Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 33...
28 listopada 2008
Dziś dzień ważenia - waga 71 kg.Byłoby z pewnością mniej gdyby nie wczorajsze odreagowywanie stresu.Od jakiegoś czasu spóźniał mi się okres i jeśli chodzi o mnie to żadna nowość,póki co zdecydowałam się nie brać żadnych hormonów bo źle na mnie wpływają.Przez tydzień pobolewał mnie brzuch i już myślałam,że lada chwila nadejdzie @ a tu nic.No więc pomyślałam - może ciąża?! Hmm... nie mówię,że nie chciałabym drugiego dziecka,ale teraz???trochę nie bardzo.Kupiłam więc test ciążowy i zanim go zrobiłam to odwiedziłam parę razy kuchnię.Test wyszedł negatywnie,a mnie powiedzmy - kamień spadł z serca (bo jednak czasami myślę,że najlepsza byłaby wpadka,bo tak to zawsze będzie coś stało na przeszkodzie i pewnie nigdy świadomie nie zdecydujemy się na drugie maleństwo).Ok ulgę poczułam i jakaś szufladka z ochotą na wszystko się otworzyła i efekt był taki,że pochłonęłam kilka zbędnych rzeczy a najgorsze były 2 podpłomyki wysmarowane gęsto czekoladą.Zjadłam i sumienie mnie ruszyło:wyciągnęłam stepper i 40 min. podreptałam na nim,potem twisterek 10 min. i 50 moich brzuszków (czyt. półbrzuszków).Z kolacji zrezygnowałam tzn. wypiłam tylko pół szklanki kefiru z paroma plasterkami ogórka i chili.A dziś mogę się tylko cieszyć,że na plusie mam tylko 0,5 kg.Boję się tego weekendu i przyszłego tygodnia.Jutro jedziemy na wieś,a tam zawsze apetyt mi służył :-( potem w poniedziałek przyjeżdża przyjaciółka. Żeby pokus było mało to jeszcze mnie katar dopadł i coś gardło pobolewa,a nie lubię być głodna,gdy się źle czuję.
aleksja30
28 listopada 2008, 15:05Dla mnie stres też jest największym wrogiem bo wtedy mam ochotę na coś słodkiego. Z tym że ostatnio kiedy mam taka ochotę to pomyślę sobie ile waga może wskazywać więcej nazajutrz to momentalnie przestaje myśleć o czekoladzie. No i przestałam kupować słodycze-to naprzwdę skutkuje!!! pozdrawiam i zdrówka życzę!