- Dołączył: 2011-01-18
- Miasto:
- Liczba postów: 30
27 stycznia 2011, 10:32
już do Was pisałam w sprawie moich sporadycznych wymiotów, teraz mam kolejne pytanie i proszę Was o szczere odpowiedzi.
pytanie kieruję głównie do osób z wagą w normie, które uważane są za szczupłe / zgrabne, a takie się nie czują. ja na przykład mam szczupłe ręce i brzuch, ale uda mam straszne. bliscy mówią, zebym już się nie odchudzała, ale ja nie umiem inaczej, muszę zgubić ten potworny tłuszcz z ud. nie radźcie mi, żebym tylko ćwiczyła. nie umiem tak, to nic nie daje.
jak radzicie sobie z tymi swoimi osobistymi koszmarami? gdy otoczenie mówi, że wyglądacie świetnie, a same dusicie się w swoim ciele? i widzicie mankamenty tak wyraźnie, że to aż boli? nie umiem zaakceptować swojego ciała od pasa w dół.
w sumie to nawet nie wiem po co to piszę. może ktoś mnie zrozumie w końcu. nie wiem.
27 stycznia 2011, 11:22
tak ja. kiedy jestem najedzona czuję się ogromnaaa... a kiedy jestem nawet trochę głodna czuję się szczuplej.
- Dołączył: 2010-08-05
- Miasto:
- Liczba postów: 805
27 stycznia 2011, 11:24
Wiele osób twierdzi,ze jesli schudnę jeszcze troche to zniknę zupełnie ;/ Czuję,że schudłam itd,ale od nigdy nie mialam szczupłych nog-to moj koszmar calego dziecinstwa,z ktorym wiąze się zbyt wiele zlych wspomnien,bym od tak mogla o tym nie myslec.
Ale staram się przynajmniej popatrzec na to z innej strony. Na przyklad widzę na ulicy dziewczynę z pięknymi nogami(moj najwiekszy kompleks oczywiscie) i zwyczajowo pomyslalabym:"on ajest idealna...."ale patrze dalej i widzę,że ma sporo większe ramiona ode mnie albo zero cycków albo krotką szyję(co swoja drogą moze byc jej demonem). Tlumaczę sobie,że nie ma ideałow,po prostu nie ma.
I chocby nie wiem co robic mozna się w dązeniu do ideału tylko zatracic i stracic caly sens zycia.
Pomagają mi tez programy typu"Trinny i Susannah". Patrze na Trinny,ktora wygląda bosko,a po chwili rozbiera się,staje przed lustrem i pokazuje uczestniczkom,ze tez ma obwisły tyłek i krotkie nogi. I co? Po prostu sprytnie to maskuje i czuje się ze sobą swietnie!
Co jeszcze pomaga? Troche dystansu do siebie,naprawdę.......Przyznanie się przed sobą-"Mam troche tłuszczyku na udkach,no i co?"Gdy słucham czasami moich smucących,NAPRAWDE CHUDYCH (np 44kg/165 wzrostu) koleżanek,to po prostu im wspolczuję. Kazda z nas ma cos,czego nie lubi,ale tracenie mlodosci na smetnym powtarzaniu sobie"jestem gruba i brzydka" to porazka!(chociaz w tym przypadku pewnie chec zwrocenia na siebie uwagi).
- Dołączył: 2011-01-18
- Miasto:
- Liczba postów: 30
27 stycznia 2011, 11:34
z uczuciem głodu tak nie mam, nie lubię czuć się słabo i gdy burczy mi w brzuchu. jem regularnie, 5-6 posiłków, nie głodzę się. staram się trzymać dosyć zdrową dietę (minimum 1100 kcal).
koralgolka ja to wszystko wiem, o dystansie, o braku ideałów, wiem.. nistety nie daje mi to nic. no moze na chwile pomaga, ale nie na dłuzej.
nie mam tak, że użalam się nad sobą 24/dobę. są dni, gdy czuję się ze sobą dobrze. ale są i takie jak dziś, gdy za każdym razem za przeproszeniem idąc do wc i ściągając dżinsy moje uda mnie straszą.
paradoks to ogromny, że zapewne wiele dziewczyn widząc nas na ulicy nam zazdrości a męzczyźni wodzą wzrokiem. a my idziemy ze wzrokiem wbitym w chodnik i nic nie widzimy
- Dołączył: 2010-06-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3539
27 stycznia 2011, 11:38
Też nie lubię kiedy mi burczy w brzuchu ale tylko wtedy czuję się w miarę ok.
- Dołączył: 2010-08-05
- Miasto:
- Liczba postów: 805
27 stycznia 2011, 11:38
No tak,wszystko siedzi w głowie..........
Ale wiem jedno-nie mozna tego tak zostawiać. Trzeba przemyslec parę spraw-co jest dla nas wazne, DLACZEGO tych kilka centymetrów w obwodach jest takie wazne?
Dopiero powoli zaczynam rozumieć jak wiele cennego czasu stracilam rozmyślając o ciele,kompleksach,maskując się,płacząc z TEGO powodu........
- Dołączył: 2007-11-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 167
27 stycznia 2011, 12:07
Ja mam tak samo - od dzieciństwa.
Teraz też wszyscy mi mówią, że szczupła jestem, ale ja tego nie widzę :( A nogi to mój największy kompleks. I grube kolana. Staram się z tym walczyć, ale na razie mi nie wychodzi.
27 stycznia 2011, 12:08
2 kg temu miałam jeszcze nadwagę. Obecnie moje BMI wynosi coś około 23, więc jest już w normie.
Waga teoretycznie niska (teoretycznie, bo jak na mój marny wzrost 157cm wcale nie jest taka mała), a zawartość tłuszczu według Vitalii wynosi 39%!
Mam bardzo drobne ramiona, smukłe ręce a brzuch, tyłek i uda pokryte są grubą warstwą tłuszczu. Ważę mało, bo jestem kruchej budowy i tłuszcz waży niewiele, a ja nie jestem umięśniona.
Moi bliscy nie wtrącają się do mojego odchudzania, bo jestem już nieco za stara, by mi "matkować". Natomiast znajomi faktycznie nie raz pytają się, z czego ja się odchudzam. Nie dziwię im się, bo całkiem nieźle maskuję moje mankamenty. Wystarczy luźna, długa tunika, ciemny dół i jest w miarę ok.
A czy obiektywnie może być "ok", gdy przy moim wzroście ma się ponad 100cm w tyłku i ponad 60cm w udach?
- Dołączył: 2010-06-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3539
27 stycznia 2011, 12:20
Nie wiem jak innych ale mnie taka pouczająca mowa poprostu doprowadza do szału.