Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No to znów dobiłam do 76 kg. To już 20 kilogramów, które chcę zrzucić z początkowych kilku, które chciałam zrzucić zakładając konto dekadę temu. Jem emocjonalnie, jem z nudów, jem by regulować emocje. Myślę, że jak to opanuję, reszta przyjdzie sama. Uprawiam sport, lubię być na świeżym powietrzu. Lubię jeść warzywa, nabiał i białe pieczywo. Moim problemem jest przede wszystkim ilość, a nie to, co jem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 125378
Komentarzy: 4907
Założony: 26 marca 2022
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Babok.Kukurydz!anka

kobieta, 39 lat, Piernikowo

172 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2023 , Komentarze (16)

W niedzielę zważyłam się jeszcze na mojej wadze. Zmiany w porównaniu sprzed siłowni są niewielkie i raczej niezauważalne.

Poniedziałek zaczęłam od biegania po pracy. Nawet nie czekałam za wiele, tylko poszłam zaraz po jedzeniu. Ale fakt - siedziałam cały dzień w pracy, więc trochę ruchu się przydało.

Był to mój pierwszy bieg od września! Problemy z kolanem po urlopie mnie zatrzymały. Obecnie nadal nie jest zupełnie bez bólu, ale jakoś chcę to kolano rozruszać. 

Później poszłam na siłownię. Wykonałam 3 obwody na eGym i rozciągnęłam się na Flex. W domu Inka, prysznic i spać.

W niedzielę rozpuściłam dready. Wyszły mi z tego mocne loczki i trochę trwało pod prysznicem, zanim zaczęły się one prostować. Nawaliłam kupę odżywki i wyczesywałam potem martwe włosy, które nie miały możliwości wypaść z fryzury samoistnie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Głowa jest lekka, szyja mi zesztywniała, a włosy wydają się teraz bardzo gładkie, lejące się i rzadkie. Jednak gdy pierwszy szok minął to faktycznie mam kitka równie cienkiego co zawsze. Za to tak gładkie włosy nie pamiętam kiedy miałam ostatni raz. Naprawdę są milusie. 

Przyszła z Temu moja lampka do dokarmiania roślin. Ma 3 spektra działania - fioletowe, biało-fioletowe i białe. Powinna ona pomóc moim roślinom trochę aktywniej przetrwać zimę. Póki co brakuje mi możliwości podłączenia jej innej niż powerbank. 

Na wtorek planuję spacer lub bieganie, jeśli nogi dadzą radę. W środę chcę iść na rowerki. 

4 listopada 2023 , Komentarze (9)

2344 – tak w mojej pracy znaczymy miniony tydzień. W produkcji szklarniowej wszystko liczy się na tygodnie. W 1520 zaczęłam pracę w firmie, a w 1835 zaczęłam pracę na dziale hodowli. Obecnie mamy 2344 i w sumie podoba mi się takie datowanie. Bardzo ułatwia pracę i nawet robienie podsumowań.

W poniedziałek miałam spotkanie klubu fotografii. Motywem przewodnim spotkania był „temat dowolny” zdjęcia. Przedstawiłam więc zdjęcie, które chciałam pokazać spotkanie wcześniej w temacie „odbicia”, ale uznałam, że mogę nie zostać zrozumiana. Pomimo, że na zdjęciu widać pełno refleksji z rtęciowych kamieniach na podłodze, mogłoby to wymagać za wiele od moich dość konserwatywnych współczłonków klubu.

Na minionym spotkaniu pokazałam im za to takie zdjęcie [i też te odbicia trzeba im było pokazać palcem, bo nie szukali – dopiero po wyjaśnieniu pojawiły się kiwania głowami]:

Oba moje zdjęcia spotkały się z uznaniem, choć to z parą z muzeum wywołało małą kłótnię. Oczywiście brała w niej udział Mieke. Nie przepadam za tą panią. Tego dnia spóźniłam się na spotkanie, ponieważ miałam ostatnią lekcję tenisa. Tę, na której skręciłam kolano. A przynajmniej przeciążyłam ścięgno i nadal, po dwóch tygodniach, mnie ono boli. Przyjechałam spocona, z bólem w nodze, spóźniona na spotkanie. Było już po oddawaniu głosów na zdjęcie miesiąca, ale przewodniczący – Rob, powiedział, że pod koniec spotkania zapyta, czy ktoś chce zmienić swój głos na moje zdjęcie, bo uważa, że jest bardzo ciekawe. Gdy pod koniec spotkania próbował to wprowadzić w życie, nie tylko usłyszał, że tak nie można, bo się spóźniłam i po ptokach, ale jeszcze Mieke protestowała, ze na zdjęcie miesiąca nie powinno być wybrane zdjęcie osoby, która myśli o zostaniu członkiem klubu, a nim faktycznie nie jest. Chodziło o Wilmę, której to było drugie spotkanie z nami. Obecnie Wilma jest członkiem klubu. Tak czy inaczej moje zdjęcie zostało pominięte, choć Henny stanęła w jego obronie, a zdjęcie Wilmy zostało tak jak pierwotnie zagłosowane – zdjęciem miesiąca. Zdjęcia miesiąca są drukowane w lokalnej prasie.

We wtorek byłam zapisana na tenisa, ale pogoda była pod psem i się wypisalam. Mój partner również. pozostali członkowie stowarzyszenia zagrali mecz w bardzo niepewnej pogodzie. Chciałam iść na spacer, ale wciąż męczy mnie zmiana czasu i poszłam po prostu spać. Najlepsza decyzja ever. Problemem jest tylko to, że budzę się 4:30. Normalnie wstajemy 5:30, ale przez tą zmianę czasu mój wyuczony rytm dobowy nakazuje mi pobudkę o 4:30. Nawet dziś – w sobotę.

W środę poszłam na rowerki. Ciemna sala, muzyka i trener z masą energii w sobie. Świetnie się bawiłam. Wyszły mi zakwasy na bicepsach i bokach ciała. Albo od rowerków, albo od siłowni. Ciężko ocenić.

Bo w czwartek byłam na siłowni. Zrobiłam 3 obwody na maszynach i poszłam na flex. Tylko jedna maszyna mnie nie chwyta w flex, ale to muszę jeszcze zagadać, by mi aktywowali. Na rozgrzewkę pedałowałam na rowerku stacjonarnym.

W piątek zaś poszłam na spacer z kijami. Miało nie padać, ale wróciłam przemoczona. Na szczęście tym razem wzięłam przezornie płaszcz przeciwdeszczowy. Przyznam ze wstydem, że ledwo się na mnie dopiął… Tego jeszcze nie grali.

Dziś idę z koleżanką na maraton Igrzysk Śmierci. Czekam z niecierpliwością na Balladę ptaków i węży, bo czytałam książkę, a tymczasem najpierw przypomnienie oryginalnej trylogii.

Przy okazji słuchania podcastu F! this movie nabrałam ochoty na omawiany z jednym z odcinków Underwater. Widziałam go kilka lat temu i bardzo mi się podobał. Dzięki podcastowi przypomniałam sobie ciekawe momenty z filmu, które utkwiły mi najwidoczniej gdzieś pod pamięcią. W podcaście zwrócono uwagę na fakt, że film ten nie jest typowym filmem o potworach, ale ciekawym spojrzeniem w głąb postaci oraz subtelnym ukazaniem różnych zależności i niuansów w relacjach bohaterów. Mówili też o głębszym znaczeniu życia, ale nie będę tak się wgryzać w ten film. Wam więc życzę miłego dnia, a sama obejrzę sobie teraz ten film, czekając na wschód słońca i czas, kiedy będę mogła wyjść na pociąg.

3 listopada 2023 , Skomentuj

Poszłam na eGym.

Bylo nudno jak to na siłowni. Miałam podcast na uszach i zrobiłam swoje. Po wszystkim poszłam do domu. 


Chętnie to powtórzę. 

W domu miałam problem z wchodzeniem po schodach i wyszły mi zakwasy na bokach i na bicepsie. W piątek zatem już tylko spacer. W deszczu i silnym wietrze. Wiatr przestawiał mi kije, że się prawie raz potknęłam. 

Sobota chill. Jest maraton Igrzysk Śmierci w kinie, więc jestem umówiona z koleżanką na obiad i na seans. Mam ochotę na jakiś makaron z bazylią. 



2 listopada 2023 , Komentarze (1)

Byłam wczoraj na rowerkach. Bardzo fajne wesołe zajęcia. Trener to burza gradowa energii i sprawił, że śmiałam się ze wszystkimi z jego pokrzykiwania. 

Garmin mnie podsumował za październik. Dużo chodzenia w Hiszpanii widać na grafice. Oraz spacery po powrocie. 

Dziś w Holandii jest sztorm. Raczej więc nie pojadę na siłownię rowerem, ale może jeśli pójdę dość wcześnie na siłownię to jeszcze pójdę na spacer? Póki co jest kod żółty, jeśli pojawi się kod pomarańczowy to nie pamiętam czy oznacza to zakaz wychodzenia z domu? Może dopiero kod czerwony wiąże się z zakazem wychodzenia z domu. Nie pamiętam. 

Słyszeliście, że ma się pojawić nowy singiel The Beatles? Wykonany za pomocą sztucznej inteligencji. 

31 października 2023 , Komentarze (8)

Jutro testowanie na siłowni. Wydaje się ogromny. 

28 października 2023 , Komentarze (9)

Najpierw pomiary. Nie mierze się - nie chce mi się. I tak liczy się dla mnie przede wszystkim waga, bo jestem napakowana mięśniami i mam atletyczną budowę, więc jak stracę tłuszcz to na wadze będzie to widać. Nie potrzebuję tego uzupełniać mięśniami. Zatem zatrzymanie na wadze to będzie dla mnie porażka a nie postęp. Procent tłuszczu chciałabym mieć znów na poziomie 21 a nie 29, jak obecnie. 

Na siłowni pomiary pokazały mi 26 procent. 20kilo tłuszczu i 32kg mięśni. 

Kilka dni później zrobiłam pomiar na mojej wadze. W dolnej części ciała mam 29 proc tłuszczu a w całym ciele wg maszyny na siłowni - 26. Zatem problem siedzi w podwoziu. I z resztą to widać bo brzuch i dupcię mam pokaźną.

Za godzinę jadę na siłownię. Ostatnie spotkanie darmowe - podpisanie umowy. Muszę ugadać, żeby zaczęli mnie kasować od listopada. Może wkradnę się 31 października jeszcze - zobaczę, co się da zagadać. 

Chcę chodzić 2x w tygodniu na eGym i raz w tygodniu na spin. Może joga w weekend? Ta siłownia ma elementy LessMills w tym BodyBalance. 

Jem z moim systemem jedzenia. Wyjątek robię w domu, kiedy jem trochę więcej, bo w końcu rano nie jem śniadania, a tylko jego jedną część składową - owoc, a także nie jem przekąski. Na obiad powinnam jeść na przykład jedno jajko, pół kromki chleba [piekę duży chleb], warzywa i do 15g tłuszczu - humus, masło itp. Jem dwa jajka i cała kromkę chleba, humusu wychodzi 30g, masła 15g. 

Inną opcją obiadu jest kurczak z warzywami. 35g makaronu, 200g warzyw, pół łyżki oliwy na porcję oraz pierś kurczaka. Wg mojego schematu powinnam jeść 70g piersi, ale jem 140g. Z tych samych powodów. Warzyw i makaronu nie zwiększam, bo to i tak bardzi duża porcja i jestem po niej naprawdę pełna.

Zaliczyłam w tym tygodniu dwa spacery oraz dwa obwody na siłowni. Spodziewałam się, że będę miała zakwasy, ale nic z tego. A czułam jak pali i piecze. 

Dalej we wpisie będzie już nie-dietetycznie i nie-sportowo. 

Wniosłam do domu rośliny z ogrodu. Amarylisy, dahlie i alstromerie.

Rozebrałam szklarnię i poustawiałam stare tray-e i puste doniczki w miejscach, gdzie nic nie rośnie, aby koty mi nie zrobiły tam kuwety. Alstromerie pocięłam wcześniej i część stoi w domu, a część w ramach eksperymentu, stoi w ogrodzie. Podkopana wysoko ziemią, aby nie zmarzły. Przyniosę jeszcze ze wsi liście i je okryję. Powinno pomóc. Pod liśćmi często mam dżdżownice, więc je też przyniosę. W sumie mój ogród jest tak bogaty w dżdżownice, ze gdzie szpadla nie wbiję tam jakąś znajdę, a teraz nawet i krety się pojawiły. To bardzo dobry znak.

Szklarnia w kawałkach schnie w domu. Dziś ją zaniosę na strych. 

Zrobiłam też małe zakupy. Na Temu kupiłam sobie lampę do dokarmiania roślin. Ma ten różowy tryb, jaki mamy w szklarni. 

Kupiłam szal, który mogę nosić na głowie, bo obecnie dredy nie mieszczą mi się w żadną czapkę.

Kupiłam torebkę [może na siłownię, a może tak po prostu] z wieloma kieszonkami - wybrałam kolor czarny.

Kaptur, aby mieć na głowę, jak mam dready. Wtedy to i opaska na włosy powinny dać dobre pokrycie.

I do tego kupiłam na stronie Garmina nowy zegarek. Kosztował więcej niż bym chciała dać, ale jakoś mnie tak tknęło. Mój Garmin ma się dobrze. Bateria nadal wytrzymuje kilka dni [oryginalnie 7 dni] i długo pracuje z GPS-em [oryginalnie 8h, a na szlaku ostatnio byliśmy 7,5 i nadal miał się dobrze]. Pod gorilla glass podeszło mi powietrze, ale zegarek nadal jest wodoszczelny i pływałam w nim w oceanie dwa tygodnie temu. 

Nowy zegarek ma ekran dotykowy, co mam nadzieję, że da się wyłaczyć. Nie lubię ekranów dotykowych. Ma również ekran AlmoLED, co też średnio mi się podoba, bo są one za jasne. Poza tym mój obecny zegarek wyświetla ekran w trybie ciągłym bez podświetlenia [jak kalkulator lub czytnik ebook] i jest to super rozwiązanie. Niestety nowe sprzęty tej opcji już nie mają. Teraz, aby zobaczyć godzinę, trzeba będzie wybudzić ekran, który się podświetli. DO tego będą wciąż działały gesty dotykowe, co może robić cuda pod prysznicem - jak to było z Vivosmart HR. Prysznic przestawiał mi opcje w opasce. Biorę więc pod uwagę, że oddam zegarek. 

27 października 2023 , Komentarze (9)

Umówiłam spotkanie na siłowni i podpisze karnet na kwartał. Krócej się nie da niestety. Zobaczymy czy 3 miesiące wystarcza, abym zaczęła widzieć zmiany.


Póki co waga idzie w dół. Bardzo wolno. Spadła z 78kg na 75.9kg. Zobaczymy jak to się będzie działo, gdy zacznę trenować. Z obciążeniem na siłowni. Czy spin da fajne spalanie i endorfiny tego ostatniego jestem pewna, choć koncepcja ustawienia rowerków tak, aby ludzie siedzieli twarzami do siebie, średnio mi się podoba. Lubiłam ciemność sali i anomimlwosc na siłowni w Toruniu, gdzie trenowałam. 

Dziś w planach spacer z kijami. Najpierw jednak mam spotkanie z moim lekarzem i omówienie problemu z kolanem. Oczywiście na samą wizytę musiało przestać boleć, choć wczoraj bolało dość konkretnie. Zawsze jak umawiam lekarza to mi nagle wszystko przychodzi. Czasem mam wrażenie, że ja mam jakiś problem psychiczny i to wywołuje różne schorzenia... 

Mam też spotkanie z psychologiem. Ogólnie oni chcą bym chodziła na spotkania grupy osób z autyzmem, gdzie ludzie uczą się identyfikować swoje emocje oraz zachowania ludzi dookoła, aby żyło się jak "normalnym" ludziom. Jeszcze nie przeczytałam nawet strony tego stowarzyszenia. Wiem, że spotkania są w czasie mojej pracy. 

Ponadto mam zostać poddana terapii poznawczo- behawioralnej. Ale oczekiwanie na liście trwa kilka miesięcy. Bo brakuje specjalistów. Chyba w każdym kraju teraz ludzie wola iść w tiktoki niż prawdziwa pracę.... 

26 października 2023 , Komentarze (4)

Nie wiem, dlaczego ten filmik wyskakuje mi u góry. G


Dodawani wpisu z telefonu to mordęga. 

Bylam wczoraj na siłowni na kolejnym dniu próbnym. Pokazano mi jak działa strefa eGym i pogadaliśmy o abonamentach. Muszę jeszcze wpaść na strefę flex, ale to dopiero po podpisaniu umowy. 


Chcę wziąć na próbę karnet na kwartał. Zobaczę co z tego wyniknie. Myślę o chodzeniu na eGym 2x w tygodniu oraz na zajęcia grupowe z rowerków raz w tygodniu. Filmik powyżej. 


Niestety z kolanem bez zmian i chyba umowie lekarza. Czas aby coś z tym zrobić. Fizjo napisał mi, że najpierw lekarz. Myślałam że można to obejść.

23 października 2023 , Komentarze (4)

Mieszkam w Holandii na granicy polderu Wieringemeer. Polder ten jest najciemniejszym miejscem w całej Holandii. Zaś caly kraj jest jedną wielką jarzeniówką Europy. Randstad oraz Belgia mają największe nagromadzenie światła, na co składają się zakłady przemysłowe i szklarnie, oraz duże miasta. Niedaleko siebie Rotterdam, Haga, Amsterdam, Antwerpia czy Bruksela. Moja prowincja, moja gmina, leżą nad brzegiem morza Północnego, wiec z jednej strony sąsiadują z nami nas duże miasta, a z drugiej czerń morskiego nieba. 

Wyszłam na spacer z kijami - jeden wciąż mi się luzuje i 3 razy musiałam go składać do kupy, aby się nie rozleciał - i porobiłam kilka zdjęć, aby pokazać wam, jak wygląda aura u mnie - w niemal najciemniejszym miejscu Holandii [jakieś 10km dalej ono się znajduje]. 

Gmina, w której mieszkam nie instalowała latarni ulicznych poza wioskami, zatem kiedy opuszczam moją wieś, idę w ciemności. Na skrzyżowaniach i przejeździe kolejowym są latarnie, ale poza tym jest to czasem i odcinek 2-3km bez ani jednej latarni - jedynie z domami wzdłuż drogi.


Pierwszą łunę widać już od razu, gdy wejdzie się w ciemność. Wszystkie zdjęcia przedstawiają obiekty na tle łuny, inaczej nie ustawiłabym ostrości w telefonie, aby zrobić te zdjęcia. Niestety ale oprogramowanie aparatu potrzebuje punktu kontrastowego, aby na nim skupić soczewkę.

Kanał odbija łunę z nieba. Owa łuna to miasto położone mniej niż 10 km dalej.

Wiele domów jest oświatlonych na zewnątrz, posiadają też lampki w ogrodach.

Tutaj łódź oświetlona latarnią na skrzyżowaniu. W tle łuna z mojej wśi - niespełna 1000 mieszkańców i 4 ulice.

Na tym zdjęciu widać dwie łuny - ta wyżej to miasto 10 km dalej, a ta niżej to miasto ze szklarniami 20 km dalej. Gdybym szła w innym kierunku, widziałabym łunę Agriport A7 - strefy przemysłowej ze szklarniami z papryką i pomidorami - ogromnymi przedsiębiorstwami - podległej o 30 km. 

Przejazd kolejowy.

Moja wieś.

Jest pochmurno - od chmur odbija się światło emitowane na ziemi. Brakuje księżyca, który jest w 1 kwadrze i też powinien dawać dużo światła. Nie widać ani jednej gwiazdy, a jedynie kilka samolotów zbliżających się do Schiphol - jakieś 45 km od nas.

Jak podobał się wieczorny spacer i obserwacja zanieczyszczenia światłem?"

"Wpływ zanieczyszczenia światłem na zdrowie może przejawiać się jako: częstsze bole głowy, zmęczenie, stres, odczucie niepokoju, bezsenność. Wyniki badań medycznych wskazują, że nocne sztuczne oświetlenie może być czynnikiem powodującym raka piersi, poprzez zmniejszanie ilości wytwarzanego nocą hormonu melatoniny."

Pod linkiem można przeczytać pracę napisaną przez S. Kołomańskiego z Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Wrocławskiego. A w nim pada m.in. takie zdanie: " Największym problemem z zanieczyszczeniem światłem jest to, że nie istnieje ono w świadomości przeważającej części społeczeństwa. Jeśli chcemy skutecznie zmniejszać zanieczyszczenie światłem, musimy w pierwszej kolejności przekazać społeczeństwu wiedzę na ten temat."

https://46.248.187.219/tl_fi...

21 października 2023 , Komentarze (16)

Zrobiłam dziś rano pomiary na swojej wadze, aby móc zestawić to z wagą na siłowni. Moja waga nie ma tych rączek, które ściska się dłońmi, a jedynie płytki pod stopy. Zatem bada przepływ impulsów tylko przez dolną część ciała. Wyniki zatem się dość sporo różnią, bo o ponad 3% tłuszczu. Podobnie wg maszyny na siłowni mam 41proc mięśni, a w domu już tylko 30proc. No ale jeśli zapiszę się na siłownię to będę trzymać się ich wskaźników - pomiary robi się chyba co miesiąc. 

Wczoraj wzięłam kije ponownie na spacer. Nie zawiodły tym razem. Chyba jednak nie są takie złe. Ale nie składam ich w domu. Przy składaniu jeden od początku robił problemy. Metalowa linka się gdzieś haczy w rączce i trzeba ją siłą trochę uwolnić, aby można było kij złożyć. Nie będę kusić losu. 

Gdy szłam aleją za wsią jeszcze nie było tak źle z pogodą. Trochę padało, ale miałam deszcz w plecy oraz daszek nad okularami, więc spoko. Później jednak rozpadało się tak już na serio. Szłam dłuższą trasą, więc deszcz złapał mnie jakieś 3-4 km od domu. Miałam mokrą na wylot kurtkę softshell - nie brałam membrany, bo uznałam, że nie jest tak źle - sweterek pod nią oraz koszulkę. Wróciłam do domu w mokrych butach i bieliźnie, jakbym do kanału wpadła. Rozwiesiłam się w pralni, gdzie podłoga i tak jest stara, a pochłaniacz wilgoci chodzi niemal non stop odkąd wróciliśmy z urlopu i wisi pranie. Starłam mopem kapiącą wodę i podłożyłam miski. 

Było już za późno by myć dready, więc zrobię to dziś po pedicure. Obudziła nas wojna u sąsiadów. 5-latka i jej matka znów darły się na siebie. 5 rano. Sobota. Hurra. Za kilka godzin pedicure, a potem umyję dready. Ostatni raz myłam je jeszcze w Hiszpanii. Chyba ze 3 dni przed wyjazdem. 

Zauważyłam, że odkąd mam dready to nie muszę tak często myć głowy. Mam te spraye odświeżające i jeden myjący, kiedy wystarczy popryskać skalp i spłukać lub wytrzeć ręcznikiem, ale wolę takie prawdziwe mycie. A to nie jest już tak często konieczne. 

Wcześniej myłam włosy co 2 dni. Codziennie najczęściej. Teraz jak dotykam skóry głowy, to włosy w ogóle nie są tłuste. Nie mam też grubej warstwy skóry, którą sobie zawsze podczas mycia wydrapywałam, lub z nudów drapałam, jak miałam tłustą głowę. Kilka razy pytałam mojego męża, czy mi się tylko wydaje, ale mówił, że włosy wyglądają przy skórze na świeże, a nie tłuste. Nie pachną też w żaden sposób, powiedział "neutralnie". 

Zastanawiam się czy codzienne grzebanie przy włosach nie stymuluje przypadkiem ich natłuszczania. Tak jak za sucha cera na twarzy tłuści się za mocno. Bo organizm szuka kompensacji. Zobaczymy jak to będzie za miesiąc, jak rozczeszę włosy na kilka dni. 

Nie zmienia to faktu, że dziś umyję głowę, bo mam wrażenie, że teraz to już trzeba. No i po tygodniu w pracy same dready mogą pachnieć szklarnią, choć jak wącham to też nie wydają się mieć wcale zapachu. Jednak jakoś wewnętrznie czuję przymus, by je umyć.

A jak już o pracy mowa... To taką piękną aurę robią lampy w szklarniach. Odkąd pamiętam niebo na osiedlach szklarniowych było pomarańczowe, ale od kilku lat lampy zostały wymienione na różowe i proszę co się dzieje, kiedy chmury nisko wiszą. Na grupach łowców zorz polarnych wiele osób interpretuje te światła jako zorze. Dopiero wtedy ktoś ich uświadamia, że istnieje coś takiego jak zanieczyszczenie światłem. Niestety jest to czynnik na który ludzie mało zwracają uwagę, ale może on być bardzo szkodliwy dla cyklu dobowego i zegara biologicznego. A to wpływa już na hormony i stres, a te na nowotwory i inne chroniczne problemy.

Nie mam problemu z tym, że tam pracuję, ale nie chciałabym tam mieszkać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.