Powtarzam to sobie, załamana tym co się ze mną dzieje. Praca biurowa wysysa ze mnie całą energię, staję się typowym couch potato - po powrocie do domu miska makaronu, kupa sera, puszka Coli i playstation. Potem trochę seriali. Repeat.
Może Wilk wyciągnie mnie na chwilę na dwór. Mecz w kosza? Ok, ale starczy mi 10 minut. Bieganie? Nad morze ok, ale ta trasa jest taka nudna! Raz w miesiącu wystarczy. Sztanga kupiona z wielkimi planami rok temu służy za kolejny wieszak na pranie. Pokój przeznaczony na domową siłownię robi za suszarnię i graciarnię. I spiżarnię - gdzieś trzeba trzymać zgrzewki Coli. Od niej chyba nigdy się nie uwolnię.
Niedawno wróciliśmy z wakacji. Tysiące zdjęć w aparacie, których nie przeglądaliśmy na miejscu bo nie było czasu. Przecież na pewnoe wyglądam bosko! Tymczasem odpalenie zdjęć na komputerze w domu okazało się być bolesnym doświadczeniem. Gdzie mój świetny tyłek? A, no tak, to było w zeszłym roku. Wtedy robiłam przysiady ze sztangą, szczyt mojej aktywności fizycznej od lat.
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem szczupła i o tym wiem. Tyle tylko, że jestem szczupła w mało atrakcyjny sposób. SKINNY FAT. Jestem jedną z tych osób, które długi czas miały za łatwo. Naturalnie dobra sylwetka do końca studiów, póki był w-f w szkole i tańczyłam to były nawet mięśnie, bez większego wysiłku wyglądam dobrze w bikini do dzisiaj - właśnie, dla mnie dobrze to za mało.
Plan na najbliższy czas? Wziąć się do roboty. Jeszcze nie wiem jak, m'okey? Ale coś wymyślę. Wczoraj w nocy miałam chyba przełom. Stwierdziłam, że czas przestać marzyć o tym, żeby być jak modelki kostiumów kąpielowych, a zacząć czuć się i wyglądać jak jedna z nich! Dlatego na początek trochę motywacji.
I niech mnie coś strzeli jak za kilka miesięcy nie będę tak wyglądać!!!!!!
Na zdjęciach modelka GypsyOne. Dlaczego ona na pierwszy ogień? Bo jestem tak samo filigranowa jak ona. Nie będę się przecież porównywać do laske 180+ cm. A jednak tak nie wyglądam - a pewnie tak samo jak ona bym mogła. Mamy podobny typ budowy - ja jestem tylko bardziej zaniedbana. Brzuch kiedyś (dawno) nawet taki był. Ona - 161 cm, 42 kg, ja - 158 cm, 45 kg. Uda się? Musi! Swoją drogą, dziewczyna twierdzi, że jedyne co ćwiczy to joga - hmmm? Może powinnam w takim razie tego spróbować! No i ta talia... z tą pupą... <3
NieZadowolona19
10 maja 2014, 16:57Ale ona ma fajną pupę na drugim zdjęciu! :D i brzuszek też jest świetny ;) Oby Ci się udało :) ja sama chciałabym tak wyglądać ;)