Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiedźma, biegaczka, mykofilka, górska szwenda i fotomaniaczka. Lekko trącona rydwanem czasu choć wciąż piękna (coraz bardziej od środka). Uzależniona od lasu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19345
Komentarzy: 1883
Założony: 21 kwietnia 2023
Ostatni wpis: 13 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tojotka

kobieta, 44 lat,

160 cm, 60.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 stycznia 2025 , Komentarze (17)

Hmmm, po pięciu dawkach antybiotyku dziś po rumieniu nie ma śladu. Czyli borelioza potwierdziła się sama. A dodatkowo zniknął ból głowy i karku, który miałam od kilku dni. Ja te dolegliwości wiązałam raczej z radioterapią, ale chyba to było błędne skojarzenie. 

Idę na spacer bo mam wolny dzień. Miłego Chudzinki!

A.

edit. Mój dzisiejszy obiad, mniam!

10 stycznia 2025 , Komentarze (8)

No, siedzę na ONKO z nadzieją, że szybko podepną mnie pod kroplówkę. Mierzi mnie dziś atmosfera oddziału i ci wszyscy ludzie wokół. Chcę pobyć sama.

A zdrowotnie? Wyniki ok, tylko znowu leukocyty poniżej normy. I trzeba będzie robić zastrzyki. A boreliozy potwierdzać nie będziemy. Rumień się powiększa książkowo. Doktorka skonsultowała temat z kim trzeba i dostanę antybiotyk na 3 tygodnie. Szkoda czasu na dodatkowe testy. 

Nosz kurde...

A.

6 stycznia 2025 , Komentarze (7)

Melduję, że żyję. Bez zmian. Jutro wracam na dobre do pracy bo już mi się znudziło nicnierobienie. W piątek tylko pojadę na ONKO zatankować pembrolizumab i pogadać o rzeczach z Doktorką.

W lesie jest bardzo sucho. Gałązki obeschnięte więc i grzybów mało. Bo wiecie, że zimą królują grzyby nadrzewne i nadrewnowe, c'nie? Grzybnia w glebie zajmuje się tym czym zwykle się zajmuje, ale na wierzch nie wyłazi. No. 

Dupka mi odżywa i zaczynam myśleć o górach. Na razie tylko myślę, ale myślę intensywnie. Już niedługo!

A.

3 stycznia 2025 , Komentarze (12)

Skończyłam radioterapię, wczoraj. Na razie nic mi w związku z tym. Noooo, mam delikatne podrażnienia skóry i lekki obrzęk w piersi. Ale to normalne i zupełnie niezauważalne. Wyniki z krwi mam doskonałe. Leukocyty w normie, hemoglobina wysoko pod sufitem, markery nowotworowe jak u zdrowej osoby. No. 

Za 2 miesiące jestem umówiona z radiolożką i będziemy się kontrolować. Cztery tygodnie później również umówione już spotkanko z Wymarzonym i kolejny przegląd. 

A dziś na maila dostałam wyniki boreliozowe. No i  przeciwciała IgM, mówiące o aktywnej świeżej infekcji, mam niziutko co oznacza, że wynik jest ujemny. Za to przeciwciała IgG mam wysokie.  Te przeciwciała pojawiają się później niż IgM i utrzymują się w organizmie przez dłuższy czas, nawet po przebytym zakażeniu. Ich obecność może świadczyć zarówno o świeżym, jak i przeszłym zakażeniu. Nie wiem co dalej. Za tydzień pokażę wynik onkolożce, niech decyduje co robimy dalej i czy konsultujemy to u zakaźnika i robimy dalsze testy. Nie wiem co o tym myśleć. Może spróbuję się umówić do mojej lekarki rodzinnej? Bo na razie to sama sobie zrobiłam interpretację wyniku, i może być zupełnie inaczej niż myślę.

Nieźle sobie ten rok rozpoczęłam kurde.

A.

29 grudnia 2024 , Komentarze (8)

Nic nie piszę bo nie dzieje się nic. Poza tym, że zaraz kończę radioterapię i czekam na wynik na boreliozę bo wylazł mi dziwny rumień na klatce z piersiami. Lekarka od radio twierdzi, że to nie jest rumień popromienny i trzebaby sprawdzić przeciwciała. Nosz krówa, jeszcze to...

Zapowiada się ciekawy rok.

A.

21 grudnia 2024 , Komentarze (20)

Wczoraj minął równiutko rok od czasu tamtego fatalnego usg... To był bardzo trudny czas, ale teraz zaległa u mnie cisza. Tak se siedzę... Nie dzieje się nic... Nie mam ochoty na wspominki czy podsumowania. Patrzę w przyszłość i prę naprzód, jak czołg.

Osiem sesji radioterapii za mną i znoszę je dobrze. No, prawie dobrze. Wczoraj byłam zatankować pembrolizumab i okazuje się, że odporność poleciała mi na pysk. Leukocyty mam dużo poniżej normy. To nic. Zrobię sobie kilka zastrzyków na pobudzenie szpiku, ograniczę kontakty z ludziami i jakoś to będzie. Reszta wyników jest optymistycznie w porządku. Dawkę immuno dostałam i kolejna planowo za 3 tygodnie. Radioterapię też mam nadzieję zakończyć o czasie. Czuję się przyzwoicie.

Włóczę się, oddycham głęboko i spędzam czas jak lubię. Momentami przypełzają mi pod powieki łzy i nie próbuję ich powstrzymywać. Teraz już nie. Muszę w końcu je wylać bo tłumiłam to podświadomie przez rok. Chyba bałam się płakać. Teraz już się nie boję. Boję się i innych spraw i chowam się przed nimi, jak dziecko za firanką. Może mnie nie znajdą?

W lesie jest pięknie o tej porze roku. Pachnie butwiejącymi liśćmi i wiatrem. Czerpię z tej atmosfery, jest mi jakoś blisko do tej mokrej chłodnej ziemi. Bliżej niż kiedykolwiek.

A.

12 grudnia 2024 , Komentarze (15)

Radioterapia leci. Raniutko piję kawkę i pędzę na sesję. Poza tym, że "obsługuje mnie" młody przystojny i bardzo empatyczny technik, że trzeba pokazać nagą klatkę z piersiami, a w sali zabiegowej jest chłodno 🥴 to reszta jest bezproblemowa i nieodczuwalna. Na razie nie dzieje się w związku z napromieniowaniem absolutnie nic. Bardziej boję się długofalowego wpływu, szczególnie na serce bo mam naświetlania na lewą stronę, a dodatkowym dużym obciążeniem jest pembrolizumab. Ale co zrobić... Gupio by było umrzeć na raka, zachowując za wszelką cenę zdrowe serducho, c'nie? To jest wojna i jeśli straty są konieczne, to są konieczne. 

No, to tyle z bieżących meldunków. Idę kleić pierogi.

A.

8 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Zbieram siły na jutro bo mam raniutko pierwszą radio. Kazali wziąć kapciuszki i ręcznik. Nie wiem po co, ale wezmę. Stresuję się. W lesie na trochę nerwy mi zeszły. Może w przyszłym życiu zostanę sarną?

A.

4 grudnia 2024 , Komentarze (10)

W Centrum Radioterapii jest stoliczek, na stoliczku miseczka, a w miseczce takie oto kolorowe włóczkowe milutki. Każdy, kto potrzebuje, może sobie milutka po prostu wziąć. I tulić, tarmosić czy też ugniatać, wedle woli. Ten zielony gagatek został moim towarzyszem niedoli i był obecny podczas przygotowań do radioterapii. Jestem pomierzona, przebadana (krew + TK) i wytatuowana (4 tyciulkie kropeczki na ciele wg których ustawiany będzie aparat do naświetlania). Teraz radiolożka rozpisuje plan z fizykiem jądrowym (borze, jak to brzmi!). A ja cierpliwie czekam na telefon, kiedy mam się stawić. Zaczynam najpóźniej w najbliższą środę i mam otrzymać 15 dawek. Codziennie jedna, w dni robocze, więc do Sylwestra się nie wyrobię. Zaczęłam już smarować skórę specjalnym kremem. Może obędzie się bez wielkich dramatów? 

Mój las wciąż jest hojny i pieknie przystrojony. Nic, tylko chodzić i głęboko oddychać.

A.

2 grudnia 2024 , Komentarze (7)

Zostałam wczoraj sama na chacie więc olałam te krzaki i zrobiłam sobie dobrze. Farbowanko włosów, pazurki, maseczka, dobra kawka i 2 kostki czekolady, dwa kocie futerka, pachnąca sojowa świeca i spiskowe teorie Janka Pińskiego w tle...

No dobra... i jeszcze pranie zrobiłam i okno balkonowe umyłam bo kocie łapki były odciśnięte na szkle 🤪 

Na spacer pójdę dziś bo czuję się zdecydowanie lepiej. 

Z tego całego rozmemłania nie pokazałam Wam sobotnich grzybków. To może jednak pokażę? Najwyżej uznacie, że już się Wam znudziło i nie zerkniecie. Niech żyje wolna wola! 🤪

Tak, humor też mam ciut lepszy. Jakoś to będzie.

A.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.