- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
25 lipca 2010, 13:20
Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)
Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.
Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.
Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
28 listopada 2010, 21:50
sparuj mnie z nim
jutro nowy dzień i tydzień. za chwilę nowy miesiąc. nowy rok.
a u mnie stagnacja
28 listopada 2010, 21:55
u mnie ten marazm trwa już od wielu wielu lat
kiedyś się zatrzymałam i od tamtej pory stoję, a im dłużej jestem w bezruchu, tym trudniej zrobić krok na przód.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
28 listopada 2010, 21:55
chciałabym ruszyć, ale też bym nie chciała, obecna pozycja jest sprawdzona, bezpieczna, po co się narażać na jakieś dziwne nieprzewidywalne sprawy.
idźmy już spać, ćwiczmy, róbmy coś.
jestem zarośniętym grzybem !
uschniętym, woda mi się skończyła. ( i zatrzymała we mnie też, okropne uczucie )
dzień w domu zaliczony, pora zabrać się znów do pracy nad sobą.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
28 listopada 2010, 22:02
póki w coś się zaplączę, muszę dojść do ładu ze swoim ciałem. dojście do ładu ze sobą pewnie potrwa jeszcze dłużej.
zaraz rodzina będzie mi truć , pytać czy mam narzeczonego (nienawidzę tego wyrażenia!) i życzyć jakiegoś krakusa blablabla. a ja niezręcznie się uśmiechnę i powiem jak zwykle, że nie potrzebuję chłopaka i dobrze mi tak jak jest. co przecież częściowo jest prawdą.
28 listopada 2010, 22:07
moja siostra ma strasznego chłopaka. pracuje na stacji benzynowej, bo rzucił informatykę. nie podobało mu się programowanie. najchętniej siedziałby cały dzień w domu przed tv. dosłownie nie robi nic. nie ma żadnych zainteresowań, ani ambicji. gra w pokera przez internet, bo nie ma innego pomysłu na dorobienie się czegoś. nigdy nie wynajmował mieszkania, choć ma już prawie 30 lat, tzn ze 27. mieszka w jakimś pokoju u jakiejś rodziny od kilku lat.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
28 listopada 2010, 22:13
a moja siostra dostarczyła tacie wymarzonego zięcia. jest okej, chociaż chyba na siłę próbuje być fajny i młodszy niż jest, co z mojej perspektywy wygląda czasem żałośnie. mój ewentualny facet pewnie nie przypadnie mu tak do gustu. nie mówiąc już o moim bracie, któremu się teraz jeszcze bardziej obrywa mimo że jest dorosły, przez cholerne porównania. mam ochotę za to nawrzeszczeć na ojca ( chociaż już nie raz się przez to z nim spinałam ), ale to już inna historia.
Edytowany przez pikej 28 listopada 2010, 22:13
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
28 listopada 2010, 22:16
mam wrażenie że myślą wtedy, że jestem pewnie jakaś wyniosła i mam nie wiadomo jakie wymagania.
moja kuzynka, rok starsza, planuje ślub z chłopakiem po zawodówce, bez matury. nie odbieram mu poczucia humoru, wydaje się być sympatycznym i dobrym facetem, ale kurde.... :s
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
28 listopada 2010, 22:17
bo teraz to ja jestem 'wielka pani z krakowa' -.-''''''