- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 października 2019, 18:31
hej, jestem nowa, wlasnie zalozylam konto ;) sama nie wiem czego oczekuje po moim poscie, ale moze napiszecie cos takiego, ze dam rade schudnac i wreszcie dojsc do celu.
Moim problemem jest to, ze nie potrafie schudnac raz a porzadnie. Przez 2 tyg potrafie trzymac diete, cos pocwiczyc, a pozniej leci wszystko na leb na szyje.. bo to zdarzy sie jakies piwko, a to maz kupi chipsy i ze zgubionych kg wszystko wraca. Bylam kiedys na sb i wytrwalam tylko 2 tyg bo po 1wszej fazie rzucilam sie na wegle :/ bylam na sb+if i znowu to samo, bylam na mż i znowu to samo. Co zbiore sie w sobie to max 2tyg i wszystko przerywam.
Mam juz dosc patrzenia na siebie w lustrze. Z mezem tez nie najlepiej sie uklada, nie patrzy na mnie juz tak jak kiedys( nie mowiac juz o sprawach lozkowych) ale sam podsowa mi chipsy czy tam piwo...mowiac, ze przesadzam i raz na jakis czas mi nie zaszkodzi :/
Jak zebrac sie w sobie i schudnac. ??Ogladam metamorfozy dziewczyn, mowie sobie "dam teraz rade.".. no i nie daje, meczy mnie to bo ciagle jest "od jutra dieta", a i tak mi nic nie wychodzi. Na dzien dzisiejszy na wadze 78kg :( slodyczy nie jadam, bialego pieczywa tez nie jem. Moja zguba sa chipsy na wieczor czy slonecznik solony. :(
6 października 2019, 18:37
Po pierwsze nie kupuj i nie trzymaj w domu słodyczy, chipsów to nie będziesz ich jeść. Powiedz mężowi, żeby nie kupował tylko jadł poza domem albo jak ciebie nie ma. Myśle, ze najłatwiejszym sposobem zamiast kupnej diety jest liczenie kalorii. Polecam zainstalować sobie na telefonie fitatu i jeść np 1800kcal. Zacznij ćwiczyć codziennie po 5 minut i powoli zwiększaj ilośc ćwiczen, żebyś przyzwyczaiła się do wysiłku. Na mnie nie działa terapia szokowa tylko muszę powoli wprowadzać zmiany. Myśle, ze większość osób tak ma z ćwiczeniami. Później łatwiej się wkręcisz jak zaczniesz stopniowo wprowadzać ruch.
6 października 2019, 18:57
Koleżanka wyżej dała bardzo dobre rady. Oblicz jeszcze ile kcal potrzebuje Twoje ciało aby funkcjonować, możesz kupić opaskę która mierzy ile tak mniej więcej kcal spalasz w ciągu dnia. Co do sportu i wysiłku znajdź to co bedzie Ci sprawiało frajdę, gdzie będziesz widzieć progres w wynikach a nie tylko wizualny. Jeśli nie jesteś fanka sportu możesz włączyć aktywność do dnia codziennego czyli więcej spacerów mniej auta. Najważniejsza jednak jest dieta i nie wychodz z założenia albo 100 procent albo wcale bo to do niczego nie prowadzi każdemu zdarzają się wpadki (byle jak najrzadziej),to nie oznacza końca diety... Zapominasz żyjesz dalej tak jak Matka Fitnesowka przykazala, możesz włączyć do swojego jadłospisu 20% rzeczy nie do końca fit tylko włącz je w bilans, wtedy i ciało i dusza jest zadowolona.
6 października 2019, 19:10
Tak naprawdę musisz poznać siebie i wbić sobie do głowy, że możesz i że wszystko zależy tylko od Ciebie. Każdy sposób (racjonalny) jest dobry jeżeli sprawdza się konkretnie TOBIE! Użytkowniczkom wyżej sprawdza się stopniowe eliminowanie, u mnie akurat to nie działa i albo jest na maksa albo wcale. Musisz zrozumieć, że to nie wina męża, znajomych czy imprez, że coś Ci podsuwają pod nos tylko Twoja, bo się na to kusisz i to rujnuje Ci wszystko. A nawet jak się skusisz raz na te chipsy to na drugi dzień nie ma "już przerwałam dietę więc zjem jeszcze czekoladę i 2 paczki ciastek" tylko wracasz na dobrą drogę i zapominasz. Ja wiem, że to brzmi przykro i dosadnie, ale ja też miałam wymówki i dopiero jak zaczęłabym być sama ze sobą szczera to poszły za tym efekty - już ponad 40 kilo. No i jeżeli tego nie robisz to polecam zapisywać co jesz, bo ten batonik czy chipsy zapisane na kartce przynajmniej u mnie bolą bardziej i tym samym motywują. Znajdź sobie też aktywność fizyczną taką jaka sprawia Ci przyjemność - nic na siłę. Ja przy 140 kg zaczęłam od razu ćwiczyć siłowo i to była najlepsza decyzja mojego życia. Nie mówię, że musi to być siłownia, ale żeby wiedzieć co się lubi trzeba najpierw próbować.Powodzenia! :)
6 października 2019, 21:07
Polecam polubić jakąś aktywność fizyczną, najlepiej spośród tych wymagających energetycznie. Swoje jedzenie też polub, a chipsy najlepiej wypierdziel z domu. Aczkolwiek możesz też je jeść, byleby kalorie na koniec dnia się zgadzały. Jeśli potraktujesz paczkę chipsów jak posiłek, będzie ok (przynajmniej pod kątem kaloryczności, bo zdrowe to to nie jest). Być może u Ciebie radykalne diety się nie sprawdzają i potrzeba zwyczajnie łagodnego zmniejszenia kalorii i konsekwentnego trzymania się tego.
Podpisuję się pod postem Veritaserum.. i szanuję mocno - zejście ze 140 do 60kg to nie lada wyczyn, a Ty już w połowie drogi, tak trzymać.
6 października 2019, 21:20
Ja tez uwazam :-że najlepiej.nie kupować I.nie trzymać w domu tego do czego masz słabość. Z Mężem po prostu porozmawiaj żeby Cię wspierał w postanowieniach. Jesli na prawde bedziesz chciec coś zmienić zrobisz to...w tedy osiagniesz cel ..każdy spadek wagi.bedzie dopingował a mąż zwruci uwage ze sie zmieniasz. Powodzenia..
6 października 2019, 22:07
Najlepsza dieta to taka, na jakiej będziesz w stanie być resztę życia (oczywiście przy wyższej kaloryczności niż na redukcji) bo w takiej masz największe szanse wytrwać bez jojo. Np. nie jesz pieczywa- i co ci ta eliminacja dała? Nie schudłaś od tego, czyli jest to bez sensu. Zdrowiej i bardziej dietetycznie by było, jakbyś zjadła 2 kanapki niż napchała się czipsami- dlaczego ich nie wyeliminujesz zamiast chleba? Nie kupuj śmieci, jak mąż je, to wychodź albo naucz się odmawiać, to że on je, nie oznacza że ty też musisz.. Świat się nie skończy jak nie będziesz pić piwa i zagryzać czipsami, musisz jakoś wbić sobie do głowy że albo chwila przyjemności i kolejne fałdy tłuszczu w prezencie, albo syf ląduje w koszu. Nie patrz na czipsy jak na coś pysznego- tylko coś co niszczy twoje ciało- może łatwiej będzie ci pozbyć się nawyku jedzenia tego?. No i cały czas podkręcać w sobie motywację do schudnięcia.
12 października 2019, 21:42
Ja jestem tu od kilku lat, ale z uwagi na Vitaliusza. Obliczam kalorię,ale nie stosuję diety cud. Jakieś 4 lata temu schudłam bez diety 15 kg. bez diety i tortury. Zmieniłam jedną rzecz w jedzeniu. Jem chleb żytni razowy z dobrej piekarni a nie pszenny. Co się zmieniło. Po chlebie żytnim nie jestem głodna. Jem regularnie cztery posiłki o stałych porach i nie odpuszczam posiłku, nawet gdy nie jestem głodna. Jeszcze jedna zmiana nastąpiła . Zwiększyłam aktywność fizyczną. Nie cuduję, ale każdego dnia pokonuję energicznie trasę ok. 6km. Marsz, marsz z prędkością ok. 6 km/h. dzień w dzień. Zgadzam się,że są pokusy, zachciewajki. Staram się nie popadać w skrajność.od czasu do czasu zjem czekoladę, czy herbatniki, lody, albo wypiję piwo, czy koniak. Ale od czasu do czasu. Pieczywo żytnie to węglowodany i to pieczywo zaspokaja zachciewajki na cukier. Jak mam ochotę na coś słodkiego , to daję dżem własnej roboty i gra. A, i jeszcze jedno. mam na minusie 15 kg i waga stanęła i nie mam efektu jojo. Konta nie uaktualniam, bo nie widzę potrzeby. Vitalisz jest ekstra.
Edytowany przez donia43 12 października 2019, 21:44
12 października 2019, 23:15
..... Przez 2 tyg potrafie trzymac diete, cos pocwiczyc, a pozniej leci wszystko na leb na szyje.. bo to zdarzy sie jakies piwko, a to maz kupi chipsy i ze zgubionych kg wszystko wraca. Bylam kiedys na sb i wytrwalam tylko 2 tyg bo po 1wszej fazie rzucilam sie na wegle :/ bylam na sb+if i znowu to samo, bylam na mż i znowu to samo. Co zbiore sie w sobie to max 2tyg i wszystko przerywam....
Kilka osób mi mówiło, a ja sam doświadczyłem - 2 tygodnie to jest taki czas przełomowy. Wtedy są najsilniejsze "objawy abstynencji" od słodkiego czy tłustego. Organizm domaga się tej używki. Musisz się przemóc - przetrzymać ten drugi tydzień. Później będzie z górki, organizm przywyknie.
..... sam podsowa mi chipsy czy tam piwo...mowiac, ze przesadzam i raz na jakis czas mi nie zaszkodzi ...(
Solidnie opier... męża. Inaczej do mężczyzny nie dotrze - naprawdę. Mówie z autopsji:). Powtarzaj regularnie - gdy będzie potrzeba. Będzie to z korzyścią dla Was obojga. U mnie rodzina mnie wspiera, syn nawet zaczął ze mną ćwiczyć na początku.
No i tak jak koleżanki pisały wyżej: Motywacja, Motywacja, Motywacja. Odchudzanie wychodzi z głowy, to musi być silna decyzja psychologiczna. U mnie pomaga kontrola postępów ubytku masy, lepsze rezultaty ćwiczeń, no i celebracja wybijania nowych dziurek w pasku - oczywiście po tej stronie bliżej klamerki.
Powodzenia życzę i nie poddawaj się!