Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1088471
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2016 , Komentarze (44)

z wagi....nic sobie nie ukręciłam:D, dzisiaj zobaczyłam 119,3 jest zadowalająco. W ciągu ostatniego tygodnia pożegnałam się z kilogramem. A niech idzie w cholerę i najlepiej nie wraca. Jest szansa , że zamorduję dzisiaj Bankomat, nienawidzę jak mi ktoś burzy moją logistykę mówiłam od dwóch tygodni jak krowie na rowie , że w tygodniu przedpalmowym chcę upiec pasztety, tydzień temu sporządziłam kartkę z tym co mi potrzebne, jeszcze wczoraj przypominałam ( bo u nas dzisiaj dzień targowy) a  dzisiaj kole 8 na moje pytanie gdzie mięsa.....rozkosznie oświadcza " nie byłem na targu" , no to ja mniej rozkosznie oświadczyłam, że jak zwykle ma głęboko w odwłoku moje plany i założenia i że jak zwykle przyjdzie Marysia i wszyyyyyyyystko zrobi:<, wziął rozpiskę i oświadczył, że może pójdzie dzisiaj na targ....Ja nigdy nie zrozumiem tego zaginionego ogniwa ewolucyjnego między nami kobietami a małpami. Do cholery przecież widzą jak kręcimy się po kuchni, ucieramy, sypiemy, gnieciemy, miksujemy i  wychodzą z założenia, że to nic....że to nie wymaga czasu, że my to możemy stać przy garach ciurkiem 18 godzin....może jego mamusia tak stała ( na pewno, u nich goście w drzwi a one w kuchni siekają warzywa na sałatkę) ale ja nie będę...bo ani nie mam ochoty ani zdrowia. Za  to mam już uniesione w górę ust korale i śliczne ząbki na wierzchu, czyli przyjęłam formę " brytana podwórkowego" wrrr....wrrrr....wrrrrrrrrrrrrrrrrrr . 

Dla spokojności wypiję sobie wodę imbirową. Jak wczoraj króciutko wspomniałam, Paszczur przysłał menu weselne...oj jakie pychotki proponuje ten hotel....i weź tu człowieku i wybierz....no po długich namysłach zaznaczyłam jej " nasze" menu i odesłałam....niech oni sobie ew. skorygują wg. własnego uznania, prosiła żebym jej powiedziała czego nie brać...więc odradziłam wszystko co z majonezem, galaretą i niestety całe ryby....bo wiem jak ludzie będą wściekli, kiedy będą wywlekali ości z pomiędzy zębów. Muszę jej zaraz napisać, niech zmieni godziny posiłków...bo te proponowane przez nich są ...zbyt blisko siebie :D człowiek nie zdąży zgłodnieć a znowu ostatnie gorace danie proponują o 2 , co przy zabawie do białego rana i ilości alkoholu we krwi niektórych gości dla mnie jest nienajlepszym pomysłem :D 

No to miłego dnia piękne, uzupełnię moja listę zakupów na poniedziałek, bo już muszę dopisać i to co mi będzie potrzebne do ciast. 

16 marca 2016 , Komentarze (42)

kobyłka rżała u płota. Leżałam, pachniałam, żłopałam wodę i obejrzałam świetny film Dressmaker z Kate Winslet polecam....jest i dramat, jest komedia i jest miłość....naprawdę dobry, z genialnym, zaskakującym zakończeniem(loser). Dzisiaj ślepeczka się otworzyły 5 20, wywlokłam się z ciepłych pieluch i pojechałam robić z siebie paro statek  na szczęście byłam mono statkiem, co niezmiernie mnie cieszy...choć ostatnio zniknęli moi dochtorowie motywujący z obu pobocznych torów. Ale i tak dzisiaj nie byłam aż taką optymistką (smiech)( o taką) bo mam świadomość , że od wczoraj to mi się pół litra krwi nie wyprodukowało. A tu ...Zonk! 50 długości ....czyli moc jest ze mną i dobrze, głód odchodzi moc trwa i mam nadzieję że będzie jej przybywało. Za oknem cudne słonko, więc dzisiaj będzie akcja " chochlowanie okna w Paszczurzej komnacie" ale to jak się nawrócę, albowiem za moment podążam na targ muszę kupić ingrediencje do świątecznych wypieków, zrobiła mi się z tego pokaźna lista ( płacić będzie jutro bankomat, bo już mnie ciarki przechodzą na myśl jaką kwotę usłyszę za te zakupy, dobrze że to rodzice męża jego chrześnicy mają to stoisko to mam ....odroczony termin płatności za te luksusy) , Więc moje piękne do popatrzenia i popis(k)ania (kwiatek)

15 marca 2016 , Komentarze (27)

ze mnie będzie dzisiaj. Idę się wykrwawiać. Obudziłam się przed 6 tzn. moje poczucie obowiązku się obudziło, ja tam jeszcze je olałam i przytuliłam się do podusi, ale to małpie jest sprytne. Nie chciałam wstać po dobroci, to dostałam sygnał, że zaraz się zsikam....no i nie było rady, musiałam wyleźć z łoża. A jak już wylazłam to się wyprysznicowałam , zrobiłam się częściowo na mumię egipską :PPbo gdybym się zrobiła całkowicie, to bym śmigała w bandażach a tak tylko zabalsamowana. Wystroiłam się i zadzwoniłam do stacji, a tam miła pani Madzia powiedziała że z rana mój osobisty super dochtorek jest na wyjeździe w Zwoleniu, jest drugi, ale do tego psychicznego dyskryminatora i niedouka nie pójdę, choćby miał być ostatnim łapiduchem na świecie. Akurat doktrek mknął koło pani Magdy i usłyszałam jak go pyta kiedy będzie będzie bo pani Beatka chce przyjść dawać :D doktor odkrzyknął że po południu i będzie czekał. No proszę...jak się krzyknie że się daje to zaraz jest odzew. Musiałam sobie zmienić trochę plan dnia...nie będzie dzisiaj robót fizycznych bo już jestem wypindrowana, dzisiaj będę więc umysłowa. Chyba ponurzam się w tej dyskryminacji bo jak mam szkolić stolicznych urzędników w maju to trzeba tekst szkoleniowy dokończyć. Potem po obiadku, śmignę odebrać noże i pognam do krwiodawców a potem przypełznę et chałupa, dzisiejszy bieg po śniegu zaliczę jako dodatkową aktywność fizyczną , w zasadzie ....jedyną. No ale jak tak spuszczają z człowieka prawie pół litra " wściekłej krwi" to potem się jest nomen omen wypompowanym i nie ma siły na nic. (kreci) będę więc zalegała, pachniała i żłopała wodę ...mam nadzieję że Kudłata nie wpadnie na pomysł wyjścia do kina...z resztą...chyba że do Elektrowni, gdzie grają ambitne filmy, bo tam grają Carol ..z Kate Blanchet. A tak to nie ma na czym oka zawiesić...chyba że na gwoździu w spiżarni. Idę czynić sobie drugie śniadanko. Aaaaaaaaaaaa miałam wam powiedzieć jaką pyszną kolację jadłam wczoraj....polędwiczkę wieprzową w kakao ( i innych przyprawach typu cynamon, gałka muszkatołowa, kolendra i sól) na pure z kalarepy....no paluchy lizać jakie to dobre było. I tym smakowitym akcentem żegnam się z wami :D

14 marca 2016 , Komentarze (25)

jęczę...prawie że z rozkoszy, a na pewno z zadowolenia, pierwsze moje jęki dobiegały o 7 30, jak się nawróciłam z pływalni, oj dałam sobie dzisiaj w palnik...dałam(uff)45 min 52 długości jak wpisałam dzisiaj wynik w endomondo to mi wyliczyło że płynęłam z prędkością 1, 76 km wiem...to brzmi śmiesznie...ale to o 100 m szybciej niż zwykle a ciało to odczuło, oj odczuło, szczególnie ramiona i łopatki :D , wiaderka nie poczuły nic:p,  jak wlazłam po schodach na moją latarnię i się rozdziewałam to czułam gorąco pulsujące pod skórą...przyznam że uwielbiam ten stan, oczywiście w trymiga się wyszykowałam, zjadłam śniadanie i pojechałam wydawać pieniądze...jak co tydzień. Atmosfera świąteczna się ludziom udziela, bo jakaś pani zafundowała nam " ptasie radio", rozmawiała z drugą panią przez telefon, a właściwie wrzeszczała na nią, z krzyków wynikało że tą panią nic nie obchodzi czego chce tamta pani a wogóle to o co jej chodzi , chodziło tamtej pewnie o zakup czegoś, bo w dalszym ciągu krzyków pani w sklepie łajała tamtą panią że miała być w sklepie i jak się chce, a wiedziała że chce, to się przychodzi do sklepu rano tak jak inni to zrobili. No faktycznie ja w sklepie byłam już 8 15 i nie byłam pierwszą:D. Ja rozumiem tą sklepową panią tylko czemu u Boga ojca mam wysłuchiwać jej porannych ryków, wtedy kiedy " od rana mam dobry humor" . Uprzejmie donoszę że w Lidlu pojawiła się " dmuchana" kasza jaglana i takoweż żyto, bez żadnych dodatków. Jest też wersja z miodem i jakimiś dodatkami , jagły są chyba z truskawkami a żyto z brownie. Ale ja laszcząca się zakupiłam gołe...bo ja czuję pociąg do golizny :PP Wracając et chałupa wpadłam do małego centrum handlowego albowiem nudząc się okrutnie przedwczoraj ( co mam w zwyczaju) wpadłam na pomysł, nie szczędząc sobie samokrytyki w stylu " ty durna babo, że też wcześniej ci to nie przyszło do tego czerepu" , że mam tyle blach i foremek do pieczenia ciasta, ostatnio kupilam slicznego silikonowego zająca i baranka i w tym roku rozłożą się drożdżowe zwierzątka na świątecznym stole, wracając do foremek, z powodu ich ilości mam delikatnie mówiąc potężny pierdolnik w spiżarni, a co chce wywlec którąś formę to mi reszta spada często gęsto na umysł, bo zalegają na wierzchu regału. No i mnie oświetliło(pomysl), Eureka , i to nawet nie w wannie, że powinnam kupić takie pojemniki " chomiki" zamykane i tam schować blachy, a do inszego chomika mniejszego powsadzać takie właśnie pierdalamenty niezbędne do produkcji słodkości czyli foremki do muffinek, mini babeczek, dekorator do tortów, sprytna miseczkę do rozpuszczania czekolady czy foremki do wycinania pierników. Pierwsze pudło kupiłam, wlazła tam połowa blach, ale to nic, mogę na nim ustawić spokojnie kolejne pudlo i zamknac w nim resztę blaszek .A wtedy zostanie mi na regałach miejsca nawet na czy mniejsze chomiczki. Bacia!!!! jesteś geniuszem. Swoją drogą im jestem starsza, tym bardziej lubię zamykać różne rzeczy w pudełkach i koszykach ....to pudełko na papiery, folie , woreczki śniadaniowe, lodowe i takie tam . Tamten koszyk na serwetki .....o i wtedy mam nareszcie porządek :D . No dobra moje piękne , mądre i dowcipne. Pożarłam II śniadanie ...jęcząc....bo ilość lodów malinowych chyba przekroczyła objętość mojej sakwy jedzeniowej 8)idę szorować szafki kuchenne, wczoraj w ramach pokuty oraz pięknej pogody  umyłam okno w sypialni i wyprałam firankę. Na jutro planuję to samo zrobić u dziecków. Ale jutro priorytetem jest dawanie krwi bliźnim. Cała reszta dnia będzie zależała od tego jak się będę czuła. No to bye, bye

13 marca 2016 , Komentarze (21)

  1. z  dużą torbą...tyle że nie pod dziobem a pod pępkiem:PP Wczoraj zadzwoniła Kudła, miałam cichą nadzieję że tego nie zrobi, no i zameldowała że idziemy wieczorem do klubu.Umawiałyśmy się na to wyjście już we wtorek, ale ta szarzyzna ubiegłotygodniowa mnie do szału doprowadzała i do stanu ...otępienia duchowego. Nie miałam ochoty jak cholera, no ale...czego się nie robi  dla psiapsiółki, poza deklaracją , że jakby co ...to jej oddam kawałek mojej wątroby. (loser) Wypindrowalam się należycie i pojechałyśmy do " potencjalnej" konkurecji, zajechałyśmy o 9 , pustawo było, stolik był zarezerwowany, kelnerka nas usadziła i się zaczęło...dżizas...jak człek nie chodzi już po klubach bo jest we własnym to nawet nie ma pojęcia ile  to sobie życzą za drinka(drink), ponieważ wzięłam końcówkę drobnych z portfela ..czyli 40 zł, a pan po wejściówkę do nas docierał wolniej niż kelnerka po zamówienie, to wypatrzyłam w karcie red night i się zdecydowałam, bo odciążał on moją kieszeń jedynie o 14 zł....co prawda jestem miłośniczką seksu na plaży,  tak drzewiej powiedziałam pewnemu kelnerowi, że proszę o seks na plaży, kelner był młody i biedny mało nie padł przy stoliku, jak usłyszał moje zamówienie - nomen omen, tuż przy restauracji płynęła rzeka i była plaża :D, znajomy z którym byliśmy miał oczy jak spodki od filiżanek, a ja widząc purpurę kelnera, wyjaśniłam mu uprzejmie że z przyjemnością wypiję jeszcze jeden sex on the beach:pdrinka przyniosła...kelnerka, ani chybi chłopiec się studził w restauracyjnej ....chłodni. Wracając do klubu...jak zobaczyłam skład ichniejszego seksu, to stwierdziłam że profanacji za 19 zł nie tknę(strach)i nie chodziło o cenę....tylko o skład, który miał tyle wspólnego z oryginałem...co 50 twarzy Greya z Kamasutrą :D. W międzyczasie usłyszałyśmy jak pan haraczowy ...molestuje panów przy sąsiednim stoliku o wpłatę  20 zl wejściówki...włos mi się zjeżył, choć raz go już przed lustrem jeżyłam domowo, przestraszyłam się że przyjdzie mi iść w pożyczkę do Kudłatej, na szczęście okazało się że panie wchodzą za free i nikt nas nie nękał, widać wszystkie wyglądałyśmy na kobiety, nie koniecznie przyzwoite, ale...kobiety a to już jest coś.(loser) Kolo 11 zaczęło się zagęszczać  i słuchajcie MASAKRA, mamuty, czyli osobniki po 40 roku życia, stanowiły mniejszość. Większość to młodzież u dziewczyn statystyczna średnia  wieku na oko 21 -24 lata u chłopaków 24 -27 . Panienki ...eeee....delikatnie mówiąc w większości mocno przeciętne urodowo, za to makijażowo zrobione ( Boże widzisz i nie grzmisz) bez mała na członków grupy Kiss, kto nie pamięta z zamierzchłej przeszłości, może zerknąć w " internat" (cwaniak). Dla mnie jako dla osobnika ze zboczeniem lekko naukowym, to była uczta, zbiór ludzi pci żeńskiej,  na których można było przeprowadzić bardzo wnikliwe studium fizjonomiczno psychologiczne. Sporo młodych dziewczyn jest ...tłusta i nie chodzi mi tu o wagę 100 kg tylko o tłustość ich ciał....rozmiar może 40 góra 42 ale te falujące brzuszki i te schaby przelewające się pod obcisłymi ciuchami ...masakra, wstrętne, rozlane ciała ble. Do tego kompletne bezguście i ....co gorsza bezmózgowość. Przyszła np. panienka...figura całkiem całkiem, gorzej z twarzą, no ale podobno książki nie należy oceniać po okładce. Do szyi ok a dalej szok.....obcisła czerwona sukienka, kończąca się , wg. naszej domowej miary za tzw. pierwszym włosem, czyli, nie było opcji by panienka bezpiecznie wykonała przyklęk bądź przykuc o skłonie nie wspomniawszy. Ot dziewcze założyło dłuższą bluzkę, zapomniawszy o spodniach albo  spódnicy. Ale to jeszcze mało.....dekolt na plecach sięgał ich połowy. Muszę przyznać że " czerwonego kapturka" nie dało się nie zauważyć, nawet w  zaciemnionej atmosferze, wyjątkowo rzucała się na oczy, mam nadzieję że nie było tam żadnych oczu należących do ...faceta, ogarniętego najnormalniejszą, męską, nieopanowaną chucią. Kolejną dziewoją , która wzbudziła moją fascynację była dziewuszka , ani chybi z metra cięta, bo raptem całość miała może 1,5 m wysokości, króciutkie nóżki z potężnymi udami i .....dupsko niczym Kim Kardashian..opiętą ciasnymi do granic wytrzymałości portkami. Ledwie się powstrzymałam by nie podejść i nie ująć obiema dłońmi owych czesci ciała , żeby sprawdzić czy to nie są  jaśki (smiech) Generalnie panienki okupowały bar, pijąc piwo i rechocząc tak , że  się nie słyszało własnych myśli. Kudłata z Niekudłatą  poszły w końcu zakręcić biodrami  a ja łżąc jak pies , że mnie ścięgno Achillesa pobolewa, zostałam , otrzymując szczytne zadanie pilnowania ich dobytku doczesnego mieszczącego się w torebkach , no i oczywiście kontynuując moje naoczne badania  bez mała nauczkowe.(pomysl) Dziewczyny wróciły niezadługo zniesmaczone iż na parkiecie dochodzi do " macanka" czyli panowie poprosili panny do tańca, po czym organoleptycznie sprawdzali ich przydatność....i nie wiem czy było to ocenianie przydatności do tańca. Posiedziałyśmy jeszcze trochę, stwierdziłyśmy , że to na bank nie nasze klimaty i że w naszym klubie to jest o niebo fajniej ...ludzie się bawią, nie ma form polipów przystolikowych , w przypadku + 40 letnich gości, muzyka też o wiele fajniejsza , a ponieważ O. koszmarnie bolało ramię, bez żalu zebrałyśmy nasze szlachetne odwłoki i ewakuowałyśmy się . Refleksje mam niestety smutne...świat zdecydowanie schodzi na psy...i to wcale nie na te rasowe. Ło matko i córko z raporciku zrobiło się raporcirsko ( bez mała Komisji Wełnęckiej) zbieram moje porozciągane ciele, a co ....ja już po strechingu, i podążam do kuchni gotować soczewicę, bo mam dzisiaj w programie soczewicę po hindusku z brązowym ryżem. Paaaaaaaaaa.....miłej niedzieli

12 marca 2016 , Komentarze (28)

możliwe...wczoraj było lepiej, tzn. mniej głodnie. Tak jakby bestia przycichła...wniosek...powinnam bywać w towarzystwie , szczególnie w tym które jest na diecie,, chociaż towarzystwo wczoraj wywaliło na talerzyk ciastka ...do tego kupne czyli masa utwardzanych tłuszczów a ja nic....nawet mi ręka nie drgnęła , a co tam ręka...powieka(ninja). Miałam dostać jabłko ale nie dostałam więc dzielnie wyczekałam powrotu do domu i zaraz rach ciach do szykowania obiadu ....makaronu razowego z duszonym szpinakiem...z orzechami i jogurtem. Zjadłam a potem to już było z górki, owszem poczułam cichy pisk lelit ale ...popełzłam do magicznej szafki z ingrediencjami i wróciłam z 4 suszonymi naturelle...figami. :DDokonałam konsumpcji i pisk ucichł. Ale za to nocą....hehehehe śniły mi się stoły zastawione jedzeniem ...dosłownie uginały się. Rzadko miewam monotematyczny sen przez cały seans:PPgłówną rolę w tym śnie grały jajca. Na szczęście raniutko moje ciele wytrzymało tradycyjne napitki, potem zrobienie chlebka, bo tamtotygodniowy został wczoraj na kolację pożarty w postaci bruschetty z papryką.Teraz wyrasta graham :D Właśnie skończyłam śniadanie, zrobiłam listę zakupów dietetytcznych na przyszły tydzień i jestem dumką. Dumam co zrobić, uprać firanki czy zacząć myć kuchenne szafki :D dumam i dumam:? ale czuję że Trzech myszkieterów z tego nie będzie. Aaaaa wreszcie wczoraj zrobiłam jadłowpis na święta ...tym razem skromny, bo w zasadzie u mnie świąt nie będzie. No ale barszczyk śniadaniowy musi być , bankomat może jeść świąteczny barszcz co 30 minut. A poza tym skoro jadę do Długorękiej na świąteczne śniadanie a takich jak ja ...będzie 16 osób albo lepiej to przecie nie zarobię jej na śmierć...więc po okruszku ciasteczek trzeba zawieźć ...u nas nikt nie piecze mazurków ...only I, podobnie jest z keksem, a ponieważ moje dzieci uwielbiają keks ( od jakiegoś czasu) to go piekę i na jedne święta i na drugie . Upiekę tez paszkiet ...bo tamte zarazy nie czynią takowych, oczywiście zrobię ten (ze) szwagra ale znalazłam nowy drobiowy z owocowym musem....mam sporo malin zamrożonych ...dlaczego nie wyprodukować? Przecież ja kocham zaskakiwać ....mazurki też w tym roku będą inne...bo malinowo kawowy  i śliwkowy , przez ten drugi będę się musiała wybrać aż do centrali miasta ...bo tam chyba został ostatni sklep " firmowy" ze słodyczami ...na wierzchu mazureczka mają być pokrojone śliwki w czekoladzie :D wczoraj w owadzie były....ale jak spojrzałam , że w śliwkach w czekoladzie są ...orzeszki ziemne to odłożyłam. Ja jednak chcę śliwek i czekolady i ew. papierków. (pomysl) I planuję w tym roku zrobić coś jeszcze ale co ...to wam nie powiem:x, jak zrobię( bo jest opcja że mi leń wdrapie się na plecy) to wam pokażę . A co ! A kto mi zabroni. Życzę wam miłej soboty u mnie jest paskudna, deszczuje nie znoszę takiej pogody więc muszę sobie włączyć aktywator dolnej części ciała a w porywach i górnej , czyli Radio Zet gold party i ...tanecznym krokiem oddalić się ku robocie. Bye :D

11 marca 2016 , Komentarze (39)

i nie będzie inaczej. Po prostu Maruda mi się włączyła. Co za pogoda? Odpowiem sobie sama...koszmarna.(deszcz) Mało że szaleję  z głodu to jeszcze mnie dobija plucha. Ale....zauważyłam pewną prawidłowość, jak jest mi zimno to wzrasta odczuwanie mojego głodu. Hmmm...przed kwadransem zjadłam śniadanie o głód jest silny, czyli to nie jest głód z którym poradziłby sobie rycerz Danio. Zaraz idę do bidy...żeby tradycyjnie się dowiedzieć że " dla takich jak pani nie ma ofert pracy" . Potem idę z wizytą ...alem się  rozłaziła w tym tygodniu ..no po prostu jak portki na szwach . Jak na razie świadomość końca tygodnia nie wpływa motywująco na moje ego...w zasadzie to ja mam cały czas....środek tygodnia, a nawet.....mogę sobie wybrać....który brzeg tygodnia chcę aktualnie mieć. Przedwczoraj zadzwonił młodszy Paszczur, mają problem z mieszkaniem potencjalnego zięcia młodszego, sąsiad nie wpuścił ekipy remontowej wymieniającej stare rury kanalizacyjne , efekt ? Od czerwca są problemy z odpływaniem wody, dwa razy już im zalało łazienkę, teraz woda polubila ich i stoi sobie w wannie. UDzieliłam porady, powiedzialam co ma Tomaszek mówić, napisałam pismo iiiiii....wczoraj dziecek dzwonił, ze zarządca wysyła ekipę ( dałam im termin 48 godzin) i jak sąsiad znowu powie nie to kierują sprawę do sądu....co powinni uczynić już w czerwcu. Nosz kuźwa i mać ...jak tu żyć....no jak tu żyć...95 % społeczeństwa nie ma pojęcia o najprostszych czynnościach prawnych ....ba o prawie w ogóle. Jak się nie uprzesz albo nie masz znajomego który zna się co nieco to koniec...umarłeś w butach. Jak zadzwoniła to jej powiedziałam " pińcet" za pomoc prawną ....małpa powiedziała że pińcet to ona mi może dać mililitrów wina. Ot ...wyhodowałam żmiję gabońską na memłonie (smiech), ale ...dobry barter nie jest zły. Miłego piątku , miłego 

10 marca 2016 , Komentarze (35)

cotygodniowej a zaraz za nią wyjrzał ...omyk z króla razem z wiellką dooopą....chyba niedźwiedzią. Nie ma mniej...jest więcej...i to jest to czego nienawidzę w diecie. Choć nie mam o to pretensji do diety. Ale tak jest zawsze...pierwszy tydzień...plan wykonany w 200 procentach a potem ...coś tam bladego :? krętek? a nie ...dupa8), no szlag by to , dieta dzisiaj i jutro będzie w stanie agonalnym...znowu mnie nie ma ...co prawda dzisiaj jestem u mojej kosmetyczki i robię pazury ...zaraz zapakuję drugie śniadanie do zabrania...gorzej będzie jutro ..wizyta w bidzie a potem wizyta u dawno nie widzianej znajomej...znowu nie da rady poleźć z pudełkiem...choć tam może być lepiej ona też na diecie :x bo pozawałowa .  Za to i dzisiaj i jutro sporo się nachodzę....bo będę uprawiała perpedesowanie . Przynajmniej tym zmniejszę swoją porażkę, choć nie wiem czy to poprawi moją naruszoną psychę(szloch) dobra, koniec tego, biorę się w pazury idę na wody, kawy, śniadanie i takie tam ....jestem zła:< ale wam życzę cudownego dnia . Paaaaaa

10 marca 2016 , Komentarze (10)

cotygodniowej a zaraz za nią wyjrzał ...omyk z króla razem z wiellką dooopą....chyba niedźwiedzią. Nie ma mniej...jest więcej...i to jest to czego nienawidzę w diecie. Choć nie mam o to pretensji do diety. Ale tak jest zawsze...pierwszy tydzień...plan wykonany w 200 procentach a potem ...coś tam bladego :? krętek? a nie ...dupa8), no szlag by to , dieta dzisiaj i jutro będzie w stanie agonalnym...znowu mnie nie ma ...co prawda dzisiaj jestem u mojej kosmetyczki i robię pazury ...zaraz zapakuję drugie śniadanie do zabrania...gorzej będzie jutro ..wizyta w bidzie a potem wizyta u dawno nie widzianej znajomej...znowu nie da rady poleźć z pudełkiem...choć tam może być lepiej ona też na diecie :x bo pozawałowa .  Za to i dzisiaj i jutro sporo się nachodzę....bo będę uprawiała perpedesowanie . Przynajmniej tym zmniejszę swoją porażkę, choć nie wiem czy to poprawi moją naruszoną psychę(szloch) dobra, koniec tego, biorę się w pazury idę na wody, kawy, śniadanie i takie tam ....jestem zła:< ale wam życzę cudownego dnia . Paaaaaa

9 marca 2016 , Komentarze (38)

ale sprowokowana przez Kudłatą :p Po co dzwoniła , po co wyciągała na celebrację? Pożarłam sushi, wypiłam lampkę "  gratisowego dniokobietowego" wina z lodem ( bardzo smakowite) i mam....20 dag więcej na wadze...na szczęście rano prułam fale dziobem niczym Titanic....znaczy się po prawdzie fal nie było ...bo ja pływam ładnie...nie rozchlapuję, gładź, gładź miałam przed sobą i sunęłam po niej dziobem a poza tym jestem lepsza od wyżej wspomnianego, bo niezatapialna. Wlazłam i wylazłam , do tego o własnych siłach (smiech) Widać mam większą wyporność niż okręt i lepsze grodzie wodoszczelne 8). Dzisiaj dieta bierze częściowo w łeb....co mnie wcale nie cieszy no ale idę na " chałupki" nie będę ciągnęła pudełka z mrożonymi jagodami ...po prostu nie wkladam żadnych " kalorii" do paszczy i już . a propo kalorii....co ja wczoraj przeżywałam w związku z cukrochcicą....zbliżałam się do lodówki bo mi to paskudztwo ]:>wewnątrzczaszkowe szeptało ...zjedz czkekoladkę...no tylko jedną...albo pasek czekolady najlepiej tej z orzechami , dzisiaj jest dzień kobiet...możesz....byłaś w mieście, przeszłaś niezły kawał, zjedz, nic ci się nie stanie ....moje ciele niczym (zombie)zombie zbliżało się do lodówki a wtedy ....mój jamioł struś (impreza) darł się w niebogłosy " a spróbuj otworzyć lodówkę i wysunąć szufladę to ci Bozia łapy upie....po samych ramionach" eeeeeeeeeee no i nie otworzyłam ale cierpiałam...cierpiałam tak strasznie, że odgrzebałam zapomniane opakowanie błonnika, wsypałam porcję do miseczki, żeby nie sięgawszy łapą, opróżnić torbę, i tak zagryzałam pałeczki błonnika popijawszy wodą. Nie pożarłam nic słodkiego, w kinie przy wejesciu dawali cucki...dokładniej szkoladki...łaskawie zezwoliłam Kudłatej wziać i za mnie....i co gorsza pożreć za mnie. (czekolada). Nie jestem dumna ........jestem permanentnie głoooooooooooooooooodna. Ale wytrzymam....wytrzymam i koniec...i kropka!!!!!!!!! Miłego dzionka 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.