- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 sierpnia 2011, 00:54
Edytowany przez courage21 8 sierpnia 2011, 11:38
26 września 2012, 10:27
1. No wiem, wiem :( Kurcze... ale jestem w stanie poswiecic kolejnych 5 lat, zeby robic w zyciu to co lubie. Powiem tylko, ze kierunek stworzony dla mnie :)
2. Spedzilam wczoraj caly dzien w pociagu, nie mialam dobrych polaczen, kiedy tylko wrocilam do domu rzucilam sie na lozko liczac ze obudze sie w dobrym nastroju, ale nadal jest mi przykro. Widzialam wczoraj to , zablokowali moj pociag i wiecie co bylo najgorsze? Reakcje ludzi. Zadnej gadki o tym, w jakiej beznadziei trzeba sie obracac, zeby targac sie na swoje zycie, tylko "zachcialo mu sie skakac, a ja sie spiesze". Ok, wiem ze kazdy ma swoje zycie, wlasne sprawy, nie da sie zawsze pochylac nad cudzym nieszczesciem, ale to byla dla mnie zupelna znieczulica.
3. Olek, to bylo tylko ogolne gadanie, wiec bron borze nie stosuj tego do swojej sytuacji, trzymam za Was kciuki ;) Nie wiem oczywiscie czy dostaniesz tam prace, czy w ogole nie odwidzi sie Ci taka sciezka kariery (wieczne uzeranie sie z ludzmi? ;-)), ale polaczenie kierunkow wydaje sie naprawde sensowne i dajace wiele mozliwosci.
Edytowany przez controlfreak 26 września 2012, 10:30
26 września 2012, 19:01
26 września 2012, 19:56
26 września 2012, 21:09
27 września 2012, 19:57
29 września 2012, 19:26
30 września 2012, 00:47
1a. Dobrze Ci Dang radzi Jernus- trzep Kielbase (+10 do burackiego poczucia humoru z przyjemnosci odpowiadania na smsy : "co robisz? -trzepie kielbase, jesli wiesz co mam na mysli"), poza tym to chyba najlepszy zbiorek. Moge sie zalozyc ze glownym powodem dla ktorego czujesz ze nie ogarniasz jest emocjonalne zapetlenie sie, samo nastawienie ze nie dasz rady. Nie wiem jak to jest mozliwe, ze przy Twojej inteligencji masz tak niska samoocene odnosnie wlasnych predyspozycji intelektualnych, zabilabym smiechem kazdego kto rzuca chocby cien sugestii ze nie wystajesz ponad tlum zawartoscia lebka. Niejako rozumiem Twoja sytuacje, u mnie rowniez psychika potrafi oslabic chocby koncentracje, niemniej jednak kluczowe jest tu wlasnie podejscie.
1b. Choc przeczytalam wczoraj Twoj post, nie odpisalam bo w zasadzie miedzy odczuciami jakie chcialam tu rzucic, panuje pewna dychotomia. Dlaczego sama nie mialabys poszukac interakcji z ludzmi ktorych obecnosc w Twoim zyciu Cie interesuje? Mysle ze swiadomosc iz w okol istnieja ludzie ktorzy walcza z podobnymi demonami, dalaby Ci duzo sily. Kreowanie w sobie poczucia osamotnienia, ktore niekoniecznie jest prawdziwe nakreca to Twoje zagubienie. W zasadzie to rada ktora powinnam dac w tej chwili samej sobie. Tak wlasnie czuje sie ostatnio. Choc nie narzekam na brak ludzi w okol, mam poczucie ze 99 procent z nich nie rozumie tak naprawde tego z czym sie zmagam. W efekcie nie dziele sie pewnymi rzeczami z otoczeniem, bo i po co obciazac kogos wiedza ktora w najlepszym razie sprawi, ze poczuje sie winny za to ze nie potrafi naprawic poprzestawianych trybikow w zaczarowanych krainach chorego gleju panny F?
Naprawde chcialabym to z siebie zrzucic. Albo poprostu wtulic sie w kogos i zwyczajnie wyplakac, skoro obecnosci remediow na moj stan nie zanotowano. Nie jestem smutna, tylko pogubilam sie, pomimo poczucia ze widze cien sensu. Dezintegracja jakiejs czesci sprawila ze lepiej odczuwam wlasna tozsamosc, od ktorej tym razem nie bede probowala juz uciekac. Za zwiekszona swiadomoscia siebie jednak przyszlo poczucie, ze musze pogodzic sie z mysla iz moje zycie juz zawsze bedzie balansowaniem ponad pulapkami jakie zastawia na mnie moj wlasny umysl. Sorry, ze tak tu sie ekshibicjonizuje.
3. Ciekawe bylo to co napisalas o domu Dang, w takim inter-znaczeniowym ujeciu. Z jednej strony chcialabym miec kąt ktory do reszty bylby tylko moj, chociaz nigdzie nie czuje sie calkowicie "w domu", nie przywiazuje sie do miejsc, lubie sie przemieszczac. Z drugiej strony mysle, ze potrzeba posiadania miejsca w ktorym mozna sie schowac jest immanentna ludziom w ogole. Wyobrazacie sobie to odarcie z braku poczucia bezpieczenstwa jakie funduje np bezdomnosc?
4. Ja sprzed jeszcze pol roku temu, z dzika radoscia rzucilaby sie w wir zakochulcowania. To zawsze stanowilo jakas forme ucieczki. W tej chwili jednak widze, ze nie ma to wiekszego sensu. Poza tym mam pewnosc ze zatracenie sie w bliskosci zwienczone rozczarowaniem akurat w tej chwili zniszczyloby mnie. Choc normalnie dzwigam calkiem znosnie taki scenariusz. Jestem szczesliwa, spokojna, ale kruchosc tego stanu sprawia ze podejmuje jedynie niewielkie kroki i stapam raczej na palcach, zamiast typowych siedmiomilowych skokow, wielkich szturmow, podchodzenia do zycia na zasadzie "Frik wielki konkwistador świata". (rotfl, naprawde to napisalam? )
Btw - trzym sie Dang :* btw 2 - jak wyniki Wu? wiadomo cos?
Edytowany przez controlfreak 30 września 2012, 00:48
30 września 2012, 11:08
Edytowany przez .gypsy 30 września 2012, 12:07
30 września 2012, 15:19
1. Dang, sek w tym ze Ty naprawde nie zrobilas niczego zlego. Cudza choroba nie jest podstawa do usprawiedliwiania ze nasze meczenie sie w zwiazku, dyskomfort jest czyms co powinnismy wziac na siebie (nie potrafie dobrze wyartykulowac tej mysli, ale mam nadzieje ze rozumiesz o co mi chodzi). Wsparcie jest Twoim wyborem wynikajacym z tego, ze sama czujesz ze to jest wlasciwe, niemniej nie uwazam zeby byl to jakis obowiazek moralny wobec osoby ktora cos z Nami kiedys laczylo. Jednakze, rozumiem Twoje odczucia w tej chwili, sama pewnie bym sie tak czula. Jestes wrazliwa, masz sumienie ziomus, ale nie badz wobec samej siebie nadmiernie surowa.
Nie wiem co bym zrobila na Twoim miejscu, ale mysle ze jesli nie odezwiesz sie do Niego w tej chwili, to sama siebie zameczysz wyrzutami do czasu kiedy uzyskasz jakies sensowne informacje o Jego zdrowiu. A jeśli dowiesz sie od Jego znajomych, to przypuszczalnie poczujesz sie jak ostatni tchórz. Sek w tym, ze wydaje mi sie ze skontaktowanie sie z nim w sprawie zdrowia pociagnie przypuszczalnie za soba poczucie obowiazku w Tobie samej, zeby dalej udzielac mu pomocy. A moim zdaniem choc zapytac wypada, nie powinnas czuc sie zobowiazana do dalszego kontaktu. To przypadek, ze to wszystko wydarzylo sie w akurat takich okolicznosciach.
2. Chcialam przekulac sie na "w drodze" ze Stuartową, ale kurna oczywiscie nie wyswietlaja tego tymczasowo w zadnym z kin w moim miescie. Och pardon, kulturalnym zascianku swiata zwanym duzym nowoczesnym miastem :< Friksien jest bardzo niezadowolony. To wlasnie jest kontrolficzenie moje panie. Jeden drobiazg w planie na idealne popoludnie, a nastroj zrypany. Coz, pozostaje mi chyba zabrac sie za powtarzanie frencza i nołlajfienie na kocyku w parku. Jakos nie chce mi sie rozmawiac z kimkolwiek. Ale ponad tym wszystkim mam poczucie ze wreszcie jest dobrze. Wrocilam na wlasciwy tor i waląc banalem po pietach, stwierdzam ze nic nie smakuje rownie dobrze jak realizacja samej siebie.
3. Prezentując wyszukaną metafore na obecny stan umyslu, powiedzialabym ze jestem jak Torres przed finalem euro '12 (?)
Edytowany przez controlfreak 30 września 2012, 15:30