Temat: Świadek w sądzie

Rok temu byłam świadkiem stłuczki dwóch aut. Zostałam powołana na świadka. Byłam, zeznałam co widziałam, sprawa się zakończyła zwycięstwem oskarżonej (generalnie ten co ją pozywał naściemniał nieprawdę. W trakcie rozprawy 3 razy zmieniał zdanie jak to wyglądało, gdzie stał, w którym miejscu się zderzyli, gdzie były uszkodzenia, nawet zdjęć nie miał - nawet sędzia się wqrwił i mu ostro zwrócił uwagę, że przedstawia tak fakty jakby to 3 różne stłuczki były). Ogólnie przegrał, ona wygrała i z tego co mnie doszły słuchy to chciała go pozwać o próbę wyłudzenia odszkodowania, bo mieli tylko pościerane zderzaki a według niego pół auta do remontu i to nie z tej strony nawet co się zderzyli. Wszystko zostało przez nią udokumentowane na tej pierwszej rozprawie, która była nagrywana (miała ze sobą pismo od swojego ubezpieczyciela z roszczeniami i zdjecia faktycznych uszkodzeń, które się absolutnie nie pokrywały). Gościu raz twierdził, że był na głównej, potem jak powiedziałam że na podporządkowanej bo stałam za nim, to twierdził, że ona go puściła a potem wjechała w niego, potem twierdził, że zderzyli się 20 m za skrzyżowaniem już na prostej drodze (chciał udowodnić że ona już za nim jechała i jej wina) a zderzyli się na samym skrzyżowaniu (ona mu wjechała w tył z boku bo jej zajechał drogę). Generalnie wygrała, udowodniła swoją niewinność, udowodniła, że koleś ściemniał. Było, minęło, zapomniałam o sprawie. Dziś dostałam wezwanie na świadka znowu. Ktoś się orientuje ile razy oni jeszcze będą między sobą odbijać piłeczkę i mnie na tego świadka wzywać? Wqurwia mnie to, bo muszę tam jechać, tracić czas, gadać w kółko to samo (gdzie można odsłuchać moje zeznania z poprzedniej rozprawy, jak i przeczytać zeznania jakie złożyłam na policji). Ile czasu będą mi jeszcze mogli dupę zawracać? Nie wiem nawet czy to chodzi o nowa sprawę, czy o odwołanie do poprzedniej. Szlag mnie trafia jak sobie pomyślę, że się będą odwoływali do usranej śmierci i co pół roku, rok będę wzywana znowu na świadka, żeby to samo gadać. Wymigać się tez nie ma jak. Kompletnie się nie dziwię, że ludzie przechodzą obojętnie i nie chcą się mieszać w cudze sprawy, bo same problemy potem. A najgorsze w tym wszystkim, że te auta prawie nie miały śladów, bo wszyscy ruszali więc zawrotna prędkośc mogła wynosić z 10 km/h a się sądzą jakby co najmniej auta do kasacji poszły.

Pasek wagi

Epestka napisał(a):

Cóż, mogą do usranej śmierci. 

Byłam wezwana w sprawie człowieka, którego nawet nie widziałam. Przy pierwszej rozprawie (na którą on się nie stawił) zostałam zbesztana, bo śmiałam zapytać o co chodzi. A chodziło o uszkodzenie mojego samochodu kilka lat wcześniej. Facet wtedy uciekł. Rozprawy były wielokrotnie odwoływane,  a ja za kazdym razem musiałam być. Raz odwołali, bo oskarżony nie odebrał wezwania, potem bo go przewieźli do innego aresztu, potem sędzia był chory. Dzwoniłam, informowano mnie, że sprawy nie będzie, ale muszę przyjechać. Jak się w końcu odbyła to zeznałam, że samochód wyprzedzając urwał mi lusterko, uszkodził bok i uciekł, a kierowcy nie widziałam 

to cie w takim razie sekretarki wprowadziły w błąd, jak rozprawa jest odwołana to nikt się stawiać nie musi.

Xenia54 napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Xenia54 napisał(a):

Jeśli na wezwaniu nie masz napisanego, że stawiennictwo jest obowiązkowe, to nie musisz nigdzie iść.

Jakby nie było napisane, to bym się nie martwiła :) Oczywiście, że jest napisane, że stawiennictwo obowiązkowe pod groźbą kary pieniężnej, przymusowego doprowadzenia lub aresztu. Jak sąd wzywa na świadka, to chyba zawsze obowiązkowe?

nie zawsze jest obowiązkowe, więc to wcale nie takie oczywiste - i właśnie dlatego to napisałam.

Aaa ok :) Nie mam doświadczenia w tych tematach. Ale na obu wezwaniach było napisane, że stawiennictwo obowiązkowe pod groźbą... itp.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Xenia54 napisał(a):

Jeśli na wezwaniu nie masz napisanego, że stawiennictwo jest obowiązkowe, to nie musisz nigdzie iść.

Jakby nie było napisane, to bym się nie martwiła :) Oczywiście, że jest napisane, że stawiennictwo obowiązkowe pod groźbą kary pieniężnej, przymusowego doprowadzenia lub aresztu. Jak sąd wzywa na świadka, to chyba zawsze obowiązkowe?

Ja na jednej rozprawie nie zeznawałam. Ale miałam zaświadczenie od ginekologa. Ciąża zaawansowana No to był jakoś listopad a ja termin na styczeń. Do tego zagrożona. Więc tylko został wysłany papierek do sądu, który mnie legalnie zwolnił z zeznań. I musieli faktycznie wziąć moje zeznania z policji.

Epestka napisał(a):

Cóż, mogą do usranej śmierci. 

Byłam wezwana w sprawie człowieka, którego nawet nie widziałam. Przy pierwszej rozprawie (na którą on się nie stawił) zostałam zbesztana, bo śmiałam zapytać o co chodzi. A chodziło o uszkodzenie mojego samochodu kilka lat wcześniej. Facet wtedy uciekł. Rozprawy były wielokrotnie odwoływane,  a ja za kazdym razem musiałam być. Raz odwołali, bo oskarżony nie odebrał wezwania, potem bo go przewieźli do innego aresztu, potem sędzia był chory. Dzwoniłam, informowano mnie, że sprawy nie będzie, ale muszę przyjechać. Jak się w końcu odbyła to zeznałam, że samochód wyprzedzając urwał mi lusterko, uszkodził bok i uciekł, a kierowcy nie widziałam 

Ale jak sprawa się  nie odbędzie to w jakim celu miałaś przyjeżdżać? To ona spada z wokandy i kek nie ma. A z tego co piszesz to sprawa się odbywała tylko niw dojeżdżał ten właściwy człowiek. To raczej r2 różne sytuacje. Ale jak sędzia chory ro miałaś napewno odwołana sprawę nie wierzę że przyjezdzalas.

Pracowałam w  sądzie. 

1. jeżeli jesteś wezwana na świadka musisz się stawić/ jeśli rozprawa odwołana nie musisz /jeśli jesteś chora itp. to musisz usprawiedliwić i wyznaczą Ci kolejny termin

2. jeśli to sprawa karna będzie miała w sygn K ewentualnie W jeśli wykroczenie ; jeśli cywilna o zapłatę to C

3. Tak mogą być kilka razy sprawy, albo o różny przedmiot (np. teraz ta kobieta mu mogła wytoczyć lub ubezpieczyciel) ale też jeśli wyrok został uchylony to może się toczyć od nowa i wszystkie dowody od nowa, bo jest zasada bezpośredniości czyli w każdej sprawie się słucha świadka osobiście, najczęściej nie wystarczy odczytać zeznań, choć w karnym czasem się zdarza jak mało ważny świadek, w cywilnym można złożyć zeznania na rozprawie zdalnej - trzeba złożyć wniosek, lub na piśmie ale rzadko sąd się na to zgadza, jeżeli przyjedziesz należy Ci się zwrot kosztów dojazdu trzeba złożyć wniosek do 3 dni od rozprawy i je wskazać w piśmie.

Pasek wagi

dominoa napisał(a):

Epestka napisał(a):

Cóż, mogą do usranej śmierci. 

Byłam wezwana w sprawie człowieka, którego nawet nie widziałam. Przy pierwszej rozprawie (na którą on się nie stawił) zostałam zbesztana, bo śmiałam zapytać o co chodzi. A chodziło o uszkodzenie mojego samochodu kilka lat wcześniej. Facet wtedy uciekł. Rozprawy były wielokrotnie odwoływane,  a ja za kazdym razem musiałam być. Raz odwołali, bo oskarżony nie odebrał wezwania, potem bo go przewieźli do innego aresztu, potem sędzia był chory. Dzwoniłam, informowano mnie, że sprawy nie będzie, ale muszę przyjechać. Jak się w końcu odbyła to zeznałam, że samochód wyprzedzając urwał mi lusterko, uszkodził bok i uciekł, a kierowcy nie widziałam 

Ale jak sprawa się  nie odbędzie to w jakim celu miałaś przyjeżdżać? To ona spada z wokandy i kek nie ma. A z tego co piszesz to sprawa się odbywała tylko niw dojeżdżał ten właściwy człowiek. To raczej r2 różne sytuacje. Ale jak sędzia chory ro miałaś napewno odwołana sprawę nie wierzę że przyjezdzalas.

Pracowałam w  sądzie. 

W celu pokazania, że jestem. Wyłącznie. Wchodziliśmy na salę,  sędzia mówił,  że nie ma oskarżonego i do następnego razu. Jak sędziego nie było to też jakiś człowiek się pokazał i nara. Logiki żadnej, prawa może też,  ale kazali to byłam. Wściekła, ale obowiązkowa. Nie musisz wierzyć 

krolowamargot napisał(a):

Ichigo000Emmey napisał(a):

Dlatego właśnie potem coraz więcej osób udaje, że nic nie widziało. Ja też 2 razy byłam świadkiem w sądzie. W obu przypadkach straciłam w pracy dzień wolny, za co nikt mi nie zapłacił. Jeden raz rozprawa była w sądzie (więc doszedł koszt dojazdu, który teoretycznie zwracają, ale trzeba złożyć wniosek i marnować czas dla 10-15 zł), jeden raz zdalnie. Następnym razem udam, że nic nie widziałam, nic nie słyszałam. 

Wtedy w Twojej sprawie też tak się może zdarzyć, nikt nic nie będzie widział. Dla mnie to kosmos, Twoje podejście.

Królowa, u ciebie też tak wygląda sądownictwo, tam gdzie mieszkasz...?

Zeznawałam raz tylko na policji, ze 20 lat temu w sprawie zabójstwa, nikt mnie do sądu nie ciągał i drugi, gdzie byłam świadkiem jeszcze mniej wiedzącym w sprawie typu "słowo przeciwko słowu" w sposób oczywisty nierozstrzygalnej, która w ogóle nie powinna się odbyć, na policji i w sądzie. Ucięli mi tylko za nadgodziny, choć całą wyprawa zajęła mi więcej czasu, niż spędziłabym w robocie. Cieszyłam się, że nie musiałam brać urlopu bezpłatnego ale sytuacja jest rozwojowa i może za parę lat takie będą zasady. 

Historyjka z Zurychu, niesądowa. Naprzeciwko komendy policji był balkon a na nim rosły, dobrze widoczne z ulicy, dorodne marysie. Rosły długo i nikt im nie przeszkadzał aż w końcu jakiś dziennikarz zapytał komendanta, dlaczego. Odpowiedź przełożona na język ludzki brzmi: on nie będzie marnował pieniędzy podatnika na takie bzdury.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.