leniłam się dzisiaj rankiem, a to z racji tego, że wczoraj wieczorem maszerowałam, pod Sąd i do chałupy. Pod sądem dopadła mnie pani " redachtorka" z radia VOX no i dałam vox...oczywiście krytyczny, pani zaczęła drążyć temat, co mi się nie podoba w prezydenckich ustawach iiiiiiiiii.....dostała wyczerpującą odpowiedź...nie wiem, czy spodziewała się iż natknie się na myłpę rudą , nieco zorientowaną w prawnych zawiłościach . Ale ok.
W nocy znowu miałam dziwny sen...śniło mi się że byłam na plaży w Kołobrzegu, oblekłam się w " pływackie kościumy" a tu ....rozsuwa się metalowa płyta ( niczym kotara w teatrze) i ukazuje mym oczom Bałtyk...spokojny, gładziutki. Ludzie się do wody nie rwą, więc ja postanawiam zażyć kąpieli. Wpełzłam w wód odmęty, woda nawet o przyzwoitej temperaturze, więc stwierdzam, popływam , oddalam się od brzegu i nagle...kie licho, mój brzuch zaczyna szorować po kolejowym nasypie. Wpełzam na te kamyczki coraz wyżej ...niczym ta istota co to wylazła z " zupy oceanu pierwotnego" i została gadem. Cały czas pełznę na brzuchu , bo oprócz kamyków mam pod nim trochę wody. Nagle widzę ..szyny, nosz kurza twarz a ja pełznę dalej, a po drugim torze przetacza się skład towarowy. Jak mi już pociąg przejechał, to zobaczyłam peron a za peronem, ulicę, bloki i osiedle. Oooooooo trzymajta mnie ludzie...morze mi się skończyło!!! Zdenerwowałam się z lekka i stwierdziłam, że nie będę ganiała po mieście w kostiumie, bo nie wiem jaki dystans mam do przelecenia i gdzie w ogóle jest reszta tego morza, gdzie ono nastąpi. I wylazłam i jak wylazłam to poczułam, że mi śpi jakiś źwierz na kołdrze przy boku, myślałam, że to Whisky a tu niespodziewajka, to Tequilla mi nocą wpełzła delikatnie i ułożyła się do snu. Trochę mnie to zdziwiło bo do tej pory zawsze najpierw stawiała przednie łapy i czekała na moją reakcję ( nie wolno jej wchodzić na moje łóżko, podobnie jak Whisky , tylko ta, ma w...podogoniu moje zakazy), jesli nie krzyczałam i nie odganiałam jej to się układała ...ale robiła to zimą. Widać, mróz nadciąga wg. moich psic. A potem to już musiałam wstać, bo dzisiaj miałam wizytę w PUP, potem pospacerowałam trochę, żeby kasę do banku oddać. Pojechałam po zakupy , zapakowałam samochód, poszłam odstawić wózek i .............klękajcie narody. Ferdek mi się nie chce otworzyć...pilot nie działa ( małż trzy miesiące temu miał " wymienić" baterie w pilotach) dzwonię po tego co to mnie ma w dowodzie i mówię, że nie mogę otworzyć samochodu . " To otwórz z kluczyka" próbuję, ale się nie otwiera, postałam, trochę podusiłam guziczek...nic, jeszcze raz kluczyk do dziurki iiiiii..jest , otworzyło się, tia...otworzyć się otworzyło ale zaczęło pikać i nie pozwoliło otworzyć. Przybył " naczelny fachowiec odpojazdowy" i próbuje ....guzik, Ferdek nie odpala...no to stwierdził, że pojedzie do domu po drugi kluczyk z pilotem. Jesuuuuu, już myślałam, że do fabryki Forda pojechał, w końcu się pojawił i ....nadusił, drzwi się zablokowały, potem nadusił , drzwi się odblokowały, jazda się pojawiła, dostałam pozwolenie na pojechanie do mamy. tylko mi przykazał drzwi zamykać kluczykiem nie pilocikiem.Oooo i tyle miałam przygód na dzisiaj. Niedawno dostałam wiadomość, żebym się szykowała na piątek na koncert Anny Marii Jopek i Kroke, kupię też chyba bilet na przyszły tydzień na Katarzynę Groniec a teraz idę robić filety z kurczęcich " łud" faszerowane boczkiem, serem mozarella i pastą z brokuła i parmezanu. Miłego popołudnia, pełnego słonka, bo od jutra ma znowu padać....i zimnić.. Ahoooooojjjjjjj do miłego