Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
35 dni do końca roku, 77 dni na zrzuceniu 5 kg


Kiedy ten rok minął? Nie wiem. Czas leci jak szalony.

Skończyło się lato, a jesień i zima to miesiące zdecydowanie bardziej sprzyjające odchudzaniu. Moja motywacja, a raczej dyscyplina gdzieś uleciała dawno temu, w tygodniu z reguły idzie mi ładnie, za to weekend, ech. Jak trafi się impreza/spotkanie ze znajomymi czy rodziną to kontrola mi gdzieś ulatuje. Kiedyś potrafiłam zjeść z umiarem, a przed imprezą zrobić porządny trening, żeby kalorie jakoś się zgodziły, ostatnio działam na zasadzie hulaj duszo piekła nie ma. Ogólnie jestem na siebie zła bo chodzę do dietetyka, wydaję pieniądze, a efekty są żałosne na tak długi czas. Nie powiem, że pieniądze całkowicie wyrzucone w błoto, bo odkryłam mnóstwo nowych przepisów i jem rzeczy których nigdy wcześniej nie jadłam. Mój mąż się zirytował, że kasa leci więc poszliśmy na układ, że te ostatnie 5 kg mam zrzucić w ciągu 3 miesięcy (wykupuję u dietetyczki pakiety 3 miesięczne bo w przeliczeniu jest takiej o 100 zł na miesiąc). Czyli mam deadline 11.02.2025. Nie ukrywam, że potrzebuję jakiegoś bata nad głową bo ten w postaci wstydu na wizycie kontrolnej przestał działać.

Ale tak jak pisałam, jesień sprzyja odchudzaniu.

Od jakiegoś czasu intensywnie czytam o tym jak poprawić czas biegu bo biegam i biegam, i stoję w miejscu. A ja chcę być coraz lepsza i szybsza. Wnioski mam takie, że biegałam za szybko - tętno za wysokie. Standardowo u początkujących. Od 4 tygodni buduję bazę czyli biegam w 2-3 strefie (mieszkam w terenie górzystym więc zawsze jest jakiś podbieg i tam dopuszczam max połowę 3 strefy) i już widzę jakiś progres. Budowanie bazy potrwa do 19.01.2025 i potem rozpocznę trening właściwy przygotowujący do startu w połowie kwietnia (10 km) potem kolejny w czerwcu. Taki mam plan na pierwszą połowę 2025 roku. Mam myśli o pierwszej w życiu połówce na jesień 2025, ale o tym zdecyduję jak zobaczę jakie mam efekty, w połowie roku. Półmaraton będzie , ale pytanie czy na jesień 2025 czy na wiosnę 2026. Bo ja nie chcę przebiec tylko mieć jakiś fajny czas jak na moje obecne możliwości. A pierwszy cel to złamać 60 minut na dyszkę.

Zamierzam też przetestować chodzenie na siłownię od razu po pracy, dziś będzie pierwszy raz. Jak najpierw wracam do domu, obiad, odpoczynek i jakoś mi się dzień rozciąga, w sensie za dużo czasu ucieka mi między palcami zanim wyjdę na tę siłownię. Moja torba na siłownię dziś pęka w szwach bo poza strojem i butami do ćwiczeń mam jeszcze dres i buty w których będę wracać, jakoś nie widzi mi się ponowne zakładanie sukienki , rajstop i kozaków na spocone ciało ;)

Więc tak to mniej więcej wygląda, a dodatkowo chcę się zmobilizować do dodawania wpisów co najmniej  co drugi dzień.

Poniedziałek dietowo był taki se, słodyczy nie jadłam, ale w limicie kalorycznym się nie zmieściłam, we wtorek podobnie. Ale był ruch, w poniedziałek z yt, a wczoraj przybiegłam ponad 9 km, w deszczu. Biegło mi się zaskakująco dobrze i kilometry zaskakująco szybko wpadały. Nie oszukujmy się, jesień to zdecydowanie pora dla biegaczy.

  • aniloratka

    aniloratka

    27 listopada 2024, 20:15

    też się zastanawiam gdzie ten rok minął. zatrzymałam się gdzieś na kwietniu a tu nagle jest koniec listopada :o

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.