Wczoraj pojechałam tylko 20 km, nie chciało mi się więcej. Dzisiaj mam już 10 km i 30 min na rowerku, później może zrobię więcej.
Niestety te okropne ciastka z nadzieniem tofi skusiły mnie...znowu.... Czy tu w domu nikt nie wie, że trzeba przede mną chować słodycze!!!! Rano zawsze jest cudownie, nowy zapał, a w trakcie dnia zaczynam się łamać..
Waga stoi w miejscu, ale jak tak dalej pójdzie to będzie szła w górę.
Jakoś tak mam dołka dzisiaj, może nie dużego, ale nie mogę się zabrać do żadnej roboty... Może to przez to, że @ się zbliża... Czasami tak sobie myślę, że fajnie by było mieć może jeszcze jedno dziecko... Mam bliźniaki więc nie wiem jak to jest zająć się jednym..
Ale z drugiej strony boję się: ciąży, porodu, tego, że nie jestem już taka młoda i czy dziecko urodzi się zdrowe, no i tego, że będe znowu gruba . Przyzwyczaiłam się też do tego, że mogę spać w nocy, wyjść kiedy chcę i gdzie chcę.. A tam koniec tego paplania! Do roboty marsz!! Bo już głupoty mi w głowie...