D

Będąc w UK, mieszkałam w kilku miejscach. 
Wpierw z Polakami, jak to mówiliśmy później z polusami. Było nas 6, i jak na to teraz patrzę to był to najbardziej chory układ w jakim kiedykolwiek byłam. Melinowskie imprezy po nocach, dragi, krzyki, chamskie odzywki. Kupowanie tylko tego co jest marki Tesco value, żeby odłożyć każdy grosz. Nigdzie nie pojechać, bo szkoda kasy, nic nie zobaczyć bo szkoda kasy. Awantury o głupie 4f na internet, awantury o to że chcemy (w 3) się wynieść i że nie oddadzą nam depozytu. Po prostu syf i malaria. Nigdy więcej powiedziałam sobie, nigdy więcej mieszkania z polusami!

W kolejnym z domów, właścicielkami były 2 stare siostry (ok 70tki), które nigdy się nie pojawiały (bo mieszkały daleko) ...ale jak się potem okazało miały swoich szpiegów mieszkających na naszej ulicy i wiedziały wszystko (że mieszka nas więcej niż dwoje, że pracujemy do północy, gdzie robimy zakupy, że kupiliśmy materac...paranoja!!)

Następny dom, był w przeciwieństwie do poprzedniego nowoczesny - rodzina wyjechała na południe i chcieli go od ręki wynająć - a my bardzo chcieliśmy tam mieszkać. W końcu była tam wanna, na tyle czysta i nowa że można było się bez problemu w niej położyć i leżeć w bąbelkach bez obawy o jakieś choróbsko! Luskusy. Ale że zmieniłam pracę, trzeba się było przeprowadzić. Do Londynu.

Tam, mieszkanie dzieliłam z parą dziwnych ludzi (wpierw wydawali się normalni). Mieszana para. Litwinka i Egipcjanin. Wszystko było dobrze dopóki nie wyszło na jaw, że ich wyobrazenie o doładowywaniu gazu = 2 osoby płacą tyle co ja mam płacić sama. Niedoczekanie. Od tego czasu rachunki i jej ciąża, skutecznie uprzykrzały mi życie. A landlord mimo moich gróźb nie chciał ich wywalić. Więc spakowałam się pewnego dnia i po prostu wyszłam. Potem mnie ścigali z rachunkiem za prąd ..ale to już inna historia:D

W kolejnym domu babka - wpierw wydawała się spoko, na rozmowie o pokój, powiedziała że nie ma problemu z tym żeby ktoś do mnie wpadał co jakiś czas. Nocować to nie może, ale odwiedziny są Ok. Coż, okazało się że nie są, kiedy zaczęła mi walić w ścianę i kazała się wynosić w cholere bo sobie tam niby sprowadzałam różnych gachów...i ona i jej syn (który pojawił się znikąd), są tym zgorszeni...Zgorszona to byłam ja, kiedy wyciągnęła mnie prawie za łachy do salonu, i kazała opowiadać o moim życiu seksualnym (jak się okazało ona jest rozwódką - cóż, nie dziwie się z takim nastawieniem:D)

W ostatnim domu było, co tu dużo kryć - rewelacyjnie. Miałam wielki pokój, łazienkę na swoim piętrze a obok był tylko 1 pokój, który przez długi czas był pusty. Było ciepło, nie musiałam się martwić o ciepłą wodę (jak u poprzedniej psychopatki). W kuchni (która miała chyba ze 40 metrów), miałam własne szafki, pół wielkiej lodówki i zamrażalnik. Widywałam się z rodziną (młode małżeństwo) rzadko bo pracowałam po 12h, i kiedyś nawet przyszli do mojej pracy zobaczyć czy faktycznie jeszcze żyje, czy może gdzieś wyjechałam, bo się martwili.. słodkie to było:D I żałuje że musiałam się stamtąd wyprowadzić..

Tak więc jak widzicie, znalezienie właściwego pokoju oraz właściwych współlokatorów zajęło mi szmat czasu. Trzymajcie kciuki, żeby Ashleigh była normalna:D

20 września 2013 , Komentarze (4)

Dieta pt " iść czy nie iść do dentysty" dalej działa.... jeszcze chwila i wrócę do wagi ze stycznia..w mordę jeża...a gdzie tu rewelacyjne wyniki z marca? Za kolejne 3 kg?? Niedoczekanie. Chcę teraz....! Albo chociaż w namacalnej przyszłości...! Spuścić samą siebie ze smyczy i żreć nabiał - przy niedoczynności tarczycy - o zgrozo! Człowiek uczy się na błędach...plus nie biegałam, to mam co chciałam:D


No ale wszystko jest na dobrym torze - mamcia wróciła z wakacji. Degustacja rumu .. mała wpadka, ale wątrobę oszczędzam na piątek - zresztą bardziej niż  fazowanie, podoba mi się spadek centrymetrów..i tego się trzymam. No przynajmniej usiłuję..

Z racji że do wyjazdu został tydzień, dni wydają się lecieć szybciej - dużo szybciej! Pierdoły domowe, bankowe sprawy, fryzjer, rezygnacja z siłowni, aktywacja konta w firmie na przelewy do UK, sprostowanie urlopu  u prezesa agrr.... i ciągły stres!

Gdy wyjeżdżałam poprzednio, chyba byłam bardziej naiwna, no dobra. Nie chyba,ale na pewno. Byłam jak taka głupia owca między baranami jakoś miało być. Jechałam z kimś, do kogoś. Teraz już bardziej świadoma, jak to jest jak nie ma co jeść i nikt Ci nie chce dać sensownej pracy - mądrzejsza o 5 lat, wyruszam znowu. Przygotowana na każdą ewentualność. Chyba. Tak.

W Toruniu zaczął się SKYWAY. Więc wczoraj zamiast mieć głupie myśli i pomigdolić się trochę z młodym K, podstawiłam na rodzinę  wyciągnęłam mamę na pokazy.Czy warto? Hmm..w poprzednich latach bardziej mi się podobało. Teraz nie było źle, ale nic nie powaliło mnie na kolana..no może gliniane ala dynki ze zniczai w środku miały w sobie coś cmentarno- halloweenowego ..to było  Na zdjęcia, jak najbardziej się nada festiwal:)

Skoro już w temacie zdjęć jestem. Uwaga
Znalazłam taką jedną fotkę sprzed 6 lat - uśmiejecie się - jaki byłam pucuś:D A idąc za ciosem - Fotorelacja z kilku lat. Co się nagrzebałam żeby wyszukać te perełki:D
Jak na nie patrzę - jakoś trudno mi się rozpoznać. Niby ja, a nie ja.
No to lecimy:
-2007-

-2008-

-2009-

-2010-
-2011-
-2012-
-2013-

Dobrze mieć aparat pod ręką - tak pięknie uwiecznia wszystkie chwile i kg:D Myślę że zdjęcie 1 i ostatnie dzieli na maxa jakieś hmmm..5kg..no może 7...w wariancie nieoptymistycznym 

15 września 2013 , Komentarze (4)

Kolejny tydzień walki samej ze sobą - kolejna MOJA wygrana! Piwo uśmiechało się z lodówki już od niedzieli..ale ja opierałam się dzielnie... rękami i nogami, żeby tylko go nie otworzyć. i udało się:D ((poza piątkiem,ale to już wcześniej było ustalone wyjscie)Nawet traume po kolejnej wizycie przeżyłam bez wspomagaczy..Jeszcze jedna wizyta! Uwierzycie?? Jeszcze tylko jedna!! To jakby ktoś zdjął mi z pleców wielki wór kamieni...taka ulga:D A na marginesie, to ile płacicie za kanałowe? Bo mi się wydawało że już 150 to jest drogo (za 2 wizyty i 2 kanały), a tu mi kumpela mówi że ona najtaniej 350 ... , brat że 650 znajomy płacił... więc chyba mój dentysta naprawdę daje mojej rodzinie preferencyjne stawki  (się nie dziwię, toż to kopalnia złota:D)

Piątek. No właśnie...umówiłam się z ludźmi, z którymi wcześniej pracowałam na takie małe pożegnanko przed moim wyjazdem..Siedzieliśmy i gadaliśmy do nie wiem nawet której..wróciłam do domu, budzę się rano, a tu ręka posiniaczona i zbity łokieć... taaa! Nie ma to jak tydzień nie picia..a potem przebłyski z wieczoru  Ale.....poznałam kogoś. Właściwie znałam go już z pracy, i całkowicie nie jest w moim typie (poza wzrostem:D) ale jakoś tak wyszło że odprowadził mnie niedaleko domu.. padało jak cholera... staliśmy pod parasolem - i wtedy pomyślałam, raz się żyje:D I jak już zaczęliśmy się całować, to jak obuchem w łeb! Nawet że leciało mi na głowę, bo parasol spadł to mi nie przeszkadzało....

K. poza tym, że w ogóle nie jest w moim typie, ma 23 lata. Tzn chyba tyle..;) Ale z racji wyjazdu, to hmm...co mi szkodzi? Zresztą, razem jakoś dziwnie nie wyglądaliśmy - jak patrze na zdjęcia z wieczoru:D (dobrze ze na te swoje 29 nie wyglądam, tyle że on taki młodziutki..hahaha prawie jakbym deprawowała jakiegoś 15latka się czułam:) 

Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja..w piątek za tydzień, niby znowu mamy gdzieś iść...Motyle w brzuchu - brakowało mi tego, oj brakowało;D
* * *

Z nowości ćwiczeniowych - na mojej siłce, od 16 września wchodzi nowy grafik..a tam wśród zajęć ma być prawdziwa perełka - program ćwiczeń z Ewką! Już widzę to oblężenie...:)) Ja się raczej nie skuszę... jakoś Ewka bardziej wg mnie nadaje się przed tv..

Motywator na dziś - śpiewam to od kilku dni pod nosem...i nie ma że boli.... Angielski numer tel aktywowałam dzisiaj... rozpoczynam jakże "przyjemny" proces rozglądania się za robotą...so wish me luck, w końcu I got the eye of the tiger, a fighter, dancing through the fire ( klik )

Katy Perry - Roar

11 września 2013 , Komentarze (3)

tak tak... poleciało.. znowu...po troszeczku, po troszeczku ale LECI w DÓŁ!!  A ja zacieram ręce:D Po niedzielnym lataniu po siłce, do tej pory nie mogę dobrze nóg ułożyć nawet jak idę..zakwasy na maxa! Nie ma to jak maszyna z nasadzonymi 59kg i 40 powtórzeń

Dietka - pięknie się trzymam! 4 dzień bez alkoholu... po kolejnej wizycie u dentysty...Jutro chyba idę znowu...więc kg na pewno polecą dalej - mój mózg na samą myśl o tym, wysyła sobie sygnał - NIE ŻREĆ!!! Stres robi swoje.. czuje jak kurczy mi się brzuch, jeszcze 2cm w talii i wrócę do tego co było kilka miesięcy temu..! W końcu... jakoś w marcu łatwiej było nie pić, nie jeść .. a niby na lato się chce dobrze wyglądać, ale żeby tak się tego trzymać potem, to juz nie da rady... ehhh...

Ale za dokładnie 3cm, będę strzelać sobie fotki porównawcze, i OBY coś na nich można było porównywać...pytanie tylko kiedy te 3cm spadną...niecierpliwość - największy wróg odchudzania..ale zamierzam mieć w talii nie mniej, nie więcej, jak 74 cm i basta!!

Adios i niech moc będzie z nami!!

9 września 2013 , Komentarze (4)

Rok na siłowni. Nawet nie wiem, kiedy i JAK to zleciało. Nie przypuszczałabym że będę w stanie łazić tam po kilka razy w tygodniu! Może na maszyny, to jeszcze - w końcu to coś ciekawego...ale zajęcia fitness?? A gdzie tam! Z moją koordynacją i wieczną niechęcią? Z ciągłym krytykowaniem wszystkiego?
Tymczasem... przełamałam się w sobie! Ja! Kto by pomyślał! Maszyny stały się nudne... a podglądanie rowerowych samozwańców, drących się przez muzykę instruktorów i lasek dźwigających ciężary - imponujące! Też tak chciałam!
Więc poszłam, zobaczyć, spróbować. Choreografie na początku były, nie ma co tu kryć, nie do ogarnięcia! - a ja nie znoszę poprawiania przez kogoś (bo od razu bym pałowała...:D) Ale nawet taki niedorytmiczny głąb jak ja, się tu odnalazł

Szklana suka.Chrzanić wagę - po pasku widać, że co by nie robić, ile by nie jeść, ćwiczyć...to jest ona względnie stała...wrrr.r..ALE. Kiedy zobaczyłam zarys mięśni - największa nagroda! Na samym początku na pumpy przychodziła pewna laska. Kiedyś stałam za nią. Ależ ona miała piękne plecy - mięśnie przy napięciu ..uuu..no piękne! W ogóle całe ciało - nie tam żadna wygłodzona szkapa, jedząca sałatę czy wafle ryżowe - jak dla mnie idealne. I też tak chciałam! Czy mi wyszło? Tak sobie. Może gdybym całkowicie odrzuciła słodycze, alkohol. Wykupiła zajęcie z trenerem. Może.

Na pewno czuje się lepiej, sama ze sobą. Jasne, że brzuch mógłby zniknąć całkowicie,ale jak nie zniknie, to włosów sobie rwać nie będę! Póki co, tendencja spadkowa wróciła - waga znowu mnie kocha- ze wzajemnością. Ale jak długo to potrwa to niewiada. Grunt, że nie rośnie. I tego się będę póki co trzymać:)

Nie mogę uwierzyć, że rok tak szybko minął! A jak się zapisywałam to jeszcze sama siebie przekonywałam że nie wezmę rocznego karnetu, bo kto wie, co się przez rok wydarzy, że to taki szmat czasu... tymczasem polem lasem... przez cały ten czas, opuściłam łącznie 3 tyg. ćwiczeń ( przez wyjazdy i tydzień przez upały), co mi samej imponuje i nikomu innemu nie musi

Plany.Co przyniesie kolejny rok siłowych zmagań? Żeby tak poziom tk. tłuszczowej z orientacyjnych 22% spadł o 2% - bo o 4% to nie ma co marzyć - byłabym już chyba wniebowzięta. Gdyby ktoś kiedyś powiedział o mnie, to co ja piszę tu o lasce wyżej - to byłoby coś! Godziny na siłce, mokre koszulki..zwrot inwestycji w samą sobie Bo chyba o to głównie chodzi - żeby podobać się samej sobie i mieć frajdę! A zaczynam mieć i jedno i drugie:D

8 września 2013 , Komentarze (4)

Weekendy są takie cudne... spanie przed tv, budzi mnie mtv! Kawka w łóżku, jajecznica na śniadanie - żyć nie umierać! Tak w ogóle to miałam w tym tygodniu fazę na jaja- chyba 15 zjadłam..ciekawe co na to poziom cholesterolu..:)

Dziś proszony obiad, więc zamiast stać nad garami - uciekłam na siłkę. Oj dawno tam nie byłam w weekend. Zapomniałam, jak tam wtedy jest hmm... PRZESTRONNIE! Ludzi malutko, urządzenia na wyciągnięcie ręki...i w końcu bok na tyle rozruszałam, że przestał mnie boleć! Po 4 dniach nie możności wyciągnięcia lewej ręki, w końcu mogę się przeciągąć i obracać swobodnie. Jaka ulga!!!

700 kcal spalone w ponad godzinkę... relax w saunie (po wiekach przerwy, bo zawsze ktoś tam siedzi) - owocny dzień! Parcie na bieżnie zaliczone- tylko 30min, ale dłużej na dziś nie dałabym rady..Same piękne aeroby zaplanowane i wykonane: rower, wioślarz, orbi, bieżnia. Me likes

Brak przekąsek. Brak alkoholu. A chęć jest! Od rana po głowie chodzą mi domowe gofry.. ale nie poddam się! Nie nie! Za to kolacja na wypasie - Prawn Madras! Czyli krewetki w ostrym sosie po indyjsku...uwielbiam! Wygląda to mniej więcej tak: (tu ktoś ładną fotkę zrobił, więc korzystam) i już z daleka pięknie pachnie..

Już wkrótce będę częstym gościem w małych, indyjskich take away... uuu... Pyszne curry..i pyszne placki Naan..na samą myśl zaczynam odczuwać wielki głód, więc niech się szybko gotuje! 

5 września 2013 , Komentarze (8)

Czego się boisz??Samotności? Śmierci? Ludzi? Otyłości...?

Bo każdy czegoś się boi..każdemu coś spędza sen z powiek...u mnie jest to:


Każda myśl o wizycie równa się nieprzespane noce.. albo sny, sny tak przerażające, że chyba bezsenne noce są już lepsze. Ale w związku, z wyjazdem - musiałam zwalczyć to wszystko w sobie i iść. 90 sek (założenie fleczera)........ tyle trwała wizyta 
Zęba może da się uratować..ale moje zdrowie psychiczne jest na wyczerpaniu....a gdzie tu jeszcze leczenie co najmniej 2 zębów..? Życie.... ciągła walka z wiatrakami! Upiorne wspomnienia z dzieciństwa - leczenie kanałowe bez znieczulenia, kiedy higienistka trzymała mi głowę, a dentystka wyzywała żeby się nie ruszać i wierciła...- chyba nigdy się z tym nie uporam. no chyba ze sprawię sobie, takie oto cudeńko;

A na koniec, mały żarcik tematyczny:
Mam koleżankę na stomatologii. Ostatnio opowiadała mi o swoich praktykach w gabinecie stomatologicznym:
Przychodzi staruszka (na oko 75-80 lat) i skarży się na dziwne mrowienie i łaskotanie pod sztuczną szczęką. Lekarz pyta czy używa jakiegoś kleju lub pasty i czy objawy ustępują po wyjęciu protezy. Na to babcia zdziwiona:
-Panie! Jakiego kleju? Ja od dawna jej nie wyjmuję!
Po 15 minutach przekonywania kobiecina zgodziła się na wyjęcie szczęki. Co się okazało? Przyczyną mrowienia były małe białe robaczki żywiące się resztkami pokarmu, które dostawały się pod protezę. Lekarz zwymiotował.

* * *
Chciałam skoczyć na siłkę - bieganie by pomogło, poskładać myśli we łbie...ale nie mam siły. Dziwny ból w plecach nie ustępuje..nawet iść prosto nie mogę..

Co za dzień! Ale... do odważnych świat należy!

5 września 2013 , Komentarze (1)

Piosenka dobra na wszystko!! Na humor, na niehumor..na pogode i niepogode... jaka?taka O ( klik )!

AVICII - WAKE ME UP

Brzmi tak dobrze..idealnie na taki poranek jak dziś! Kiedy ledwo co mogę wstać - nie ma to jak spanie przed tv na rozkładanej sofie, gdzie plecy nie leżą na jednym poziomie.. chodzę jak pobita..no ale co pooglądałam Greys Anatomy, to moje.. No bo Drogie Panie, dla Niego:
.. Dla Niego, to bym i na podłodze mogła spać, byle sobie popatrzeć .. taka moja mała słabość 

Wczoraj, ktoś na forum wrzucił menu - z pytaniem czy nie za dużo zjadł.. Spojrzałam na to..przeczytałam 2 razy..i tak pomyślałam, oj biedna laska musi chyba tynk ze ścian zgryzać .. więc ładnie napisałam, że na pewno nie za dużo, jak już to za mało - ale inne osoby, uznały, że super że w sam raz! Nie czaje... wzajemne napędzanie się na głodowanie..ehh.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.