Po wczorajszym, drugim dniu diety, gdzie jedynymi grzeszkami (ale stwierdziłam, że nie wolno mi sobie odmawiać, bo wtedy łatwiej rzucam dietę) były dwa kawałki, razem może pół, tego nowego ciastka LuGo z nadzieniem i jeden cukierek marcepanek, stwierdzam, że muszę mieć dość mocno rozciągnięty żołądek, ponieważ jednak odczuwam lekki głód już na około pół godziny przed porą posiłku i mi burczy
Kurczę, powiadają, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. U mnie to się sprawdza, dlatego jestem zawiedziona nieco dzisiejszym śniadaniem. Tym bardziej, że wczoraj mi przypasowało, najadłam się 2 kromkami chleba razowego z masełkiem, 2 plastrami polędwicy sopockiej, 2 liśćmi sałaty i ćwiartką ogórka zielonego. A dzisiaj? 150 g jogurtu owocowego, 30 g musli i kubek herbaty. Mam na tym 3 godziny jechać?
Walczymy
23 lutego 2012, 09:41Dzisiaj ciężko wyjść ale może uda Ci się złapać chwilę w której nie będzie lało ;)
Almare
23 lutego 2012, 09:40W moim przypadku najlepiej na śniadanie się sprawdzają nie owsianki, musli, jogurty itd. tylko dwie małe kanapki z chlebem pełnoziarnistym a do tego szklanka mleka. I jak zjadam takie śniadanie o 5.30 to głodna się zaczynam robić dopiero ok.9.00 czyli akurat wtedy kiedy pora na drugie śniadanie czyli w moim przypadku przeważnie serek wiejski...