- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 czerwca 2007, 13:31
Przekarmiane niemowlę ma szansę zostać grubym dzieckiem, a grube dziecko - otyłym dorosłym. Pod wpływem przekarmiania w bardzo wczesnym dzieciństwie przybywa komórek tłuszczowych. Ich liczba już nigdy się nie zmniejszy, nawet gdy ich objętość zmniejszy się po diecie.
20 czerwca 2007, 18:55
20 czerwca 2007, 20:21
Ciekawe jak u nas rodzice maja byc "oswiecieni" w kwestii zywienia, jak nawet lekarze nie sa.
Nie twierdze, ze siatka centylowa to swietosc, ale skoro wszystkie dzieci ponizej 3 centyla maja obowiazkowo robione badania, a moje chudzinki nawet mimo rewelacyjnych wynikow byly takze hospitalizowane, ponadtwo w zwiazku z niedowaga kontrolowano im wage co tydzien, to takie badania powinny obowiazywac takze maluszki powyzej 97 centyla.
Tymczasem znam sporo dzieciakow z waga powyzej 97 centyla, ktorych nigdy lekarz nie skierowal na zadne dodatkowe badania, ani nawet nie udzielil rodzicom zadnej porady w kwestii zywienia.
Jako mam dwojki maluszkow znam sporo innych dzieciakow (znajomi z piaskownicy, zlobka, przedszkola), ktore w ogole nie jedza warzyw ani owocow, za to chipsy, czekolade i napoje gazowane juz w wieku ponizej 2 lat!
Oczywiscie, wszystko mozna robic rozsadnie, czekoladka od czasu do czasu nikomu nie szkodzi, ale chipsy zamiast obiadu, no horror!
No i tradycyjna drozdzowka czy paczek zamiast sniadanka, to wlasciwie norma.
* * *
W kwestii zazdrosci dla chudzielcow - do 26 roku zycia jadlam jak drwal i waga nie przekraczala 50 kilo.
Potem jedna ciaza, kolejna i, po urodzeniu drugiego dziecka, ja w wadze 78 kilo.
Organizm oszalal a ja na "starosc" ucze sie zdrowego zywienia :)
21 czerwca 2007, 07:53
21 czerwca 2007, 08:07
21 czerwca 2007, 08:18
21 czerwca 2007, 10:33
17 października 2019, 10:43
Hej. Ja własnie od 4 dni podejmuję próbę odchudzania mojego dziecka.
Ja raczej szczypior. Całe życie jadłam co chciałam w ilościach odpowiadającym dorosłemu mężczyźnie. Nigdy problemu z wagą nie miałam i nie mam. Mój mąż całe życie szczypior, teraz dopiero dobijając do 40 lekko się zaokrąglił ale o żadnym brzuchu nie ma mowy. Waży teraz odpowiednio do swojego wzrostu. Odżywiamy się zdrowo. Mój mąż dużo trenuje więc i je dostosowując swoją dietę do etapów treningu. Ja w ciąży miałam cukrzycę więc ograniczyłam węglowodany i część nawyków żywieniowych z tego okresu mi została. I co? Mam grube dziecko. Nie je czipsów ani fast foodów. Słodyczy nie lubi. Nie je białego chleba- je żytni. Je dużo warzyw, owoców. Makarony ciemne. Raczej preferujemy ryż. Regularne posiłki (śniadanie przed szkołą, w szkole obiad, po szkole zupa, potem kolacja - stałe pory). Chodzi na basen, często spacerujemy po szkole po lesie, robiąc kilka dobrych kilometrów, jeżdximy na rowerze. I dziecko ma problem. Uczę się dopiero tego problemu bo sama go nie rozumiem. Nie rozumiem jak można w 2 dni przytyć 2 kilo. Tarczycę ma ok. Podstawowe badania ok. Cukrzycy nie ma. Robiliśmy krzywą. Planuję przejść się z nim do jakiejś poradni metabolicznej, może gdzieś tu leży problem, bo ma za mało amylazy i lipazy, ale gastroentyrolog powiedział że jest ok. Nic nie jest takie proste jak nam się wydaje. Też mi się kiedyś wydawalo że grube dzieci to 100% wina rodziców i ich zaniedbania. Nic bardziej mylnego. Czasami problemy tkwią głębiej. Specjalnie założyłam konto tu na vitalii, planuje prowadzić mojemu dziecku pamiętnik i zapisywać wyniki. Wprowadziłam teraz dodatkowo ćwiczenia areobowe 15 min dziennie i skaczemy z youtubem. Ciężkie jest to zadanie.
A stwierdzenie żeby dziecko jadło ile chce bo jak będzie dorosły to o siebie samo zadba jest, przepraszam, ale IDIOTYZMEM. Stając się rodzicem wzięliśmy odpowiedzialność za to nowe życie. Musimy nauczyć je żyć, pokazać mu świat, nauczyć je funkcjonować. To jakie nawyki żywieniowe wykształcimy w naszym dziecku będzie rzutowało na jego zdrowiu fizycznym i psychicznym w przyszłości. Jeżeli nauczymy je prawidłowo jeść, być świadomym konsumentem, sprawi ze otworzymy mu drzwi do bycia szczęśliwym, świadomym i zdrowym dorosłym. To w dzieciństwie wyksztalcają sie nam różne "smaki". Przyzwyczajamy się do kuchni mamy i w dorosłym życiu często tych smaków szukamy.
25 października 2019, 09:23
no w moim przypadku zaczęło się przez rodziców. Urodzona z wagą 3600 więc jakoś nie strasznie dużo ale i nie mało. A gruba już byłam w przedszkolu. Często dostawałam słodycze, moja mama bardzo tłusto gotuje do dziś, ona przez to nie tyje ale ja mam skłonności do tycia jak babcia i ojciec. Jadłam tylko to co ona mi dawała. Podstawówka? Dwa pączki i cola do szkoły. A robiła tak dlatego, że jej druga starsza córka która ma innego ojca od dzieciaka litr coli na dzień i ona zawsze chuda, ładna bez problemów. Przez całe przedszkole, podstawówkę i gimnazjum to oni mieli wpływ na to co jem. Nie wychodziłam z domu na jakieś pizze czy kebaby, do domu też nie było zamawiane, oni robili zakupy. Tyle że potem to mi zostało i później sama się tak odżywiałam. Wiecie kiedy to się skończyło? Kiedy się wyprowadziłam od nich i miałam swoje pieniądze by robić zakupy, miałam czas by robić sobie to jedzenie. Najbardziej śmieszy mnie to że tak mnie pasli a potem przerażona matka nakupowała prochów odchudzających cud bo trzeba szybko mnie odchudzić, a wiadomo że nie ma takich prochów. Ile razy słyszałam od ojca np "jak będziesz gruba to nikt cie nie pokocha" przy czym on sam ważył 115 kg. Nienawidzę ich za to co mi zrobili, bo gdyby uczyli mnie od dziecka jak jeść, to nie musiałabym teraz walczyć. Schudłam 20 kg, muszę jeszcze ok 22 kg więc prawie połowa drogi za mną. Sama w tej chwili mam dziecko które skończyło roczek i boję się, że przez to jak wyglądało moje dzieciństwo będę obsesyjnie sprawdzać co dziecko je i zabraniać wielu rzeczy. Co jakiś czas sprawdzam czy dziecko ma prawidłową wagę. Oby wyleczyła mi się psychika gdy pokonam nadwagę. Otyłość 2 i 1 stopnia pokonana. To mnie bardzo cieszy. Ale trzeba iść dalej.