Temat: Obraz ciała, widzę inaczej niż inni

już do Was pisałam w sprawie moich sporadycznych wymiotów, teraz mam kolejne pytanie i proszę Was o szczere odpowiedzi.

pytanie kieruję głównie do osób z wagą w normie, które uważane są za szczupłe / zgrabne, a takie się nie czują. ja na przykład mam szczupłe ręce i brzuch, ale uda mam straszne. bliscy mówią, zebym już się nie odchudzała, ale ja nie umiem inaczej, muszę zgubić ten potworny tłuszcz z ud. nie radźcie mi, żebym tylko ćwiczyła. nie umiem tak, to nic nie daje.

jak radzicie sobie z tymi swoimi osobistymi koszmarami? gdy otoczenie mówi, że wyglądacie świetnie, a same dusicie się w swoim ciele? i widzicie mankamenty tak wyraźnie, że to aż boli? nie umiem zaakceptować swojego ciała od pasa w dół.

w sumie to nawet nie wiem po co to piszę. może ktoś mnie zrozumie w końcu. nie wiem.
tak ja. kiedy jestem najedzona czuję się ogromnaaa... a kiedy jestem nawet trochę głodna czuję się szczuplej.

Wiele osób twierdzi,ze jesli schudnę jeszcze troche to zniknę zupełnie ;/ Czuję,że schudłam itd,ale od nigdy nie mialam szczupłych nog-to moj koszmar calego dziecinstwa,z ktorym wiąze się zbyt wiele zlych wspomnien,bym od tak mogla o tym nie myslec.

Ale staram się przynajmniej popatrzec na to z innej strony. Na przyklad widzę na ulicy dziewczynę z pięknymi nogami(moj najwiekszy kompleks oczywiscie) i zwyczajowo pomyslalabym:"on ajest idealna...."ale patrze dalej i widzę,że ma sporo większe ramiona ode mnie albo zero cycków albo krotką szyję(co swoja drogą moze byc jej demonem). Tlumaczę sobie,że nie ma ideałow,po prostu nie ma.

I chocby nie wiem co robic mozna się w dązeniu do ideału tylko zatracic i stracic caly sens zycia.

Pomagają mi tez programy typu"Trinny i Susannah". Patrze na Trinny,ktora wygląda bosko,a po chwili rozbiera się,staje przed lustrem i pokazuje uczestniczkom,ze tez ma obwisły tyłek i krotkie nogi. I co? Po prostu sprytnie to maskuje i czuje się ze sobą swietnie!

 

Co jeszcze pomaga? Troche dystansu do siebie,naprawdę.......Przyznanie się przed sobą-"Mam troche tłuszczyku na udkach,no i co?"Gdy słucham czasami moich smucących,NAPRAWDE CHUDYCH (np 44kg/165 wzrostu) koleżanek,to po prostu im wspolczuję. Kazda z nas ma cos,czego nie lubi,ale tracenie mlodosci na smetnym powtarzaniu sobie"jestem gruba i brzydka" to porazka!(chociaz w tym przypadku pewnie chec zwrocenia na siebie uwagi).

z uczuciem głodu tak nie mam, nie lubię czuć się słabo i gdy burczy mi w brzuchu.  jem regularnie, 5-6 posiłków, nie głodzę się. staram się trzymać dosyć zdrową dietę (minimum 1100 kcal).
koralgolka ja to wszystko wiem, o dystansie, o braku ideałów, wiem.. nistety nie daje mi to nic. no moze na chwile pomaga, ale nie na dłuzej.
nie mam tak, że użalam się nad sobą 24/dobę. są dni, gdy czuję się ze sobą dobrze. ale są i takie jak dziś, gdy za każdym razem za przeproszeniem idąc do wc i ściągając dżinsy moje uda mnie straszą.

paradoks to ogromny, że zapewne wiele dziewczyn widząc nas na ulicy nam zazdrości a męzczyźni wodzą wzrokiem. a my idziemy ze wzrokiem wbitym w chodnik i nic nie widzimy

Też nie lubię kiedy mi burczy w brzuchu ale tylko wtedy czuję się w miarę ok.

No tak,wszystko siedzi w głowie..........

Ale wiem jedno-nie mozna tego tak zostawiać. Trzeba przemyslec parę spraw-co jest dla nas wazne, DLACZEGO tych kilka centymetrów w obwodach jest takie wazne?

Dopiero powoli zaczynam rozumieć jak wiele cennego czasu stracilam rozmyślając o ciele,kompleksach,maskując się,płacząc z TEGO powodu........

ignotumlen - strzał w dziesiątkę. to wszystko prawda, co napisałaś, zgadzam się co do każdego słowa. ja nie chciałabym być przeraźliwie chuda, współczuję dziewczynom z anoreksją. nie dążę do niej nawet chyba podświadomie, o ile można znać swoją podświadomość. to wszystko jest tak zagmatwane i dziwne, że sama nie wiem jak ubrać to w słowa. widzę zmiany po ciuchach, po zdjęciach sprzed kilku lat. widzę. ale jest mi daleko do mojego wymyślonego ideału i nie wiem jak sobie uprościć życie dążąc do niego. bo jak mój partner mówi mi, że jest ok, ale bez entuzjazmu (bo jak ma się domyślać, że nie dociera to do mnie? nie chodzi przecież o sztuczne ochy i achy) to ja to dobieram jako "ok" czyli zadowalająco. ale nie doskonale. dziwne to i głupie jest.

Ja mam tak samo - od dzieciństwa.

Teraz też wszyscy mi mówią, że szczupła jestem, ale ja tego nie widzę :( A nogi to mój największy kompleks. I grube kolana. Staram się z tym walczyć, ale na razie mi nie wychodzi.

2 kg temu miałam jeszcze nadwagę. Obecnie moje BMI wynosi coś około 23, więc jest już w normie.
Waga teoretycznie niska (teoretycznie, bo jak na mój marny wzrost 157cm wcale nie jest taka mała), a zawartość tłuszczu według Vitalii wynosi 39%!

Mam bardzo drobne ramiona, smukłe ręce a brzuch, tyłek i uda pokryte są grubą warstwą tłuszczu. Ważę mało, bo jestem kruchej budowy i tłuszcz waży niewiele, a ja nie jestem umięśniona. 

Moi bliscy nie wtrącają się do mojego odchudzania, bo jestem już nieco za stara, by mi "matkować". Natomiast znajomi faktycznie nie raz pytają się, z czego ja się odchudzam. Nie dziwię im się, bo całkiem nieźle maskuję moje mankamenty. Wystarczy luźna, długa tunika, ciemny dół i jest w miarę ok.

A czy obiektywnie może być "ok", gdy przy moim wzroście ma się ponad 100cm w tyłku i ponad 60cm w udach? 

koralgolka mam tak samo, wszyscy mówią że znikam, faktycznie kg lecą w dół dziś cm tez mniejsze niż tydzień temu a mi ciągle mało..... i czuje sie cudnie jak mało zjem, brzusio jest płaski a ja czuje że chudne, choc wiem ze od pasa w góre wygladam fatalnie tylko te wielkie udaaaaaa nie daja mi spaćc, nie wiem jak mam to przerwać......

Nie wiem jak innych ale mnie taka pouczająca mowa poprostu doprowadza do szału.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.