Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 55


Wprawdzie tylko 0.5 kg ale jednak w dół, choć wykonałam wszystkie ćwiczenia i diety się trzymałam z wyjątkiem mikroskopijnego kawałeczka tortu z musu malinowego na pierwszych urodzinach mojego chrześniaka. Całe szczęście, że na wstępie założyłam, że nawet jak chudnięcie zajmie mi dwa miesiące dłużej niż w vitalii to i tak będzie sukces i będę się cieszyć. Fakt, że na początku jak spadało więcej niż przewidziała dietetyk to trochę uwierzyłam, że da się osiągnąć 50 w czasie założonym  ale nic to. 
Pracy dużo jak to przed dwudziestym w księgowści ale skoro co miesiąc daję radę to i w tym jakoś pójdzie. Mam ten luksus, że mogę zabrać robotę do domu więc wychodzę o czasie aby do domu na obiad o rozsądnej godzinie dotrzeć i potem sobie siadam do pracy żeby potrawić a potem trening w ramach relaksu i dalej papierzyska.
Chyba jestem w nastroju "jakoś to będzie" :)
No do roboty....

  • AnnetteS

    AnnetteS

    14 lipca 2012, 00:13

    Ja tez wychodze z tego zalozenia, choc w tyg mialam psikusa, wzrlosla o 0,5! i spadla o 0.6 :) Pozdrowionka

  • Luccinda

    Luccinda

    13 lipca 2012, 20:37

    Ważne, że spada. Ja też miałam kryzysowe tygodnie gdy spadło mi tylko 100 g. A teraz jakby organizm wszedł na wyższe obroty i mimo grzechów waga ładnie leci w dół. Także będzie dobrze. Najważniejsze, że nie odpuszczasz i ćwiczysz :))) Powodzenia.

  • MARCELAAAA

    MARCELAAAA

    13 lipca 2012, 19:53

    Sama wiesz że każde deko dobre ,spada cały czas więc powinnaś się cieszyć:)Ty przynajmniej coś robisz ja to na razie o odchudzaniu tylko myślę :)Teraz żałuję że je przerwałam :)Nie mogę się zmobilizować na dzień dzisiejszy:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.