Temat: Poszukiwanie Boga

Jak w temacie,poszukiwanie Boga paradoksalnie sprawiło że dziś jestem osobą niewierzącą. Czy są tu osobny o podobnych doświadczeniach które również przestały wierzyć ?

W szczególności odstreczylo mnie od wiary czytanie "słowa Bożego"

Pasek wagi

Ja mam takie doświadczenie. Kiedyś szukałam, interesowałam się religiami, chodziłam po różnych kościołach/zborach aż pewnego dnia przestałam wierzyć. Im więcej interesowałam się tym tej wiary było mniej.

Pasek wagi

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

jak się boisz zemsty Boga to znaczy że wierzysz ze ten Bóg istnieje tym samym nie możesz powiedzieć że jesteś osobą niewierzącą bo gdzieś z tyłu głowy zostawiasz margines "no a co jeśli"

Pasek wagi

ByleDo60 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

jak się boisz zemsty Boga to znaczy że wierzysz ze ten Bóg istnieje tym samym nie możesz powiedzieć że jesteś osobą niewierzącą bo gdzieś z tyłu głowy zostawiasz margines "no a co jeśli"

🏆🙈😅

ByleDo60 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

jak się boisz zemsty Boga to znaczy że wierzysz ze ten Bóg istnieje tym samym nie możesz powiedzieć że jesteś osobą niewierzącą bo gdzieś z tyłu głowy zostawiasz margines "no a co jeśli"

Jak widać lata prania mózgu zrobiły swoje, nie jest łatwo wyrwać się z tego kłamstwa.

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

jak się boisz zemsty Boga to znaczy że wierzysz ze ten Bóg istnieje tym samym nie możesz powiedzieć że jesteś osobą niewierzącą bo gdzieś z tyłu głowy zostawiasz margines "no a co jeśli"

???

I co cię tak bawi, to że ktoś prał mi mózg ? Muszę to przepracować. Jeśli jesteś katoliczką to znaczy że nie wiesz niczego o twoim Bogu bo też byś się bała.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

jak się boisz zemsty Boga to znaczy że wierzysz ze ten Bóg istnieje tym samym nie możesz powiedzieć że jesteś osobą niewierzącą bo gdzieś z tyłu głowy zostawiasz margines "no a co jeśli"

Jak widać lata prania mózgu zrobiły swoje, nie jest łatwo wyrwać się z tego kłamstwa.

Bo tak na prawdę to do końca nie wiemy jak jest. Można wierzyć, nie wierzyć, wierzyć w co innego ale jednak nie ma się 100% pewnosci. Więc ja się nie dziwię że czasem kogoś nachodzą takie myśli a co jeśli jednak? Natomiast co by nie było to fajnie myśleć że jeśli jakimś cudem okazałoby się że Bóg istnieje to to czy ktoś był dobrym człowiekiem za życia będzie miało większe znaczenie niż to czy wierzył w Boga, w Allacha, w gadająca skarpetę czy był ateistą. To że ktoś jest zagorzałym katolikiem nie oznacza że z góry mu się coś należy jeśli jest ch.wym człowiekiem dla innych.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Mi od dziecka nie było po drodze z religią. Rodzice wierzący, to tak jakoś siłą rzeczy mnie pchali, gadali na ten temat, ale nawet będąc mała, jakoś mi się to wszystko nie kleiło. Im byłam starsza, tym bardziej do głosu dochodził mój pragmatyzm i naukowe podejście i już całkiem pewne rzeczy nie miały ładu i składu. Nie było jakiejś granicy w której stwierdziłam "Nie no, jednak jestem niewierząca, od dzisiaj koniec" itp. To wyszło tak naturalnie z czasem, że po prostu ten temat dla mnie przestał istnieć. Nie drążę, nie zastanawiam się, nie interesuje mnie to w ogóle. Nie utożsamiam się ani jako osoba wierząca ani niewierząca. Mam to po prostu gdzieś.

To zazdroszczę bo ja do dziś czasem boję się zemsty Boga i muszę sobie tłumaczyć że to głupie i irracjonalne.

jak się boisz zemsty Boga to znaczy że wierzysz ze ten Bóg istnieje tym samym nie możesz powiedzieć że jesteś osobą niewierzącą bo gdzieś z tyłu głowy zostawiasz margines "no a co jeśli"

Jak widać lata prania mózgu zrobiły swoje, nie jest łatwo wyrwać się z tego kłamstwa.

Bo tak na prawdę to do końca nie wiemy jak jest. Można wierzyć, nie wierzyć, wierzyć w co innego ale jednak nie ma się 100% pewnosci. Więc ja się nie dziwię że czasem kogoś nachodzą takie myśli a co jeśli jednak? Natomiast co by nie było to fajnie myśleć że jeśli jakimś cudem okazałoby się że Bóg istnieje to to czy ktoś był dobrym człowiekiem za życia będzie miało większe znaczenie niż to czy wierzył w Boga, w Allacha, w gadająca skarpetę czy był ateistą. To że ktoś jest zagorzałym katolikiem nie oznacza że z góry mu się coś należy jeśli jest ch.wym człowiekiem dla innych.

A widzisz to nie jest takie proste ponieważ Jezus mówi że zbawienie jest damo z łaski. Przykładem na to jest łotr,wynika z tego że musisz wierzyć w Boga, bycie dobrym człowiekiem nie wystarczy.

Ja sama chciała bym żeby po prostu "zgasło światło" nie chcę żadnego życia wiecznego, zbawienia.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.