Temat: Szybkie Odchudzanko na Zawołanko-Proteinowe Uciechy

Jeśli przeszłość cię nie zadowala, zapomnij o niej. Wymyśl sobie inną historię życia i uwierz w nią. Pamiętaj tylko te chwile, kiedy udało się dopiąć celu. Poczujesz siłę, by osiągnąć to, czego pragniesz

Xantypa, ja jakoś nie mam przekonania do Zakopanego, za duży przepych, wolimy Karpacz lub Szklarska, choć jak tak sobie pomyślę, że znam tam już wszystkie ścieżki i na Śnieżkę będę wchodziła chyba z 20 raz to się zastanawiam, czy może w Stołowe uderzyć, z tym tylko że to są niskie góry i obawiam się że miała bym niedosyt bo jak by nie patrzeć na najwyższy szczy wchodzi się 30 min. , a ja uwielbiam wyjść rano i wrócić padnięta wieczorem

Kurde dziewczyny coraz ciężej się mobilizować, wczoraj pochłonęłam dwa Danio na wieczór bo naszło mnie na słodkie a nic innego prócz jogurtów młodego nie było , oj oj a waga stoi jak zaczarowana, chyba jednak od poniedzia\lku kopa sobie zasadzę i zrobię jeszcze jedno podej\scie do 10 dniowej.

A i Xantypa ja uważam że z niespęłna rocznym dzieckiem łatwiej jest jechać w góry niż z prawie 2 letnim diabęłkiem, raz że jest dużo lżejszy mój waży już 14,5 a dwa, że nie chodzi w swoją stronę, wrzucaszz tylko takiego delikwenta w chustę i na szlak marsz, a mój już tak grzecznie w chuście siedzieć nie chce,a z chodzeniem to jest tak, że największą radochę ma ze zbierania kamyków a w górach ich pod dostatkiem i też tak ostatnio wyglądało, że my chcemy iść a ten po każdy kamyszek się zatrzymywał a jak napotkał taki kt\ory sobe upatrzył a za ciężki żeby unieść to ryk ehhh mam nadzieję, że teraz jest staszy o 3 m-c to nie będzie tak źle
Krusia każdy mi mówi że jak mały zacznie chodzić to będę mieć bardziej przechlapane ale jego już teraz rozsadza energia i nie wiem czy może być jeszcze gorzej ja sie nie moge doczekac aż zacznie chodzic bo siedzieć nie umie, leżenie mu sie nudzi, z wózka i huśtawki wyłazi a w samochodzie 10 km nie wysiedzi tylko jest przekładanie, zabawianie itp a do Zakopanego to ok 300 km więc nie chce siebie i jego dręczyć. Stołowe na zdjęciach są cudne ale ode mnie to spory kawałek a do Zakopanego mam sentyment bo w kościele na Krzeptówkach braliśmy ślub
Na białku to wytrzymuje cały dzień ale nadchodzi wieczór i drzwi lodówki tylko trzaskają a na dodatek mąż wiecznie coś wymyśla wieczorem w kuchni i mi smak robi więc dieta idzie w odstawkę i tak w kółko aż jestem na siebie zła że ulegam a na niego że mnie nie motywuje
Krusia a byłaś w Bieszczadach? polecam bo tak samo uwielbiam góry i inny odpoczynek odpada choć na trasie padam po 7 razy ale idę ale dla tych widoków warto się pomęczyć

No dziewuszki ale podłapałyście temat ja byłam w zakopanem 3 razy i to pod rząd zawsze w lutym zbieramy sie w 8 osób i wynajmujemy cały domek.w karpaczu byłam 2 razy i to latem,choć mam do nich blizej.uwielbiam góry ale raczej wole po nich spacerowac sam ten klimat gór,wieczorkiem wypić śliwowice rozpalić w kominku ewentualnie ognisko i zabawy na śniegu-typu wojny na śnieżki,tażanie sie i nacieranie no luz bluz.potem fajnie to powspominać, niz zjeżdzac na nartach jakoś mnie to nie rajcuje tak jak mojego Roberta i reszty bandy.i Krusia ma rację z mniejszym dzieckiem jest lepiej posadzisz takiego smyka do sanek i śmigacie a jak już zacznie chodzic to wszędzie chce leżć. moj akurat upatrzył sobie armatki do zaśnieżania stoków  a w szczególności koła .

krusia podchodzę z toba do tej nieszczęsniej 10 dniówki będziemy nawzajem kopać sobie tyłki jak tylko nie podołamy,

he wczoraj padł pomysł, że jednak uderzymy do Zakopanego, bo wyszło, że jeszcze jedni znajomi z nami jadą a oni by chcieli do Częstochowy, a to po drodze, ale jak zobaczyłam, że jedzie się 8h to ja podziękuję, bo raz, że z młodym za długo a on nie z tych dzieci co grzecznie zasypiają po 10 min. w samochodzie a dwa to tak naprawdę traci się dwa dni a my chcemy jechać od czwartku do niedzieli, więc pomysł umarł. W Bieszczadach byłam parę razy i jestem w nich na zabój zakochana ale też jest daleko, choć zawsze chciałam zobaczyć bieszczady jesienią bo musz\a być wtedy naprawdę piękne. Stołowe są ładne ale niskie a ja jestem górołaz i lubię pochodzić, zimą w góry wcale mnie nie ciągnie, bo jakoś nie mam przekonania co do nart czy innych sportów zimowych. Tak naprawdę to najbliżej mamy do Karpacza i chyba na tym się skończy.

Za 10 dniową się w końcu nie zabrałam, na śniadanko zjadłam serek chudy i kefir, miałam się rano zważyć ale zapomniałam, muszę jutro pamiętać i się zmobilizować.

Muszę się pochwalić, że wczoraj oparłam się olbrzymiemu kawałkowi smakowicie wyglądającego torta kusił kusił aż wkońcu męża zmobilizowałam, żeby go zjadł i pokusa zniknęła

Miłego dzionka dziewczyny
ale się rozmarzyłam, jest co wspominać ale w przyszłym roku żeby nie wiem co to  gdzieś wyjeżdżamy i oczywiście w góry, najlepiej jest po sezonie bo mówili że teraz w czasie wakacji podczas weekendów nie ma jak zrobić kroku po Krupówkach a taki urlop to nie urlop, najlepiej po sezonie w połowie września nie jest juz tak tłoczno i gorąco. Młody tez po 3 sek wariuje w samochodzie i jak jeździmy gdziekolwiek to można się zmęczyć a dla jego bezpieczeństwa lepiej żeby siedział w foteliku a w nim to długo nie wytrzymuje i sie poci jak mops, nie wiem z jakiego tworzywa są te foteliki dla niemowląt ale to jest wielkie nieporozumienie.
Dopiero wróciła z rehabilitacji i tam jest milion stopni, można się zagotować a po południu śmigamy do neurologa ale to już piechotą. Właśnie jem śniadanie tzn jogurta o zaczynam dietę 10 dniowa, zakupiłam program 3 dniowy na płaski brzuch w rossmanie ale dziś go nie zastosuje bo jutro mam badania okresowe przed powrotem do pracy i nie chce żeby mi w krwi powychodziły jakieś głupoty ale od jutra spróbuje co to za dziwo, oprócz 35 zł nic nie strace Krusia u mnie jest zakaz w domu słodyczy ale jak już mnie coś męczy to robie tak samo, podsuwam mężowi i nie ma i mnie nie kusi
8 godzin to trochę długo na wycieczkę z takim maluchem, ja do Bieszczad mam dużo bliżej i najlepiej wynająć domek bo wiadomo z dzieckiem dostęp do kuchni musi być mimo że jest drożej i zawsze można przeprać spokojnie i nie słychać sąsiadów zza sciany a oni nas. Nie wiem czy byłyście w Wąwozie Homola to gdzieś koło Zakopanego, piękne miejsce i warte polecenia
No kochane ja poległam na 10-dniowce poprostu żygac mi sie chce na sam widok jadłospisu wytrzymałam dwa dni i padłam z głodu wolałam nic nie jesć niż wcisnąć w siebie te ilości jogurtu czy kefiru a o jajkach nie wspomne.wczoraj zrobiłam sobie zakupy wydałam prawie 200 zl i znowu już nie wiem który raz zaczynam dukana.czyli trzy dni jestem na białku.już jestem po pysznym śniadanku i teraz piję słodziutką kawke z mleczkiem. jesli uda mi się dojść do upragnionej wagi to się chyba schleje ze szczęscia. już dawno powinnam tyle wazyć co chcę gdybym tyle nie jadła.

Bk, fakt że gdybyśmy trzymały dietę to już byśmy miały wymażoną wagę lub byśmy się do niej zbliżały. Ja się staram jak mogę trzymać, ale nie ukrywam, że grzechów jest o dużo za dużo i tak naprawdęod prawie miesiąca powinnam być na stabilizacyjnej a ja ciąglę walczę , choć jak się tak głębiej zastanowić ostatnio jak byłam na Dukanie i przestrzegałam wszystkich zasad to miałam silne zawroty głowy i byłam osłabiona, zwłaszcza pod koniec diety, a teraz takich rewelacji nie mam więc wydaje mi się że mimo wszystko na dobre nam te grzechy wychodzą no i jak już z dukanem skończymy to organizm nie będzie miał takiego szoku gdy zaczniemy wracać do normalnego jedzenia .

No ale jak czytałam posta BK jak to mężó przychodzi pachnący świerzymi bułeczkami i chlebem to chylę czoła bo ja bym nie dała chyba rady.

Xantypa w tym Wąwozie to nie przypominam sobie żebym była no chyba że z rodzicami jak miałam jakieś 3 lata . A fakt, że w moje ukochane Bieszczady mam daleko dlatego też nie byłam w nich od 10 lat  bo jak już jechać taki kawał drogi to przynajmniej na tydzień, a my możemy pozwolić sobie na max 3-4 dni, ale może w przyszłym roku ... 

Wczoraj dziewczyny weszłam na wagę i o dziwo odnotowałam spadek wagi 


Xantypa jak tam 10 dniówka??



oj mając 3 lata nie przeszłabyś tego wąwozu, ja prawie wyzionęłam ducha ale dałam rade i było warto.
Jestem po 2 dniach na jogurtach po 3 sztuki na dzień i dziś zapodaje pierś z kurczaka, jak juz wytrzymałam tyle to może nie polegnę, trochę pobolewa mnie głowa ale nie zbliżam się do lodówki, nie chodzę na zakupy spożywcze i mnie nie kusi. Biegamy z młodym codziennie na po mieście bo wreszcie mam małą spacerowke i gdzie nie wjadę to go wniosę, spalam kalorie, biją mi na czoło 7 poty ale nie siedzimy w 4 ścianach i nie wymyślam co bym tu znowu zeżarła bo z jedzeniem ma to mało wspólnego. Powoli waga leci w dól choc to pewnie woda ale zawsze to jakaś pocieszająca wizja i wczoraj przy okazji badań do pracy zrobiłam sobie hormony tarczycy bo planowałam to od pół roku i jeden jest bardzo wysoki, więc w sobotę lecę do lekarza oczywiście prywatnie i może w tym tkwi jaką przyczyna że mam za słabe lub za mocne tabletki, tarczyca ma wpływ na wage choc u mnie największy ma moje obżarstwo

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.