Tak sobie poczytałam wszystkie ulubione pamiętniki i stwierdzam że dużo osób gdzieś ,,znikło,, wpisy ustały szkoda 😑, może jeszcze się odnowią...
Ale dotarło do mnie jaki odcinek drogi pokonałam, pamiętam jak kiedyś na początku marzyłam o 125, 120, walczyłam o 115 a teraz już blisko do 110 kg... Aż niewiarygodne że do 105 kg zostało ok. 8.5 kg. W sumie to nie chodzę z głową w chmurach że jest już dużo osiągnięte i nagrody dla ciała w postaci ,, dni wolnych od diety, choć nienawidzę tego słowa,, tylko zbieram siły by dotrzeć do 105 kg to jest cel który mi się kilka razy w głowie wyświetla w ciągu dnia. Dotrwasz dojdziesz zdobędziesz te 105 kg jak sobie powtarzam wciąż tylko trzymaj się zasad i jedz. Dla mnie ta waga 105 będzie naładowaniem baterii z punktu psychologicznego że to jest możliwe i że te dwie cyfry są w zasięgu już tylko 5 kg a nie 33 czy niedawno 40kg.
Wiem, że chodź czasami malutkie potknięcia są to jednak utrzymanie tej ppm da sukces, trwać muszę z tym tańcem bo to też rozgrzewa organizm.
A więc potulnie deficytuje kolejne dni 🙂
Milej niedzieli 🙂.
Noi dzień powiem że zły na skutek złych emocji poległam dzień zakończony na 3000kcal.