W sumie to dzisiaj poza mieszkaniem cały dzień, więc lodówka nie kusiła. Rano znowu bieganie, potem basen:)
Z racji spraw rodzinnych moich szefów o której pisałam wczoraj kawiarnia zamknięta...:(
No i tak dzień wolny spędziłam z siostrą.
Do doma w końcu nie wiem kiedy wracam, bo się lekko porobiło no i jutro będę się starała to ustalić co i jak i czy na czwartek mam sobie zamawiać autobus.
Ogólnie dietkowo może być, jutro się może zważę, zobaczymy.
Załamać się nie chcę, bo pewnie albo nic nie spadło, albo jeszcze lepiej: poszło w górę. Ech do tego to akurat nie mam sił. Czasami to sobię myślę, że te ćwiczenie i tak mi nic nie daje!
Narjis
3 października 2012, 11:21Oj, to się narobiło. Faktycznie - teraz musisz się bardziej pilować, żeby nie uciekła waga w górę. Trzymam mocno kciuki, żeby się wyjaśniło z jak najlepszym i satysfakcjonującym rezultatem!