Wycieczka do sklepu sportowego po obuwie do biegania już za mną. Odzież także zakupiona.
No i w sumie nie pozostało mi nic innego jak wyjść na dwór i biegać... Pierwszy dzień biegania wypadł w środę w ubiegłym tygodniu i wtedy odkryłam że ten sport wcale nie jest taki prosty na jaki wygląda - przebiec kilka minut bez przystawania jest naprawdę ciężko. No i że mojej kondycji daleko do doskonałości... Chociaż w sumie tego ostatniego byłam świadoma.
W każdym razie do biegania jak na razie się nie zraziłam. Za mną jest już kilka kilkunastominutowych sesji biegowych. Na chwilę obecną staram się biegać średnio co drugi dzień. I mogę powiedzieć, że postępy są już widoczne, bo mogę przebiec znacznie dłuższy dystans - chociaż lepiej powiedzieć, że mogę biec znacznie dłużej niż na początku :) Jak z wagą? Nie wiem, bo się nie ważyłam. Zdaję sobie sprawę z tego, że może być nieco niższa, ale to głównie ze względu na ubytek płynów, więc odczekam jakiś czas zanim znów stanę i spojrzę na wagową wskazówkę :)
wionaa
25 września 2012, 14:04Bieganei to swietny pomysl, ja tez tak zrobilam pozneij jak sie zrobilo zimniej z biegania preszlam naA6W z Fitappy na YT - polecam