- Dołączył: 2009-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2556
6 kwietnia 2011, 21:12
Zapraszam wszystkie dietkujące studentki i studentów. Podzielcie się jak wygląda wasze odchudzanie, wiadomo że bywa różnie, ale zazwyczaj portfel studenta do zasobnych nie należy i często tańsze jedzenie jest tym gorszym jakościowo, ale jednak przez studentów wybieranym (że o fast foodach nie wspomnę).
Wiem, że jest tu mnóstwo uczących się dziewczyn, podzielcie się jak godzicie studencki tryb życia( rozrzucone zajęcia, nieregularne przerwy i godziny posiłków) z dietą, no i co jecie i ile wydajecie, żeby było niedrogo ale i żeby nie tuczyło i było zdrowe?
Może jakieś przykładowe jadłospisy i zrzucone przy nich kilogramy?
N i jak radzcie sobie z wysokokalorycznymi pokusami typu imprezy z alkoholem & słodkie lub słone przekąski w trakcie nauki itp?
A i czy są tu jakieś bardzo zmobilizowane dziewczyny, żeby założyć studencką grupę wsparcia? Ale taką która nie rozpadnie się po tygodniu? Ja mam 10kg do zrzucenia i chciałabym to zrobić przede wszystkim skutecznie wiec w jakieś dwa miesiące, oprócz tego pozbyć się celulitu i ukształtować sylwetkę, jest ktoś kto chce się przyłaczyć?
- Dołączył: 2009-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2556
7 kwietnia 2011, 23:42
> Brakuje Ci witaminy S (znaczy sie S-eksu) tak
> zawsze mawia mój mężczyzna :) a jak go nie mam
> polecam łóżko i błogie nic nie robienie :D
a co do witaminy s to faktycznie chyba muszę nadrobić zaległości :)
kurcze dziewczyny powiem Wam że sama się sobie dziwię, zawsze byłam niezależną kobitką z głową pełną pomysłów na podróże i pokręcony nieco styl życia, nie chciałam się nigdy wiązać, z wielu powodów, miedzy innymi 'kuli u nogi' ;) podobno jestem nienajbrzydsza wiec wielu chłopaków o mnie zabiegał ale ogólnie miałam to w nosie, nie potrzebowałam używać życia pod tym względem, nie szalałam, niewinny flirt to maksimum moich osiągnięć, ogólnie potrzebowałam dużo samotności mimo że jestem duszą towarzystwa, no i pojawił się ON, mój obecny chłopak i poprzewracał mi życie do góry nogami, teraz jeden wieczó bez niego i nie wiem co ze sobą zrobić, przez p,ół roku życie indywidualstki runęło w gruzach ;) czy ktoś mi może wytłumaczyć JAK to się stało i jak znaleźć złoty środek? wiem że moze się wkręciłam na maksa bo to mój pierwszy związek ale kurcze czasem siebie nie poznaje i to nie tak ze jest mi z tym jakoś źle bo nie mam zupełnie parcia na tak częste imprezy jak kiedyś tylko czasami sie zastanawiam czy czegoś nie tracę a moze wręcz przeciwnie zyskuję? a moze to po prostu dorosłość?
8 kwietnia 2011, 03:05
Hmmmm...Ciężko mi powiedzieć, kiedy ja byłam w związku to też nie potrafiłam jednego popołudnia spędzić bez faceta ale w końcu było to dla mnie męczące... Jak dla mnie to jest coś na kształt uzależnienia- a to czy coś tracisz czy zyskujesz- zależy wyłącznie od Ciebie i Twojego nastawiania. Ja teraz przez 14 miesięcy jestem sama więc trochę mi tęskno za poczuciem że komus na mnie zależy ale zwyczajnie boję się związać:P. A co do imprez- czy one naprawdę coś Ci dawały? Skoro Ci się nie chce to po co? Tym się nie przejmuj:) A co do proby zrobienia coś ze swoim życiem- całe życie próbuję "od jutra" coś zrobić. Nauczyć się włoskiego, nadrobić zaległości w nauce i inne. Nic z tego nie wyszło na razie. Nie przejmuj sie- grunt to być z siebie dumnym:)
8 kwietnia 2011, 07:46
milk ja też jestem przed @ i też wariuję, ale daję radę. Kupilam wafle ryżowe w polewie czekoladowej i codziennie jem 1 lub 2 gdy mnie mocno najdzie na słodkie, albo robie sobie kawe inke z chudym mlekiem i słodzikiem, a zwykle jem słodkie śniadanie - owsianke z serkiem i owoc, wtedy jest łatwiej
![]()
Ale ja to chyba jestem uzalezniona od słodkiego, jak dluzej nie zjem to mi sie czekolada sni po nocach
![]()
Ostatnio też mam taki czas, ze nie wiem co ze sobą zrobic :/ Wczesniej byłam "żywsza" mialam wiecej entuzjazmu a teraz czesto zastanawiam sie nad swoim celem w życiu, mam poczucie ze ciągle marnuje czas i do tego mam setki wątpliwości. Mam nadzieje, że to przejdzie..
Co do związków. Jak przyjechalam na studia to nie chcialam sie z nikim wiązać, bo wciąż mialam w pamięci wczesniejsze bolesne przezycia zwiazane z facetami. Mialam ich dość i powiedzialam sobie, że bede sama i nie będe miala problemu. Miesiąc pobyłam sama, a pozniej spotkalam faceta, oczywiscie na początku bronilam się przed tym i nie dawalam temu zadnych szans, ale w koncu zmięklam i jestesmy razem pół roku - teraz nie wyobrazam sobie, żeby go nie było w moim życiu więc czasem nie warto na siłe odpychać od siebie szczęścia gdy ono usilnie siędo nas pcha :)
- Dołączył: 2010-03-27
- Miasto:
- Liczba postów: 420
8 kwietnia 2011, 09:32
Ja mam faceta już prawie 3,5 roku.. Poznaliśmy się na studiach (moich poprzednich), był czas, że mieszkaliśmy razem w akademiku przez wakacje, mieliśmy siebie na codzień, a teraz ja w Krk 200km od rodzinnego domu, on ma prace w Łodzi 350km od rodzinnego domu. Widujemy się bardzo rzadko (5h pociągiem w jedną stronę i beznadziejnie dobrane połączenia ;/) ale dajemy radę :))) Na całe szczęście nasze rodzinne domy są oddalone o 25km także na święta przynajmniej mamy siebie blisko :)
- Dołączył: 2009-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2556
8 kwietnia 2011, 09:57
Witam wszystkich/wszystkie porannie i jak najradośniej się da, choć pogoda(przynajmniej w Krk) nie sprzyja, jest szaro buro i ponuro.
Co do diety i @ to się nie wypowiadam, bo niepotrzebnie się chyba z rana zważyłam, w ogóle chyba muszę przejśc na cotygodniowy system ważenia tudzież dwa razy w tyogdniu, a nie dwa razy dziennie bo zwariuję :/ od kiedy kupiłam wagę elektroniczną co najmniej dwa razy dziennie na niej staję :/
Co do mężczyznów to ja się bardzo broniłam, ale się nie udało, zakochałam się w przyjacielu, którego znałam 3lata, on później przyznał się że już od roku na mnie czekał i walczył przez ten rok żebym spojrzała na niego nie jak na kumpla ale jak na mężczyznę i faktycznie wywalczył mnei sobie cierpliwościa :) i faktycznie jest nam razem fantastycznie, bo oprócz tego ze się kochamy to się przyjaźnimy, co dla mnie jest regułą udanego związku, dla niektórych niezrozumiałą, gadamy o wszystkim, nie mamy przed sobą tajemnic, wszyscy się dziwią że my wszędzie i zawsze razem i że się sobą nie nudzimy (ja w sumie też się trochę dziwię ;)
Ale zaskakuję sama siebie bo to zawsze ja byłam tą połówką która potrzebowała wiecej czasu dla siebie i była bardziej sceptycznie nastawiona i na początku przytłoczona brakiem chwili dla siebie, wręcz musiałam ją wymuszać, a teraz proszę- jeden wieczór bez niego i mnie roznosi :))
Co do imprez tusia to nie jest tak, że jakoś strasznie za nimi tęsknie bo cośtam, bo przecież wychodzimy razem, ale ja nie chodziłam tam na podryw czy żeby się spić, tylko żeby się wytańczyć, wyszalec, wyskakać, teraz tak dużo tego nie potrzebuje- chyba troszkę sie zestarzałam ;) jeśli chodzi o plusy i minusy to ostatnio ten zimowy czas cały przelezeliśmy oglądajac filmy nie robiąc zbyt wiele konstruktywnych rzeczy i obydwoje doszliśmy do wniosku ze tak dlaej być nie może, więc mój chlopak powiedział że bedziemy razem biegać, ja wymyśliłam hiszpanski i że bedzie mnie w domu uczył salsy więc powoli się otrząsamy z tego marazmu, ale nie ukrywam że miałam moment ze własnie ten marazm mnie przytłoczył.
Ale jako że mam fantastycznego faceta który przybiega do mnie kilka razy w miesiącu a czasem kilka razy dziennie z kwiatami bez okazji, pyta mnie co jakiś czas czy wszystko w porządku i bardzo dba o nasz związek, ciągle starajac sie mnie zaskakiwać i jest przy tym prawdziwym facetem to nie mam na co narzekać :)
- Dołączył: 2006-09-13
- Miasto:
- Liczba postów: 24
8 kwietnia 2011, 10:02
hej dziewczyny (i chłopaki ;))
mój jadłospis studencki może się wydać trochę monotonny ale myślę że jest zdrowy no i przede wszystkim dość tani więc może ktoś coś z niego skorzysta:
na śniadanie dzień w dzień jem owsiankę (1,8 w lidlu, starcza na ok tydzień) do której dorzucam jakieś suszone owoce i łyżkę miodu
drugie śniadanie to owoc, jak mam trochę więcej kasy to kupuję banana czy winogrona jak nie to jabłko ;)
obiad: albo woreczek kaszy/ ryżu brązowego gotowane w kostce rosołowej albo sałatka też z lidla: mix sałat (3,5) i kukurydza (2) - taka ilość spokojnie starcza na trzy dni) a do tego łyżeczka oliwy i trochę piersi z kurczaka z piekarnika
podwieczorek: też porcja na 3 dni: kubek duży jogurtu naturalnego (ok 2) zmiksowany z jednym bananem ja jeszcze wrzucam dwie łyżki otrębów wsianych (50 gr)
kolacja: teraz jem jajka gotowane bo mam je z domu ale kiedyś piłam szklankę maślanki (2 zł za litr)
do tego staram się biegać przed zajęciami no i robię ćwiczenia gł na brzuch rano
- Dołączył: 2011-01-12
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1273
8 kwietnia 2011, 10:14
ja jestem w szczęśliwym związku od prawie 4 lat :))) i nie żałuję ani chwili, teraz mieszkamy razem...
wczoraj przesadziłam, zżarłam 2 miski musli z jogurtem i 2 skibki chleba ;/ i to tak późno, oczywiście dziś waga w górę. nie wiem, jak Wy, ale gdy jestem zmęczona, wyłącza mi się lampka ostrzegawcza i jem wszystko. co do chęci na słodycze-oczywiście największa przed okresem, czyli teraz dokładnie, w tym momencie. chyba zjem coś słodkiego i będzie spokój na chwilę;/ dziś nie mam zajęć, ale jestem w pracy do 19ej, to też nie działa na mnie zbyt dobrze, bo gdy wracam, jem.
ach, ja też odkąd kupiłam wagę elektroniczną zbyt często na nią wchodzę ;/;/
nie cierpię tego, że jedzenie jest moim zniewoleniem z którym ciągle muszę walczyć.
w ogóle, ile ważycie, a ile chcecie ważyć? :)
- Dołączył: 2010-06-10
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 3025
8 kwietnia 2011, 10:42
Witam, też jestem, studentką 1 roku. Studiuję ekonomię. Fakt, że portfel studenta nie jest wypchany po brzegi, ale nie mam problemów z 'przetrwaniem' od 1 do 1 ;).
Bardzo często jem ryż, makaron, sałatki, rybę , mięsko z kurczaka lub indyka, szynkę chudą z indyka, parówki berlinki, twarogi, jogurty ect. Nie mam zbytnio czasu na gotowanie , ostatnio moja dieta trochę przystopowała ze względu a @, ale już wszystko wraca do normy . ;) Za 2 miesiące chciałabym ważyć 54 kg, mam nadzieję, że to marzenia do spełnienia.;)
- Dołączył: 2006-09-13
- Miasto:
- Liczba postów: 24
8 kwietnia 2011, 11:01
ja teraz waże 59 przy 160 a chciałabym ważyć około 50 kg ale nie wiem czy jest to możliwe przy mojej budowie, więc wystarczy mi w pełni jak uda mi się mieć ładny płaski brzuszek no i truchę uda zmniejszyć w obwodzie... na szczęście nie mam problemu z biodrami .bo słyszałam ze z brzucha jest znacznie łatwiej schudnąć
- Dołączył: 2009-04-05
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 2653
8 kwietnia 2011, 11:57
ja wpadam na chwile, nic nie czytalam przyznaje sie, ale melduje, ze nadal jestem z Wami :) postaram sie odezwac wieczorem lub jutro rano. caluje:*