...noooo Alinka jest szalenie dowcipna ( z tym czasem relaksu - zakupy, sernik, jagodzianki w planie, mięsko do tortilli się marynuje, a w rozpędzie zapomniałam że się z klientem umówiłam ...na szczęście minutę przed jego przybyciem wróciła mi pamięć no i pan odszedł z wnioskiem o grzywnę ) . Ale od jaja...w Gdańsku było mi cudnie ( no w jednym momencie myślałam że umrę z nudów na jakimś tam spotkaniu) ale generalnie, piękne miasto. Jak wiecie że serce zostawiłam w Krakowie, tak przyznaję iż Gdańsk mnie też zachwyca ...część rynkowa ( chyba jako takiego Rynku Gdańsk nie posiada) czyli Długi Targ z przyległymi uliczkami przepiękne, inne niż krakowskie ...a kościół mariacki, no nie wiem czy swoją surowością nie zrobił na mnie większego wrażenia krakowski przy " pierwszym widzeniu" . W Gdańsku to ja nie byłam pół wieku i prawie nic nie pamiętam a o ile pamiętam to bywaliśmy u ciotecznej babki mojej mamy we Wrzeszczu a nie na Długim Targu czy na św. Ducha. Ale...poza sporą ilością spotkań i " kazań naukowych" było niewiele czasu na focenie ( rano po przebudzeniu, co było niezwykle trudne po szybkim spaniu, uprzednio podlewanym czerwonym, wytrawnym winem)ale o 6 pobudka i sprint nad Motławę, bośmy stali 50 m od niej. No i potem między kolacją a winem, było trochę czasu na zdjęcia. Na moje szczęście organizator tego wyjazdu też focił...więc zdarzyło nam się wyjść o 6 z drzwi swoich pokoi i pomaszerować w Stary Gdańsk. Będę wracała, to pewne, bo wypatrzyłam pociąg do Gdańska bezpośrednio z Radomia , a jak nie ...to mnie Szczeżuja odwiezie na Zachodnią a tam hop dupka w Pędziolino i za niecałe trzy godzinki jestem w innym świecie. W środę umówiłam się z Kitkatką i Alinką ...oczywiście nie obylo się bez wcześniejszych przygód ...wracaliśmy różnymi grupami no i ja w towarzystwie burmistrza Szydłowca gnaliśmy do Kosa na widelcu na Piwnej 7/12 i takie namiary wysłałam dziewczynom. No to lecimy z Arturem na ten obiad ...Piwną znaleźliśmy ale nie ma numeru 7/12 jest 7 potem 5/3 no zirytowałam się , wpadam do jakiegoś baru i pytam gdzie ten kos na widelcu a pan mi mówi że za rogiem drugie drzwi po lewo , to pędzimy i co? No kos jest , nawet na widelcu tylko naszych nie ma ...pani zrobiła oczy jak żaba i mówi że oni nie mają żadnego obiadu dla większej grupy ...może to w kosie . A ten kos gdzie ? pytam no na Piwnej ...no to abarot i lecimy ( jak te durne kawki) w zamyśle już planujemy, jak tu znaleźć ten numerek 7/12 bo przecież takiego nie ma...na szczęście przed kosem wypatrywał nas organizator wyjazdu. Okazało się ...że nastąpiło przekłamanie ...podano nazwę jednej knajpy a adres drugiej ...detal, nieprawdaż? Na szczęście pożarłam...dałam znać dziewczynom że jednak jestem w kosie . Nadejszła prawie 18 piszę do podlizny ..." jesteście już"? a tu cisza żadnego odzewu, no to się pożegnałam z towarzystwem i lecę. Wypadam przed drzwi a tu mnie dwie laseczki machają ....kończynami obsadzonymi w barku. Dopadłam do ławeczki ( he he he ...dopadłam...dokuśtykałam się) , padłyśmy sobie w ramiona ..a potem z tego wszystkiego poprosiłam o seks na plaży ...a kelner ( całkiem przystojny) chętnie przystał ...i przydźwigał drinka. A to nie koniec niespodziewajek bo dołączyła do nas Iwonka. Było super, a najbardziej ucieszyło mnie to, że sprawiłam radość Kitkatce, bo oświadczyła , że wreszcie spotkała kogoś, kto gada więcej niż ona😁 Po zalkohlizowaniu się i najedzeniu ze wspólnej michy..udałam się z kobietkami na spacer no i teraz przekonały się na własnej skórze jak to jest ze mną ( i nikusiem) pójść na spacer...ale mam jedna malutką satysfakcję, że kobietki dzięki mnie zobaczyły " czarną" kamienicę i się zdziwiły, że takową mają. A potem porzuciły mnie prawie u stóp Posejdona, pytając mnie kilkukroć ..czy ja na pewno trafię do hostelu. Jak widać dolazłam, nic mnie nie zeżarło ( ba nawet nie usiłowało). A jak to ja ....już się dogadałam w owym hostelu co do łóżka ( bo pokój podobno tak malutki że łóżko , szafka i nic więcej), łazienka piętro wyżej ( wspólna) ale za bardzo przyzwoitą, jak dla mnie cene ( no i ta lokalizacja) i super i to mi bardzo odpowiada i będę bywać. Ale pewnie dopiero na wiosnę...bo jesień na Kraków już rozpisana. Niemniej w takiej kompanii...to można morze przenosić ( bliżej centrum kraju). A teraz kilka widoczków miejscowych.
Raz jeszcze bardzo dziękuję tercetowi ( nie tak bardzo egzotycznemu) za przemiłe towarzystwo. Życzę wszystkim miłego weekendu. Ahooooooj!!! Czekam niecierpliwie na przybycie Alicji.