Środa była ciężka. Miałam więcej wolnego czasu, co groziło - podjadaniem. Udało mi się jednak zachować zimną krew. Czuję się jak na odwyku. Zastanawiam się czy jest to dobre określenie, ale myślę, że niestety właściwe. Każdy dzień jest dniem walki z pokusami, z przyzwyczajeniami. Wczoraj byłam z wizytą u brata. Leżały kasztanki, cukierki....itp. Zjadłam jabłko i wypiłam chyba z 2 litry wody w ciągu 2 h. Poza tym poszłam do niego pieszo - około 3 km.
Pomaga mi myśl.."szanuj siebie i swoje ciało". Poniżej produkty, które spożyłam. Oczywiście rozłożone na cały dzień.
29 czerwca 2011 środa |
maca |
5 szt. |
200 |
|
pomidor |
400 g |
60 |
|
ogórek |
100 g |
40 |
|
papryka |
200 g |
60 |
|
arbuz |
500 g |
180 |
|
oliwa |
50 ml |
60 |
|
jabłko |
300 g |
132 |
|
ziemniak |
150 g |
105 |
|
banan |
|
160 |
|
|
|
997 |
efemerydaa
30 czerwca 2011, 20:09za propozycję dunkana dziękuję. byłam już na tej diecie i ech...schudłam 5 kg...ale na dłuższą metę ta monotonia mnie dobija. Poza tym moje jelita - kiepsko to znosiły. Powodzenia!
Bluetower
30 czerwca 2011, 13:34kochana, a może zaczniesz ze mną duncana? wchodzę od 1,07,2011. Czyli od..... JUTRA. Pozdrawiam, Blue