Temat: Zachowanie 2 letniej córki

Hej, 

Pasek wagi

Ja napiszę trochę co innego niż ci powyżej. Każde dziecko jest inne. Ja o swoim też się nasłuchałam, że przecież nie może tak być jak opowiadam, że po prostu trzeba umieć dziecku postawić granice. A potem te same osoby obserwując sytuację na żywo zmieniają zdanie.

Oczywiście od rodzica zależy baaaardzo wiele, jego rolą jest stawianie granic i wychowywanie dziecka. Ale dzieci są różne. Część dzieci postawienie granicy przyjmie po 5 min, część po 15 min a część nie zaakceptuje i będzie walczyć o swoje zdanie do upadłego 🤷‍♀️


Z mówieniem czego nie wolno to trochę tak jakbym teraz napisała "nie myśl o zielonym garbusie" - o czym właśnie pomyślałaś?

U mojego syna, jeśli na coś się uprze, to da się to zmienić tylko i wyłącznie jakąś manipulacją. On w życiu nie zmieni zdania bo "ktoś każe", "ktoś nie pozwala", "ktoś się nie zgadza". Trzeba znaleźć sposób żeby on SAM chciał to zrobić, inaczej histeria do upadłego. 

I też ma mamozę mimo że od małego był przyzwyczajony, że ja nie zawsze jestem, bardzo dużo był ze swoim tatą. Natomiast okresy mamozy są silniejsze i słabsze - nie wiem od czego to zależy ale to się zmienia. Czasami ma też fazę tatozy - chociaż to raczej kilkugodzinne a nie kilkutygodniowe jak w przypadku mamozy ;)

Być może to początek buntu dwulatka ale ja w sumie nie jestem zwolenniczką tego nazewnictwa bo potem jest bunt trzylatka, czterolatka itd. Ja raczej uważam, że duże znaczenie mają cechy osobnicze dziecka a dowodem na to dla mnie jest m.in. to, że dzieci tych samych rodziców, wychowywane bardzo podobnie bardzo różnie przechodzą poszczególne okresy rozwoju. Nawet bliźniacy.

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

Ja napiszę trochę co innego niż ci powyżej. Każde dziecko jest inne. Ja o swoim też się nasłuchałam, że przecież nie może tak być jak opowiadam, że po prostu trzeba umieć dziecku postawić granice. A potem te same osoby obserwując sytuację na żywo zmieniają zdanie.

Oczywiście od rodzica zależy baaaardzo wiele, jego rolą jest stawianie granic i wychowywanie dziecka. Ale dzieci są różne. Część dzieci postawienie granicy przyjmie po 5 min, część po 15 min a część nie zaakceptuje i będzie walczyć o swoje zdanie do upadłego ????

Z mówieniem czego nie wolno to trochę tak jakbym teraz napisała "nie myśl o zielonym garbusie" - o czym właśnie pomyślałaś?

U mojego syna, jeśli na coś się uprze, to da się to zmienić tylko i wyłącznie jakąś manipulacją. On w życiu nie zmieni zdania bo "ktoś każe", "ktoś nie pozwala", "ktoś się nie zgadza". Trzeba znaleźć sposób żeby on SAM chciał to zrobić, inaczej histeria do upadłego. 

I też ma mamozę mimo że od małego był przyzwyczajony, że ja nie zawsze jestem, bardzo dużo był ze swoim tatą. Natomiast okresy mamozy są silniejsze i słabsze - nie wiem od czego to zależy ale to się zmienia. Czasami ma też fazę tatozy - chociaż to raczej kilkugodzinne a nie kilkutygodniowe jak w przypadku mamozy ;)

Być może to początek buntu dwulatka ale ja w sumie nie jestem zwolenniczką tego nazewnictwa bo potem jest bunt trzylatka, czterolatka itd. Ja raczej uważam, że duże znaczenie mają cechy osobnicze dziecka a dowodem na to dla mnie jest m.in. to, że dzieci tych samych rodziców, wychowywane bardzo podobnie bardzo różnie przechodzą poszczególne okresy rozwoju. Nawet bliźniacy.

Ale to wciąż rodzic decyduje, co dziecko robi, a czego nie robi, czy też robią wspólnie, na co jest czas. Jeśli jest odwrotnie i cała rodzina podporządkowała się małemu dyktatorowi, to źle wróży. I rodzinie jako takiej i dziecku. I mówię to z perspektywy matki, która wiele widziała.

Prosiatko.3 napisał(a):

A nawet bez zaznajamiania się z literaturą można się po prostu wkurzyć i powiedzieć: nie! Teraz nie! Teraz mama chce poleżeć, poczytać czy cokolwiek. Prosze dać mi spokój! Albo: idziemy teraz, ja teraz nie będę dyskutować! Jasne komunikaty i brak miejsca na sprzeciw. Nie wyrządzasz tym absolutnie żadnej krzywdy dziecku, wręcz przeciwnie. 

o to wlasnie chodzi, mamy w swej milosci i strachu bycia zla mama zapominaja o sobie i swoich potrzebach, dzieci ucza sie ze matka nie ma potrzeb. Odbija sie to czkawka w wieku nastoletnim i doroslym. Stad biora sie wyobrazenia ze po 40stce a juz napewno po 50siatce to juz rodzice sa starzy i nic im nie trzeba.

Mam w swojej grupie czasami takie butne 3-4 latki ktore sadza to one sa pepkiem swiata i wyskakuja do mnie z tekstem - "musisz mi to czy tamto...", zazwyczaj najpierw slysza ze ja nic nie musze ale moge - im pomoc, czy cos innego- moge ale naprawde nic nie musze. Nie trzeba nawet dlugo tlumaczyc a dziecko zmienia od razu swoj ton i pyta czy mu pomoge, badz czy zrobie to co w danym momencie chcialoby. Z rodzicami jest trudniej, bo wiedza ze ugraja duzo wiecej. Nie bede tu opisywala scen jakich czasem jestem swiadkiem, co maluchy potrafia robic z rodzicami, nie wiadomo czy sie smiac czy plakac, napewno wspolczuje obu stronom na przyszlosc.

staram_sie napisał(a):

Ja napiszę trochę co innego niż ci powyżej. Każde dziecko jest inne. Ja o swoim też się nasłuchałam, że przecież nie może tak być jak opowiadam, że po prostu trzeba umieć dziecku postawić granice. A potem te same osoby obserwując sytuację na żywo zmieniają zdanie.

Oczywiście od rodzica zależy baaaardzo wiele, jego rolą jest stawianie granic i wychowywanie dziecka. Ale dzieci są różne. Część dzieci postawienie granicy przyjmie po 5 min, część po 15 min a część nie zaakceptuje i będzie walczyć o swoje zdanie do upadłego ????

Z mówieniem czego nie wolno to trochę tak jakbym teraz napisała "nie myśl o zielonym garbusie" - o czym właśnie pomyślałaś?

U mojego syna, jeśli na coś się uprze, to da się to zmienić tylko i wyłącznie jakąś manipulacją. On w życiu nie zmieni zdania bo "ktoś każe", "ktoś nie pozwala", "ktoś się nie zgadza". Trzeba znaleźć sposób żeby on SAM chciał to zrobić, inaczej histeria do upadłego. 

I też ma mamozę mimo że od małego był przyzwyczajony, że ja nie zawsze jestem, bardzo dużo był ze swoim tatą. Natomiast okresy mamozy są silniejsze i słabsze - nie wiem od czego to zależy ale to się zmienia. Czasami ma też fazę tatozy - chociaż to raczej kilkugodzinne a nie kilkutygodniowe jak w przypadku mamozy ;)

Być może to początek buntu dwulatka ale ja w sumie nie jestem zwolenniczką tego nazewnictwa bo potem jest bunt trzylatka, czterolatka itd. Ja raczej uważam, że duże znaczenie mają cechy osobnicze dziecka a dowodem na to dla mnie jest m.in. to, że dzieci tych samych rodziców, wychowywane bardzo podobnie bardzo różnie przechodzą poszczególne okresy rozwoju. Nawet bliźniacy.

bardzo fajnie jest zamienić „nie możesz a” na „możesz b” :)

Himawari napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Ja napiszę trochę co innego niż ci powyżej. Każde dziecko jest inne. Ja o swoim też się nasłuchałam, że przecież nie może tak być jak opowiadam, że po prostu trzeba umieć dziecku postawić granice. A potem te same osoby obserwując sytuację na żywo zmieniają zdanie.

Oczywiście od rodzica zależy baaaardzo wiele, jego rolą jest stawianie granic i wychowywanie dziecka. Ale dzieci są różne. Część dzieci postawienie granicy przyjmie po 5 min, część po 15 min a część nie zaakceptuje i będzie walczyć o swoje zdanie do upadłego ????

Z mówieniem czego nie wolno to trochę tak jakbym teraz napisała "nie myśl o zielonym garbusie" - o czym właśnie pomyślałaś?

U mojego syna, jeśli na coś się uprze, to da się to zmienić tylko i wyłącznie jakąś manipulacją. On w życiu nie zmieni zdania bo "ktoś każe", "ktoś nie pozwala", "ktoś się nie zgadza". Trzeba znaleźć sposób żeby on SAM chciał to zrobić, inaczej histeria do upadłego. 

I też ma mamozę mimo że od małego był przyzwyczajony, że ja nie zawsze jestem, bardzo dużo był ze swoim tatą. Natomiast okresy mamozy są silniejsze i słabsze - nie wiem od czego to zależy ale to się zmienia. Czasami ma też fazę tatozy - chociaż to raczej kilkugodzinne a nie kilkutygodniowe jak w przypadku mamozy ;)

Być może to początek buntu dwulatka ale ja w sumie nie jestem zwolenniczką tego nazewnictwa bo potem jest bunt trzylatka, czterolatka itd. Ja raczej uważam, że duże znaczenie mają cechy osobnicze dziecka a dowodem na to dla mnie jest m.in. to, że dzieci tych samych rodziców, wychowywane bardzo podobnie bardzo różnie przechodzą poszczególne okresy rozwoju. Nawet bliźniacy.

bardzo fajnie jest zamienić ?nie możesz a? na ?możesz b? :)

tak, grunt to dobierać odpowiednio słowa ;)

Tak samo jak mam podać dziecku lek i jak mu chciałabym dać tak po prostu to nie da sobie dać, do tego stopnia że potrafi zwymiotować na żądanie. Ale jak dam mu odpowiedni wybór to weźmie chętnie. 

Pasek wagi

krolowamargot napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Ja napiszę trochę co innego niż ci powyżej. Każde dziecko jest inne. Ja o swoim też się nasłuchałam, że przecież nie może tak być jak opowiadam, że po prostu trzeba umieć dziecku postawić granice. A potem te same osoby obserwując sytuację na żywo zmieniają zdanie.

Oczywiście od rodzica zależy baaaardzo wiele, jego rolą jest stawianie granic i wychowywanie dziecka. Ale dzieci są różne. Część dzieci postawienie granicy przyjmie po 5 min, część po 15 min a część nie zaakceptuje i będzie walczyć o swoje zdanie do upadłego ????

Z mówieniem czego nie wolno to trochę tak jakbym teraz napisała "nie myśl o zielonym garbusie" - o czym właśnie pomyślałaś?

U mojego syna, jeśli na coś się uprze, to da się to zmienić tylko i wyłącznie jakąś manipulacją. On w życiu nie zmieni zdania bo "ktoś każe", "ktoś nie pozwala", "ktoś się nie zgadza". Trzeba znaleźć sposób żeby on SAM chciał to zrobić, inaczej histeria do upadłego. 

I też ma mamozę mimo że od małego był przyzwyczajony, że ja nie zawsze jestem, bardzo dużo był ze swoim tatą. Natomiast okresy mamozy są silniejsze i słabsze - nie wiem od czego to zależy ale to się zmienia. Czasami ma też fazę tatozy - chociaż to raczej kilkugodzinne a nie kilkutygodniowe jak w przypadku mamozy ;)

Być może to początek buntu dwulatka ale ja w sumie nie jestem zwolenniczką tego nazewnictwa bo potem jest bunt trzylatka, czterolatka itd. Ja raczej uważam, że duże znaczenie mają cechy osobnicze dziecka a dowodem na to dla mnie jest m.in. to, że dzieci tych samych rodziców, wychowywane bardzo podobnie bardzo różnie przechodzą poszczególne okresy rozwoju. Nawet bliźniacy.

Ale to wciąż rodzic decyduje, co dziecko robi, a czego nie robi, czy też robią wspólnie, na co jest czas. Jeśli jest odwrotnie i cała rodzina podporządkowała się małemu dyktatorowi, to źle wróży. I rodzinie jako takiej i dziecku. I mówię to z perspektywy matki, która wiele widziała.

Tylko że nie na każde dziecko powtarzanie jak mantra wciąż tego samego zadziała, wręcz czasami będzie działała jak płachta na byka. Dziecko to odrębna jednostka i jak na każdą osobę czasami trzeba znaleźć sposób.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.