- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lutego 2023, 16:03
Jesteśmy grupą (czytaj: towarzystwem wzajemnej motywacji) działającą od 18.01.2021r. Razem motywujemy się do ćwiczeń, diety i towarzyszymy sobie.
Zżyłyśmy się z sobą ale jesteśmy otwarte na nowe osoby. To jest nasz główny wątek. Śmiało napisz coś od siebie (albo o sobie) i działaj z nami!
Zapraszamy także:
- tabelki - monitorujemy tutaj swoja dietę, ruch i nawyki
- centymetry - sprawdzamy o ile nas mniej w centymetrach
- wycieczka - wspólnie okrążamy świat doliczając swoje kilometry, aktualnie zmierzamy do Tokio z Los Angeles
- zdrowe nawyki - tu wyrabiamy dobre nawyki
- Pogromca Słodyczy - co miesiąc walczymy o ten zaszczytny tytuł
- uwagi od wagi - tu skrupulatnie śledzimy skład ciała
- treningi - to miejsce na nasze ulubione treningi
- przepisy - tu umieszczamy nasze inspiracje kulinarne
Edytowany przez Mirin piątek, 09:11
16 listopada 2024, 13:17
Witaj Sesamoidea - kupiłam oczywiście w sklepie internetowym :) a konkretnie w sklepie SwojskaPiwniczka. Rosół był doskonały i bardzo mi smakował nie wiem tylko czy z powodu przypraw, czy z tego powodu że już 3 tygodnie nie jadłam rosołu a to moja ulubiona zupa :) Jem ją bez makaronu, z gotowanym mięskiem i warzywami - taka opcja mi najbardziej pasuje.
Mandarynko masz rację. Cyfrowy reset nie zaszkodzi, ja też przecież czasem go robię a wtedy znikam na kilka tygodni.
Ciekawe czy nasza Dopi jeszcze odsypia imprezę?
16 listopada 2024, 13:43
Ja się zbieram do cyfrowego postu i się zebrać nie mogę. Nie ma mnie już nigdzie, tylko jeszcze tu, więc ogólnie: spoko. Jedyne co muszę pilnie poprawić, to czas spędzany tu przeznaczam głównie na pisanie o sobie. Wtedy na uważniejsze wczytywanie się w Was czasu brakuje. Przejdę na tryb czytelnictwa i komentowania przeczytanego, bo zaczynam nie być na bieżąco...:) Może zacznę mniej paplać, a za to zacznę zabierać telefon na spacery i czasem przystanę i coś pyknę. Ja się obecnie nie odchudzam, a konserwuję, to o diecie i postępach będę mieć jeszcze mniej do napisania. Lecę do obiadku, bo już od wczoraj o nim myślę..;)
16 listopada 2024, 14:01
Aaa, jeśli rosół wg Hildegardy von Binden (czy jak Jej było) to nie tyle magiczny, co uświęcony...:) Jeśli będzie uczciwie przygotowany, to zazdro level hard..:P
Luise wstawiła tu foto pieska? No ludzie święci....ja muszę stulić pysk i wracam się doczytywać i doPACZEć :D
Ciiicho, dajcie dziewczynie odespać i dojść do siebie..;) Normalnie Dopi wstaje około 4-tej, a dziś pewnie najwcześniej po 4. poszła spać.
16 listopada 2024, 16:56
Ja dziś strajkuję: nigdzie nie idę, a obiad przełożyłam na jutro. Dziś opękaliśmy białą kiełbasą (w większości z cielęciny i mniejszości wieprzowiny) z musztardą miodową (posiłek i deser 2 w 1..) i grahamką. W poniedziałek wracam do rutynowej aktywności i jeśli będziemy się zdrowotnie trzymać, to rocznica będzie wyprawiona. Mam większe plany kulinarne, niż romantyczne...:P Tylko chcę to jakoś wpleść w wątki apkowy i centymetrowy, więc może postawię na kawał chudej wołowiny, znaczy się stek...;) Na deser sałatka z owoców... W tamtym roku, to średnia wyżerka mnie doprowadziła prawie do bezdechu...;) Już mam inną pojemność żołądka.
16 listopada 2024, 17:55
Mirin cudownie, ze koncert był udany. O bosh ja kiedyś miałam obsesje na punkcie Hildegardy. Jej pieśni, modlitwy i jedzenie koiły moją dusze. Ale już nie😂
Mandarynko ja jeszcze ledwo żyje. Ale impreza udana.
O jenyyyyyy dziewczyny wstałam o 9 rano a o 11 do 14 się jeszcze położyłam. Impreza megaaaaaa…. Bawiłam się z koleżankami do 2 w nocy.
dziś nie mogę coś dojść do siebie. Na szczęście jutro już wejdę w mój tryb 4 rano. Noga podudzie mnie boli po tych tańcach. 😂 zaraz wracam do rutynyyyy.
16 listopada 2024, 19:34
Mandarynko, tak chodzi o Hildegardę z Bingen. Na studiach (bagatela 20 lat temu) lubiałam słuchać jej muzyki przy nauce. Jakoś nigdy nie zainteresowałam się jej wiedzą kulinarną a to rozległy obszar. Jako, że poniedziałek-piątek jestem na pudełkach do 20 grudnia to w weekendy postaram się wpróbowywać jej przepisy.
Dopi, super, że impreza się udała i z tego co rozumiem już odespałaś :) Pewnie jutro jak zbudzi mnie głód o 6 rano zobaczę, że już ćwiczysz.
Byłam dzisiaj na spektaklu - Opowieści z bramy (chodzi o Bramę Grodzką w Lublinie). Było to krótkie przedstawienie jednego aktora, któremu towarzyszyli kontrabasisa i altowiolista na praktycznie pustej scenie. Aktor był genialny - przepięknie opowiadał żydowskie opowieści, niesamowicie gestykulował i poruszał się po scenie przy wtórze muzyki. Łyk kultury połknięty :)
16 listopada 2024, 21:58
Dopi: zdrowy objaw..:P
Mirin...ja głupia myślałam, że z cateringu ten rosół będzie..:D
Ja nie wyCzymałam i poszłam na półgodzinny spacer. Po godzinie się zorientowałam, że tańczę w deszczu już od godziny..:) Zziębnięta i z nosem, jak Rudolf, postanowiłam nie wracać do domu w takim stanie i z pustą ręką w sobotni wieczór...;) Wstąpiłam do marketu się chwilę ogrzać i (przy okazji) rozejrzeć. Na stoisku z zimnymi, greckimi przekąskami, zauważyłam naleśnikarkę. Mieli tylko z nutellą... Nie przepadam, ale ważne, że naleśnik ciepły..;) Wzięłam po 1 dla siebie i małżonka, na wynos. Pan robił z kwadrans, więc ogrzałam się super. Potem sprintem do domu. Dobry, ale malizną pachniał i drogi. Bardzo dobrze! Długo go nie kupię znów..;) Teraz pijemy zimową herbatkę bez cukru. Za tydzień będzie ciekawiej - o tej porze będę na imprezie - albo na sali, albo białej...oby nie szpitalnej..;)
Edytowany przez Użytkownik5374931 16 listopada 2024, 21:59
17 listopada 2024, 07:23
heloł
17 listopada 2024, 08:37
Cześć dziewczyny!
Ponarzekam. Przez ten tydzień tyle mam na głowie, że nawet nie miałam czasu się do Was odzywać, choć czytam regularnie. Nawet weekend cały zajęty poza domem, bo mi się kolejnych studiów zachciało. Pewnie będę się wygrzebywać cały tydzień z wielu spraw do załatwienia.
A żeby nie było tak ponuro odniosę się do naszej dyskusji sprzed paru dni o wzrostach wagi. Też się czułam zdołowana tymi cyframi ostatnio. Zaczynałam w poniedziałek z 65.8, a potem w tygodniu dochodziło do 66.5 mimo trzymania całkiem dobrej i niskiej kaloryki i oczekiwania spadku. Dziś się zważyłam rano, a tu 65.3 😁 i to mimo, że w piątek wleciały ze 3 kieliszki alkoholu. Także nie załamujcie się, jak wahania są nie tylko w oczekiwaną stronę.
Miłej niedzieli Wam wszystkim życzę i trzymam kciuki za Was :)