Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079600
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2022 , Komentarze (18)

...noooo Alinka jest szalenie dowcipna ( z tym czasem relaksu - zakupy, sernik, jagodzianki w planie, mięsko do tortilli się marynuje, a w rozpędzie zapomniałam że się z klientem umówiłam ...na szczęście minutę przed jego przybyciem wróciła mi pamięć no i pan odszedł z wnioskiem o grzywnę ) . Ale od jaja...w Gdańsku było mi cudnie ( no w jednym momencie myślałam że umrę z nudów na jakimś tam spotkaniu) ale generalnie, piękne miasto. Jak wiecie że serce zostawiłam w Krakowie, tak przyznaję iż Gdańsk mnie też zachwyca ...część rynkowa ( chyba jako takiego Rynku Gdańsk nie posiada) czyli Długi Targ z przyległymi uliczkami przepiękne, inne niż krakowskie ...a kościół mariacki, no nie wiem czy swoją surowością nie zrobił na mnie większego wrażenia krakowski przy " pierwszym widzeniu" . W Gdańsku to ja nie byłam pół wieku i prawie nic nie pamiętam a o ile pamiętam to bywaliśmy u ciotecznej babki mojej mamy we Wrzeszczu a nie na Długim Targu czy na św. Ducha. Ale...poza sporą ilością spotkań i " kazań naukowych" było niewiele czasu na focenie ( rano po przebudzeniu, co było niezwykle trudne po szybkim spaniu, uprzednio podlewanym czerwonym, wytrawnym winem)ale o 6 pobudka i sprint nad Motławę, bośmy stali 50 m od niej. No i potem między kolacją a winem, było trochę czasu na zdjęcia. Na moje szczęście organizator tego wyjazdu też focił...więc zdarzyło nam się wyjść o 6 z drzwi swoich pokoi i pomaszerować w Stary Gdańsk. Będę wracała, to pewne, bo wypatrzyłam pociąg do Gdańska bezpośrednio z Radomia , a jak nie ...to mnie Szczeżuja odwiezie na Zachodnią a tam hop dupka w Pędziolino i za niecałe trzy godzinki jestem w innym świecie. W środę umówiłam się z Kitkatką i Alinką ...oczywiście nie obylo się bez wcześniejszych przygód ...wracaliśmy różnymi grupami no i ja w towarzystwie burmistrza Szydłowca gnaliśmy do Kosa na widelcu na Piwnej 7/12 i takie namiary wysłałam dziewczynom. No to lecimy z Arturem na ten obiad ...Piwną znaleźliśmy ale nie ma numeru 7/12 jest 7 potem 5/3 no zirytowałam się , wpadam do jakiegoś baru i pytam gdzie ten kos na widelcu a pan mi mówi że za rogiem drugie drzwi po lewo , to pędzimy i co? No kos jest , nawet na widelcu tylko naszych nie ma ...pani zrobiła oczy jak żaba i mówi że oni nie mają żadnego obiadu dla większej grupy ...może to w kosie . A ten kos gdzie ? pytam no na Piwnej ...no to abarot i lecimy  ( jak te durne kawki) w zamyśle już planujemy, jak tu znaleźć ten numerek 7/12 bo przecież takiego nie ma...na szczęście przed kosem wypatrywał nas organizator wyjazdu. Okazało się ...że nastąpiło przekłamanie ...podano nazwę jednej knajpy a adres drugiej ...detal, nieprawdaż? Na szczęście pożarłam...dałam znać dziewczynom że jednak jestem w kosie . Nadejszła prawie 18 piszę do podlizny ..." jesteście już"? a tu cisza żadnego odzewu, no to się pożegnałam z towarzystwem i lecę. Wypadam przed drzwi a tu mnie dwie laseczki machają ....kończynami obsadzonymi w barku. Dopadłam do ławeczki ( he he he ...dopadłam...dokuśtykałam się) , padłyśmy sobie w ramiona ..a potem z tego wszystkiego poprosiłam o seks na plaży ...a kelner ( całkiem przystojny) chętnie przystał ...i przydźwigał drinka. A to nie koniec niespodziewajek bo dołączyła do nas Iwonka. Było super, a najbardziej ucieszyło mnie to, że sprawiłam radość Kitkatce, bo oświadczyła , że wreszcie spotkała kogoś, kto gada więcej niż ona😁 Po zalkohlizowaniu się i najedzeniu ze wspólnej michy..udałam się z kobietkami na spacer no i teraz przekonały się na własnej skórze jak to jest ze mną ( i nikusiem) pójść na spacer...ale mam jedna malutką satysfakcję, że kobietki dzięki mnie zobaczyły " czarną" kamienicę i się zdziwiły, że takową mają. A potem porzuciły mnie prawie u stóp Posejdona, pytając mnie kilkukroć ..czy ja na pewno trafię do hostelu. Jak widać dolazłam, nic mnie nie zeżarło ( ba nawet nie usiłowało). A jak to ja ....już się dogadałam w owym hostelu co do łóżka ( bo pokój podobno tak malutki że łóżko , szafka i nic więcej), łazienka piętro wyżej ( wspólna) ale za bardzo przyzwoitą, jak dla mnie cene ( no i ta lokalizacja) i super i to mi bardzo odpowiada i będę bywać. Ale pewnie dopiero na wiosnę...bo jesień na Kraków już rozpisana. Niemniej w takiej kompanii...to można morze przenosić ( bliżej centrum kraju). A teraz kilka widoczków miejscowych. 

Raz jeszcze bardzo dziękuję tercetowi ( nie tak bardzo egzotycznemu) za przemiłe towarzystwo. Życzę wszystkim miłego weekendu. Ahooooooj!!! Czekam niecierpliwie na przybycie Alicji. 

8 sierpnia 2022 , Komentarze (26)

i powiem bez ogródek ...na pysk. Wczoraj pojechaliśmy do Kazimierza ( Dolnego nie wnuka), na kirkut, do wąwozu korzeniowego ( wstyd powiedzieć, tak lubię Kazimierz, bywam w nim - choć rzadziej niż bym sobie tego życzyła a w żadnym z wąwozów okołokazimierskich jeszcze nie byłam) a na koniec do Janowca. Wyjechaliśmy o 6 i przed 7 byliśmy na parkingu a owa godzina przybycia pozwoliła nam parkować za darmo. Pani z obsługi jak usłyszała o której zajechaliśmy to powiedziała, że nie będziemy płacić. Zresztą , Kazimierz o 7 rano jest jeszcze znośny ( latem) bo tylko kilka spacerujących nad Wisłą człowieków było , chociaż wczoraj był ostatni dzień festiwalu Dwa brzegi. No  ale ...ja pognałam do kamieniczek i do sankturium, a wracając z niego, między dachami domów wypatrzyłam Szczeżuję, który siedział na górze Trzech Krzyży ( na pierwszych ujęciach siedział dosłownie), żebyście sobie nie myślały, że moje ślepia widza na dwa kilometry w przód to uprzedzę, że zerkałam przez nikusia. I chłopa uwieczniłam, przy czym zadzwoniłam do niego i kazałam się ładnie " upozować" mało nie zemdlał jak usłyszał że ma przyjąć właściwą postawę. Nie wierzył , póki nie pokazałam zdjęć, oczywiście, gdybym robiła ze statywu a nie z ręki to zdjęcia byłyby dużo lepsze, niestety, na starość ręce drżą ( i nie od trunków) poza tym obiektyw ( wysunięty) też ma swoją wagę, no ale jakby co zdjęcie ( bez mała rozwodowe jest ) i przy okazji go ostrzegłam ...że nie umknie przed moim szkiełkiem i okiem..co mu właśnie okazałam. Kiedy wróciliśmy popędziłam jeszcze na kwietną łąkę, bo światło było piękne. Ale jak wróciłam padłam. W ogóle moje ciele mnie załamuje ...szczególnie jego lewa połowa ...wciąż utykam, mniej , więcej ale utykam. Wczoraj mnie to tak już zirytowało ( pamiętam słowa neurologa ...to utykanie jest z bólu, ciału przybiera taką pozycję, żeby bolało jak najmniej) że pożarłam ketonal i okazało się, że po przeciwbólowym utykam mniej, no ale do licha nie będę jadła tabletek żeby nie kuśtykać. Za tydzień zaczynam rehabilitację ..niech coś wymyślą, bo dzisiaj prawie nie spałam, tak mnie ten pioruński nerw kulszowy napierniczał. Zatem moje drogie dziewczyny, które naocznie i cieleśnie realnie poznam pojutrze, wybaczcie mi tempo w jakim będę z wami hulała po Gdańsku. Niestety chciałaby dusza do raju ale jej nerwy nie dają ( szczególnie jeden). Ale jestem wykończona, wpadła dzisiaj szefowa stowarzyszenia i powiedziała, że pierwszy raz w życiu widzi mnie zmęczoną. A przecież w sobotę, spędziłyśmy kilka godzin na zlocie leśnych przedszkoli ( bo kręciłyśmy film do projektu) - wspaniały pomysł i genialni ludzie którzy się tym zajmują. Teraz trochę odpocznę pisząc do was i idę robić jagodzianki ( żeby Szczeżuja nie umarła z braku dobroci jak mnie nie będzie) . Tymczasem ukojcie swych ócz błękity ( i nie tylko błękity) 

O i to by było na tyle. A z moimi naocznymi dziewczynami ...do zobaczenia we środę. Ahoj!!!!

Ps. No dobra...uległam zamówieniu...to jest Bankomat Domowy, vel Małż, vel Szczeżuja. Pierwsze zdjęcie to to z 2 km :D :D następne z rozsądnej odległości. A w ogóle taki rozhahany , bo w Janowcu spytałam, czy na wszystkich zdjęciach musi pozować z butelką, na co odrzekł, że ma kontrakt reklamowy z firmą od wody, a ja na to że on ma kontrakt a ja pragnienie. No i oczywiście rozbawiliśmy tym dialogiem jakieś małżeństwo wędrujące na zamek. 

4 sierpnia 2022 , Komentarze (28)

byłam wczoraj na comiesiecznej...naocznej wizycie. Szczeżuja nie wie do kogo mnie wozi, szaman i już. Za każdym razem, jak mnie wiezie marudzi " Popie...rzyło się babie na stare lata ...do szamana jeździ, co on ci robi? " Na co ja niezmiennie odpowiadam  "okadza". O i tyle. Wagowo niespecjalnie zjechałam ( ba nawet pod koniec dnia waga pokazała mi na miejscu całkiem sporo) ale pani ucieszyła się bardzo bo rzekła iż skład ciała mi się zmienił  - więcej mięśni, lepsze nawodnienie i mniej tkanki tłuszczowej. No i odmłodniałam metabolicznie 2 lata ( dobrze, że nie umyślnie - bo w takim tempie to za dwa lata cofnęłabym się do niemowlęctwa😁). Jednak ćwiczenie pomaga , choć przyznam, podobnie jak Kilarka, że nie codziennie, czasem moje ciele mówi ...od..czep się od mnie, dzisiaj nie chcę się rozciągać, podnosić kopyt...no to wtedy go nie zmuszam. Zresztą jak wszyscy wiemy " z niewolnika nie ma pracownika". Wypadam często do parku i krążę...dwie, trzy godziny wokół kwiatów. Chyba co niektórzy zaczynają mnie traktować jak wariatkę , no bo " co tu można fotografować", ale coraz więcej osób przychodzi do tej części parku, podziwiają, zachwycają się, fotografują. Ostatnio poznałam panią na stałe mieszkającą w Londynie ...porozmawiałyśmy, dołączyła do mojej grupy Stary Ogród w Radomiu, którą założyłam na FB, nie tylko po to by ludzie mogli podziwiać ten zabytkowy park ale i po to by ew. pisali o problemach jakie widzą , problemach z przyrodą. Wiem, że łatwiej napisać na portalu niż do urzędu. Od wtorku jestem w Gdańsku , niezbyt długo bo tylko do czwartkowego popołudnia ...no ale jak to " przedstawiła mi paszczowo" Kitkatka ...jest szansa że będę wpadała częściej ..jeśli tylko znajdę tanie miejsce do spania to nie ma przeszkód, pociąg bezpośredni z Radomia do Gdańska jest ..zatem Neptunie , możesz zacząć się bać. A teraz ...łagodniej.

A przez to cudo natury ( i pajęczej architektury) wróciłam do domu mokra od stóp do głów  , aż małż się zapytał " gdzieś ty była?" . No cóż ...te obrazy wymagały ode mnie zanurzenia się w deszczowe krzaczory :) 

Życzę wam jak najmniej uciążliwości spowodowanych zapowiadanymi upałami. Ahoj...wszystkim!!!!

30 lipca 2022 , Komentarze (10)

dzisiaj. Pomijam że spałam 10 godzin, widać tego potrzebuje moje ciele. W dodatku, ochłodziło się i padał deszcz. No właśnie i tu zaczyna się koszmar ...jakie jest ciśnienie? Bo ze mną dzieje się coś okropnego, jest mi duszno, jestem mokrzusieńka jakbym dopiero co wyszła spod prysznica. Ohyda. Obudziłam się i biegiem...upiekłam chleb, już stygnie, podszykowałam jagody do bułeczek, wyjęłam składniki do ciasta. O 13 jadę na pogrzeb. Wrócę i do roboty, poza tym podszykuję obiad dla mamy na jutro. Małż cały tydzień mówił, że nigdzie nie jedziemy ...aż wczoraj oświadczył " a może rano byśmy pojechali do Kazimierza" najpierw odmówiłam bo obiecałam Długorękiej że ją zmienię o 10 , ale przed chwilą pomyślałam, że jak wyjedziemy po 5 to przed 6 będziemy w Kazimierzu i na 9 będziemy z powrotem w domu :D więc mu wysłałam smsa że popieram jego pomysł :D bardzo ranny. A tak wyglądają moje " dziateczki" Kazik się mazurzył z rodzicami a Ala za dwa tygodnie wyruszy w pierwszą podróż do zamiejscowych dziadków ...bo w pierwszą dalszą to się chyba wybrali już dzisiaj , na działkę nad jezioro. Na szczęście już mniej dokucza jej brzuszek. 

A tak poza małymi " człowiekami" tradycyjnie zapraszam w trawy, chwasty, oraz inne żyjątka. 

No to miłego weekendu, ahoj!!!

29 lipca 2022 , Komentarze (27)

dzisiaj, rano zaskoczyła mnie wiadomość, że wczoraj umarła koleżanka z licealnej klasy. Z jednej strony to wybawienie , była chora na nowotwór , podobno już z przerzutami, ale z drugiej strony złość...dlaczego ona..miła, towarzyska, zadbana, usportowiona. W południe kolejna zła wiadomość...zmarł ojciec prezeski stowarzyszenia w którym współpracuję przy projekcie. A potem wiadomość od Długorękiej, w niedzielę jadę do mamy z jadłem, chociaż podobno prawie nic nie je i prawie się nie rusza. W poniedziałek Brzydsza Siostra Kapciuszka ma z nią jechać do nerfrologa ...bo opuchlizna coraz większa, chyba pora na dializy. Na pewno nie przysłużyły się jej i pogody. No cóż ...życie ma swoje prawa. Wczoraj pogadałyśmy sobie wieczorem z Kitkatką ...jest spora szansa, że poznamy się niedługo na własne ślepia. Myślę że szoku nie będzie ( zbyt wielkiego). Z racji niezbyt dobrego końca tygodnia nie mam weny do zanudzania was. Zapraszam zatem na moją parkową łąkę ...spędziłam nad nią wczoraj ponad 2 godziny, ludzie chyba zaczną mnie naprawdę uważać za wariatkę 😁.

Życzę wam miłego wieczoru i całego weekendu. 

27 lipca 2022 , Komentarze (17)

....kuuuurcze, człek durny, odkrywa swoje talenta ...od kilku dni , co drugi  dzień Szczeżuja przywozi jagody i sugeruje ...ba, nawet niedwuznacznie, że czeka na jagodzianki, dzisiaj to nawet oświadczył " na jagody z ciastem" no i dostał ale ....wzięłam przykład z młodszej siostry ( jeśli chodzi o sklerozę i więcej już tego nie zrobię) i ....lepiąc czwartą jagodziankę z pięknie wyrośniętego ciasta zauważyłam że " coś" mi te jagodzianki bardziej tępo się sklejają i dopiero wtedy mnie " oświetliło" że całe masło do ciasta ...dalej grzecznie leży na szafce. W pierwszych słowach się nie przyznałam do braku , poczekałam aż się upiekły pierwsze i spróbowałam...no niezłe ...nie takie puszki jak zwykle ale smakowite. Ale jak małż stwierdził że " no nie zepsułaś materiału" to go uświadomiłam, czego dzisiaj brak w jagodziankach. A tak w ogóle ciasto wyrosło jak szalone, jagód zabrakło, więc z reszty zrobiłam struclę z borówkami. Mniam ...dooobra. wczoraj był dla mnie koszmarny dzień ...umierałam z duchoty, nie miałam na nic siły, dopiero kiedy zaczęło padać to trochę ożyłam ale i tak 18 30 powędrowałam do łóżka. Ale dzisiaj wstałam i poćwiczyłam i pomimo stania przy bułeczkach czuję się bardzo dobrze, nie boli ani kręgosłup, ani noga. Choć mam wrażenie że moje ciało coraz częściej reaguje na zmiany ciśnienia. To niech się lepiej uspokoi bo wybieram się w podróz " służbową" do Gdańska, szefowa stowarzyszenia porywa mnie na dwa dni na jakieś mądre spotkania z organizacjami pozarządowymi z tamtejszych terenów. I dobrze nauki nigdy dosyć a do tego wrócę ( mam nadzieję z fotkami). A to nasza łąka kwietna w parku, tak molestowałam panie z ochrony środowiska, że obiecano mi wyplenienie największych chwaściorów spomiędzy kwiatów. 

I to by było na tyle, miłego popołudnia i wieczoru. Ahoj!!! Wszystkim.

22 lipca 2022 , Komentarze (5)

I to nawet dzisiaj. Ale zacznijmy od wczoraj : poszłam na kontrolę " kolanka" po wybraniu dwóch opakowań leku. Pan doktor pyta " boli"? no to mówię że kolanko nie boli, choć lekki ból odczuwałam jak zsuwałam się z lekko stromawego zbocza w pobliżu zamku Tenczyn, a zsuwałam się albowiem Szczeżuja machała na mnie odnogami, żebym przyszła. Kiedy doszłam zobaczyłam powód wabienia ...dziwne, aczkolwiek piękne bydło a wśród niego urocze cielątka - oczywiście ufociłam dla Kazika. Wracamy do doktora.                                    -No to co ? Recepta na lek?                                                                                                                     - Ale leku nie można dostać...jeszcze mam jedno opakowanie niewykupione z recepty którą mi pan przepisał dwa miesiące temu.                                                                                                                                      - Hm hm ...no przedstawiciel powiedział, że dopiero we wrześniu ma być.                                                    - No podobno ma być pod koniec lipca...bo w którejś partii zaszło podejrzenie zagnieżdżenia bakterii tlenowych i wycofali wsio, no to doktorze, bez sensu pisać mi receptę teraz, skoro mam miesiąc na rozpoczęcie jej realizacji. Mam IKP, najwyżej poproszę internetowo o recipe...jak już lek będzie.                    - No ok, ale mówi pani że kolano już nie boli.                                                                                                 - No nie boli, ale lewa noga nadal mnie irytuje, jak tylko zaczynam chodzić czuję ból w pośladku, mięsień się napina i zaczynam utykać.                                                                                                                               - Aaaaaa, recepty nie dam, ale mogę pani dać skierowanie na rehabilitację. 

I tym oto sposobem, wróciwszy do domu, zadzwoniłam do przychodni ( tej samej marki) kole mnie, choc miałam skierowanie na cito, to jak powiedziałam że ja daję, dużo daję i wiem komu dać, to dzisiaj oddzwoniła przemiła pani i od 16 sierpnia godz. 7 rano zaczynam rehabilitację :). Można? Można. 

To było wczoraj ...a wieczorem zadzwonił kolega i mówi" mam jutro wywiad w tv, przyjdź co parku , bo ja nie chcę się ciągle pokazywać niech i ciebie " zwywiadują". Pomyślałam, doskonała okazja żeby zawalczyć medialnie z tą cho lerną budową. Wysztafirowałam się raniuśko ( a jakże w granatach poszłam - bez zawleczki) okularem przeciwsłonecznym zamaskowałam nieumalowane oko i poszłaaaaaaaaaaaaaaaaaam. Przeżyłam nawet to że wywiad dla TVP 3 - no ale ...cel uświęca środki. Pani redaktor przemiła, pan operator ustawił mnie frontem do słońca tyłem do kwietnej łąki ( tło to była moja sugestia) i rozpoczęła się rozmowa, o parku, który uwielbiam, o schnących drzewach ( nawet pochwaliłam małża, jak to wodę dźwiga i podlewa drzewka), o brudnym stawie, którym nikt nie chce się zająć, o tej łące kwietnej która taka piękna, tylu ludzi przychodzi ją wąchać ( wieczorem cudownie pachnie maciejka) a że zarasta chwastami i za chwilę kwiaty znikną pod chaszczami no i o budowie " zza płota" . Jak juz wyłączyli kamerę, to pani sobie zapisała do mnie kontakt..i powiedziała że na początku sierpnia umówimy się na reportaż w sprawie tylko i wyłącznie budowy. Potem polazłam do stowarzyszenia i tam dostałam kolejne wieści ...w sprawie stawu ...wygląda na to że będzie piękniej niż chciałam żeby było, ale to na razie ...tajemnica. Niemniej jak nie zaczną jej realizować toooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!

I to by było na tyle doniesień z kilkunastu ostatnich godzin mojego żywota. Tradycyjnie ciut...obrazków.  W niedzielę wyciągnęłam Szczeżuję do Krakowa, do ogrodu botanicznego ( zbączenie hobbystyczne się przydaje, szczególnie gdy inni zaczynają je doceniać) nie chciała zaraza iść nigdzie dalej..ani na Rynek, ani na Wawel - pojechaliśmy zatem na zamek Tenczyn. 

I na koniec - Filip z mojego parku.

Wspaniałego weekendu. Ahoooooooooooooooooj!

13 lipca 2022 , Komentarze (7)

czyli niedzieli. Pojechaliśmy , z fast foodem - czyli szybkim żarciem dla dzieciaków, szybkim dla nich w pożeraniu, do mnie - było to wspomnienie  o bolesnej działalności kuchennej. Pojechał gulasz ( z czystym sosem, bo pomyślałam, że mogą sobie go podzielić na porcje i zamrozić, a sos podprawić przed jedzeniem) , kotleciki no i 28 jagodzianek ...część bez " lukieru" jak sobie Paszczur życzył. Zresztą powiedziała też coś takiego " zabierzcie część jagodzianek, nie zjemy tyle" a za dwie godziny dostałam wiadomość " zeżarliśmy jagodzianki" :D Ale wracawszy ...w łódzkim padał deszcz i dobrze, wcale mi to nie przeszkadzało. Dojechaliśmy - Alicja nie spała - była mniej rozdarta niż ostatnio, nawet gadatliwa z lekka, oczywiście rozgogolona. Za to dziadek - jęczący " ubierzcie ją" , " załóżcie jej skarpetki" , " zamknijcie okno, bo wieje" no jak słowo daje ....zabiję go kiedyś za to marudzenie i nieudolne ( na szczęscie) próby przegrzania wnucząt. Dwumiesięczna ( i tygodniowa) Ala prezentuje się tak

i tak

Silna bestia jest ...przekręca się na plecki ale tylko przez prawe ramię :D. Wyszliśmy na spacer, bo Paszczur stwierdził, że dwa dni nie wychodzili dalej niż na balkon. Obok bloku mają nieduży park a troszkę dalej, mają większy park z którego można przejść na drugą stronę ulicy do większego parku. Fajnie. W połowie spaceru zaczął padać deszczyk no i ...dziaders zaczął ..." przykryjcie ją" , " zimną jej jest" , " zmoknie" a Alka ....szczęśliwa, roześmiana pełną gębą ...bo chłodniej a nie żar tropików którego ona nienawidzi( podobnie jak Kazik), no spacer nie był zbyt długi ale przyjemny. Wróciliśmy do dziecków i tu małż złożył mi propozycję, którą mało mnie nie zabił, oświadczył " możemy pojechać do Niebieskich Źródeł , jeśli chcesz" Ja? Ja miałabym nie chcieć ( wyprawiając się w świat z nikusiem na szyi), oczywiście że chciałam. Pojechaliśmy, za Łodzią ulewa, przed Tomaszowem deszcz...Szczeżuja już coś tam marudzi czy na pewno jedziemy. Jedziemy zdecydowałam, jeśli będzie lało to nie pójdziemy. Nooo na starcie nie lało, ale weszliśmy w park i zaczęło kropić, potem przestało , potem padało, przestało ...on oczywiście jak to on ...pędził, a ja się snułam, tu sfotografowałam krople deszczu na wodzie, tam mokry listek, tu powój skąpany dżdżem ..i tak doszłam do niebieskich źródeł, które wyglądały wyjątkowo niebieskie i były bardzo ruchliwe, a to dlatego że nie było słońca, które zakłóca odbiór ...na tafli wody. W ogóle byłam w szoku, jak czyściutka woda jest w tym ogromnym zbiorniku ...było widać wszystko co leżało na dnie. Kiedy już się " nawróciłam" ku Alfie i Omedze....zaczęło padać i to mocno a potem ...lać...trzymałam dzielnie nikusia i fociłam, ale w końcu odpuściłam bo bałam się że ten ulewny deszcz zniszczy mi elektronikę w aparacie. Więc nikuś do torby a ja marsz pod rozryczanym niebem, Jak doszłam do samochodu ...Bankomat tylko powiedział " wariatka" - no mokra byłam aż do majtek, ale powiem wam , że to mnie bardzo ucieszyło ..idąc w tej ciepłej ulewie, wróciłam do beztroskiego dzieciństwa, było mi miło i szalenie. Ten mokry epizod sprawił mi wiele, wiele radości. To nic, że koszulka schła dwa dni ( i nie wyschła). Warto było.  W poniedziałek zaliczyłam kino i Ennio Morricone, bardzo mi się podobał ten film. Jutro idę na Księgarnię w Paryżu, a wczoraj kupiłam bilet na koncert Hansa Zimmera - autora muzyki min. do Gladiatora. Koncert w Tauron Arenie 30 maja, przyszłego roku. A teraz ...ciut wizji z poniedziałkowego pożegnania dnia i powitania wieczoru, kiedy to wracałam na własnych koniczynach z kina. 

Jeśli chmury ustąpią z waszego nieba ( u mnie właśnie wylazły) to dzisiaj i jutro spójrzcie w niebo, mamy superpełnię. Księżyc blisko ziemi i bardzo jasny. Tym czasem ....miłego wieczoru. Ahoj

6 lipca 2022 , Komentarze (17)

pobudka. No cóż...miałam dzisiaj odpuścić gimnastykę, bo i pedicure i wizyta u szamanki. Ale głos w głowie powiedział " nie ma bata ...otworzyłaś ślepia, marsz na matę." No i polazłam. Już poćwiczyłam, kawę wypiłam ale kręgosłup pobolewa, najgorzej jest przy podniesieniu się z czegokolwiek i zrobieniu pierwszych kroków. Definitywnie napina się natychmiast mięsień w górnej części pośladka i kuleję, potem już jest lepiej, ale irytuje mnie to jak cholera. Umówiłam się wczoraj do ortopedzia...wizyta 21 , biorę structum, swoją drogą jak zniknęło w mojej aptece półtora miesiąca temu, tak nie ma go do dzisiaj, jest w drugiej - 10 zł drożej niż kupowałam tutaj, jak pójdę do lekarza to poproszę niech mi przepisze znowu, bo " strzały" w kolanach ustały. Obkupiłam Alicję w rozgogolone bodziaki tak jak Paszczur prosił, ale jeszcze muszę dzisiaj podejść po śliniaki. Dzieć uśliniony po pachy. Kazik ma bostonkę, wczoraj dziadek się dopytywał " jaką stonkę ma dziecko" - no myślałam że uduszę.  Poza tym muszę upiec chmurkę, bo jutro urodziny mamy, jak byłam wczoraj to brzydsza siostra Kapciuszka nawet powiedziała, żebym może teraz w wakacje nie przychodziła , chyba że chcę być damą do towarzystwa dla mamy. Nareszcie jest chłodniej i od wczoraj pada....jak wspaniale, deszcz jest bardzo, bardzo potrzebny, żeby zatrzymać choć na trochę to pustynnienie okolic. A poza tym miłego dzionka wszystkim. 

Do zobaczyska.

4 lipca 2022 , Komentarze (7)

bardzo zmęczona, a co ja gadam, bardzo, bardzo , bardzo zmęczona. Żyłam sobie spokojnie aż dałam się wkręcić do udziału w projekcie finansowanym przez fundusze norweskie, islandzkie i lichtensztajnowskie. Nosz kurza morda...jestem nękana telfonicznie, messengerowo i chwilami mam dość. Co z tego że się nasłucham dziękczynień, jak wspaniale że jestem w projekcie, jak trzeźwo myślę, jak przekładam gdybania na realia, co z tego? Jak wieczorem przekładam gdybanie na realia, ba nawet zapisuję a za 24 godziny - dostaję " zmienione" realia ...jak ja tego nie znoszę, jak ja nie lubię współpracować z ludźmi którzy są niczym chorągiewki dzisiaj takie zdanie och jest cudownie tak , tak , hurra. Jutro doopa z króla...zdanie już przekrzywione o 45 stopni, jakieś wąty ...nie to nie na moje nerwy. Do tego we wtorki i czwartki ganiam do mamy z jedzeniem i " robię za damę do towarzystwa", poza tym co rano 35 minut strechingu ...no chyba że bardzo, bardzo mi się nie chce ( ale to zdarza mi się raz w tygodniu) staram się też wychodzić do parku no i od czasu do czasu w niedzielę bryknąć gdzieś dalej ..wczoraj o 4 30 już zaczynałam 12 km spacer po Królewskich Źródłach. 12 km ...matko słodka, do wczoraj żyłam w nieświadomości że dyrdam 10 km, wczoraj zobaczyłam mapkę przypiętą do wrót rezerwatu jak byk na niej stoi " najbliższy parking 3,4 km ( i zaznaczona droga Radom - Kozienice) czyli tam gdzie małż mnie porzuca a potem zabiera. Na szczęście wczorajsze kilometry osłodziły mi roślinki które kwitną namiętnie i w dużych ilościach i piękna gra świateł...choć jak już łaziłam po rezerwacie to słonce sobie polazło...za chmury . W ogóle fajnie było do 5 30 potem zaczęło się robić duszno, jak wracałam to wyglądałam jakbym wyszła spod prysznica, włosy mokre, koszulka mokra ...dramat. A już żeby było bardzo śmiesznie, jak byłam 50 m od parkingu to podjechał samochód z nadleśnictwa i panowie otworzyli zaporę ( nie wiem czy otworzyli pozostałe trzy) ale dla mnie to była już " musztarda" po kiełbasie , jak to mawiają starożytnie Rzymiaki. Mam ochotę napisać do nadleśnictwa ...żeby tę zaporę otwierali w sobotę wieczorem..to ja o 4 30 byłabym wysadzana z autka 700 m dalej ...zawsze to mniej bym miała w nogach. Aaaaa dzisiaj odtańczyłam taniec radości. Małż przyniósł dwie koperty dla mnie i dla siebie ...patrzę na pieczątkę UM wydział architektury ...yhyyyy to w sprawie budowy apartamentowców ...patrzę i oczom nie wierzę .Urzędnicy informują mnie o tym że inwestor wniósł o zawieszenie postępowania o wydanie warunków zabudowy dla kolejnych 6 apartamentowców . Odtańczyłam a jakże bo albo a) RDOŚ w Warszawie wszczął postępowanie z mojej skargi b) zabrakło im kasy bo inflacja działa c) ludzie nie chcą kupować ich mieszkań bo nie stać ich na kredyty wreszcie d) dotarło do nich że jest jakaś rogata dusza, która wyjątkowo interesuje się sprawą tej inwestycji e) nastąpiła kumulacja :D :D . Niemniej papier zeskanowałam i wysłałam prawnikom. Koło 2 telefon od kolegi, który pracuje w radomskiej delegaturze RDOS i mówi mi że dzwonił do niego jakiś facet w moim imieniu i pytał o inwestycję, powiedziałam że to może być tylko mój prawnik , niemniej usłyszałam że ta sprawa nie będzie prowadzona u nas bo to nie ich działka ale Alek zadzwoni do Warszawy i się dowie bo go ciekawość zżera ( a chłopak jest z gatunku " środowisko naturalne jest dla mnie ważne" i w dodatku ma wiedzę, bo się kształcił z ochrony środowiska) . No to jadziem panie Zielonka..... niech się dzieje. Generalnie napisałam dzisiaj wszystko co miałam napisać ( staję się pisarką artykułów do projektowego rozgłośnika) i mogę się chwilę polenić ...czego mi wielce potrzeba , żeby mi rozum odpoczął. Tymczasem zrelaksuję wasze oczęta i dusze. Spojrzenie na zieleń ( nawet na ekranie komputera) daje wytchnienie od stresu.  I bardzo proszę - 5 30 Królewskie Źródła 

No to miłego wieczoru i spokojnej nocy . Zmykam , moje ciało chce snu. Ahoj!!!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.