Temat: Zupełnie Inny Wątek - poznaj tajemnice forumowiczów

regulaminu należy się bezwzględnie trzymać


1. wypowiadamy się w trzech punktach
2. komentarze wpisujemy pod nimi
3. w punktach opisujemy fakty ze swojego życia, dnia, danej chwili. Wszystko co nam w danym momencie przychodzi do głowy.
Tutaj możemy się wygadać. Pytać, odpowiadać, opowiadać.

np. 1. jak byłam mała spadłam z krzesła i złamałam sobie trzeci palec od lewej na prawej nodze.
2. jest mi smutno bo nikt nie napisał, że schudłam pod dodaniu tematu "na ile wyglądam, ile powinnam jeszcze schudnać"
3. zjadłam budyń, był pyszny.
dopisek: jaki super temat! wspierajmy się! W kupie siła! kochajmy się i cmokam i ściskam i guuubiiimyyy kolorie.

4. sarkazm i krytyka jest jak najbardziej na miejscu
5. możecie tu pisać dosłownie wszystko, o wszystkim i o wszystkich.
6. wyrażamy się w sposób kulturalny
7. nie obrażamy nikogo i nie grozimy nikomu.

1. Czok, poważna decyzja :) Ja pewnie wolałabym mieszkać w mniejszym mieszkaniu, ale mieć kasę na swoje przyjemności. 
2. Jak bezboleśnie wrócić do kraju, oto jest pytanie. Jestem ciekawa, czy Pl zrobi na mnie jakieś wrażenie, np. czy wzruszy mnie widok mojego miasta, domu, czegokolwiek. Mieszkam w malutkiej polskiej diasporze, więc o tęsknocie za językiem nie ma mowy. Boję się rzeczywistości, z której się wyrwałam. Niestety jestem tu bardzo szczęśliwa, wolna od przeszłości i ciągle jeszcze mam nadzieję, że jakimś cudem uda mi się zostać tu na stałe (ach, te mrzonki). Na pewno po skończeniu studiów wyjadę tu i będę pracować jako tłumacz, to jest moje miejsce na ziemi, tu chcę żyć. (pytanie techniczne: piszę już jak wariatka? ) 
3. Znaleźliśmy ostatnio sukę ze szczeniętami. 24h na dobę piszczą. Jutro jedziemy do weta. Nie wiem, o co im chodzi, ale próbowałam już wszystkiego: karmiłam je mlekiem, głaskałam, nawet podstawiłam im wentylator pod budę, bo myślałam, że to z gorąca. Ten pisk doprowadza mnie do szału.

1. ale eM nie zwraca uwagi na czynnik "bedziemy razem, na swoim, bez rodzicow na karku, nawet jesli w klicie"? Być moze to kwestia moich aktualnych pragnien, ale uwazam ze jesli nie stac Was na zamieszkanie razem, mimo wszystko Ty powinnas sie usamodzielnic. Oczywiscie gdybam tak sobie, ale przypuszczam ze swiadomosc ze dajesz sobie rade sama, zarabiasz, utrzymujesz sie duzo dalaby Ci w kwestii pewnosci siebie, rowniez takiego poczucia ze "potrafisz". Sama nie wiem.

2. Ja przywiazuje sie niestety do ludzi, nie do miejsc ('niestety' uzyte z premedytacja, bo widze to jako czynnik stajacy mi na drodze do calkowitej wolnosci). Nie mam poczucia jakiejkolwiek tozsamosci narodowej, mozna powiedziec ze ta kwestia zawsze wygladala dla mnie tak samo - moja rodzina jest rozrzucona po swiecie, jestem narodowosciowym kundlem, moge mieszkac gdziekolwiek i docenie kazda odmiennosc na swoj sposob, bez milosci ku konkretnym miejscom. Zastanawiam sie nad tym o czym piszesz Danger, bo mimo wszystko mysle ze potrafie wczuc sie w Twoja sytuacje. Niemniej przeprowadzka na stale zawsze bedzie wiazala sie z porzuceniem wszystkiego w Polszy, wiec moze to poprostu jeszcze nie ten moment? Widocznie jest cos, co czujesz ze masz do zrobienia tutaj, dodatkowo 'tutaj" wiaze sie z cala ta wizja spraw ktore Cie czekaja, a wydaja sie trudne. Niemniej wydaje mi sie ze wiesz iz chcesz wrocic,  gdyby bylo inaczej juz szukalabys tam stalej pracy. Taka luzna mysl.

3. Moja dziwna religijnosc ogranicza sie ostatnio do jakichs dziwnych modłów w strone niesprecyzowanego absolutu, o opieke nad eŁ Nie wiem co sie dzieje, ale odnosze wrazenie ze moja bytnosc na swiecie ogranicza sie do checi uszczesliwiania go, wlasne cele, przyszlosc staly sie zamazane, w zasadzie jakos nie bardzo zalezy mi na posiadaniu przyszlosci, co troche mnie martwi. Ba, mam wrazenie ze specjalnie wynalazlam sobie eŁ, zeby miec jakies poczucie sensu w zyciu, skoro wszystko inne wydaje sie nieistotne,

Co do wasy, to mysle ze nawet gorsze niz biala bula ;-) Te skladaki przelozone sa czyms w rodzaju wysoko przetworzonej papki serkowej, slowem nic zdrowego - ale są yummy, a to jakis argument czyz nie? :d 

btw - macie Daliszcza na fejsie, daje tam znaki zycia? macie w ogole jakies drogi kontaktu z nia? Kurde, az sie zmartwilam.

1. Danger, też mi się wydaje, że to czasowe zachwycenie się miejscem. Inaczej na prawdę robiłabyś wszystko, żeby tam zostać, czyli jak Friksien napisała choć znalezienie tam pracy na stałe.
2. Jakoś się złożyło, że jestem przywiązana do Polski. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale gdziekolwiek jeżdżę po Polsce zawsze jakoś czuję, że jestem w domu. Kraków, Warszawa, czy Gdańsk są dla mnie przyjaznymi, 'moimi' miastami, w których choć nie bywam często, czuję się na swoim miejscu. Góry, czy może, czy ta moja Łódź - ja ciągle jestem u siebie. Zupełnie inaczej niż za granicą. W Izraelu mimo tego, że miałam ludzi mówiących po polsku czułam się wszędzie nieswojo. Było to piękne, ale nie moje. Po prostu nie mogłabym mieszkać i pracować na stałe w innym kraju. Podczas jakiejś imprezy w Izraelu zaczęłam jęczeć nieznanemu Żydowi (o dziwo po angielsku, nie wiem jak mi się to udało) o tym jak tęsknie za moją zaśmieconą, zażuloną wsią i całym chorym krajem.
3. Wasa jest mniami. Często noszę to do szkoły, teraz do pracy. 

Nie wiem, kto wymyślił, że mam 2 dni pod rząd chodzić do roboty, ale moje mięśnie po wczoraj nie uważają tego za dobry pomysł.

Dall na fejsiku równie cicha jak tu ;c
1. Ja mam tylko fikcyjne konto Żelka i raczej tam cicho. Też się martwię, co z nią.
2. Friku, bardzo trafna luźna myśl :) Rzeczywiście, w Pl czekają na mnie bałagany, czasem wydaje mi się, że nawet zbyt duże, żebym jeszcze była w stanie je ogarnąć. I chociaż marzę o tym, żeby zostać, wiem, że w tym momencie byłoby to podkulenie ogona.
3. Jutro Bośnia out.
1. Wróciłam z Belgii - piwo i czekolada = 73,3 kg. To po prostu nie ma sensu, zwł. że ja naprawdę nie obżerałam się jak debil i nie upijałam do nieprzytomności, plus maszerowaliśmy po 10 godzin dziennie, co jednak te kcal powinno jakoś zneutralizować... Widocznie bycie grubą świnią pisane mi jest (w tym tempie witaj setny kilogramie już niebawem).
2. Powrót do upałów zrobił swoje - leżę i umieram, mimo pracującego wentylatora. Pierniczę, nigdzie nie wychodzę, może oprócz sklepu wieczorem z S. bo w lodówce jest światło. 
3. Powinnam posprzątać trochę, ogarnąć się, napisać coś w pamiętniczku, przejrzeć maile. Zrobię kawę.
Pasek wagi
1. J. mi wierci dziurę w brzuchu, żebym fajki zawiozła jej do Irlandii. Problem w tym, że maksymalną możliwą ilość, czyli 4 wagony. No bardzo śmieszne. A i 3 paczki w ramach długu.
2. Udało mi się upiec pierwszy raz ciasto z bezą, która mi się nie rozpaćkała. Hura!
3. Tak czytam ten Newsweek i dziękuje wszystkim bogom, że pozwolili mi urodzić się w Polsce, żyć sobie w mojej zabitej dechami wsi, gdzie nie mam na codzień żadnych dziwactw, wyjąwszy paru wiecznie pijanych jegomościów. Ot, lasy, drzewa, szczekające psy i biegające po ulicach dzieci. Idylicznie.
1. Again. Again. Again. 
2. Polsza.
3. Sprzątamy.

1. Wczoraj dowiedziałam się, że jestem wandalem i jestem już za stara na użytkowanie placu zabaw. Ale no jak to?! Na szczęście obyło się bez wytrzeźwiałki i mandatu.
2. Jak to się dzieje, że wracam po miesiącu do swojego miasteczka i po kilku dniach trafiam w najgorsze środowisko, gdzie każdy ma zawiasy, kuratora albo dozór. Jedno wyjście do parku i kumpluję się z najbardziej niebezpiecznym i nietykalnym kryminalistą. Tylko jeden chłopak z tamtej ekipy dostał się na studia, "nienawidzę tego parku, chcę stąd wyjechać". Margines ma swój niezwykły slang i zasady, wśród których musisz się sprawnie poruszać albo wtopisz. Kobiety mają łatwiej, ja po prostu uwiodłam pana C. i od kopa dostałam 'ochronkę'. Penetruję ten przerażający świat i chcę to robić dalej.
3. Zastanawiam się nad ośrodkiem odwykowym. Chyba nie uda mi się samej poradzić z pewnym problemem. Muszę się poważnie zastanowić, w grę wchodzi przecież moje zdrowie i życie. 
1. Jak tu cicho.
2. Wczoraj i dzis wyladowalam pod kroplowka. Radosnie bylo.
3. Zastanawiam sie, jak bedzie wygladal ostatni wpis na Ziwie i kto go dokona.
Pasek wagi
1. Chyba nie będzie ostatniego wpisu na ziwie ;p Będzie ciągnęło się powoli, powoli, ale jednak.
2. Mam dziwne wrażenie, że głupi sklep internetowy mnie przechytrzył i właśnie straciłam 30 zł -.-' Jak ja nienawidzę internetu i wszystkich tych nowoczesnych dziwactw, z którymi nie umiem sobie dać rady i czuję się coraz głupsza. Ostatnio stara kasjerka musiała mi z tą cholerną maszyną w tesco pomagać.
3. Przez tydzień przybyło 0,6 kg. Mama miała rację. Mój sposób odżywiania jest chory. Najpierw się rano obżeram, a później cały dzień głodzę. Albo jakoś w podobie.
1. Matko, dziewczyny, co się tam u Was dzieje? Dang, Kam????
2. Dang, czy ośrodek czy samodzielny odwyk to w zależności od tego co to jest, na ile w tym siedzisz i jak bardzo chcesz z tym skończyć. mi się z pewnymi rzeczami po 5 latach udało wyjść samej i do dzisiaj jestem z siebie nieprzyzwoicie dumna..jak chcesz o coś spytać to wal na prv
3. uważaj też Dang z tym towarzystwem. w miarę łatwo sie do nich dostać ale bardzo trudno z tego towarzystwa wyjść. im więcej bedziesz widziala, wiedziala i im więcej będziesz w tym siedziała tym gorzej będzie...


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.