Cześć Dziewczynki, ale żeście strasznie naprodukowały. Masakra... 17 stron od wtorku miałam do przeczytania
![]()
Odnośnie sukienek - bardzo ładne, ale niestety ja mam strasznie wielkie biodra, a w takim kroju miałabym niestety jeszcze większe, więc jak dla mnie odpada :(
Śniegu u mnie brak ;( tylko mróz, a to już mi się tak średnio podoba.
Sutraa, słonko, rozumiem Cię. Czasem to zwątpienie, niechęć nawet do walki. Proponuję Ci, jeśli możesz to gdzieś wyjechać, chociaż na kilka dni, spotkać się z koleżanką (kolegą? - mężczyźni to najlepsi przyjaciele :) ), odmóżdżyć się, zajrzeć głęboko w siebie i po prostu przemyśleć wszystko, czy to ma sens czy nie. Usiądź gdzieś w zaciszu, gdy będziesz mieć czas, wolną głowę od innych spraw, weź kartkę papieru i wypisz wszystkie za i przeciw swojego związku. Jeśli nie masz siły z rozmawiać ze swoim, napisz do niego list, taki z głębi serca, taki w którym napiszesz wszystko co Cię boli, co Ci przeszkadza, co Ci doskwiera. Zostaw mu go i zaznacz w liście, by przeczytał wtedy, gdy będzie sam, by miał czas wszystko przemyśleć. Uwierz mi, działa. Ebek może potwierdzić.
Słoneczko, będzie dobrze - w ten czy inny sposób, ale będzie dobrze, trzymam kciuki za Twoje szczęście - obojętnie co to by oznaczało.
Chiki, mój wychodzi co czwartek na tzw. przeze mnie Czwartkowe Spotkania Gejów ;) Facet musi mieć chociaż raz w tygodniu wyjście bez kobiety, bo inaczej nam zdziczeje. Coś takiego doskonale wpływa na jego psychikę, a z jaką radością wraca do domku. Jednak jeśli jest tego zbyt dużo to zaczyna troszkę przesadzać, więc trzeba niestety coś z tym zrobić. Ale ale.. nie ma sensu krzyczeć ani zabraniać tylko trzeba porozmawiać. Najpierw dowiedzieć się o motywacje - dlaczego tak często wychodzi, może od czegoś ucieka, a może nie. Tego trzeba się dowiedzieć. A następnie powiedzieć o swoich pragnieniach. Ustalcie, że skoro chce wychodzić sam to ok, ale fajnie by było, żeby również planował wyjścia wasze wspólne, a nie tylko on sam. I przede wszytkim Chiki - wychodź Ty również sama. Naprawdę jest to super sprawa i rewelacyjnie odpoczywa się bez chłopa, aż miło do niego wracać. A co do powrotów. Ja już się nauczyłam, że nie ma sensu mówić mu - napisz mi kiedy wrócisz. To nie ma najmniejszego sensu, bo on się czuje jakbym była jego mamusią. Po prosiłam go tylko oto, żeby mi pisał czy będzie spać czy nie. Żebym po rpostu wiedziała co się z nim dzieje. Po prostu potrzeba ROZMOWY ROZMOWY i jeszcze raz ROZMOWY!!
A w ogóle to ja też zawsze miałam problemy z tym, że nie miałam koleżanek tylko samych kolegów. Jakoś teraz tak śmiesznie się porobiło, że mam koleżanki na spinningu - spiknęłyśmy się tam na miejscu, i mam koleżankę jedną ze studiów tu na miejscu, a drugą na razie w Hong Kongu, a jakoś koledzy ostatnimi czasy na mnie czasu w ogóle nie mają ;)
Desperatko, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!! Spełnienia marzeń i dużo zdrowia oraz pięniążków na spełnianie tych marzeń :)
Luise, chomik jest cudowny. Jakbym nie miałam kotów to pewnie bym sobie taką śmiesznotę sprawiła. Ja kiedyś miałam standardowego syryjskiego, bo te bardziej "egzotyczne" były za drogie i mniej dostępne.
Coś jeszcze chciałam napisać, ale nie pamiętam. Chyba nie pozostaje nic innego jak tylko podać ankietę.. brrr.... nie podoba mi się to :/
ANKIETKA 28.01.2012
1. waga aktualna: 64.6 kg
2. zmiana od poprzedniego pomiaru: nie mam pojęcia, chyba -0.8 kg, ale głowy nie daję
3. poziom zadowolenia: 0
4. zadanie na przyszły tydzień: spinning 5x w tygodniu, codziennie brzuszki (w końcu) - czyli może poćwiczę sobie a6w do poniedziałku 6 lutego
5. komentarz: niby waga coś tam spadła, ale ja mam wrażenie, że jestem wielka jak balon; jestem w trakcie @ - może stąd ten balon; w każdym razie mam wrażenie, jakbym walczyła o każdy dekagram co mnie bardzo męczy psychicznie, a dodatkowo zrobiłam dzisiaj pomiary i okazało się, że w biodrach, udach, talii, brzuchu +2cm, w szyi i ramieniu bez zmian, za to jedyne miejsce, które mi troszkę schudło to łydka -1cm; i bądź tu człowieku zmotywowany jak nic się nie rusza, a jest na plusie mimo spinningu i ograniczania żarcia..
Czas w końcu na śniadanie, bo na razie od 8:45 to siedzę na V i nadrabiam zaległości ;)